Katarzyna Bonda Sprawa Niny Frank Videograf II 2007 416 stron |
Gdzieś pomiędzy tradycją a nowoczesnością, wykrystalizował się nowy sposób: profilowanie.
Jeszcze
do niedawna, w Polsce mało kto słyszał o profesji profilera. A nawet
jeśli, to nie traktował tego poważnie. Przecież to jak jasnowidztwo,
coś, czego naukowo nie da się uzasadnić, więc i trudno traktować serio.
Temat ten zainteresował dziennikarkę Katarzynę Bondę,
autorkę powieści oraz dokumentów kryminalnych. Młoda dziennikarka, mimo
przeszkód, zdołała dotrzeć do najbardziej w Polsce cenionego, a przy
tym jednego z nielicznych profilerów - Bogdana Lacha. I to właśnie ona
przyczyniła się do rozpowszechnienia informacji na temat tego
tajemniczego zawodu.
Na czym polega profilowanie?
W artykule o Katarzynie Bondzie i Bogdanie Lachu, redaktorka Anita Czupryn pisze tak: Profilowanie
jest konglomeratem wielu dziedzin: kryminologii, wiktymologii, medycyny
sądowej i innych pokrewnych, jak np. prawo. Profiler musi mieć rozległą
wiedzę ze wszystkich tych dziedzin, ale też określone predyspozycje i
analityczny umysł. Umieć składać jak puzzle - zbudować obrazek na
podstawie nieistniejących elementów. Ale ważne jest, do czego to służy -
głównie do tego, by ograniczyć grono podejrzanych. Profiler może podać
konkretne cechy charakteru sprawcy, określić płeć, wiek, status
zawodowy, wie, czy to jest osoba o wykształceniu zawodowym czy
bezrobotna, czy po studiach. Czy ma żonę, męża, czy żyje sama, czy ma
partnerkę dochodzącą, czy ma dzieci, w którym miejscu może mieszkać (to
tzw. profilowanie geograficzne), zwłaszcza gdy mamy do czynienia z
seryjnym mordercą - profiler potrafi określić, gdzie jest dla sprawcy
strefa bezpieczna i strefa jego działania[1].
Sprawa Niny Frank jest debiutem literackim Katarzyny Bondy, powieścią nominowaną do Nagrody Wielkiego Kalibru, wznowioną po czterech latach jako Dziewiąta runa.
I jak nietrudno zgadnąć, jednym z bohaterów tej historii jest profiler,
Hubert Meyer. Mężczyzna z miasta wyrusza na prowincję, by tam rozwiązać
zagadkę śmierci znanej aktorki, Niny Frank. Kobietę znaleziono
skatowaną, zgwałconą i bez wątpienia martwą w jej sypialni. W gronie
podejrzanych jest m.in. mąż Niny - gwiazda telewizji, pewien gburowaty
ochroniarz, a także listonosz, który znalazł zwłoki. Czy któryś z nich
winien jest śmierci aktorki? Policja ma już swojego podejrzanego, ale im
dłużej Meyer węszy wokół tej sprawy, tym bardziej wątpi w ich racje. W
śledztwie pomaga mu poczciwy, lokalny podkomisarz, Eugeniusz Kula. Razem
osuszą niejedną szklankę, narażą się przełożonym, ale i krok po kroku
będą zbliżać się ku rozwiązaniu.
Katarzyna Bonda nie tylko stworzyła ciekawą historię, ale przede wszystkim, wprowadziła do polskiej literatury kryminalnej postać profilera, człowieka, który potrafi dostrzec to, co przeoczyli inni, wyciągając ze swych obserwacji wnioski, dojść do naprawdę zaskakującej puenty. Sprawa Niny Frank nabiera rumieńców, gdy na scenę wkracza Hubert Meyer, postać inspirowana osobą Bogdana Lacha. Bez niego, powieść autorki byłaby dobrym, ale niewyróżniającym się kryminałem. Umieszczenie w centrum wydarzeń profilera, przedstawiciela zawodu wówczas mało znanego, a jeszcze mniej cenionego, okazało się strzałem w dziesiątkę. Drugi z ważnych bohaterów, Eugeniusz Kula, dwoi się i troi, by pomóc profilerowi, sam przy okazji stając się jedną z tych postaci, których pojawienie się na kartach książki, od razu poprawia czytelnikowi humor.
Autorka przybliżyła pracę profilerów, podkreślając jak ważna, ale nie doceniana bywa (bywała?) ich praca. Gdy w USA cieszyli się estymą, u nas sposób ich pracy był porównywany do... wróżenia z fusów. Traktują cię jak piąte koło u wozu i musisz domagać się, żeby ci pokazali zdjęcia z miejsca zdarzenia, a już być na miejscu zbrodni to luksus[2] - żali się Meyer. Ja tymczasem z ogromną przyjemnością śledziłam poczynania Huberta, coraz bardziej zafascynowana jego metodami pracy. To naprawdę niesamowite, jak wiele informacji można zdobyć będąc uważnym obserwatorem i znając ludzką naturę.
- Dlaczego w łazience była woda?
- Czy zidentyfikowano odciski na korkach od wanny?
- Na jakiej wysokości znaleziono rozbryzgi krwi w garażu? Czy uderzał tępym, czy ostrym narzędziem? Czy ciągnął, czy niósł zwłoki do sypialni?
- Czy ustalono, jakie buty miał sprawca? W sypialni odbił się ślad podeszwy. Czy jest odlew?
- Czy listonosz pali? Czy mąż ofiary pali?[3]
Meyer zadaje setki pytań, drażniąc tym pozostałych, dla których są to zbędne szczegóły. W końcu podejrzanego już mają, więc po co drobiazgowo drążyć temat? Tymczasem obserwując otoczenie, węsząc i zadając pytania i podczytując dziennik aktorki, można dojść do zupełnie innych wniosków.
Sprawa Niny Frank to ciekawa historia i wspaniała możliwość podejrzenia pracy profilera. Zakończenie całej tej historii jest przewrotne i co tu dużo mówić, naprawdę wywraca wszystko do góry nogami. Bez wątpienia, poznając polską literaturę kryminalną, tej książki pominąć nie można.
Katarzyna Bonda nie tylko stworzyła ciekawą historię, ale przede wszystkim, wprowadziła do polskiej literatury kryminalnej postać profilera, człowieka, który potrafi dostrzec to, co przeoczyli inni, wyciągając ze swych obserwacji wnioski, dojść do naprawdę zaskakującej puenty. Sprawa Niny Frank nabiera rumieńców, gdy na scenę wkracza Hubert Meyer, postać inspirowana osobą Bogdana Lacha. Bez niego, powieść autorki byłaby dobrym, ale niewyróżniającym się kryminałem. Umieszczenie w centrum wydarzeń profilera, przedstawiciela zawodu wówczas mało znanego, a jeszcze mniej cenionego, okazało się strzałem w dziesiątkę. Drugi z ważnych bohaterów, Eugeniusz Kula, dwoi się i troi, by pomóc profilerowi, sam przy okazji stając się jedną z tych postaci, których pojawienie się na kartach książki, od razu poprawia czytelnikowi humor.
Autorka przybliżyła pracę profilerów, podkreślając jak ważna, ale nie doceniana bywa (bywała?) ich praca. Gdy w USA cieszyli się estymą, u nas sposób ich pracy był porównywany do... wróżenia z fusów. Traktują cię jak piąte koło u wozu i musisz domagać się, żeby ci pokazali zdjęcia z miejsca zdarzenia, a już być na miejscu zbrodni to luksus[2] - żali się Meyer. Ja tymczasem z ogromną przyjemnością śledziłam poczynania Huberta, coraz bardziej zafascynowana jego metodami pracy. To naprawdę niesamowite, jak wiele informacji można zdobyć będąc uważnym obserwatorem i znając ludzką naturę.
- Dlaczego w łazience była woda?
- Czy zidentyfikowano odciski na korkach od wanny?
- Na jakiej wysokości znaleziono rozbryzgi krwi w garażu? Czy uderzał tępym, czy ostrym narzędziem? Czy ciągnął, czy niósł zwłoki do sypialni?
- Czy ustalono, jakie buty miał sprawca? W sypialni odbił się ślad podeszwy. Czy jest odlew?
- Czy listonosz pali? Czy mąż ofiary pali?[3]
Meyer zadaje setki pytań, drażniąc tym pozostałych, dla których są to zbędne szczegóły. W końcu podejrzanego już mają, więc po co drobiazgowo drążyć temat? Tymczasem obserwując otoczenie, węsząc i zadając pytania i podczytując dziennik aktorki, można dojść do zupełnie innych wniosków.
Sprawa Niny Frank to ciekawa historia i wspaniała możliwość podejrzenia pracy profilera. Zakończenie całej tej historii jest przewrotne i co tu dużo mówić, naprawdę wywraca wszystko do góry nogami. Bez wątpienia, poznając polską literaturę kryminalną, tej książki pominąć nie można.
Patricia Kaas & Jeremy Irons - If you go away
(czyli jedna z wielu wersji genialnego utworu)
***
Książką polecam
miłośnikom kryminałów
zainteresowanym pracą profilera
ciekawym, jak można wywrócić całą historię do góry nogami
wielbicielom zaskakujących zakończeń
wielbicielom zaskakujących zakończeń
***
[2] Katarzyna Bonda, Sprawa Niny Frank, Wyd. Videograf II, 2007, s. 46.
[3] Tamże, s. 89.
***
Zajrzyj też tutaj
spotkanie autorskie Katarzyny Bondy i Mariusza Czubaja (Wrocław 2014)
Katarzyna Bonda Pochłaniacz - recenzja
***
Zajrzyj też tutaj
spotkanie autorskie Katarzyny Bondy i Mariusza Czubaja (Wrocław 2014)
Katarzyna Bonda Pochłaniacz - recenzja
Z powieści K. Bondy tylko tę czytałam, dawno to było, ale raczej wrażenie zrobiła;)
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę na kolejne. :)
UsuńA ja jeszcze nie miałam okazji poznać twórczości tej autorki. Skoro jednak wykorzystała w swojej powieści postać profilera, to koniecznie muszę przeczytać jej książkę. ;))
OdpowiedzUsuńOgromnie polecam, a sama zamierzam szukać kolejnych tytułów.
UsuńSpotkałam się już z pracą profilera, ale pewno w filmie. Książka mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńA pamiętasz może w jakim?
UsuńNiestety nie pamiętam.
UsuńSzkoda, bo to bardzo interesujący mnie motyw.
UsuńDla mnie nowość, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZachęcam. :)
UsuńMi się ta przewrotna końcówka nie spodobała, bez niej byłoby lepiej :) Co nie zmienia faktu, że do Katarzyny Bondy mam ogromną słabość i już nie mogę się doczekać jej tetralogii z kobietą-profilerką ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie przede wszystkim ta końcówka była mocnym zaskoczeniem. :)
UsuńNo i zdecydowanie mam ochotę na więcej książek autorki.
Nazwisko autorki obiło mi się o uszy, ale książki jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńPolecam. :)
UsuńZ wielką chęcią przeczytam. Z dwóch powodów: 1) ponieważ słyszałam co nieco o autorce, ale jeszcze nie czytałam 2) dlatego, że bardzo lubię kryminały.
OdpowiedzUsuńNa pewno Ci się spodoba. :)
UsuńBardzo, bardzo mi się ta książka podobała. Cenię tę powieść za bohaterów i to przewrotne zakończenie właśnie. Aż trudno uwierzyć, że to debiut Bondy. Znam tę historię właśnie pod tytułem "Dziewiąta runa" i zastanawiam się, po co autorka zmieniła tytuł? Masz jakąś koncepcję? :)
OdpowiedzUsuńStawiałabym na to, że "Dziewiąta runa" po prostu lepiej brzmi, bardziej tajemniczo i intrygująco. Tytuł "Sprawa Niny Frank" pachnie takim starym, klasycznym kryminałem, "Sprawa kogoś tam", "Tajemnica czegoś tam". Takie tytuły, moim zdaniem, giną w powodzi innych, bardziej kuszących.
UsuńNapiszę do autorki, może zdradzi tę tajemnicę. :)
Czytam właśnie "Polskie morderczynie" Bondy i jestem bardzo ciekawa jaką jest autorką, jeśli chodzi o fikcję literacką. Ostatnio wszędzie mi migają jej książki, także jak skończę "Polskie morderczynie" będę się brała za jakiś kryminał. Mam teraz taki problem, że po książce którą teraz czytam trudno cokolwiek powiedzieć o autorce - prawie w ogóle jej w książce nie ma, mam wrażenie.
OdpowiedzUsuńMoże i lepiej, że autorki nie ma w książce o polskich morderczyniach. ;)
UsuńA tak serio, ogromnie jestem tej książki ciekawa. W bibliotece niestety jej nie ma, więc pozostaje mi zaopatrzyć się we własny egzemplarz. Co też na pewno zrobię. :)
A ja już czekam na nową powieść pani Kasi. :) Ta już w maju. :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem jej ciekawa. :)
UsuńAle mam jeszcze zaległości, bo nie czytałam innych książek autorki.
Z cyklu: "merytoryczny komentarz na poziomie" - nawet ładna ta Bonda ;D
OdpowiedzUsuńFaceci. :D
UsuńNie dość, że ładna, to fajnie pisze. Nie wiem co tu jeszcze robisz. Powinieneś w tej chwili pędzić do księgarni/biblioteki, albo przynajmniej wrzucać książkę do koszyka jakiegoś internetowego sklepu. :)
Ja mam "Florystkę" pani Bony, która to książka będzie moja pierwszą stycznością z jej twórczością. a obiecuję sobie po niej wiele! :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie mam, ale to tylko kwestia czasu. :)
UsuńSzkoda, że kryminały to nie moja bajka
OdpowiedzUsuńMoże w końcu się przekonasz? Są takie kryminały, które nie tylko kręcą się wokół jakiegoś śledztwa, ale także poruszają inne ciekawe tematy.
UsuńMoże spróbuj np. "Cichego wielbiciela" Olgi Rudnickiej albo "Listy z powstania" Anny Klejzerowicz. Zwłaszcza ta pierwsza ma szansę Ci się spodobać.
Z profilowaniem w polskich kryminałach spotkałam się właśnie po raz pierwszy u Bondy (potem u Czubaja) i jakie było moje zaskoczenie, bo to zawsze wydawało mi się takie iście amerykańskie. :P Ale autorka świetnie przedstawiła ten temat. Czytałam tylko drugą część o Meyerze, ale nadrobię zaległości, bo twórczość Bondy przypadła mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńU Czubaja? W jakiej książce?
UsuńCzytałam "Kołysankę dla mordercy", tam bohater też był profilerem.
UsuńA. Poszukam. :)
Usuńmoże być fajna, jak mi wpadnie do ręki to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJest fajna i gorąco zachęcam do lektury.
UsuńOstatnio przeczytałam kryminał, w którym była mowa o pracy profilera.. Bardzo chętnie rozszerzyłabym swoje wiadomości na ten temat i poznała się z Katarzyną Bondą.
OdpowiedzUsuńJaki?
Usuńta książka jeszcze przede mną, ale "Florystką" byłam zachwycona, więc na pewno i "Sprawę Niny Frank" przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNa "Florystkę" mam ogromną ochotę. Nie wiem, dlaczego dopiero teraz sięgnęłam po książkę tej autorki.
UsuńDla mnie taka tematyka książkowa to nowość! Wow. Super, że autorka wprowadziła postać profilera do polskiej literatury. Wcześniej spotykałam się z tym w filmie, czy serialu. Z chęcią przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńPodrzucisz jakieś tytuły filmów/seriali?
UsuńA samą książkę ogromnie polecam.
Czytałam artykuł Czupryn kilka dni temu i przypomniało mi się, że mam książkę autorki na półce :) Szkoda tylko, że nie jej pierwszą, ale którąś z kolei :/
OdpowiedzUsuńMoże nie trzeba czytać po kolei?
UsuńJa np zaczęłam od "Tylko martwi nie kłamią" czyli drugiej z kolei książki z Hubertem Meyerem, a "Sprawę Niny Frank" przeczytałam po niej. Uważam, że nie wpłynęło to znacząco na zgłębianie się w fabułę "Sprawy...". W II części trylogii jest kilka wzmianek na temat rozwiązania zagadki aktorki przez profilera, dzięki którym stał się on jeszcze bardziej sławny, ale nie zawierają one spojlerów. Jedyne co, to nie zaskoczyło mnie rozwiązanie spraw osobistych Meyera, bo z "Tylko martwi..." wiedziałam, w jakiej znajduje się sytuacji rozpoczynając nowe śledztwo. Traci się też trochę takie zadowolenie i spokój, które powinno pojawić się po przeczytaniu "Sprawy Niny Frank" - Hubert w końcu jest spełniony, bezpieczny, od teraz nic złego się nie stanie. No niestety. Ja mając świadomość jak potoczyły się jego dalsze losy (głównie w sprawach sercowych) nie załapałam się na to uczucie ;)
UsuńWydaje mi się też, że zaczynając od "Florystki" można jedynie spotęgować braki pewnych odczuć i przeżywania wydarzeń razem z bohaterem. Pozbawiając się przy tym frajdy towarzyszącej poznawania postaci i jej otoczenia. To tak jakby zacząć poznawać prozę Agathy Christie zaczynając od książki, w której Hercules Poirot ginie ;)
Jeśli więc macie taką możliwość, przeczytajcie książki po kolei. Cieszę się, że odkryłam Bondę :)
Dzięki za sugestię. :)
UsuńTyle czasu minęło, a ja wciąż nie przeczytałam kolejnych tomów. :(
Z chęcią bym przeczytała, bo kryminały lubię :)
OdpowiedzUsuńI to jest bardzo dobry pomysł.
UsuńJak ja lubię Twoje recenzje ;) Skutecznie przekonałaś mnie, że muszę wreszcie ściągnąć tę książkę z półki i przeczytać (zdecydowanie za długo już czeka ;))
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie komentarze. ;)
UsuńZdmuchnij kurz i ściągaj. :)
świetny post! Książkę mam od niedawna na swojej półce jak i większość książek Pani Bondy i na pewno ją przeczytam! Podoba mi się koncepcja powieści;)
OdpowiedzUsuńOooo... No to zazdroszczę, bo nie dość, że sama nie mam żadnej, to jeszcze nie wszystkie są w "mojej" bibliotece. :/ Chlip, chlip. Ale już ja sobie z tym poradzę. :D
UsuńDo tej pory do przeczytania tej autorki miałam zapisane "Polskie morderczynie", a teraz kusi mnie jeszcze "Sprawa Niny Frank". To zdecydowanie książka dla mnie!
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić: zdecydowanie zachęcam do lektury.
UsuńTo zdecydowanie książka dla mnie. Jeszcze nie czytałam nic Bondy ;)
OdpowiedzUsuńDo nadrobienia! Koniecznie! :)
Usuń