Nie opowiem Wam dzisiaj o tym, jakim geniuszem literatury był Gabriel García Márquez, bo to jakby ślepiec chciał namalować obraz ukazujący piękno tego świata. Ale dwa słowa od siebie muszę dorzucić, bo choć na blogu o Marquezie nie ma ani słowa, nie znaczy to, że moje drogi z jego twórczością nigdy się nie skrzyżowały.
87 lat to piękny wiek i oby każdemu z nas dane było takiego dożyć. A jednak, gdy odchodzi kolejny wielki człowiek, w tym przypadku zasłużony dla literatury, smutek jest nieunikniony.
Pamiętam, jak dwa lata temu w internecie zawrzało. Ktoś, podszywając się na Twiterze pod Umberto Eco, poinformował świat o śmierci kolumbijskiego noblisty. Ponury żart z gatunku tych świadczących o braku wyobraźni i rozwoju umysłowym na poziomie sandałka, pantofelka, albo innego pierwotniaka. Nie było śmiesznie wtedy, tym bardziej nie jest do śmiechu teraz.
Do tej pory przeczytałam tylko pięć książek autora. Zaczęłam ostrożnie, od Opowieści rozbitka. Krótki to tekst, ale wystarczył, bym sięgnęła po kolejne historie przez niego spisane: Miłość w czasach zarazy, Kronikę zapowiedzianej śmierci, Rzecz o mych smutnych dziwkach i przede wszystkim wspaniałe Sto lat samotności. Do tej ostatniej powieści podchodziłam bardzo ostrożnie. Bałam się, że pokona mnie jej objętość, zagubię się w licznych wątkach, a drzewo genealogiczne rodziny José Arcadio Buendíi pozostanie dla mnie chaotyczną plątaniną gałęzi. W końcu, w księgarni zobaczyłam piękne wydanie, w czerwonej, twarde oprawie. Wyd. Muza, 2007 rok. Cudo! Krążyłam po księgarni nie wiedząc co ze sobą zrobić. To niesamowite wydanie miało równie niesamowitą cenę. Dla studentki - zaporową. Nie muszę chyba dodawać, że byłabym w stanie żyć o samych kanapkach z dżemem aż do kolejnego zastrzyku gotówki, byleby tylko mieć tę książkę u siebie? Tak się zresztą stało.
Przy okazji pisania tej notki, chciałam uwiecznić moją zdobycz na zdjęciu, ale zdaje się, że akurat ona Wielkanoc spędza w Bieszczadach. W przeciwieństwie do mnie.
Wracając jednak do tematu tej notki. Márquez odszedł, ale jego dzieła zostały i mam nadzieję, że nie zostaną zapomniane. A wśród najsłynniejszych początków powieści, zawsze będzie wymieniany ten:
Wiele lat później, stojąc naprzeciw plutonu egzekucyjnego, pułkownik Aureliano Buendía miał przypomnieć sobie to dalekie popołudnie, kiedy ojciec zabrał go z sobą do obozu Cyganów, żeby mu pokazać lód.
***
Nie umiera się wtedy, kiedy trzeba, ale kiedy można to zrobić.
Gabriel García Márquez, Sto lat samotności
Z przykrością stwierdzam, że nie czytałam jeszcze żadnej książki noblisty, muszę to szybko nadrobić!
OdpowiedzUsuńKoniecznie. :)
UsuńCóż mogę dodać? Pięknie to napisałaś.
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się. Wielka strata dla świata literatury...
UsuńDzięki, dziewczyny.
UsuńJak powiedział Janusz Głowacki - odszedł chyba ostatni z wielkich...Czytałam jedynie 4 książki Marqueza, ale "Sto lat samotności" to bez wątpienia książka mojego życia. Czytałam ją najpierw jako 16-latka, później jako 20 latka, i 25 latka. Zawsze odkrywałam coś nowego. Mogę powiedzieć, że Marquez rozkochał mnie w Ameryce Łacińskiej i to dzięki niemu wybrałam swoje studia. Dawkuję sobie jego książki, bo teraz musi mi ich wystarczyć do końca życia.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ostatni, ale na pewno jeden z wielkich.
UsuńPięknie napisałaś
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńNie znam twórczości autora, ale nie wykluczam, że to nadrobię.
OdpowiedzUsuńZachęcam.
UsuńBardzo wielki żal [*]
OdpowiedzUsuń:(
UsuńZnam tylko "Miłość w czasach zarazy", ale od pierwszych stron autor porwał moje serce.
OdpowiedzUsuńNiestety śmierć jest przykrą sprawą i to co powiem może być nieczułe, ale w dzisiejszych czasach często śmierć sprawia, że tysiące ludzi sięga po dzieła artystów, którzy właśnie odeszli. Jeśli tak się stanie to chyba powinniśmy się cieszyć, bo autor jest wybitnym pisarzem i mam nadzieję, że jak najwięcej osób pozna jego dzieła. (chociaż oczywiście powinni zrobić to wcześniej!)
Pamiętam, jak było po śmierci Whartona. Znajoma bibliotekarka mi mówiła, że jego książki leżały i leżały, tylko od czasu do czasu ktoś je ściągał z półki. Po jego śmierci, wszystkie powieści Whartona z biblioteki wymiotło.
UsuńWielki smutek... Wielcy odchodzą z tego świata...
OdpowiedzUsuńTaka kolej losu, niestety.
UsuńDo tej pory nie udało mi się zapoznać z twórczością Márqueza, mam nadzieję, że uda mi się to zmienić.
OdpowiedzUsuńPS Może temat posta trochę gryzie sie z tym, co chce zrobić, ale życzę Ci Wesołych Świąt, Aniu! :)
Polecam "Sto lat samotności".
UsuńDzięki. ;)
"Sto lat samotności" to dzieło piękne, wyjątkowe i zadziwiające.
UsuńPablo Neruda, nazwał tę książkę „«Don Kichotem» naszych czasów.”
Pablo Picasso, Mario Vargas Llosa, Bill Clinton też byli pod jej wrażeniem.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o śmierci tego pisarza, niestety wstyd się przyznać, ale nie znam jeszcze jego twórczości - kojarzę tytuły, ale ich nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie.
UsuńPo przeczytaniu tego posta nie pozostaje nam nic tylko szukać w księgarniach i bibliotekach...
Cóż mogę dodać - zachęcam do lektury.
UsuńWspaniały wpis.
OdpowiedzUsuńPogodnych, radosnych świąt xx.
Dzięki x2. ;)
UsuńNie znam tego autora - ale nie znaczy że nie poznam ....
OdpowiedzUsuńPogodnych Świąt Wielkanocnych :)
Wszystko przed Tobą.
UsuńDziękuję.
Autor jeszcze przez wieki będzie żył dzięki swoim powieściom. :)
OdpowiedzUsuńOtóż to!
UsuńWielka szkoda, świat utracił człowieka o niezwykłym talencie.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, pisarz zostawił po sobie piękny dorobek.
UsuńTo prawda, to wielka strata. Nie mogłam uwierzyć, jak się dowiedziałam w piątek :(
OdpowiedzUsuńJa w domu mam dwie Jego książki, fioletowe wydanie w twardej oprawie "Stu lat samotności" (kupiłam jeszcze w liceum) oraz filmowe wydanie "Miłości w czasach zarazy".
Ja na początku myślałam, że to znów głupi żart. :/
UsuńTeż mam to filmowe wydanie. Dostałam od teściowej. :)
Ja chyba dostałam pod choinkę kilka lat temu :)
UsuńA film widziałaś?
UsuńZnam "Miłość w czasach zarazy" - piękna historia, której nie sposób zapomnieć. Odszedł wielki pisarz!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam wielkanocne życzenia!
A ja muszę w końcu film obejrzeć.
UsuńDziękuję!
Smutne... Aż brakuje mi słów. A tak pięknie podsumowałaś jego odejście.
OdpowiedzUsuńMnie też słów zabrakło, ale chciałam napisać choć kilka zdań.
UsuńMój ulubiony pisarz. Wielka szkoda, że już nic nie napisze.
OdpowiedzUsuńNiestety. Ale z drugiej strony - wspaniale, że powstało tyle świetnych książek.
UsuńAż się wzruszyłam i teraz mi smutno... Ech, życie jest takie niesprawiedliwe, kiedy zabiera dobrych, wspaniałych ludzi...
OdpowiedzUsuńTen komentarz mógł zabrzmieć, jakby życie mogło zabierać innych ludzi, albo moje zmęczenie już mnie przerasta, więc prostuję - życie jest niesprawiedliwe, kiedy zabiera ludzi, każdego człowieka.
UsuńCóż poradzić - tak to jest urządzone. I dlatego chcę wierzyć, że śmierć nie jest końcem, że kiedyś jeszcze tu wrócimy.
Usuń