wtorek, 4 sierpnia 2015

Zdarzyło się w lipcu 2015



Miała być dziś recenzja ostatniej z moich lipcowych lektur, ale uznałam, że czwarta z rzędu wykończy albo Was, albo mnie. Toteż postanowienie, by podsumowanie robić dopiero po opisaniu wszystkich książek wzięło łeb zaraz przy pierwszej próbie. Ale spoko, przyzwyczaiłam się. Podobnie jest z noworocznymi obietnicami i tekstami w stylu "od jutra będę się odchudzać/uczyć/mniej czasu poświęcać kolorowankom". Bla, bla, bla...

Lipiec był cudny! Pomijam fakt, że mi się świeczki na torcie przestały mieścić, ale to przecież nie problem, gdy się nie ma urodzinowego tortu. Zamiast niego były książki, szampan i Praga. Kto by w takich warunkach myślał o nadmiarze hipotetycznych świeczek na hipotetycznym torcie?


Wyprawy na Lubelszczyznę i do Północnych Czech zjadły mi kilka dni, więc zestaw przeczytanych w lipcu książek nie jest tak imponujący jakbym chciała, a już to ile udało mi się obejrzeć filmów, woła o pomstę do nieba, które w trakcie wypadów było zwykle uroczo błękitne (chyba, że akurat wypadła przerwa na burzę), więc i wymachiwać piąchą w stronę nieboskłonu nie wypada. Wypada jednak lipiec podsumować, co też niniejszym czynię.

Przeczytane w lipcu

  1. Elizabeth Winder Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953 (ocena: 3,5/6) - recenzja
  2. Chris Stewart Jeżdżąc po cytrynach. Optymista w Andaluzji (3/6) - recenzja
  3. Thomas Sweterlitsch Jutro, jutro, znów jutro (3/6) - recenzja
  4. Lucy Diamond Pewnej nocy we Włoszech (4/6) - recenzja
  5. Judith W. Taschler Nauczycielka (5/6) - recenzja
  6. Paulina Wnuk-Crépy Mój Paryż, moja miłość (4/6) - recenzja
  7. Olga Rudnicka Martwe jezioro (4/6) - recenzja
  8. Rafel Nadal Szampańskie dni (3,5/6) - recenzja
  9. Katarzyna Kołczewska Wbrew sobie (5/6) - recenzja
  10. Tess Gerritsen Telefon o północy (2/6) - recenzja
  11. David Hewson Pora na śmierć (3,5/6)

11 przeczytanych książek, no dobra, w sumie nie jest tak źle. Bardziej smucą mnie oceny, bo dobrych jest jak na lekarstwo. W lipcu zawiodły mnie kryminały. Nawet moi ulubieńcy, Tess Gerritsen i David Hewson wypadli słabiej, a w przypadku tej pierwszej pani, koszmarnie słabo. Zachwyciły mnie za to dwie powieści obyczajowe - Nauczycielka z nutką tajemniczości oraz Wbrew sobie przepełniona emocjami.


Obejrzane w lipcu

  1. Mcg 72 godziny (ocena: 5/10)
  2. Joe Carnahan Przetrwanie (6/10)
  3. Gregg Araki Biały ptak w zamieci (7/10)
  4. Lee Toland Krieger Wiek Adeline (6/10)
  5. Jaume Collet-Serna Non-Stop (6/10)

Filmów tylko pięć, wszystkie wciągające, ale żaden nie zafundował mi emocjonalnej jazdy, po której ciężko się pozbierać. W 72 godzinach podziwiałam Paryż, podczas oglądania Przetrwania robiłam zakłady o to, który z bohaterów skończy w paszczy wilka jako następny, przy Białym ptaku w zamieci nie mogłam się zdecydować czy to ucieczka czy jednak morderstwo, Wiek Adeline był uroczy, ale spodziewałam się wilgotnych oczu, a tymczasem nawet nie pociągnęłam nosem, a Non-Stop nie zdołał mnie zniechęcić do lotów samolotem.



Wydarzyło się w lipcu

Lublin, Majdanek, Zamość, Kazimierz nad Wisłą, Liberec, Jablonné v Podještědí, Sychrov, Lemberk i wreszcie Praga! Cofnąć czas i przeżyć to raz jeszcze - chciałabym, oj, chciała. 



Wydarzenia książkowe wiązały się z Joanną Opiat-Bojarską. Najpierw wybrałam się na spacer śladami bohaterki Zaufaj mi, Anno, a następnie na spotkanie z autorką.




Lipiec to dla mnie nowe, ciekawe znajomości, zaskakujące, przemiłe propozycje i kredki stale rozrzucone na stole. Kolorowanie naprawdę mnie wciągnęło.

Zapraszam serdecznie na notki dotyczące Łapacza snów i Pięknych ogrodów.



A sierpień? Zapowiada się spokojnie. Muszę nadrobić stos recenzenckich zaległości, podładować akumulatory i przygotować się do wrześniowo-październikowych planów. A te mogą być dość energochłonne. 



Tak było poprzednio

25 komentarzy:

  1. Lipiec był bardzo owocny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za emocjonujący miesiąc :))) I tak dobre wyniki, ja przeczytałam tylko 4 książki i obejrzałam 1 film - ,,Timbuktu" (ale też średni)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu... Szkoda, że "Timbuktu" średni, bo też mam go w planach.

      Usuń
  3. Byłaś w moim Zamościu, jak się podobał? Chętnie zbiorę informację, pracuję w obsłudze turystycznej, więc plusy i minusy mi się przydadzą :-) Zastanawia mnie tylko czy szczebrzeszyńskiego chrząszcza odwiedziłaś? ;-)

    Faktycznie lipiec miałaś ekscytujący. Szkoda tylko, że te oceny takie sobie, ale i to trzeba przeżyć. "Wiek Adeline" muszę obejrzeć, fabuła działa mi na wyobraźnię, no i może mnie się uda łezkę uronić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bij, ale średnio. Rynek jest przepiękny (kamienice!!!), ale reszta już mnie nie zachwyciła. Żal mi strasznie Zamku. Wiesz może, czy będą go restaurować?
      O Zamościu pisałam tutaj: http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2015/07/spacerem-po-zamosciu.html

      A tym chrząszczem to mnie zaskoczyłaś. Wygooglałam sobie gamonia i obiecałam, że kiedyś go odwiedzę. A co jeszcze warto zobaczyć w tamtych okolicach?

      W takim razie, życzę wielu łez. Oczywiście tylko łez wzruszenia. :P

      Usuń
    2. Bić nie będę, bo przyzwyczaiłam się do różnych opinii :-) Zamość bardzo lubię i chociaż w nim nie mieszkam, to uwielbiam go za spokój, zieleń i historię. Pewnie więcej napiszę pod postem dotyczącym Zamościa, no bo słów kilka muszę rzec :-) Jeśli zaś chodzi o Pałac, to zakładam, że będą go remontować, ponieważ niebawem ma zostać przeniesiony sąd, więc jakieś tam prace będą czynione. Najprawdopodobniej budynek nie wróci do poprzedniego kształtu, bardziej ozdobnego i monumentalnego, ale na pewno architekci poczynią sensowne zmiany, przynajmniej taką mam nadzieję.

      Szczebrzeszyn jest od Zamościa jakieś 19 km. Miasteczko też zachwyca głownie historią i nocnym urokiem, ale warto go zobaczyć choćby ze względu na... chrząszcza :-)

      Usuń
    3. W takim razie pędzę pod notkę o Zamościu. :D

      A Szczebrzeszyn następnym razem! :)

      Usuń
  4. Działo się :)
    U mnie mało książek przeczytanych- trafiałam w sumie na średnie i dosyć grube.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nam obu życzę lepszych lektur na sierpień. :)

      Usuń
  5. Czasem i tak bywa. Dzięki słabszym książkom jesteśmy w stanie docenić w pełni te lepsze pozycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też fakt. Ale wolałabym je doceniać porównując z tymi słabymi, które już znam i nie powiększać spisu książek rozczarowujących. ;)

      Usuń
  6. Fajny miałaś ten lipiec! U mnie było kiepsko, bo choruję ostatnio :( Oby sierpień był lepszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zdrowiej, bo ktoś musi podróżować i opowiadać innym gdzie był i co widział. :D

      Usuń
  7. Ekhem, ta magiczna 11 przeczytanych książek! ;) Chyba jesteś na nią skazana. Co do filmów to "Wiek Adaline" mi się nawet podobał. Wciągnął mnie. Z chęcią obejrzałabym drugi raz. Owszem, było sporo niedociągnięć, ale wyszło całkiem przyjemnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Najważniejsze, że jesteś zadowolona. Oby sierpień był jeszcze lepszy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że spotkało Cię tak wiele książkowych rozczarowań... Chyba nikt z nas nie lubi sięgać po pozycje, które w porównaniu z innymi książkami wypadają marnie... Oby w sierpniu trafiły Ci się bardziej emocjonujące lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałaś niesamowicie emocjonujący miesiąc. Gratuluję i odrobinę zazdroszczę, zwłaszcza tej Pragi i spotkania z Joasią :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniałe wyniki! Sama przeczytałam 11 książek ;). Życzę Ci aby ten miesiąc był jeszcze lepszy :).
    Bardzo mi się podoba jak kolorujesz. Widzę że też złapałaś bakcyla na kolorowanki. Świetna sprawa :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Bardzo mnie to kolorowanie wciągnęło. :)

      Usuń
  12. Widzę, że lipiec spędziłaś intensywnie :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...