Wzgórze Montjuic ujrzeliśmy już pierwszego dnia, stojąc na nabrzeżu i mrużąc oczy od słońca rozróżnialiśmy jedynie kontur wzniesienia oraz stojącego na nim budynku. Chcieliśmy zobaczyć twierdzę z bliska. Zwłaszcza ja, zachwycona zafonowskim cyklem Cmentarz Zapomnianych Książek, świeżo po lekturze Więźnia nieba, którego akcja w dużej mierze rozgrywa się w tychże murach.
Zdobycie twierdzy zaplanowaliśmy na popołudnie. Zmęczeni, po całym dniu spędzonym na wędrówkach, na moment wyłączyliśmy myślenie i tam, gdzie inni dotarli bez trudu metrem, my wspinaliśmy się niestrudzenie pod górę. Z dołu wzgórze nie wyglądało na wysokie (184 metry, jak mówi przewodnik - co to dla nas, wychowanych w Bieszczadach), ale cóż - szybko zaczęłam marzyć o ruchomych schodach, które powiozłyby mnie wprost pod wrota twierdzy. Nic z tego. Schody nawet jeśli były, to ani myślały drgnąć. Za to wybierając bardziej wymagającą trasę, mieliśmy okazję podziwiać dzieła sztuki jakich próżno szukać w muzeach i galeriach.
tu akurat widok nie z nabrzeża, a z Parku Güell |
Zdobycie twierdzy zaplanowaliśmy na popołudnie. Zmęczeni, po całym dniu spędzonym na wędrówkach, na moment wyłączyliśmy myślenie i tam, gdzie inni dotarli bez trudu metrem, my wspinaliśmy się niestrudzenie pod górę. Z dołu wzgórze nie wyglądało na wysokie (184 metry, jak mówi przewodnik - co to dla nas, wychowanych w Bieszczadach), ale cóż - szybko zaczęłam marzyć o ruchomych schodach, które powiozłyby mnie wprost pod wrota twierdzy. Nic z tego. Schody nawet jeśli były, to ani myślały drgnąć. Za to wybierając bardziej wymagającą trasę, mieliśmy okazję podziwiać dzieła sztuki jakich próżno szukać w muzeach i galeriach.
W końcu dotarliśmy tam, gdzie uśmiechnięci i wypoczęci turyści wyskakiwali z wagoników metra, a ja z przerażeniem zobaczyłam jak duża odległość dzieli nas od miejsca, które zamierzaliśmy zwiedzić. Na szczęście Barcelona jak zwykle była przygotowana do spełniania oczekiwań zmęczonej marudy z Polski i już po chwili sunęliśmy kolejką linową na sam szczyt.
Zamek Montjuic powstawał od 1640 roku, w XVIII wieku został rozbudowany, zyskując swój obecny kształt. Pełnił funkcję militarną, był także miejscem tortur, wykonywania wyroków oraz przetrzymywania więźniów.
Z jego murów roztaczał się wspaniały widok - z jednej strony na port, z drugiej na miasto. Wśród niższych budynków królowała bazylika Sagrada Familia.
Tego dnia nie mieliśmy już siły na dalsze zwiedzanie. Wzgórze jest dość rozległe, dzień chylił się ku końcowi, a nam marzyły się jedynie obiad, prysznic i sen. Nauczeni doświadczeniem zjechaliśmy kolejką, przesiedliśmy się na metro, z nie do końca jasnych przyczyn postanawiając wysiąść z niego na innej stacji niż zwykle. Jak się okazało, nic nie dzieje się bez powodu, bo wyłoniwszy się z podziemi zobaczyłam jedno z tych miejsc, które z nieskrywanym zachwytem do tej pory podziwiałam na zdjęciach. O tym jednak innym razem. Na razie zmykamy do hostalu, by następnego dnia dokończyć przerwany spacer po wzgórzu Montjuic.
strażnik twierdzy Montjuic |
Z jego murów roztaczał się wspaniały widok - z jednej strony na port, z drugiej na miasto. Wśród niższych budynków królowała bazylika Sagrada Familia.
Tego dnia nie mieliśmy już siły na dalsze zwiedzanie. Wzgórze jest dość rozległe, dzień chylił się ku końcowi, a nam marzyły się jedynie obiad, prysznic i sen. Nauczeni doświadczeniem zjechaliśmy kolejką, przesiedliśmy się na metro, z nie do końca jasnych przyczyn postanawiając wysiąść z niego na innej stacji niż zwykle. Jak się okazało, nic nie dzieje się bez powodu, bo wyłoniwszy się z podziemi zobaczyłam jedno z tych miejsc, które z nieskrywanym zachwytem do tej pory podziwiałam na zdjęciach. O tym jednak innym razem. Na razie zmykamy do hostalu, by następnego dnia dokończyć przerwany spacer po wzgórzu Montjuic.
Kolejny dzień był dniem kryzysowym. Poprzednie, dość intensywne doby, dały nam się we znaki. Nogi odmawiały posłuszeństwa, słońce świeciło mocniej niż zwykle, a zwiedzanie okolicznych ławek stało się głównym punktem dnia. O skali mojego zmęczenia świadczy liczba zdjęć, na których jestem. Jeśli wypuszczam aparat z rąk, to znaczy, że jest naprawdę kiepsko. Nie zmieniło to faktu, że wycieczka była ogromnie udana. Spacerowaliśmy powoli, bez pospiechu, co jakiś czas trafiając na urokliwe, niezatłoczone zakątki, co - zważywszy na to, że znajdowaliśmy się w centrum miasta - było dość zaskakujące.
Duże wrażenie zrobił na mnie budynek Palau National, w którym mieści się Museu Nacional d'Art de Catalunya (Narodowe Muzeum Sztuki Katalońskiej). Przed budynkiem znajduje się kompleks fontann Font Màgica, które ożywają nocą podczas wspaniałych spektakli artystycznych: woda - światło - dźwięk. Tego dnia na oglądanie widowiska nie było szans, ale spokojnie - jeszcze tam wrócimy.
Tymczasem zajrzeliśmy na stadion olimpijski (Estadi Olímpic Lluís Companys). To tu w 1992 roku lekkoatleci walczyli na Letnich Igrzyskach Olimpijskich, a trzy lata temu odbyły się mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce, podczas których Polacy wywalczyli dziewięć medali, w tym trzy złote.
Palau Sant Jordi (pałac Świętego Jerzego) |
Spacerując minęliśmy Poble Espanyol (Miasteczko Hiszpańskie). Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się tam zajrzeć. Obejrzeć pokaz flamenco, kolekcję sztuki współczesnej, a w niej m.in. grafiki Pablo Picasso, na pamiątkę kupić jeden z wyrobów rękodzielniczych i po prostu przyjrzeć się budynkom, stanowiącym wierną kopię oryginalnych budowli z Kordoby, Walencji czy Madrytu.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na leżący u podnóży wzgórza Plaça d'Espanya i idziemy trochę odpocząć.
Ten dużo spokojniejszy dzień był nam bardzo potrzebny do zregenerowania sił. W końcu wiele jeszcze przed nami. Gaudi czeka.
Ten dużo spokojniejszy dzień był nam bardzo potrzebny do zregenerowania sił. W końcu wiele jeszcze przed nami. Gaudi czeka.
---
Tzw. bonus, czyli historia w czterech obrazkach, o tym jak pewien pan chciał naprawić chmurkę, a zepsuł szybę.
Zobacz także:
Fantastycznie się z Tobą zwiedza, świetne zdjęcia. Sagrada Familia na Twoim zdjęciu zachwyca - lepszego ujęcia chyba nie widziałam...Kiedyś torebka herbaty "Lipton" mi wyjaśniła, że przy projekcie Gaudi zainspirował się nadmorskimi babkami z piasku i podwodnym światem... (Rzeczywiście nie sukienka;)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńSagrada robiona teleobiektywem bez statywu, więc myślałam, że nic z tego nie wyjdzie, ale nie jest aż tak źle. ;)
O tak, w Casa Battlo dużo nam wspominali o tych inspiracjach Gaudiego. W ogóle Gaudi to jest mój numer jeden Barcelony. :)
(Nie sukienka, ale jak tak sobie teraz myślę, to sukienka chyba też gdzieś była). :D
Miejsca takie jak twierdza Montjuic szczególnie mnie pociągają. Takie piękne, a tak ponure historie są z nimi związane! Wspaniała wycieczka - teraz mam na myśli podążanie szlakiem twoich wrażeń:) Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Tak swoją drogą, ciekawe czy jest jakaś powieść z akcją osadzoną w tym miejscu (poza tą Zafona). Po takiej wycieczce zaczynam doceniać magię powieści historycznych.
UsuńDziękuję. :)
Zamek...cudo!! :)
OdpowiedzUsuńAno, choć cicho przyznaję, że spodziewałam się czegoś... większego. ;)
UsuńPrzepiękne zdjęcia! Z ogromną radością oglądałam, a raczej zwiedzałam:) Widać,że wakacje udane więc tylko się cieszyć:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba, bo jeszcze trochę Was nimi pomęczę. ;)
UsuńMy też weszliśmy na górę z buta:) Ale to był błąd, bo potem już nie mieliśmy siły, by chodzić po wzgórzu:/ Do tego było z 40 stopni, więc jeszcze się spaliłam:/ Nie mniej jednak, to jedno z moich ulubionych miejsc w Barcie:)
OdpowiedzUsuńAno właśnie. My szliśmy już późnym popołudniem, więc słońce aż tak nie dokuczało, ale wcześniej cały dzień byliśmy na nogach. Jak usiadłam, to myślałam, że już nie wstanę. :D
UsuńTą częścią relacji udało Ci się zauroczyć mnie Barceloną do reszty:)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie. Mam nadzieję, że kolejne części tego nie zmienią. ;)
UsuńNawet kot się załapał na fotografii:) Piękne widoki!
OdpowiedzUsuńByłby jeszcze jeden z dalszej części spaceru, ale tamten nie chciał pozować. ;)
Usuńboska relacja, cudowne miejsca :) zdjęcia świetne a Sagrada na tle reszty - bomba!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę tam kiedyś wrócić i zobaczyć to wszystko a Sagradę raz jeszcze
Co jak co, ale Sagradę widać z każdego wzgórza, więc co brałam się za robienie jakiejś panoramki, Sagrada pchała mi się w kadr. ;)
UsuńJa się wdrapałem na Kasprowy, a to jest chyba trochę więcej drogi. :) Jak chciałbym pojechać gdziekolwiek, może być i Hiszpania, ale gdzieś zagranicę... Mam nadzieję, że w tym przypadku marzenia się spełniają. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, zdobywco Kasprowego. ;)
UsuńJa nie miałam w planach wspinaczki. Zdobywanie nawet małej górki po całym dniu zwiedzania w upale, nie jest najlepszym pomysłem. ;)
Spełniają!
Ach, miło powspominać :)
OdpowiedzUsuńBardzo!
UsuńPiękne miejsca!
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto je zobaczyć. :)
UsuńJak zwykle piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńAniu cudnie, a jak ilość tych zdjęć! jestem zachwycona! Zazdroszczę ponownie:)
OdpowiedzUsuńTrochę się ich uzbierało. ;)
UsuńJaka zmordowana... :D 18 - mój ulubiony kadr!
OdpowiedzUsuńNo co? :P
UsuńJej... Naprawdę muszę to liczyć?
1...
2...
7...
13...
18...
Schody?
Dokładnie tak, leniwcu. :)
UsuńPfff... Następnym razem na wszelki wypadek ponumeruję zdjęcia. :D
UsuńFantastyczne zdjęcia, podziwiam, że mieliście tyle siły na zwiedzanie :) Ja pewnie padłabym gdzieś po drodze, chociaż może Hiszpania dodaje sił :D
OdpowiedzUsuńE tam, jak jest okazja to się korzysta. Odpoczywać można w domu, a nie na urlopie. :P
UsuńNowa recenzja do wyzwania :)
OdpowiedzUsuń"Kogutek Ziutek nad morzem" - Barbara Sudoł
http://magicznyswiatksiazki.pl/kogutek-ziutek-nad-morzem-barbara-sudol-recenzja-312/
pozdrawiam
Miłośniczka Książek
Dopisana.
UsuńCudne zdjęcia, uwielbiam kiedy mogę sobie tak wirtualnie pozwiedzać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńDzięki tym notkom jeszcze raz zwiedzam Barcelonę. ;)
Ależ urokliwie ;)
OdpowiedzUsuńNiezapomniane widoki. :)
UsuńNo nie wiem... Barcelona jest przepiękna, ale chyba w tym wypadku jednak wyruszyłabym na poszukiwanie kiwi. ;)
OdpowiedzUsuńWoa wspaniale tam
OdpowiedzUsuńOj tak. :)
UsuńPiękne, klimatyczne zdjęcia!!! I ja zapragnęłam odwiedzić Barcelonę:)
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać, jak będziesz miała okazję, to jedź koniecznie. :)
UsuńCzy ja muszę się powtarzać, że to naprawdę świetna, znakomita, wspaniała relacja???Masz do tego smykałkę, zawsze znajdziesz odpowiedni komentarz :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKtoś musi zmobilizować autorkę bloga do przebierania tych setek zdjęć. ;)
UsuńBardzo Ci dziękuję za przemiłą opinię.
Kto by pomyślał, że miejsca tortur mogą być tak piękne ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa zależność między ilością Ciebie na zdjęciach, a Twoim zmęczeniem :D
Super historia obrazkowa na koniec, ale to trzeba mieć szczęście by uchwycić coś takiego! :D
Powiedz to tym, którzy stamtąd nie wrócili. ;)
UsuńTia. Ciapa ze mnie, bo nie uchwyciłam momentu, w którym mu noga wpadła w dziurę. :P
Cudne zdjęcia i wspaniałe wspomnienia ;)
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś wybrać się ponownie, na dłużej do Barcelony, aby ją pozwiedzać :)
Też bym chętnie pojechała jeszcze raz. Tylu miejsc nie zdążyłam zobaczyć. :( (Ech, zachłanność).
UsuńPiękne zdjęcia - aż chce się tam wrócić :)
OdpowiedzUsuńJeszcze się nie spakowałaś? :P
UsuńSagrada Familia - cudo! :) Ale Ci służą te wakacje, taka buźka uśmiechnięta i optymizm bije z fotek! :)
OdpowiedzUsuńW końcu to były wakacje moich marzeń. :)
Usuń