Alice Hoffman Gołębiarki Wyd. Wielka Litera 2013 592 strony |
O niektórych książkach nie powinno się pisać, bo żadne słowa nie oddadzą tego, co kryje się między okładkami. Zaczynasz taką historię czytać i już po pierwszych zdaniach wiesz, że trzymasz w rękach coś wyjątkowego, co nie pozwoli tak łatwo o sobie zapomnieć. Gdy twój wzrok padnie na ostatnie zdanie, w głowie masz kompletny mętlik, a serce bije niespokojnie od nadmiaru emocji. Już wiesz, że żadne ze znanych ci określeń nie będzie tym, którego można użyć polecając lekturę innym. Zbyt płytkie są, zbyt mało znaczące. Gapisz się przed siebie, przed oczami masz ostatnie sceny. Raz jeszcze je przeżywasz, całym ciałem czując się bohaterem wydarzeń. Ostrożnie wychodzisz z tego świata i przez dłuższą chwilę rozglądasz się bezradnie na boki, jakby nie zdając sobie sprawy z tego gdzie i kim jesteś.
Gdy po raz pierwszy ujrzałam w zapowiedziach Gołębiarki Alice Hoffman, intuicyjnie wiedziałam, że za okładką z długowłosą dziewczyną, na której ramionach przysiadły dwa białe gołębie, kryje się niesamowita historia. Do premiery książki było daleko, przyszło mi czekać kilka miesięcy, zanim listonosz zostawił na moim biurku przesyłkę z przedpremierowym egzemplarzem. Minęły kolejne trzy tygodnie, zanim mogłam zasiąść do lektury. Nie wiedziałam co mnie czeka, ale miałam świadomość tego, że ta książka wymaga czasu i skupienia. Musiałam zaczekać na odpowiedni moment. Nie pomyliłam się. Gołębiarki nie są lekturą łatwą, lekką, nadającą się do czytania pomiędzy kawą a drożdżówką. To powieść, która dotyka czułych miejsc z niesamowitą siłą. Trudno o niej pisać. Trzeba ją przeżyć osobiście.
Masada, starożytna twierdza żydowska, znajdująca się na terenach Izraela - to tam schronienie znalazł Herod, uciekając przed Partami. Masada została przez niego udoskonalona. Wzniesienie murów, budowa wież obronnych, zbiorników na wodę czy magazynów mogących pomieścić znaczne zapasy żywności, okazały się zbawienne dla zelotów, ugrupowania walczącego z rzymską okupacją Palestyny. W czasie wojny żydowskiej, w roku 66 n.e. zeloci schronili się w Masadzie, przez trzy lata stawiając czoło rzymskim wojskom. Górska twierdza zdawała się niedostępna, położona na skraju pustyni, stała się jednym z trzech ostatnich miejsc oporu przez nieustępliwym atakiem rzymskich legionów. Jak skończyło się oblężenie, wiemy jedynie z relacji żydowskiego historyka, Józefa Flawiusza. Na ile jest ona zgodna z prawdą - trudno ocenić. Jedno jest pewne: Masada stała się symbolem heroicznej walki, bohaterskiego oporu, niezwykłej odwagi i determinacji. Alice Hoffman sięgając do tragicznych wydarzeń opowiada historię, która mogła wydarzyć się naprawdę, historię czterech kobiet, których losy skrzyżowały się w tym niegościnnym miejscu. Kobiet, których los nie oszczędził, a jednak znalazły one w sobie dość siły, by nie ugiąć się przed nieszczęściem.
Historie kobiet są często opowieściami z drugiego planu. Ten pierwszy, zajęty przez mężczyzn, znamy z lekcji w szkole, encyklopedii, historycznych książek. To tu toczą się bitwy, polityczne dysputy, padają najważniejsze decyzje, rozkazy, roztrząsane są ważkie kwestie, niejednokrotnie wpływające na losy całych narodów. W tle kobiety rodzą dzieci, gotują strawy, tulą, pocieszają, służą swymi ciałami. Kochają swych bliskich, drżą o ich bezpieczeństwo, wspierają w decyzjach mężów, braci, ojców, synów. Niejednokrotnie same znacznie wpływają na to, co rozgrywa się na pierwszym planie. Często się o tym milczy, choć co jakiś czas ktoś wydobywa na światło dzienne opowieść o towarzyszce jakiegoś władcy czy wojownika, bez której wiele wydarzeń mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.
Bohaterki powieści Alice Hoffman udowadniają, że choć stoją w cieniu mężczyzn, nie pozostają bez znaczenia dla rozwoju wydarzeń. Na co dzień ze spuszczonymi głowami, podporządkowane, ciche, w sytuacjach trudnych, kryzysowych znajdują w sobie niesamowite pokłady siły i woli walki. Zwłaszcza gdy w ich rękach spoczywa los najbliższych.
Rudowłosa Jael nigdy nie poznała swojej matki, gdyż ta zmarła przy porodzie. Chciałabym wiedzieć, jak to jest mieć matkę, kogoś, kto stoi przy tobie bez względu na wszystko[1]. Na wsparcie ojca, dziewczynka nie mogła liczyć. Obarczył ją za śmierć żony i pozbawił ciepłych uczuć. Nawet wspólna ucieczka przed prześladowcami na pustynię nie mogła ich zbliżyć. Jael, zadając się z żonatym mężczyzną, okryła też swoją rodzinę hańbą. Gdy dotarła do Masady, była samotna, brzemienna, ale i silna. Niełatwe życie zahartowało ją skuteczniej, niż mogłyby dokonać tego jakiekolwiek nauki.
Riwka, żona piekarza, jeszcze nie zdążyła pozbierać się po tragicznej śmierci męża, gdy los doświadczył kobietę jeszcze okrutniej, czyniąc z niej świadka śmierci córki, zhańbionej przez rzymskich żołnierzy. Przybyli do nas z mrocznej strony świata, gdzie nie dochodzi światło[2]. Kobieta z przerażeniem wpatrywała się w to, co zostało z jej dziecka. W tamtej chwili, przykucnąwszy obok, przemieniłam się w coś, co nie było kobietą[3]. Znalazła w sobie dość siły, by zemścić się na potworach i ruszyć w drogę. Mając pod opieką zrozpaczonego zięcia oraz wnuków, którzy od czasu tego tragicznego wydarzenia stracili zdolność mowy, przybyła do Masadu, gdzie wraz z innymi kobietami znalazła pracę w gołębniku.
Aziza aż za dobrze wiedziała, że bycie kobietą może być przekleństwem. Gdy ona i jej matka zostały brutalnie zgwałcone, rodzicielka podjęła trudną decyzję - postanowiła nadać córce męskie imię i wychować ją jak syna. (...) tamtej nocy zdecydował się mój los i to, kim się stałam[4]. Aziza całe życie była rozdarta pomiędzy swą kobiecą naturą, a męskim wychowaniem. Choć okazała się wspaniałą łuczniczką, jako kobieta nie mogła posługiwać się broną. Choć cechowała ją waleczność i nieustraszoność, jej miejscem były bezpieczne ściany domu, przeznaczeniem praca w gołębniku.
Szirę, córkę kobiety wykształconej, kapłanki, znawczyni magii i tajemnej medycyny, nazywano Czarownicą z Moabu. Jej żywiołem była woda, choć jak każdy żywioł może nieść ze sobą zarówno pomoc jak i zniszczenie. Muszę myśleć trzeźwo i nie ulegać namiętnościom, bo to ona sprawia, że kobiety się topią[5]. Wypędzona z rodzinnych stron za cudzołóstwo, wyszła za mąż za człowieka, który otoczył ją opieką na wygnaniu, ale wciąż kochała ojca swojej pierworodnej. Wezwana przez swą pierwszą miłość do Masady, bez wahania porzuciła bezpieczne życie.
Ścieżki czterech kobiet plączą się w Masadzie, choć jak się okaże, niektóre z nich przecięły się już dawno. W twierdzy dopełnia się przeznaczenie. Ciężka sieć zwiąże bohaterki, co może doprowadzić je zarówno do szczęścia jak i do zguby.
Gołębiarki to powieść, która od pierwszych zdań trafia głęboko do serca czytelnika i ani na moment nie pozwala mu zaczerpnąć oddechu. Emocje są zbyt silne, doznania zbyt mocne. Tragiczna przeszłość kobiet, ciężka teraźniejszość i niepewna przyszłość składają się na wyjątkową historię, mroczną, trudną, bolesną, ale i piękną, ukazującą kobiecą siłę w sposób niesamowity, wzbudzający podziw. Alice Hoffman niezwykle plastycznie odmalowała rzeczywistość, pieczołowicie dopracowując każdy szczegół. Wspaniale odmalowane tło społeczno-historyczne, doskonale wykreowane sylwetki postaci, plastyczne opisy, ogromnie oddziałujące na wyobraźnię - to wszystko sprawia, że Gołębiarki stają się niezwykle sugestywną opowieścią, realistyczną, do bólu prawdziwą. Jestem pełna podziwu dla stylu autorki, z jednej strony oszczędnego, z drugiej jakże bogatego w emocje, jednocześnie poetyckiego, refleksyjnego, ale i mocnego, trafiającego w sedno.
Mimo iż od wydarzeń przedstawionych w książce dzielą nas setki lat, to emocje szarpiące bohaterkami są tymi samymi, które trapią współczesne kobiety. W ich wątpliwościach, strachu, radościach i smutkach, w ich dylematach i marzeniach wiele z nas odnajdzie echo własnych przeżyć i odczuć. Wspaniale przedstawione sylwetki bohaterek, stają przed oczami jak żywe. Podobnie jak tło, nakreślone są niezwykle precyzyjnie, co sprawia, że bez trudu możemy sobie wyobrazić rzeczywistość, od której dzielą nas lata i kilometry, rzeczywistość kompletnie nam obcą. Przed oczami mam niegościnne mury twierdzy, kobietę z czułością tulącą swoje dziecko, nienawiść w spojrzeniu innej, którą los pozbawił możliwość posiadania potomka. Dwóch milczących chłopców bawi się przed domem. Ogromny pies czuwa nad śpiącym mężczyzną. Nad wrzącym naparem pochyla się kobieta, coś szepce. Modlitwę? Klątwę? Nad ich głowami kołują gołębie.
Nie jest łatwo sięgnąć po tego typu historię i opisać ją tak, by uniknąć ckliwości czy patosu. Hoffman się to udało. Nie stara się na siłę wzruszyć czytelnika. Jej styl jest bogaty w metafory. Autorka buduje niesamowity nastrój, sprawia, że postaci ożywają, a my chcąc nie chcąc zaczynamy przeżywać to, co z nimi się dzieje. Autentyczność jest bez wątpienia jednym z największych atutów Gołębiarek. Wiarygodność opisów bohaterów, obyczajów, tła historycznego, wspaniałe portrety psychologiczne, zręczne połączenie wojennej rzeczywistości, z codziennym życiem zelotów, ich zwyczajów, rytuałów, tradycji - plusy mogłabym wyliczać długo. Mało kiedy mam okazję trzymać w rękach tak misternie skonstruowaną, tak dopracowaną powieść. Wszystko w niej jest spójne, wszystko ma swój cel i sens.
Historia bohaterek Gołębiarek zostanie we mnie na długo. Nie da się łatwo zapomnieć o tak emocjonującej, jednocześnie zachwycającej i przerażającej opowieści, historii zmuszającej do refleksji, przywołującej dawne, smutne wydarzenia z Masady, zwracającej uwagę na postaci kobiece, na istotę kobiecości, na rolę pozornie słabej płci w trudnej walce o życie i szczęście swoje oraz najbliższych. Powieść Hoffman jest do bólu prawdziwa, napisana świetnym stylem i z pewnością nie pozostawi czytelnika obojętnym. To jedna z tych książek, która zostaje w pamięci dłużej.
---
Książkę polecamWSZYSTKIMceniącym dobre powieści, misternie skonstruowane fabuły,wiarygodne postaci, dopracowane tło
---
[1] Alice Hoffman, Gołębiarki, przeł. Bohdan Maliborski, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 117.
[2] Tamże, s. 227.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 339.
[5] Tamże, s. 483.
---
Premiera książki: 25 września
---
---
Bardzo podoba mi się Twoja recenzja:) Sama raczej nie zdecyduję się na tą książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńBędziesz żałować, ja Ci mówię, będziesz żałować!
Zgadzam się z madziusią, recenzja mistrzowska:) Widać, że książka wywarła na Tobie ogromne wrażenie. Chociaż rzadko czytam takie książki, to chyba się skuszę i poszukam. Czasami warto przeczytać coś głębokiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję! :)
UsuńTo fakt, dawno mi się coś takiego nie zdarzyło. Sama tez mało kiedy sięgam po takie książki, ale ta jest naprawdę dobra. Więcej niż dobra, jest genialna pod każdym względem.
Jak Ty walniesz recenzję, to ja powinnam skasować bloga... Książkę muszę przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze stwierdzeniem Kulturki:P
UsuńTeż o tym przez chwilę pomyślałam...:P
UsuńJa Wam dam kasowanie blogów! Idąc tym tokiem myślenia, swój kasowałabym po każdej wizycie na blogu "Książki Oli" albo "Zwiedzam wszechświat". :)
UsuńDziękuję za to, że jesteście i gwarantuję Wam, że po lekturze tej książki, emocje napiszą recenzje za Was. ;)
Aniu, "Kwiat pustyni" o tyle ciężko skomentować, że jakby nie było jest to literatura faktu, a jak ocenić czyjeś tak tragiczne przeżycia?
To na pewno wartościowa lektura, ale na razie sobie ją odpuszczę. Rzadko czytam książki historyczne, ale tę będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńE tam, ja w ogóle prawie zapomniałam co to książka historyczna i co? I wkręciłam się w tę książkę na amen. Nie miej na uwadze, tylko czytaj. Na uwadze masz pewnie setki książek, a szkoda by ta zaginęła wśród nich.
UsuńNa razie muszę uporać się z tymi, co mam do przeczytania :P
UsuńSchowaj część do szafy i udaj, że ich tam nie ma. =)
UsuńBoże, odnajduję siebie w twoich emocjach! Tak bardzo się cieszę, że podzielasz moją opinię i wrażenia, to niesamowite! Książka jest genialna, znakomita pod każdym względem, przywraca wiarę w dobrą Literaturę. Nie masz pojęcia, z jaką niecierpliwością tu dzisiaj weszłam - i nie mam ochoty stąd wychodzić:)
OdpowiedzUsuńPo Twoim wpisie na FB nakręciłam się na tę książkę jeszcze bardziej. A później myślę sobie: "kurcze, teraz to mam takie oczekiwania, że na bank się rozczaruję". Nie rozczarowałam. :)
UsuńNaprawdę, dawno nie czytałam równie dobrej książki. Teraz niecierpliwie czekam na opinie innych.
Uwielbiam takie lektury, dzięki za polecenie dobrej ksiażki
OdpowiedzUsuńNie rozczarujesz się, jestem tego pewna.
UsuńAniu - jak Ty cudnie piszesz, POEZJA. A po Twojej recenzji wprost ZEŻARŁABYM tą książkę:D
OdpowiedzUsuńCudnie pisze Hoffman (przynajmniej w tej książce), a mnie się udało jedynie w miarę uporządkować chaos myśli, który kłębił mi się po lekturze. :D
UsuńSmacznego! :D
No i jak po takiej recenzji nie sięgnąć? Swoją drogą, to jest już druga recenzja tej książki, jaką mam przyjemność czytać i druga bardzo pozytywna, także będę miała na uwadze, nie może być inaczej ): Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie da się nie sięgnąć, bo to dobra książka, a nawet bardzo dobre. Szkoda taką pominąć.
UsuńŚwietnie zachęcasz, jednak nie sądzę by była to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi dlaczego nie, to Ci napiszę dlaczego jednak tak. :D
UsuńWidzę, że podzielasz zdanie Isadory odnośnie tej książki. :) Może i ja się pewnego dnia skuszę. :)
OdpowiedzUsuńEwciu, koniecznie. Nie wiem jak jeszcze mam Was wszystkich zachęcać, ale naprawdę warto jak mało którą.
UsuńKolejna recenzja do wyzwania:
OdpowiedzUsuń"Ornat z krwi" - Krzysztof Beśka
http://magicznyswiatksiazki.pl/ornat-z-krwi-krzysztof-beska-recenzja/
pozdrawiam
Miłośniczka Książek
Twoja recenzja, to druga pozytywna, jaką do tej pory czytałam o tej książce. Czuję, że jest wyjątkowa dlatego chciałabym ją przeczytać:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAniu, jest wyjątkowa, więc się nawet nie zastanawiaj i czytaj jak tylko będziesz miała okazję. Rzadko się zdarza, by książka była tak dopracowana pod każdym względem, od fabuły, przez kreację postaci po styl.
UsuńBardzo czekam, mam nadzieję, że nie przełożą premiery, bo już chyba raz tak zrobili.
OdpowiedzUsuńZ tego co pamiętam, chyba wiosną pojawiła się pierwsza zapowiedź, a później nagle termin przesunął się na wrzesień. Tym razem nie powinno się nic przesunąć.
UsuńA chętnie, chętnie, jak tylko uda mi się ją kiedyś gdzieś zdobyć. Ze swojej strony polecam "Rzymską krew", pamiętam, że swego czasu bardzo mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńCo to za ocenianie książki po okładce! :P
Jak Ci się nie uda, to służę własnym egzemplarzem. Tzn. jak już go będę miała. :P
Usuń"Rzymskiej krwi" nie kojarzę. Idę poszukać co to.
Pfff... Teraz się oburzasz? Przez większość mojego czytelniczego życia tak robię. :P
Już mnie Isadora przekonała do tej książki! przez was obie spać nie będę! muszę ją mieć :)
OdpowiedzUsuńDoprawdy, strasznie mi przykro z tego powodu. Przeogromnie. :P
UsuńPo raz pierwszy w czasie swojej blogowej aktywności zapragnęłam podjąć współpracę z wydawnictwem :) Zazdroszczę, że masz już tę książkę za sobą, bo z tego co przeczytałam warto było czekać te kilka miesięcy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To ja Ci tylko powiem, że masz czego zazdrościć, bo to książka jakich mało. ;)
UsuńSpodoba Ci się, stawiam na to ogon mojego kota (bez jego zgody, oczywiście).
Zawsze się boję z spotkań z wielką literaturą, ale i takie wyzwania trzeba podejmować. Ksiązkę mam już w planach;)
OdpowiedzUsuńNie pożałujesz. :)
UsuńZ każdą pozytywną recenzją nabieram na nią coraz większą ochotę. Mam nadzieję, że po premierze uda mi się ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, bo to naprawdę świetna książka.
UsuńMam na nią coraz większą ochotę, doskonale wpasowuje się w mój gust czytelniczy ;)
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej musisz przeczytać. Nie zawiedziesz się. :)
UsuńFantastyczna recenzja, prawdopodobnie fantastycznej książki. Niedawno czytała recenzję Isadory i bardzo mnie zaciekawiła. Teraz kusisz i Ty, więc na sto procent zabiorę się za czytanie. Oby takich dopracowanych i wartościowych książek było jak najwięcej :)
OdpowiedzUsuńCzytaj koniecznie, naprawdę mało kiedy zdarza się, by książka była tak dopracowana we wszystkim, od języka, przez postaci, po tło i fabułę.
UsuńPiękna recenzja. Łapie za serce i przemawia do wyobraźni. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję i mam nadzieję, że nasze wrażenia będą podobne. :)
UsuńJa też się dołączam, recenzja mnie bardzo poruszyła.. Nic tylko muszę udać się na poszukiwanie tej książki :)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że czuje się przekonany do przeczytania, także teraz pozostaje tylko czekać na książkę...
OdpowiedzUsuńZdaje się, że mnie to ogromnie cieszy. Naprawdę warto, jak mało który tytuł.
UsuńNie wiem, czy będę miał takie same odczucia po przeczytaniu tej powieści, ale widzę, że spróbować warto. :)
OdpowiedzUsuńSpodoba Ci się. :)
UsuńMigała mi okładka tej książki na różnych stronach, ale nigdy nie sądziłam, że zawiera w sobie ona taką historię. Uwielbiam ten stan , który opisywałaś na początku i na pewno kiedyś, w odpowiedniej chwili, po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, szanse, że się rozczarujesz są minimalne. :)
UsuńSilne emocje to coś, czego mi właśnie potrzeba. Widziałam książkę, ale nie zwracałam na nią szczególnej uwagi, a teraz wiem, że popełniłam wielki błąd! :)
OdpowiedzUsuńPrzy odrobinie czasu i szczęścia chętnie zapoznam się z twórczością autorki :)
Ogromnie polecam, a już dla kobiet to w ogóle pozycja obowiązkowa. ;)
UsuńByłam ciekawa tej recenzji, zastanawiałam się co to za książka, która zrobiła na Tobie tak silne wrażenie i trochę nie mogę pozbyć się rozczarowania - nie myślałam, że to będzie powieść historyczna... Może to jakieś głupie uprzedzenie, ale nastawiałam się na książkę, której akcja toczy się współcześnie. Polecasz ją WSZYSTKIM, ale nie jestem przekonana ;)
OdpowiedzUsuńMaruda! Powinnaś zszokowana tym, że człowieka nudzącego się na historii jak mops, porwała książka historyczna, błyskawicznie zamówić własny egzemplarz, po czym otrzymawszy go, przestać jeść, pić, oddychać i tylko czytać, czytać, czytać, następnie piać z zachwytu!
UsuńW istocie jest to dla mnie szokujące - może w takim razie porwałaby i mnie, drugiego historycznego mopsa??
UsuńJeśli przestanę robić te wszystkie rzeczy, nie będę mieć sił na pianie z zachwytu, dlatego tu spasuję :P ale jeśli zgodnie z pytaniem na fb zrobisz jakiś konkursik, to z chęcią wezmę w nim udział :P
Zaryzykuję stwierdzenie, że jest na to duża szansa. ;)
UsuńNo proszę, ktoś tu chce wygrać "Gołębiarki"? :P
Biorąc pod uwagę jak zachęcasz do książki, trudno się chyba temu dziwić :P
UsuńJestę miszczę. :)
UsuńRzeczywiście mamy podobne zdanie na temat "Gołębiarek":) Fajnie, że wrzuciłaś zdjęcia Masady, bo sama ich nie szukałam i jak dotąd wygląd tej twierdzy był wytworem mojej wyobraźni :)
OdpowiedzUsuńSzukałam już po przeczytaniu książki. Wcześniej wolałam ją sobie wyobrazić, a później skonfrotntować wyobrażenie z rzeczywistością.
UsuńWłaśnie kończę Gołębiarki.Jest przecudnie napisana.Te 700 stron się" łyka "nie wiadomo kiedy!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach. Naprawdę rewelacyjna powieść. :)
Usuńwypożyczyłam:) niedługo przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNo to czeka Cię kawał dobrej lektury.
Usuń