Padał deszcz, było zimno, ciemno, ludzie kulili się w bramach lub w pospiechu przemykali chodnikami, by jak najszybciej znaleźć się w jakimś suchym miejscu. Mój wybór padł na Empik, od jakiegoś czasu tak rzadko odwiedzane przeze mnie miejsce. Odkąd salon kulturalny zamienił się w targowisko różności, zakupy w nim przestały cieszyć. O tej porze trudno było jednak znaleźć miejsce, w którym można przeczekać deszcz i ciekawie zagospodarować czas dzielący od umówionego spotkania.
Nie zamierzałam kupować książek, mając w pamięci stosy piętrzących się w mieszkaniu tomów. Dziewiczych, na dodatek. Wzięłam na chwilę do rąk biografię Marka Grechuty, przeczytałam kilka pierwszych zdań Papuszy, przekartkowałam Peru. Od turystyki do magii. Lawirując pomiędzy akcesoriami kuchennymi, zabawkami i pozostałymi domowymi gadżetami, dotarłam do czasopism. Kolorowe magazyny to coś, co w rękach trzymam na tyle rzadko, że już dawno przestałam się orientować w tym, jakie tytuły wciąż utrzymują się na rynku i gdzie można znaleźć najciekawsze artykuły z dziedziny fotografii, filmu, rękodzieła czy architektury wnętrz.
Nie zamierzałam kupować książek, mając w pamięci stosy piętrzących się w mieszkaniu tomów. Dziewiczych, na dodatek. Wzięłam na chwilę do rąk biografię Marka Grechuty, przeczytałam kilka pierwszych zdań Papuszy, przekartkowałam Peru. Od turystyki do magii. Lawirując pomiędzy akcesoriami kuchennymi, zabawkami i pozostałymi domowymi gadżetami, dotarłam do czasopism. Kolorowe magazyny to coś, co w rękach trzymam na tyle rzadko, że już dawno przestałam się orientować w tym, jakie tytuły wciąż utrzymują się na rynku i gdzie można znaleźć najciekawsze artykuły z dziedziny fotografii, filmu, rękodzieła czy architektury wnętrz.
Stanąwszy przy półce z magazynami literackimi pomyślałam, że tym razem nie wrócę z pustymi rękami, że może czas zainteresować się czymś więcej niż tym, co mieści się między okładkami aktualnie czytanej książki i wiadomościami w pospiechu czytanymi w Internecie. Stanęłam w kolejce do kasy (za parą Azjatów kupujących jakieś kuchenne pojemniki) ściskając w dłoni trzy tytuły: sierpniową Lampę, wrześniową Chimerę i październikowy KSIĄŻKI. Magazyn do czytania. W domu od razu przeczytałam kilka artykułów. Teraz nie mogę się sobie nadziwić. Niby literaturą się interesuję, a nie wiem co się w niej dzieje. Nie wystawiam nosa poza to, co stosami piętrzy się na regale, stole, komodzie, biurku, parapecie - długo by wymieniać. Nie wychylam się dalej niż poza blogi i kilka najpopularniejszych kulturalnych witryn internetowych.
Zabolała mnie własna ignorancja. Zastanawiam się, czy tylko mnie ona dotknęła?
***
Vampire Weekend - Step
Też jestem taką samą ignorantką jak Ty, ale mi z tym zupełnie dobrze i nie mam zamiaru tego zmieniać ;)
OdpowiedzUsuńja również!
UsuńDobra, idę szukać paragonu i zwrócić magazyny. Co się będę wychylać i udawać mądrzejszą niż jestem. :P
UsuńHeh, dobre ;) Mnie jakoś też do nich nie ciągnie.
Usuńmnie również do nich nie ciągnie ;)
UsuńZmówiłyście się, czy co? :P
UsuńPodpisuję się pod tym co napisała Beatriz :) Wolę przeczytać kolejną książkę niż magazyn o książkach :P
OdpowiedzUsuńTeż tak zawsze myślałam, ale teraz bliska jestem temu, żeby jednak od czasu do czasu sięgać po któryś magazyn. Zobaczę, co mi z tego wyjdzie. :)
UsuńJa też jestem ignorantką w tym temacie i muszę się zgodzić z przedmówczyniami: szkoda mi trochę czasu. Jednak z drugiej strony, warto by czasem zorientować się, co poza blogami, w literaturze się dzieje.
OdpowiedzUsuńA myślałam, że tylko ja mam (miałam?) takie podejście. :)
UsuńDołączam do grona - może to źle o mnie świadczy, ale nie czujemy potrzeby czytania magazynów literackich - może bym i zajrzała, ale nie ciągnie mnie do tego specjalnie, wolę robić to co lubię, nie to co być może wypada?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dla mnie wypadałaby raczej znać klasykę literatury niż zawartość magazynów. W jedynym i drugim przypadku, jestem na straconej pozycji. Choć pewnie łatwiej mi przeczytać kilka artykułów niż tych "Chłopów", do których w ogóle mnie nie ciągnie.
UsuńW każdym razie - co racja, to racja. Czytanie ma być przyjemnością, nie przymusem. :)
"Chłopi" są super! Po "Zbrodni i karze" to moja ulubiona lektura z LO, trzecie miejsce zajmuje "Lalka". Na "Chłopów" namawiam jak najbardziej :)
UsuńPotwierdzam, mi "Chłopi" również się podobali :) A co do bycia ignorantką, to przyznaję się bez bicia, że też się do tej grupy zaliczam. Jest tyle książek do przeczytania i blogów do śledzenia, że serio szkoda mi czasu na cokolwiek innego ;)
Usuń@Dominika: "Zbrodnię i karę" lubię, "Lalkę" też, więc teoretycznie powinnam Ci zaufać. ;)
Usuń@Takichomiktaki: Właśnie czas jest największym problemem. A ja jeszcze bardzo bym chciała upchnąć w "grafiku" programy kulturalne. Tylko kiedy? Kosztem czego? :(
A może założymy Klub Literackiego Ignoranta, bo ja mam to samo!
OdpowiedzUsuńNo pięknie, zero wsparcia! Nikt nie pogłaskał po główce, nie napisał "dobre robisz, mądra dziewczynko, ucz się, poszerzaj horyzonty". Trzy dychy w plecy, makulatura na łóżku i pewnie nawet karty członkowskiej do klubu nie dostanę. :(
UsuńDzięki, dobra kobieto. :P
Usuńi tak będziemy czytać Twój blog.... nawet jak będziesz należała do Klubu i popełniała błędy magazynowe :P
UsuńTo co, mogę przeczytać choć kilka stron czy wyłożyć nimi kocią kuwetę? :P
UsuńTeż ostatnio kupiłam owe "Książki" i jest to mój jedyny wydatek związany z magazynami książkowymi. Niestety, teraz już coraz bardziej rutynowy, bo o ile pierwsze numery były naprawdę udane, to ostatnie są coraz gorsze (a gdy, ja, biedna ignorantka, przeczytałam sobie o książkach pani Musierowicz to zrobiło mi się najzwyczajniej w świecie smutno...
OdpowiedzUsuńPoza tym, też nie wychylam się raczej poza zawalone półki jak nie moje, to mojej rodziny (ostatnio złym okiem na mnie patrzą, po wynoszę zazwyczaj po 5 książek przy jednej wizycie ;-)
O Musierowicz jeszcze nie czytałam i teraz nie wiem: przeczytać z ciekawości, czy nie czytać z powodu tego smutku? ;)
UsuńA przynosisz coś z powrotem, czy tylko wynosisz? :P
Ja w końcu przeczytałam tylko ten artykuł (rzucił się w oczy, przy przeglądaniu) i już potem nawet siły na nic innego nie miałam. Chociaż o Osieckiej jeszcze jest. Zobaczymy, czy ładny. ;-)
UsuńA o Musierowicz, same bzdury, jednak przeczytać zawsze można...
Przynoszę... Jak kilka razy się przypomną to przynoszę. :p
Przeczytałam. Może jednak nie takie bzdury? Borejków uwielbiam, samą Musierowicz trochę mniej (ciężko jej idzie znoszenie krytyki), ale nie wydaje Ci się, że ten cały cykl promuje nieco "niezdrowy" styl życia? Niby tacy sympatyczni, a jednak sporo w nich poczucia wyniosłości. Niby bohaterki takie przebojowe, a wszystkie wtłoczone w ramki przykładnej matki, wspaniałej żony, która niby ma coś swojego poza rodziną, ale tak naprawdę tylko rodziną żyje.
UsuńCały cykl czytałam dawno. Tylko "McDusię" z racji niedawnej premiery, w ostatnim czasie. I po tej właśnie lekturze powoli zaczęłam tracić sympatię do Borejków. Na starość mi się chyba spojrzenie zmienia. ;)
Myślałam, że przynosisz dopiero, jak Ci we własnym domu miejsca brakuje. :P
Mi się raczej nie spodobał ten ton autorki tekstu i przede wszystkim zarzuty pod adresem pierwszych tomów. Całkowicie inaczej odbierałam przede wszystkim Ewę Jedwabińską, jak również inne kobiety tamtego okresu. Nowsze tomy jakoś nie należały do moich ulubionych nigdy... Ale na przykład "Dziecko piątku" należy do najukochańszych książek ever. ;-) Więc jak dla mnie tekst na emocjach pisany, jakby autorka nie widziała żadnych pozytywnych stron tych książek i skupiła się na wyrzucaniu kolejnych zastrzeżeń. Może nie zawsze bzdury, źle się wyraziłam, ale takie nastawienie na zdecydowane nie.To dlatego z tym smutkiem. Chociaż nie przeczę,miała trochę (dużo) racji, szczególnie co do postaci biednego Tygryska (niestety, przeboleć do dziś nie mogę :p) i niektórych nowszych tomów (ale Kalamburka?!).
UsuńA ta "niezdrowość" w przypadku Mili nie wydawała ci się najzwyczajniej w świecie normalna? Moja babcia to również prawie ten okres i jest podobna. Jednak wybory kolejnych kobiet czasem dziwią, nie przeczę...
Nie da się nie reagować, gdy stoją nad swoją książką, upchniętą między moje, na mojej półce, i chrząkają. Rumieniąc się oddaję... :p (ale żeby nie było, że to ja zła jestem - w drugą stronę też to działa. I też często stoję nad ich regałami chrząkając:p)
Fakt, tu się zgodzę - tekst jednostronny. Myślę, że powstał w celu wytknięciu Musierowicz pewnych kwestii, a nie po to, by obiektywnie zanalizować jej twórczość.
UsuńTygrysek jest moją ukochaną postacią (oprócz Gabrysi, która jednak w pewnym momencie zaczęła mnie nudzić i szalonego cukiernika ;)..
W przypadku Mili - może i tak, ale pozostałe bohaterki idą w dokładnie tę samą stronę, kroczek po kroczku. Czasy się zmieniają, pokolenia Borejków nie.
Spróbowałam sobie wyobrazić scenę chrząkania... O mamuniu... :P
Ja upadłam po walce z własnym lenistwem. W moim mieście Empiku brak, a w księgarni więcej znajdziesz albumów o papieżu, magicznych kamieni, czy breloczków niż coś kulturalnego. Nie ma żadnej książki z literatury faktu, dlatego gdy wreszcie wpadnę do Empiku to właśnie do półki z tymi książkami kieruję swoje kroki. W moim miasteczku szukałam tych magazynów, ale co najwyżej pani na moje pytania odpowiedziała "nie znam", "nie ma", "nikt tego nie czyta". Za to można sobie kupić "Życie na gorąca", "Show" i inne kolorowe magazyny z celebrytami na okładce. Ku pocieszeniu?
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
W takich warunkach faktycznie - trudno ganiać za takimi magazynami. Swoją drogą ciekawa jestem, jak jest z ich sprzedażą. Wystarczy spojrzeć na komentarze wyżej - zostawiły je same czytające osoby, które mimo zainteresowania literaturą, magazynów nie czytają. W takim razie kto je czyta? Ile jest takich osób?
UsuńDobre pytanie. Przyznam się jednak, że "Książki" udaje mi się czasem kupić w Kolporterze, dlatego gdy tylko są to kupuje. Chimery w życiu na oczy nie widziałam (nie licząc internetu), podobnie jak Lampy. Widać na prowincję takich rarytasów nie sprowadzają.
Usuńkolodynska.pl
Warto, warto i jeszcze raz warto. Od pierwszego numeru czytam i śmiało mogę polecić. :)
Usuń@Anna Kołodyńska: bo tak naprawdę ile osób takie magazyny kupi? Pracowałam w kiosku przez trzy miesiące. "Życie na gorąco" schodziło jak ciepłe bułki. O magazyn kulturalny nie zapytała ani jedna osoba.
Usuń@Anna Sakowicz: Aniu, ratujesz statystyki! ;)
Oj Ann, wielu z nas to tacy ignorancji jak piszesz. :) Ja znam tylko jeden z tych tytułów, które wymieniłaś a i tak czytam go bardzo rzadko... :)
OdpowiedzUsuńNo i teraz nie wiem, cieszyć się, że nie ja jedna, czy smucić, że nikogo tego typu publikacje nie interesują?
UsuńTo nie tak, że nikogo nie interesują. Większość - tak jak Beatriz napisała - woli poświęcić czas na czytanie książek niż tego typu czasopism i wcale mnie to nie dziwi. :)
UsuńFakt. Ciekawa jestem jak długo sama wytrwam w postanowieniu zaglądania co jakiś czas do tych czasopism i kiedy dojdę do wniosku, że jednak lepiej wrócić do książek. :P
UsuńJa również nie wychylam się dalej niż poza blogi i nie zamierzam zmieniać niczego w tej kwestii. Szkoda mi kasy na czasopisma itp.
OdpowiedzUsuńMnie niby też, za cenę trzech magazynów można kupić książkę, ale czasem trafiają się ciekawe artykuły.
UsuńCzytam czasem PaperMint, ale na tym, siłą rzeczy, muszę poprzestać. Prawie nie mam czasu na czytanie książek i pisanie (nie wspominając o filmach, których mam już chyba z pięćset do obejrzenia), a gdzie znaleźć choć kilka minut na czytanie czasopism? Staram się być na bieżąco z informacjami na tematy literackie, pomaga mi w tym Facebook, na którym co dzień przelatuję najważniejsze strony. Zajmuje mi to jakieś pięć minut dziennie. I więcej poświęcić nie mogę. Mam w małym paluszku nowości książkowe, bo je czytam, śledzę, ale o rynku wydawniczym w kategoriach biznesowych nie wiem prawie nic. Jakbym w nim pracowała, byłoby inaczej, ale jeszcze się nie nadarzyło - ciągle szukam:)
OdpowiedzUsuńZajrzałam na Filmweb - mam prawie 400 tytułów oznaczonych jako "Chcę obejrzeć", a przecież to nie wszystko, bo nie każdy tytuł w ten sposób oznaczam. Lista książek do przeczytania wydłuża się codziennie i bezlitośnie. Fakt, brak czasu to katastrofa. A Facebook okazuje się sporą pomocą w wyszukiwaniu interesujących wiadomości.
UsuńTrochę to przygnębiające.
Może trzeba iść na jakiś kurs szybkiego czytania?
Usuńkolodynska.pl
Tylko czy takie szybkie czytanie nie wpływa negatywnie na zdolność zapamiętywania przeczytanej treści?
UsuńObawiam się, że też należę do grona ignorantek. Też chyba muszę urządzić sobie taką wyprawę po interesujące magazyny :)
OdpowiedzUsuńWarto, ponieważ magazyny dają trochę inne światło na literaturę. My zazwyczaj skupiamy się na konkretnych tytułach, prawie zawsze wyrywając je z kontekstu. Magazyny łapią ten kontekst i to mi się właśnie podoba. Jeszcze tylko Chimerę muszę zapoznać, skrobnęłabyś parę słów czy warto? Chyba jestem wyjątkiem, ale uwielbiam magazyny o książkach i kulturze ogólnie :)
Usuń@Dominika: daj koniecznie znać jak Ci się taka wyprawa udała i czy po przejrzeniu magazynów zmieniłaś zdanie, czy jednak zamiast do nich zaglądać wolisz sięgnąć po książkę.
Usuń@Jussi: na razie "Chimerę" tylko przekartkowałam. Jak się jej przyjrzę bliżej, to spróbuję coś Ci napisać. Tylko nie wiem czy moja opinia będzie przydatna, jako że marne jest moje obeznanie w tego typu publikacjach. A tak w ogóle, to jaki magazyn polecasz najbardziej?
Co do kontekstu, zgadzam się z Tobą w stu procentach. W ogóle, zazdroszczę osobom, które mają wiedzę pozwalającą na wyłapywanie różnych powiązań, łapaniu kontekstu itp.
Jak tylko zaopatrzę się w któryś magazyn i oczywiście go przeczytam to skrobnę parę słów :)
UsuńCzekam na recenzję, nawet krótką :)
UsuńCiężko mi powiedzieć, który najbardziej polecam, bo w każdym uwielbiam coś innego i najchętniej bym miks zrobiła.
Za recenzje i taką przyziemność lubię Literadar - szkoda że nie jest wydawany na papierze, bo na pewno bym go kupowała. Dla mnie ma taki "swój" klimat, jakbym rozmawiała z koleżanką o książkach.
Dla mnie najwyższy poziom tekstów mają Nowe książki, ale znowu są strasznie ą, ę, jeżeli wiesz co mam na myśli. Całkowicie odbiegają od tego co się czyta. Są jakiś rok za tym, co aktualnie się kupuje.
Za umiejscowienie danej książki w kontekście uwielbiam właśnie Książki. Magazyn do czytania. Świetne teksty choć na różnym poziomie ciekawości :) W tej chwili chyba najlepszy moim zdaniem magazyn o książkach.
Z takich internetowych czasopism lubię też Obsesje, trochę o książkach i gotowaniu, a wszystko na luzie, no i z ładnymi zdjęciami.
Ostatnio też poprałam Świat Ebooków - fajnie się czyta, jeżeli ktoś zainteresowany jest tymi realiami. Dużo ogólnych rozważań na temat świata książek ogólnie.
Paperminta lubiłam, szkoda że już nie jest wydawany.
Zdecydowanie łatwiejszy wybór mają miłośnicy fantastyki, grozy czy anime.
Ps. Widziałaś te stoły na stronie 10 Książek? Niesamowite prawda? :)
@Dominka - trzymam za słowo!
Usuń@Jussi, no dobra, spróbuję się powymądrzać tak na kilka zdań. Mam nadzieję, że weekend się uda (już szukam wymówek =/). ;)
Literadar też lubię, ale mało kiedy tam zaglądam, właśnie dlatego, że nie ma wersji papierowej. Czytnika nie mam, a na komputerze źle się czyta. Zwłaszcza przy moich wiecznie czerwonych oczach. :(
"A ę" niezbyt dobrze mi się kojarzy. Z takim... hmm... poczuciem wyższości.
Muszę się przyjrzeć "Obsesjom".
Stoły - faktycznie niesamowite. Mam ochotę powiedzieć, Karpowicz - mylisz się, one nie mogą być takie same!
A "Z lotu Szczygła" czytałaś? Dawno się tak nie uśmiałam. "Czy mógłby pan pomóc mojemu synowi wybić się w dziennikarstwie?" :D
Hehe czytałam, nie zazdroszczę :) Ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać :)
UsuńCzemu? Wyobrażasz sobie jaki ubaw musi mieć Szczygieł? :P
Usuńja też nigdy nie czytałam magazynu o ksiazkach, Do czytania biore to co mnie zainteresuję i nie chce tego zmieniać
OdpowiedzUsuńA ja chyba bym chciała. I nie tyle chodzi mi o czytanie recenzji i wybieranie dla siebie lektur polecanych w magazynach, co o czytanie rozmaitych wywiadów, esejów i ogólnie artykułów wzbogacających wiedzę.
UsuńObawiam się, że nie tylko Ciebie.
OdpowiedzUsuńTrochę to przygnębiające.
UsuńTo ja się za to pochwalę, bo ja fanką "Książek" i "Chimery" jestem. To drugie czasopismo czytam od pierwszego numeru. :) To dzięki tym pismom narodziła się moja miłość do Janusza Rudnickiego. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Aniu. Jak pisałam wyżej, ratujesz statystyki. ;)
UsuńI motywujesz do tego, by jednak czytać coś poza samymi książkami.
Fakt, że za to mam problem, by kupić te czasopisma w swoim mieście. Do niedawna jeździłam do Warszawy i tam na dworcu nie było problemu z kupieniem, u nas niestety jest kłopot i muszę jechać do Trójmiasta. No, ale od stycznia wykupuję prenumeratę. :) Jak już ratować te statystyki, to na całego. ;) :)
UsuńPrzez moment myślałam o prenumeracie 'Książek", ale ktoś gdzieś marudził, że strasznie późno wysyłają. :/
UsuńChyba jednak wolę sięgnąć po książkę niż wspomniane magazyny:)
OdpowiedzUsuńJak się okazuje, nie Ty jedna. ;)
UsuńMi moja ignorancja nie przeszkadza. Czytam, bo lubię, nie dlatego, że książka została obwołana Wielką w jakimś piśmie. Miałam kilka numerów Książek, i mam wrażenie, że za bardzo się starają. Pozostałe przeglądałam kilka razy w empiku i jakoś mnie nie zainteresowały.
OdpowiedzUsuńAle jeśli znajdę pismo, które mnie zaciekawi, na pewno będę regularnie kupować.
Mi nawet nie tyle chodzi o czytanie książek polecanych w magazynach, co czytanie artykułów osób, które literaturą się interesują i mogę się od nich czegoś nauczyć. Czy uda mi się zmobilizować do czytania tych czasopism - nie wiem. Być może po tygodniu stwierdzę, że jednak wolę sięgnąć po jakąś książkę, ale spróbuję, a nuż się wciągnę?
UsuńChimerę uwielbiam i czytuję.
OdpowiedzUsuńNa razie tylko przekartkowałam. Póki co zaskoczyło mnie to, że naczelnym jest Bryndal. Pojęcia nie miałam!
UsuńNie jesteś osamotniona! Mnie spokojnie możesz wciągnąć na listę:) Także ograniczyłam się do czytania książek, pisania recenzji i nic poza tym. Masakra! Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTrochę pocieszające, trochę nie. Może przydałaby nam się na blogach większa różnorodność?
UsuńKiedyś jeszcze starałem się kupować i czytać, żeby być choć odrobinę na bieżąco w świecie literatury i nie tylko. Był PaperMint, potem Dialog (ten magazyn jakoś mnie nie przekonał, po dwóch numerach dałem sobie spokój) i w końcu po jednym numerze Opcji i Kultury Współczesnej (bo tematy ciekawy). Opcje zacząłem, ale w końcu "utknąłem", bo książek mnóstwo. Kultury Współczesnej do dziś nie przeczytałem, a pamiętam, że tematy w spisie treści były bardzo interesujące. :) Kiedyś muszę się za to wszystko zabrać. ;b Problemem jest głównie czas (a raczej jego brak) i ogromna ilość innych książek, które piętrzą się u mnie w pokoju (o e-bookach nawet nie wspomnę).
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie mam czytnika. To, znaczy - niedobrze, ale przynajmniej dzięki temu przynajmniej e-booki mi się nie "piętrzą". ;)
UsuńŻal mi, że ominął mnie "PaperMint", ale cóż - sama jestem sobie winna. ;)
Chyba mam za mało czasu, żeby ogarnąć wszystko co dzieje się w szeroko pojętym obszarze literatury. Nadmiar informacji trochę przytłacza.
OdpowiedzUsuńAno niestety. :(
UsuńDużo się dzieje i pewnie gdyby człowiek chciał normalnie pracować, śledzić wszystko na bieżąco, no i oczywiście czytać i recenzować, to potrzebowałby dodatkowe życie. =/
Bo literatura to niekończąca się historia :)
OdpowiedzUsuńTrafne. :)
UsuńRimejk tanio zrobię <3
OdpowiedzUsuńRimejk czego poliszingliszu? :D
UsuńNo, no, czytała Chimerę. Nawet spisu treści nie pamięta... :P
UsuńNie mówiła, że czytała. Mówiła, że nabyła, a od nabycie do przeczytania to ho, ho... Na razie wertuję "Książki...", ale zaraz idę poczytać spis treści "Chmiery". :D
UsuńI like it. ^^
UsuńCzytałam magazyn KSIĄŻKI raz czy dwa razy - jest przewspaniały. Tylko szkoda, że choć troszeńkę nie tańszy - tak np.: za 5,99zł :D
OdpowiedzUsuńTo nie "Flesh" czy inne "Show". Cenią się. :D
UsuńJa czytuje magazyn Książki i co tydzień dodatek kulturalny do Dziennika Gazety Prawnej. Na więcej nie mam czasu niestety, a lubię wiedzieć co w trawie piszczy :)
OdpowiedzUsuńTo i tak sporo!
UsuńCzytam Książki.Magazyn do czytania i bardzo go lubię, poza tym czytywałam też Papermint, ale chwilowo zniknął, mam nadzieję, że wróci. Ale Książki to mój ulubiony magazyn, dużo ciekawych artykułów, wywiadów, listy książek z całego świata i nie ukrywam, że duży format mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńZ tych trzech, które kupiłam, na pierwszy i drugi rzut oka to właśnie "Książki" wydają się najciekawsze.
UsuńNie sięgam po te magazyny, ale chyba sobie zakupię, żeby nie być zupełną ignorantką :D
OdpowiedzUsuńKup, zrób zdjęcie, wrzuć na bloga fotkę, magazyn schowaj na półkę - nikt się nie zorientuje, że nie czytałaś. :P
UsuńJa się dopisuję do grona ignorantek :D
OdpowiedzUsuńJeszcze chwila, a naprawdę powstanie Klub, taki z regulaminem ("Zabrania się czytania magazynów kulturalnych!"), logo i proporczykami. :P
UsuńZ magazynów kulturalnych kojarzę jedynie "Bluszcz". Nie mam czasu na ich czytanie ;)
OdpowiedzUsuńO, "Bluszcz" też kojarzę. Miałam kilka numerów. Niekoniecznie przeczytanych. :(
UsuńJa przeczytałam dwa i na tym skończyła się nasza mało burzliwa przygoda. Nie udało mu się mnie opleść ;)
UsuńZachowałaś niezależność. :P
UsuńSwego czasu też kupiłam Książki. Przeczytałam ... fragment jednego artykułu ;-) Na więcej zabrakło motywacji. ;-) Wygląda na to, że w blogowym gronie co innego jest "trendy" niż mogłyby sugerować takie magazyny...
OdpowiedzUsuńNa to wygląda, ale przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia, gdy te moje magazyny pokryje kurz. ;)
UsuńU mnie ostatnio nie najlepiej z organizacją czasu i bardziej ubolewam nad tym, że tyle jest książek, które chciałabym przeczytać niż, że nie sięgam po być może ciekawe magazyny. Chyba, że zostało w nich opisane jak rozciągnąć dobę - wówczas pobiegnę po nie z prędkością światła :D
OdpowiedzUsuńYhm. Takie magazyny mają na dziale sci-fi. :P
Usuń