Marta Guzowska Czarne światło Wyd. Burda Książki 2016 440 stron |
cykl z Mario Yblem, tom 4
Różni mądrale twierdzą, że życiem rządzi przypadek. I mają rację.
Gdybym wyszedł z kawiarni minutę wcześniej albo minutę później, nie znalazłbym się pod tunelem dokładnie w chwili, kiedy górą przejeżdżał pośpieszny. Nie wciągnąłbym do nosa kurzu, który wzbił się z rur pod sklepieniem tunelu, o których nie wiedziałem nawet, do czego służą. Gdybym nie kichnął, nie wsadziłbym ręki do kieszeni w poszukiwaniu chusteczek do nosa.
Może wtedy wszyscy żyliby długo i szczęśliwie[1].
Show jednego aktora
Czekałam na tę książkę. Czekałam na nią odkąd dwa lata temu, na krakowskich Targach Książki, Marta Guzowska wspomniała o tym, jaki temat kryminału chodzi jej po głowie. Na hasło "pochówki antywampiryczne" zastrzygłam uszami i od tej pory wypatrywałam Czarnego światła w zapowiedziach, choć wtedy oczywiście jeszcze nie wiedziałam, że taki będzie tytuł kolejnego tomu przygód antropologa Mario Ybla.
Jestem już po lekturze i chciałabym skakać z radości, ale to będą skoki na pół gwizdka. Niestety. Trochę się rozczarowałam, bo w kryminalne z motywem pochówków antywampirycznych przez wiele stron brakowało mi i intrygi kryminalnej, i pochówków. Całe show skradł po prostu Mario Ybl. Z jednej strony, trudno mu się dziwić - w końcu to jego cykl, z drugiej tym razem zdominował fabułę na tyle, że wszystko inne odeszło w cień. Z intrygą kryminalną włącznie. Powstał popis jednego aktora i choć teksty Maria wciąż bawią, to trochę jednak szkoda niewykorzystanego potencjału, jaki tkwi w pobudzającej wyobraźnię cmentarnej przestrzeni, antywampirycznych pochówkach i zabobonach, które w niektórych kręgach wciąż są żywe. Było ciekawie, ale nie tak, jak mogłoby być, choć skłamałabym pisząc, że nudziłabym się w trakcie lektury.
Sekrety małego miasteczka i znikające szkielety
Marta Guzowska osadziła akcję powieści w polskich realiach, w niewielkiej podwarszawskiej miejscowości, jednej z tych, w których ludzie się znają, co nie znaczy, że niczego nie trzymają w ukryciu i nie mają swoich mrocznych, paskudnych sekretów. Oddanie atmosfery takiego miejsca wyszło autorce wspaniale, bez względu na to, czy na scenę wkraczał miejscowy proboszcz ze swymi przykurzonymi poglądami, czy wścibska staruszka czy jakikolwiek inny bohater, a trzeba przyznać, że mamy tu dość ciekawy zestaw reprezentantów różnych środowisk, od przedstawicieli władzy, szkolnictwa czy medycyny po staruszkę, która zna wszystkich i wszystko wie, miejscowego żula czy chłopaków z rodzaju tych, których lepiej nie spotkać podczas samotnego spaceru po parku.
Marta Guzowska, Wrocław 2015 |
W tym tyglu muszą odnaleźć się archeolodzy, choć łatwo im nie będzie. Nie są mile widziani przez proboszcza, który w rozkopujących groby specjalistach widzi nie naukowców, a wyzwolicieli Zła bezczeszczących zwłoki, profanujących miejsca pochówków. Nie dość, że archeolodzy muszą się zmagać z niechęcią podburzanych mieszkańców, to jeszcze każde kolejne odkopane przez nich szkielety... znikają. Na dodatek, nie oni jedni kręcą się po cmentarzu. Ktoś rozkopuje groby, a na nagrobkach wypisuje satanistyczne hasła. Podejrzenia padają na Maurycego, młodzieńca cierpiącego na porfirię, która zmusza go do unikania światła. Zupełnie jak wampir. Maurycy jednak pewnego dnia znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a problem pozostaje.
Tymczasem profesor Mario Ybl przypadkiem dokonuje makabrycznego odkrycia i chcąc nie chcąc wplątuje się w mroczną aferę, stopniowo poznając kolejne paskudne sekrety skrywane przez mieszkańców miasteczka.
Ja, mój geniusz...
Z tego co zrozumiałem, sporo osób tu u was wierzy, że Zły, którego wykopaliśmy, chodzi po ulicach. Więc może zacznijmy od spraw elementarnych: jak się pozbyć wampira, jeśli się go przypadkiem spotka koło kiosku ruchu albo sklepu z nabiałem[2]. Złego spotkać niełatwo, ale za to Czarne światło zdominował Mario Ybl.
Na pierwszym planie mamy jego walkę z nyktofobią (Mario poddaje się terapii), losy związku z Polą (przy tej okazji z cynika wychodzi także prostak, ale właściwie nic z tego wątku na razie nie wynika, oprócz upewnieniu się w tym, że rutyna i stałe związki nie są tym, w czym nasz bohater potrafi się odnaleźć), poznajemy także matkę naszego głównego bohatera (świetna postać, a motyw niedzielnego obiadu rozkłada na łopatki). Mario jest jeszcze bardziej bezczelny niż zwykle. Chyba przekonał autorkę, że to jemu należy się niemal cała uwaga, bo zepchnął w cień wszystkich i wszystko. A szkoda, bo w tych momentach, kiedy Mario skupia się nie na sobie, a na prowadzonym śledztwie, robi się naprawdę ciekawie.
Marta Guzowska tworzy głównie postaci silne, zapadające w pamięć, pewne siebie, bezczelne. Zdarzają im się chwile słabości, ale mijają równie szybko jak wyczekiwany przez cały rok urlop. Pstryk i po sprawie. A wracając do Maria... Wciąż nie wiadomo natomiast, co kryje przeszłość głównego bohatera, co sprawia, że jego obroną jest atak, orężem cynizm, a tarczą bezczelność, pod którą Mario skrywa emocje. Ciekawa jestem, czy kiedyś dowiemy się skąd taka postawa u tego wybitnego antropologa i wybitnie irytującego człowieka.
Czarne światło pełne jest słownej szermierki i złośliwych komentarzy Mario-narratora. Dużo tu humoru, nie sposób więc czytać najnowszego kryminału Marty Guzowskiej z ponurą miną, choć to dość mroczna historia. Sam pomysł na fabułę ogromnie mi się podoba i tylko żal mi, że autorka nie zdecydowała się na rozwinięcie wątków archeologicznych i antropologicznych, że oddała władzę Mario, a ten wykorzystał to głównie po to, by wygłaszać kolejne sarkastyczne komentarze. Uśmiałam się z tego, to fakt, ale jednak niedosyt pozostał. I obawa, że piąty tom napisze sam Mario, nadając mu tytuł Ja, mój geniusz i idioci wokół mnie.
***
Książkę polecam
miłośnikom niebanalnych kryminałów
wielbicielom silnych postaci
szukającym fabuł osadzonych w małych miasteczkach
miłośnikom motywów archoelogicznych
czytelnikom z poczuciem humoru
mistrzom sarkazmu
***
Książkę polecam
miłośnikom niebanalnych kryminałów
wielbicielom silnych postaci
szukającym fabuł osadzonych w małych miasteczkach
miłośnikom motywów archoelogicznych
czytelnikom z poczuciem humoru
mistrzom sarkazmu
***
[1] Marta Guzowska, Czarne światło, Wyd. Burda Książki, 2016, s. 257.
[2] Tamże, s. 198.
***
4. Czarne światło
Cykl z Simoną Brenner
Cykl z Simoną Brenner
1. Chciwość
***
Warto zajrzeć
Warto zajrzeć
Marta Guzowska na blogu
Sprawdź, ile wiesz o polskich kryminałach
Gala wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru
Spotkanie autorskie z Martą Guzowską, Martą Mizuro i Marcinem Wrońskim
A jak Agatha, czyli Marta Guzowska, Katarzyna Bonda i Gaja Grzegorzewska o twórczości Christie
Marta Guzowska na MFK 2016
Sprawdź, ile wiesz o polskich kryminałach
Gala wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru
Spotkanie autorskie z Martą Guzowską, Martą Mizuro i Marcinem Wrońskim
A jak Agatha, czyli Marta Guzowska, Katarzyna Bonda i Gaja Grzegorzewska o twórczości Christie
Marta Guzowska na MFK 2016
Wprawdzie nie znam jeszcze tego bohatera, ale coś czuję, że go nie polubię. I bardzo żałuję, że w powieści jest on tak dominujący, bo fabuła zapowiada się naprawdę ciekawie. W kryminale jest potrzebny wyrazisty protagonista, ale niedobrze jeśli skupia całą uwagę czytelnika.
OdpowiedzUsuńTo jest mój ulubiony irytujący bohater. Naprawdę świetna postać. :)
UsuńAle tym razem trochę go za dużo.
Mam nadzieję, że też będę go lubić, bo raczej nie darzę sympatią irytujących bohaterów, np. nie mogę znieść Eberharda Mocka, a i z Kurtem Wallanderem mam czasem na pieńku :)
UsuńKurcze, bierz się za czytanie! Teraz już jestem szalenie ciekawa jak Ci się Mario spodoba. :D
UsuńHaha, okej, postaram się ogarnąć niedługo :)
UsuńCzekam niecierpliwie. :D
UsuńJa mam ten tytuł już na swojej półce, więc jestem ciekawa jak ja odbiorę głównego bohatera ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie będzie Ci obojętny. Albo go pokochasz, albo znienawidzisz. :D
UsuńNajpierw tomy, których nie czytałam, dopiero później ten, muszę trochę konsekwencji wprowadzić;)
OdpowiedzUsuńOj tam. Ja nie czytałam drugiego. :P
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale widzę, że warto na nią zwrócić uwagę. Ciekawa jestem tego irytującego głównego bohatera :)
OdpowiedzUsuńJest cudny. :D
UsuńDopiero będę poznawać tę autorkę i jej powieści.
OdpowiedzUsuńUdanej znajomości z... Mariem. :D
UsuńO proszę :D Szukam dobrego polskiego kryminału, bo ostatnio trafiam na bardzo złe... Wczoraj skończyłam "Kolejność", która była gorzej niż fatalna, ostrzegam przed tą książka! Zwłaszcza, że idealnie wpasowuje się do osób, którym tę lekturę polecasz :D
OdpowiedzUsuńHendera? Nie czytałam i na razie nie planuję, ale dobrze wiedzieć. :)
Usuń