Laline Paull Rój Wyd. Prószyński i S-ka 2016 384 stron |
Opowieść o pszczołach z punktu widzenia... pszczoły. Muszę przyznać, że na myśl o takiej narracji przed oczami lądowały mi kadry z Bee Movie oraz Pszczółki Mai (przez najbliższe trzy dni będzie mi dźwięczał w uszach wokal Wodeckiego). Trochę zbiło mnie jednak z tropu porównanie Roju Laline Paull do Folwarku zwierzęcego George'a Orwella, który to, jak zapewne wszystkim wiadomo, nie jest sympatyczną opowiastką o zwierzątkach. To zestawianie debiutanckiej powieści z klasyką literatury sprawiło, że oczekiwania wobec Roju wzrosły niebotycznie, a wizja Pszczółki Mai odpłynęła bez śladu.
To nie Orwell, ale...
Choć nie można autorce odmówić wyobraźni i umiejętności budowania plastycznych opisów, dzięki którym bez trudu przeniesiemy się do stworzonego przez nią świata, to jednak mocy i ciężaru historii opowiedzianej przez Orwella, u Paull nie znajdziemy. W zamian mamy nieco baśniową, barwną opowieść, która jest cudna, urocza i dźgająca środkowym palcem (a może żądłem?) w tych, którym się wydaje, że to, kim będziemy determinowane jest wyłącznie pochodzeniem. Guzik prawda. I o tym przekonuje nas Flora 717, która będzie naszą przewodniczką po pszczelim świecie. Po świecie, w którym każdy od urodzenia ma przypisaną rolę i wpojone posłuszeństwo wobec stojących wyżej.
Uparta, odważna, ciekawska
Rój jest powieścią barwną, dynamiczną, intrygującą. Autorka oparła ją na dobrze znanym schemacie. Tym, w którym ktoś z nizin społecznych, ktoś nieszanowany, tłamszony i zmuszany do posłuszeństwa, postanawia pokazać światu na co go stać, wbrew przeciwnościom pnąc się po drabinie społecznej. I choć nie jest mu łatwo, to i owo zdoła udowodnić.
W Roju mamy nisko urodzoną bohaterkę, która ani myśli pokornie schylać główkę i majtać czułkami
po podłożu, choć jej odwaga i ciekawość nie spotykają się z aprobatą. Delikatnie mówiąc. Uporu bohaterki zdławić się jednak nie da. Wejdzie jak nie drzwiami, to oknem, jak nie oficjalnie, to ukradkiem. Dzielna pszczela postać ignoruje niedowiarków i oburzonych, realizując swoje plany i marzenia, zaspokajając ciekawość i udowadniając, że może być kimś więcej niż zwykła robotnica. Bo co z tego, że nieurodziwa, że pochodzeniem pochwalić się nie może, skoro wyczuwa w sobie większy potencjał i wie, że może go wykorzystać z pożytkiem dla wszystkich? Jej odwaga ma także inne źródło. Jakie? Nie zdradzę, ale smutno robi się na myśl, że coś tak cudownego dla niej, może być potępiane przez innych.
Podporządkowanie, posłuszeństwo, służba
Takie hasło towarzyszy pszczołom od narodzin. W świecie Flory i jej sióstr nie ma miejsce na słabość, ułomność, nieposłuszeństwo. Kary są surowe, wyroki wykonywane natychmiast. Nasza bohaterka sporo więc ryzykuje wychodząc przed szereg. Na szczęście cechuje się nie tylko uporem i odwagą, ale ma także kilka innych przydatnych cech, które pozwolą jej zaistnieć w takich kręgach, o jakich inne robotnice mogą jedynie pomarzyć. Dzięki temu będziemy mogli przyjrzeć się panującej w ulu hierarchii, poznać relacje między bohaterami, podział obowiązków, a nawet spotkać królową czy wydostać się poza ul - rzecz niedostępna dla robotnic.
Fabuła Roju zmierza w raczej przewidywalnym kierunku i miejscami zdaje się dość naiwna, ale mimo to, książkę czyta się bardzo dobrze. Duża w tym zasługa plastycznych opisów autorki, które sprawiają, że przenosimy się do pszczelego świata, oczami Flory poznając jego tajemnice. Nie jest to powieść filozoficzna, ani szczególnie wymagająca, choć nasuwa kilka tematów do refleksji. Ot, choćby na temat wolności i tego, co w jej imię jesteśmy w stanie poświęcić. I odwagi matki, która zdolna jest zrobić wiele, by chronić swe dziecko. I odmienności, która wcale nie jest tożsama z ułomnością. I tego, że urodzenie się w tej czy innej rodzinie nie musi sprawiać, że zasługujemy na mniej lub więcej niż inni.
Czy będzie happy end?
Ul Flory 717 zwiedzamy w chwili ciężkiej dla jego mieszkańców. Źle dzieje się na zewnątrz (to jest ten moment, w którym powinniśmy wrócić do tematu zmniejszania się populacji pszczół wynikającego z nieracjonalnych decyzji ludzi), źle się dzieje wewnątrz. Jak skończy się ta historia? Czy możemy liczyć na happy end czy też czeka nas smutne zakończenie?
Mimo tego baśniowego charakteru, nie brak w Roju scen drastycznych. Zwłaszcza, gdy na scenę wkracza policja płodności (smutne jest to, że patrząc na to, co się wokół nas dzieje, mimowolnie zaczynam się zastanawiać nad tym, kiedy u nas powstanie taka komórka...).
Co ciekawe, mimo wyraźnego podziału społecznego, w wielu sytuacjach ów podział zanika. W obliczu śmierci wszyscy są sobie równi, zdrajcy karani są tak samo bez względu na pochodzenie, a gdy trzeba stanąć do walki - wszyscy stają ramię w ramię.
Myślę, że z powieści Laline Paull można wydobyć o wiele więcej, w zależności od tego, kto czego w niej będzie szukał. Założę się, że oko feministki zawiesi się na damskich i męskich rolach, a miłośnik przyrody skupi się przede wszystkim na ciekawie opisanym pszczelim świecie. Ten ostatni okazuje się fascynujący, przykuwa uwagę dbałością o szczegółowość opisów - czy to sposobów przekazywania wiedzy przez te owady, czy też hierarchii w ulu, sposobu odżywiania i wielu innych kwestii.
Rój wart jest uwagi, ale sięgając po tę powieść nie myślcie o Orwellu. To nie ten kaliber.
***
Książkę polecam
miłośnikom przyrody
ciekawym życia pszczół
szukającym literatury wywołującej refleksje
Książka jest ciekawa, ale tym Orwellem zniszczyli mi całą przyjemność z lektury. Nastawiłam się na dobrą antyutopię, a dostałam hmm...młodzieżówkę. Bo "Rój" to tylko prosta, baśniowa opowieść z motywem od zera do bohatera. Całe szczęście dobrze się ją czytało, więc bardzo zawiedziona nie jestem.
OdpowiedzUsuńŚwietnie podsumowałaś tę książkę. Zgadzam się w stu procentach z Twoją opinią. :)
UsuńZaintrygowałaś mnie swoją recenzją. Czytałam różnoosobowe narracje, ale od strony pszczoły jeszcze się nie zdażyło :P Trzeba będzie to sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńByć może jesteś zainteresowana nowością z Wydawnictwa Lucky? Organizuję na swoim blogu Book Tour, zachęcam Cię do udziału :)
Dziękuję za zaproszenie, ale jak patrzę ile książek na mnie czeka... ;)
UsuńPomysl, pomysl. Moze i ta jakoś wcisnie się w kolejkę :) do 5go są zapisy także spokojnie przemysl :)
UsuńPomysl, pomysl. Moze i ta jakoś wcisnie się w kolejkę :) do 5go są zapisy także spokojnie przemysl :)
UsuńSamych recenzenckich mam kilkanaście, a lada moment skurczy mi się czas na czytanie, więc niestety...
UsuńPszczoły i ich środowisko jako bohaterowie powieści? Hmm,dla nie brzmi bardzo oryginalnie.
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na fabułę. :)
UsuńNie czytałam jeszcze Orwella więc odniesienia nie miałam. Możliwe, że po lekturze Folwarku moje zdanie trochę się zmieni ;)
OdpowiedzUsuńZmieni. :D
UsuńJa byłam mniej łaskawa, ale generalnie się zgadzam z twoimi odczuciami w ��
OdpowiedzUsuńPoczytam jutro przy porannej kawie. :D
UsuńMimo, że nie jest to klasa Orwella to jestem zainteresowana. Kiedyś czytałam książkę Bernarda Werbera o mrówkach i było to ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńO Weberze słyszałam, że świetny. Kiedyś może się przekonam. :)
UsuńZ jednej strony ciągnie mnie do tego tytułu, z drugiej nie jestem do końca przekonana. Cóż, poczekam, pomyślę, może w końcu sięgnę i się przekonam jak to z tymi pszczołami jest ;)
OdpowiedzUsuńPszczoły czekają na Twoją decyzję. :D
UsuńBrzmi oryginalnie, ale na razie to nie dla mnie, choć nie mówię do końca nie ;)
OdpowiedzUsuńMoże któregoś dnia... ;)
UsuńDla mnie książka była mega słaba. Najgorsze co czytałam w tym roku. A może nawet w życiu. Jednakże zastawia mnie jedna rzecz. Kto wymyślił to podobieństwo do dzieł Orwella? W każdej recenzji czytam, że to i "Folwark zwierzęcy" nie mają nic wspólnego ze sobą.
OdpowiedzUsuńUuuu... Aż tak? To ja jednak oceniłam ją lepiej, ale jako rozrywkową opowiastkę, a nie poważne dzieło.
UsuńA co do "Folwarku zwierzęcego" to na stronie wydawcy jest rekomendacja "Daily Mail": "Misternie skonstruowana baśń, która ma więcej wspólnego z „Folwarkiem zwierzęcym” Orwella niż przesłodzoną antropomorficzną kreskówką Disneya."
Hmmm... no trochę mnie zbiłaś z tropyu, bo po tych wszystkich recenzjach, opiniach itd. też nastawiałam się na literaturę wysokiego kalibru. Ale... i tak zamierzam przeczytać... ;)
OdpowiedzUsuńFajna jest, ale z wysokością tego kalibru bym nie przesadzała. ;)
Usuń"Rój" mam w planach, ale jeszcze nie wiem kiedy uda mi się zasiąść do lektury :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej jak przyjdzie zima. Będziesz mogła wczuć się w pszczelą sytuację. :D
UsuńZgadzam się - "Rój" jest jak najbardziej wart uwagi. Mnie pszczeli świat totalnie zafascynował. Do tego wręcz stopnia, że już rozmawiałam z mężem, czy da radę zamocować mi doniczki za oknem, bo chcę posadzić kwiaty wspomagające rozwój pszczół :)
OdpowiedzUsuńI co? Da się? :D
Usuń