Katarzyna Bonda Okularnik Wyd. Muza 2015 848 stron |
cykl z Cztery żywioły Saszy Załuskiej, tom 2
Miałam taki plan, żeby po lekturze Pochłaniacza Katarzyny Bondy, jego kontynuację - Okularnika - przez jakiś czas ignorować, żeby poczekać aż ukażą się kolejne tomy tetralogii - Lampiony i Czerwony pająk i wtedy olać wszystkie inne książki tego świata, wybierając trzytomowe towarzystwo Saszy Załuskiej i pozostałych bohaterów cyklu.
Wytrzymałam rok. Brawa dla mnie. A później pojawiła się informacja o premierze Lampionów i nagle zaczął mnie uwierać fakt, że wszyscy będą już wiedzieć co stało się z nadkomisarzem Robertem Duchnowskim, a ja nawet nie orientuje się, dlaczego wspomniani wszyscy się nad tym zastanawiają.
Silna wola wzięła sobie wolne. Spojrzała na mnie z drwiną odchodząc w siną dal, a może w stronę zachodzącego słońca. Tego już nie widziałam, bo zatopiłam się w lekturze.
Okularnik to bardzo dobra książka.
Królowa nie tylko kryminału
Katarzyna Bonda przenosi nas w swoje rodzinne strony. Podlasie i położona na jego terenie Hajnówka dalekie są w jej powieści od wyobrażeń o sielskich podlaskich zakątkach. Być może pierwsze spojrzenie niedzielnego turysty dostrzeże tam jedynie piękno lasów, uprzejme uśmiechy tubylców czy ciekawe kształty dzwonnicy i budynku Soboru Świętej Trójcy, ale to będzie niepełny obraz tego miejsca. Bo choć nikt Hajnówce i okolicom nie odmawia malowniczości, to trudno to miejsce nazwać sielskim i... bezpiecznym. A już na pewno takim ich nie będziemy widzieć po lekturze Okularnika.
Autorka koronowana przez Zygmunta Miłoszewskiego na królową polskiego kryminału, wciąż może z dumą nosić koronę, choć nie wydaje mi się, by zadowoliła ją łatka pisarki kryminalnej. Dowiodła tego w Pochłaniaczu i stanowczo potwierdziła w jego kontynuacji. Okularnik to więcej niż kryminał, to wielowątkowa powieść, w której jest miejsce na szereg problemów o wiele mniej abstrakcyjnych dla przeciętnego człowieka niż czający się za rogiem morderca, to powieść wiążąca przeszłość i teraźniejszość, to portrety pojedynczych postaci i całych grup społecznych, to skomplikowane międzyludzkie relacje, układy, to wiecznie żywe antagonizmy mające swoje źródło w historii regionu, to ludzie u władzy, bogaci, wpływowi, to młodzi gniewni, lokalne grupy i szajki, nacjonaliści, patrioci, psychicznie chorzy, przedstawiciele policji, lekarze, biznesmeni, gospodynie domowe, a nawet tamtejsza szeptucha. Wszyscy uwikłani mniej lub bardziej w historię, której początek sięga 1946 roku, kiedy to oddział żołnierzy wyklętych pod dowództwem Romualda Rajsa "Burego" dokonał rzezi w prawosławnych wsiach. Są jednak tacy, którzy pogrom przeżyli. Są ich dzieci, i dzieci ich dzieci. Jest ludzka pamięć. Są tajemnice skrywane pieczołowicie, ale...
Zwykle bywa jednak tak, że prędzej czy później pojawia się kamyk, który drgnąwszy rozpoczyna lawinę zdarzeń. Dla Hajnówki tym kamykiem okazała się profilerka Sasza Załuska.
Przyjechała tam wprawdzie prywatnie i właściwie tylko na moment, bo ważne sprawy wymuszały szybki powrót do Gdańska. Została dłużej. Trochę chcąc, trochę nie chcąc. Wielokrotnie tego żałując, ale wycofywanie się nie leży w jej naturze. Więc Sasza zostaje i zaczyna węszyć. Jako świadek porwania panny młodej, angażuje się w pomoc w śledztwie, które naruszy spokój mieszkańców miasteczka, tę pozorną równowagę widoczną na pierwszy rzut oka. Bo porwanie partnerki ważnego lokalnego przedsiębiorcy to zaledwie szczyt góry lodowej, u której podstawy leży całe mnóstwo tajemnic, problemów, przestępstw. O tak, Hajnówka kryje wiele mrocznych sekretów.
By rozwiązać zagadkę porwania, trzeba rozgrzebać przeszłość. Tam kryją się trupy, zagadkowe zniknięcia, zdrady, zemsty, antagonizmy o charakterze narodowościowym i religijnym. Sasza odkrywa kolejne sekrety mieszkańców, ściągając na siebie dodatkowe kłopoty. Już wybierając się na Podlasie, profilerka ma ze sobą bagaż problemów i niezałatwionych spraw, które zamierza wreszcie uporządkować, a z czasem ów bagaż będzie się rozrastał. O prywatnych sprawach Załuskiej wiemy już coraz więcej, choć mnożą się i pytania. Na niektóre odpowiedzi przyjdzie nam jednak poczekać.
Katarzyna Bonda w Okularniku interesująco portretuje nie tylko niewielką społeczność i rządzące nią układy, ale i pokazuje miejsce z bogatą, trudną historią, której echo wciąż wybrzmiewa z podlaskich lasach i domostwach. Ten kulturowy tygiel gromadzi rozmaite kultury, religie, narodowości i ideologie. Zdawałoby się, że w tej różnorodności tkwi piękno, ale wystarczy przyjrzeć się bliżej, by dostrzec wciąż żywe antagonizmy nią spowodowane. Autorka zaczyna swą opowieść od czasów współczesnych, ale dzięki licznym retrospekcjom pozwala czytelnikom poznać ważne zdarzenia z historii opisywanego miejsca oraz lepiej zrozumieć relacje między bohaterami. Ci pochodzą z różnych narodowości i warstw społecznych, mają rozmaite poglądy, statusy majątkowe, przekonania religijne i ideologiczne. To sprawia, że ścierają się na różnych polach. Gdzieś w tym wszystkim jest także ukryta rodzinna historia Katarzyny Bondy.
Okularnik to sprawnie połączone nici wielu wątków. Tak jak w Pochłaniaczu, tak i w kontynuacji zapoznaje czytelników z ciekawą metodą wykorzystywaną w kryminalistyce. Tym razem jest to antroposkopia, dzięki której na podstawie czaszek, można stworzyć wizerunek twarzy. To pomaga w identyfikacji zwłok. Jak zwykle, autorka pisząc książkę korzystała z pomocy specjalistów z danych dziedzin. W przypadku antroposkopii, nieoceniona pomoc przyszła ze strony Dariusza Zajdla. To ten pan, który zrekonstruował twarz Mikołaja Kopernika.
Mnogość bohaterów i ich historii nie ułatwia lektury, podobnie jak ciągotki autorki do tworzenia złożonych fabuł. Ta powieść kryminalna (bo nie odważyłabym się określić tej książki po prostu kryminałem) wymaga więc skupienia i uważnego śledzenia poszczególnych intryg, bo tylko to gwarantuje satysfakcję z lektury. Sama nie jestem pewna, czy wyłapałam wszystko, co powinnam i muszę przyznać, że autorka wysoko zawiesiła poprzeczkę. I czytelnikom, i kolegom po piórze, i samej sobie też. Choć tematyka jest ciężka, nie brak tu humorystycznych drobiazgów i sympatycznych wzmianek o rzeczywistych postaciach ze światka okołoliterackiego. Pojawi się też Hubert Meyer, profiler znany z innego kryminalnego cyklu autorki.
Katarzyna Bonda pisze z wyczucie i dbałością o szczegóły oraz realia. Zdawałoby się, że tak opasłe tomiszcze będzie zawierać zbyt wiele słów, ale niekoniecznie (choć nie do końca rozumiem motyw napaści na Kingę, ale może coś przeoczyłam?). Autorka starannie tworzy z nich historię, postaci, tło, klimat. Splata współczesność z czasami wojennymi i powojennymi. Tak, dużo tego wszystkiego, przez co akcja nie pędzi na łeb, na szyję, a niektórych może męczyć to nagromadzenie postaci, wątków, motywów. Sama jednak dobrze się czuję w tym zagmatwanym świecie Katarzyny Bondy i jej bohaterów. Niecierpliwie czekam więc na Lampiony.
Autorka koronowana przez Zygmunta Miłoszewskiego na królową polskiego kryminału, wciąż może z dumą nosić koronę, choć nie wydaje mi się, by zadowoliła ją łatka pisarki kryminalnej. Dowiodła tego w Pochłaniaczu i stanowczo potwierdziła w jego kontynuacji. Okularnik to więcej niż kryminał, to wielowątkowa powieść, w której jest miejsce na szereg problemów o wiele mniej abstrakcyjnych dla przeciętnego człowieka niż czający się za rogiem morderca, to powieść wiążąca przeszłość i teraźniejszość, to portrety pojedynczych postaci i całych grup społecznych, to skomplikowane międzyludzkie relacje, układy, to wiecznie żywe antagonizmy mające swoje źródło w historii regionu, to ludzie u władzy, bogaci, wpływowi, to młodzi gniewni, lokalne grupy i szajki, nacjonaliści, patrioci, psychicznie chorzy, przedstawiciele policji, lekarze, biznesmeni, gospodynie domowe, a nawet tamtejsza szeptucha. Wszyscy uwikłani mniej lub bardziej w historię, której początek sięga 1946 roku, kiedy to oddział żołnierzy wyklętych pod dowództwem Romualda Rajsa "Burego" dokonał rzezi w prawosławnych wsiach. Są jednak tacy, którzy pogrom przeżyli. Są ich dzieci, i dzieci ich dzieci. Jest ludzka pamięć. Są tajemnice skrywane pieczołowicie, ale...
Zwykle bywa jednak tak, że prędzej czy później pojawia się kamyk, który drgnąwszy rozpoczyna lawinę zdarzeń. Dla Hajnówki tym kamykiem okazała się profilerka Sasza Załuska.
Pozorna sielskość
Przyjechała tam wprawdzie prywatnie i właściwie tylko na moment, bo ważne sprawy wymuszały szybki powrót do Gdańska. Została dłużej. Trochę chcąc, trochę nie chcąc. Wielokrotnie tego żałując, ale wycofywanie się nie leży w jej naturze. Więc Sasza zostaje i zaczyna węszyć. Jako świadek porwania panny młodej, angażuje się w pomoc w śledztwie, które naruszy spokój mieszkańców miasteczka, tę pozorną równowagę widoczną na pierwszy rzut oka. Bo porwanie partnerki ważnego lokalnego przedsiębiorcy to zaledwie szczyt góry lodowej, u której podstawy leży całe mnóstwo tajemnic, problemów, przestępstw. O tak, Hajnówka kryje wiele mrocznych sekretów.
By rozwiązać zagadkę porwania, trzeba rozgrzebać przeszłość. Tam kryją się trupy, zagadkowe zniknięcia, zdrady, zemsty, antagonizmy o charakterze narodowościowym i religijnym. Sasza odkrywa kolejne sekrety mieszkańców, ściągając na siebie dodatkowe kłopoty. Już wybierając się na Podlasie, profilerka ma ze sobą bagaż problemów i niezałatwionych spraw, które zamierza wreszcie uporządkować, a z czasem ów bagaż będzie się rozrastał. O prywatnych sprawach Załuskiej wiemy już coraz więcej, choć mnożą się i pytania. Na niektóre odpowiedzi przyjdzie nam jednak poczekać.
Katarzyna Bonda odbiera Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru za powieść Pochłaniacz Międzynarodowy Festiwal Kryminału, Wrocław 2015 |
Misterna konstrukcja
Katarzyna Bonda w Okularniku interesująco portretuje nie tylko niewielką społeczność i rządzące nią układy, ale i pokazuje miejsce z bogatą, trudną historią, której echo wciąż wybrzmiewa z podlaskich lasach i domostwach. Ten kulturowy tygiel gromadzi rozmaite kultury, religie, narodowości i ideologie. Zdawałoby się, że w tej różnorodności tkwi piękno, ale wystarczy przyjrzeć się bliżej, by dostrzec wciąż żywe antagonizmy nią spowodowane. Autorka zaczyna swą opowieść od czasów współczesnych, ale dzięki licznym retrospekcjom pozwala czytelnikom poznać ważne zdarzenia z historii opisywanego miejsca oraz lepiej zrozumieć relacje między bohaterami. Ci pochodzą z różnych narodowości i warstw społecznych, mają rozmaite poglądy, statusy majątkowe, przekonania religijne i ideologiczne. To sprawia, że ścierają się na różnych polach. Gdzieś w tym wszystkim jest także ukryta rodzinna historia Katarzyny Bondy.
Okularnik to sprawnie połączone nici wielu wątków. Tak jak w Pochłaniaczu, tak i w kontynuacji zapoznaje czytelników z ciekawą metodą wykorzystywaną w kryminalistyce. Tym razem jest to antroposkopia, dzięki której na podstawie czaszek, można stworzyć wizerunek twarzy. To pomaga w identyfikacji zwłok. Jak zwykle, autorka pisząc książkę korzystała z pomocy specjalistów z danych dziedzin. W przypadku antroposkopii, nieoceniona pomoc przyszła ze strony Dariusza Zajdla. To ten pan, który zrekonstruował twarz Mikołaja Kopernika.
Mnogość bohaterów i ich historii nie ułatwia lektury, podobnie jak ciągotki autorki do tworzenia złożonych fabuł. Ta powieść kryminalna (bo nie odważyłabym się określić tej książki po prostu kryminałem) wymaga więc skupienia i uważnego śledzenia poszczególnych intryg, bo tylko to gwarantuje satysfakcję z lektury. Sama nie jestem pewna, czy wyłapałam wszystko, co powinnam i muszę przyznać, że autorka wysoko zawiesiła poprzeczkę. I czytelnikom, i kolegom po piórze, i samej sobie też. Choć tematyka jest ciężka, nie brak tu humorystycznych drobiazgów i sympatycznych wzmianek o rzeczywistych postaciach ze światka okołoliterackiego. Pojawi się też Hubert Meyer, profiler znany z innego kryminalnego cyklu autorki.
Katarzyna Bonda pisze z wyczucie i dbałością o szczegóły oraz realia. Zdawałoby się, że tak opasłe tomiszcze będzie zawierać zbyt wiele słów, ale niekoniecznie (choć nie do końca rozumiem motyw napaści na Kingę, ale może coś przeoczyłam?). Autorka starannie tworzy z nich historię, postaci, tło, klimat. Splata współczesność z czasami wojennymi i powojennymi. Tak, dużo tego wszystkiego, przez co akcja nie pędzi na łeb, na szyję, a niektórych może męczyć to nagromadzenie postaci, wątków, motywów. Sama jednak dobrze się czuję w tym zagmatwanym świecie Katarzyny Bondy i jej bohaterów. Niecierpliwie czekam więc na Lampiony.
***
Książkę polecam
miłośnikom powieści kryminalnych
Książkę polecam
miłośnikom powieści kryminalnych
wielbicielom wielowątkowych powieści
wybierającym się na Podlasie
szukającym powieści osadzonej w społeczeństwie małego miasta
miłośnikom połączeń historii i współczesności
szukającym motywów multi-kulti w literaturze
***
Koniecznie zajrzyj też tutaj!
Recenzje
Spotkania
Inne
Zatem dla Ciebie! Ja jeszcze nie zaczęłam przygody z Bondą...może poczekam na kolejne tomy, bo Okularnika i Pochłaniacza mam :)
OdpowiedzUsuńJa nie wytrzymałam. :D I z lekturą "Lampionów" nie będę długo czekać. ;)
UsuńCzytam teraz "Lampiony", podziwiam Twoją silną wolę, ja złamałam się od razu. Czytałam co innego, przyszły Lampiony i wszystko przestało istnieć. Nawet ze znajomymi nie wyszłam. Chcę wiedzieć co będzie dalej!!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że już masz. Mój egzemplarz idzie chyba przez Madagaskar. :( Mam nadzieję, że poczta nie zawiedzie.
UsuńZnakomita opowieść, i jeszcze ten wątek historyczny. Ja "Lampiony" już mam, ale chyba jeszcze trochę poczekają, aż znajdę trochę więcej czasu.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. Ja wypatruję listonosza, ale bez skutku. :(
UsuńPrzeczytałam dwie książki Katarzyny Bondy: "Sprawę Niny Frank" oraz "Tylko martwi nie kłamią". I o ile na pierwszą z tych książek patrzyłam przez pryzmat debiutanta, jakim była autorka pisząc ten kryminał, co pozwoliło mi dużo wybaczyć, o tyle drugą lekturę czytałam z ogromnym zdumieniem. Takiego natłoku błędów logicznych i rozmaitych absurdów chyba nigdy nie spotkałam, a na pewno nie w książce tak cenionej i wychwalanej autorki!
OdpowiedzUsuńWiem, że do trzech razy sztuka, ale naprawdę boję się dać tę szansę Katarzynie Bondzie. Nawet się zastanawiałam, czy może seria o Hubercie Meyerze jest po prostu słabsza, a ta druga lepsza? Nie wiem i nie wiem czy chcę się o tym przekonać naocznie :)
Nie czytałam "Tylko martwi nie kłamią", więc się nie wypowiem, ale wiem, że "Sprawa Niny Frank" to zupełnie inny poziom niż cykl z Saszą (choć mnie się akurat "Sprawa..." podobała, ale w porównaniu do "Pochłaniacza" wypada dość "czytadłowato"). Są głosy, że cykl z Saszą jest przegadany, przekombinowany, ale mnie się podoba. Lubię takie złożone historie. :)
UsuńJa muszę sama chyba zweryfikować, co będę o Bondzie uważać, bo już wiele słów negatywnych i pozytywnych o niej usłyszałam. Ostatnio czytam sporo kryminałów, więc chętnie sięgnę po Bondę i sprawdzę, co ma do zaoferowania :D
OdpowiedzUsuńSłusznie. :)
UsuńTwórczość Bondy jeszcze przede mną, ale w najbliższym czasie mam zamiar to zmienić :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry plan. :)
UsuńJa już mam "Lampiony" w domu i dzisiaj właśnie zaczynam lekturę. I nie mogę się doczekać spotkania z autorką pod koniec września w Łodzi :)
OdpowiedzUsuńW Poznaniu będzie 25 września i na pewno sobie tego spotkania nie odpuszczę. :)
UsuńU mnie podobnie jak u Ciebie - nadchodzące "Lampiony" zmobilizowały mnie do przeczytania "Okularnika". Ale mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony: ciekawa historia i lekkie pióro autorki, a z drugiej nagromadzenie wątków i bohaterów. Szczerze mówiąc ja się w tym wszystkim zagubiłam, może nie czytałam dość uważnie. Wątku z Kingą też nie złapałam (kto był w końcu tym kanibalem?). Jestem na 150 stronie "Lampionów" i chyba tym razem będę robić notatki...
OdpowiedzUsuńJak nie zapomnę, to chyba podpytam autorkę o tego kanibala. :D
UsuńO, to "Lampiony" też są takie zamotane? Fajnie! :D
Bondy czytałam jedynie ,,Tylko martwi nie kłamią" i książka przypadła mi do gustu, więc czemu by nie zapoznać się z pozostałymi :) Lubię grube, złożone powieści, więc myślę, że seria o Saszy Załuskiej będzie strzałem w dziesiątkę :) I cieszę się, że autorka postarała się o tak rozbudowane tło i bogatą historię - to naprawdę duża zaleta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dla mnie bardzo duża. Co tu dużo mówić - cykl ogromnie przypadł mi do gustu i mam nadzieję, że tak będzie do końca.
UsuńCzytałam tylko "Sprawę Niny Frank" i podobała mi się. Sięgnę po kontynuację, a później może po cykl o Saszy.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńA ja ciągle nie miałam okazji zapoznać się z powieściami Bindy.
OdpowiedzUsuńDo nadrobienia!
UsuńJa też mam ten tom i oczywiście najnowszy do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńNo to szybciutko, zanim się czwarty pojawi. :D
UsuńŁyknęłam Pochłaniacza, Okularnika i poszukłam inne książąki tej autorki, znalazłam Florystkę, zszokowana, co napisała krytyczka Małochleb, doszłam do wniosku, że jesteśmy różni, bo mnie pisanie Bondy też się bardzo podoba i cieszę się, że nie jest ze mną coś nie tak i to tylko kwestia gustu i guścików :)
OdpowiedzUsuńOj tam. Nie ma co się sugerować cudzym zdaniem.
UsuńWykształcenia związanego z literaturą nie mam, więc może się nie znam, ale lektura ma mi sprawiać przyjemność i jeśli tak jest, to więcej mi do szczęścia nie trzeba. :D
O tak, zgadzam się :)
UsuńWięc pozostaje nam życzyć takich lektur, które do nas trafią. ;)
UsuńJuż tyle słyszałam o Bondzie i mam nawet u siebie Florystkę, ale jakoś jeszcze nie miałam okazji się za nic zabrać... Ale uwielbiam kryminały, więc co się odwlecze to nie uciecze. Mam nadzieję, że w końcu się zapoznam z Okularnikiem i innymi książkami :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
"Florystki" jeszcze nie czytałam. Pamiętaj, że to trzeci tom cyklu, więc może jednak warto zacząć od pierwszego? :)
UsuńChyba kupię pierwszy tom teściowej:D a potem sama przeczytam (no wiadomo 2gi też ale to potem :P )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
Zaczytana
Cwane. :D
UsuńDoceniłam warstwę obyczajową i to, że autorka poruszyła ważny problem, ale trochę też po lekturze pomarudziłam :) Ciągle w historii o profilerce jest mi za mało profilowania. Po "Lampiony" sięgnę na pewno, ale najbardziej ciekawi mnie jednak "Czerwony pająk", bo ten wątek ma duży potencjał :)
OdpowiedzUsuńHmm... W sumie o tym nie pomyślałam, ale faktycznie, wątek profilowania można by rozwinąć.
UsuńCzytałam póki co jedynie pierwszy tom, ,,Okularnika" już mam od dawna, może też niedługo w końcu przeczytam :D
OdpowiedzUsuń