Chris Carter Krucyfiks Wyd. Sonia Draga 2012 424 strony |
cykl z Robertem Hunterem, t. 1
Połóż przed sobą cztery karty. Na przykład asa pik, kier, karo i trefl. Wybierz jedną z nich. Dobrze się zastanów. Od twojej decyzji zależy czyjeś życie.
Chcesz wskazówek? Nie dostaniesz. To nie będzie racjonalny wybór. Kieruj się przeczuciem. Masz dwadzieścia pięć procent szans. Karta wybrana? Hmm...
Gratuluję. Właśnie kogoś zabiłeś.
I siebie, przy okazji.
Detektyw Robert Hunter ma przed sobą Carlosa Garcię rannego policyjnego partnera zamkniętego w kuloodpornej, przezroczystej klatce. Widzi cztery przyciski. Każdy innego koloru. Jeden z nich otwiera klatkę, pozostałe - nie[1]. Co więcej głos z taśmy uprzejmie informuje Huntera o konsekwencjach niewłaściwej decyzji. Jeżeli wybierzesz jeden z trzech niewłaściwych przycisków, nieprzerwany strumień prądu o wysokim napięciu popłynie wprost do korony z drutu kolczastego na głowie twojego przyjaciela. Widziałeś kiedyś, co się dzieje z człowiekiem rażonym prądem? (...) Oczy wychodzą na wierzch, skóra zaczyna skwierczeć niczym bekon na patelni, język wpada do gardła, odcinając dopływ powietrza, krew wrze w żyłach, rozrywając naczynia i tętnice[2]. Na tym nie koniec. Błędny wybór to także śmierć Roberta. Mężczyzna może więc zaryzykować życie swoje i kumpla (pamiętajmy, dwadzieścia pięć procent!) lub poświęcając partnera, cichaczem udać się do wyjścia. Pozostaną wyrzuty sumienia, ale za to będą to wyrzuty ŻYWEGO człowieka. Wyjdź i pozwól, żeby tylko on tu umarł. Nikt się nie dowie. Tylko czy będziesz umiał z tym żyć? Zaryzykujesz dla niego własne życie?[3] Czasu do namysłu nie ma zbyt wiele.
59, 58, 57, 56...
Pstryk!
Cofamy się o pięć tygodni. Robert Hunter żyje. Carlos Garcia też. Mniej szczęścia ma pewna młoda kobieta, której śmierć będzie jedną z zagadek do rozwiązania. Policjanci biorą się ostro do roboty. Zwłoki są paskudnie okaleczone, tożsamość denatki nieustalona a pewien szczegół wycięty poniżej linii włosów ofiary sprawia, że koszmar sprzed lat uderza w Huntera z nową mocą.
Chris Carter, Wrocław 2016 |
O tak, Krucyfiks wrócił. Jego podpisu nie można pomylić z żadnym innym. O naśladowcy nie może być mowy. Poza garstką osób, nikt nie wiedział jak wygląda wycinany na ciałach ofiar znak. Podwójny krzyż, symbol wzbudzający strach.
Na biurku detektywa Huntera pojawiają się znajome akta. Raz jeszcze musi powrócić do tamtych spraw, znaleźć punkty wspólne, jakiś klucz, schemat i powstrzymać psychopatę, który nie przebierając w środkach brutalnie morduje i okalecza ofiary. Co może łączyć zamordowanych? Na pozór nic, mają różne pochodzenie, wykształcenie, wiek, wygląd. Nie znają się ze szkoły, pracy czy wakacyjnego wypoczynku. Nie mają wspólnego hobby, nie robią zakupów w tych samych sklepach. A przecież zwykle seryjni mordercy szukają ofiar według jakiegoś schematu i ciężko uwierzyć, by tym razem było inaczej. Morderca nigdy nie zabił dwóch ofiar w ten sam sposób, tak jakby eksperymentował[5]. To jeszcze bardziej komplikuje i tak już niełatwe śledztwo.
wydanie amerykańskie |
Oprócz wartkiej akcji, napięcia i mocnych opisów, dużym plusem tej powieści są bohaterowie. Galeria ciekawych postaci jest tu spora, a przy tym nie są to sylwetki jednoznaczne. Nie dziwi więc honorowy alfons czy policjant, który wymierzanie sprawiedliwości zostawi lokalnej mafii. Hunter na tym tle wypada całkiem nieźle, z jednej strony onieśmiela swoją wiedzą i inteligencją, z drugiej daleko mu do miana nudnego detektywa-intelektualisty. Bystry, wykształcony (dwa doktoraty w wieku dwudziestu trzech lat), zwinny, z własnym kodeksem wartości staje się bohaterem, który wzbudza sympatię i zaufanie. Łączy w sobie umysł Lincolna Rhymesa, zwinność Myrona Bolitara i dedukcyjny kunszt godny Sherlocka Holmesa.
Chris Carter studiował psychologię i zaburzenia kryminalne, jako psycholog kryminalny badał i przesłuchiwał wielu przestępców, w tym seryjnych morderców. Jego doświadczenie w dziedzinie psychologii kryminalnej, dodatkowo uwiarygadnia fabułę oraz postać zarówno Krucyfiksu, jak i pozostałych bohaterów. Ciekawym elementem było przybliżenie pracy profilera, a świadomość tego, że autor doskonale zna z doświadczenia to, o czym pisze jest bez wątpienia sporym atutem. Jeśli nie boicie się ciemnej strony Los Angeles, nie straszne wam mroczne zakamarki ludzkich dusz, okrutne zbrodnie i przekraczające granice wyobraźni okrucieństwo, sięgnijcie po debiut Chrisa Cartera. I dajcie się porwać. Akcji oczywiście, nie psychopacie.
***
[1] Chris Carter, Krucyfiks, przeł. Katarzyna Procner-Chlebowska, wyd. Sonia Draga, 2012, s. 14.
[2] Tamże.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 13.
[4] Tamże, s. 29.
[5] Tamże, s. 101.
***
Czytałam i również mi się podobała. Dość mocna rzecz:)
OdpowiedzUsuńAno. I jak wciąga! :)
UsuńNie kojarzę żadnej negatywnej recenzji "Krucyfiksu", na szczęście czeka nam mnie już na półce :)
OdpowiedzUsuńFakt, trafiło się coś nieco mniej entuzjastyczne, ale na negatywną tez nie trafiłam. :)
Usuń
OdpowiedzUsuńNa mnie także czekają. I "Krucyfiks" i "Egzekutor":)
Udanej lektury. :)
UsuńNa mnie "Egzekutor" niestety nie czeka. Jakkolwiek dziwnie to zdanie brzmi. :P
Usuń:) A masz w planach przeczytać "Egzekutora"?
Na razie nie, ale nie dlatego, że nie chcę, ale z powodu braku książki pod ręką. W bibliotece nie ma, a kupować bym nie chciała, chyba, że trafię tak okazyjnie, jak to było w przypadku "Krucyfiksu".
UsuńDebiut, mówisz? Wow. To taka pierwsza myśl, a teraz pora zebrać pozostałe. Ten początek z klatką i guzikami strasznie mi się z "Piłą" skojarzył. Nie, żebym oglądała, bo nienawidzę takich filmów, ale to taka ogólna refleksja.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie psychologiczne pojedynki. Mogłabym o nich czytać (ewentualnie oglądać) bez końca. Zazwyczaj jest to najbardziej pasjonująca mnie kwestia. Plus także za kreacje bohaterów.
Dużo daje to, że facet zwyczajnie wie, o czym pisze. Kurde... Nie chce, żeby to była książka na kolejną listę "do przeczytania". Ewentualnie wyląduje w okolicach szczytu, bo mam wrażenie, że jest w niej zebrane wszystko co cenie sobie, w tym gatunku.
Listy :do przeczytania" są bardzo rozciągliwe. Dasz radę. :P
UsuńFilmów typu "Piła" też nie oglądam, aczkolwiek chciałabym zobaczyć choć jedną część, żeby się przekonać o co w tym wszystkim chodzi. No, ale podobnie jak ty, niecierpię takich filmów, więc nie wiem czy się zdecyduję.
Chciałabym wierzyć, że kiedyś przeczytam książki, z tych wszystkich list :P
UsuńTeż o tym myślałam, ale przerażają mnie trochę te wszystkie obrzydliwe sceny. Horror, horrorem, ale psychopatyczna gra czarnego charakteru to może być dla mnie zbyt wiele. Nie wiem czy zdzierżę chociażby faceta odcinającego sobie nogę piłą,a wiem, że ta scena jest na 100%, w którejś części.
Nie rozśmieszaj mnie. :P
UsuńSceny swoją drogą, ale mnie w ogóle przeraża cała atmosfera takich filmów, ten psychopatyczny klimat i świadomość tego, że naprawdę są ludzie, których kręci cudze cierpienie.
Wiesz co mnie jeszcze przeraża? Fakt, że pewnego "pięknego" dnia jakiś psychol zapragnie odwzorować sceny z "Piły" w rzeczywistości, odgrywając chory spektakl.
UsuńNie zdziwiłabym się. Podejrzewam, że podobne historie nie tylko mogą się wydarzyć, ale już się wydarzyły nie raz.
UsuńPewnie tak, ale w sumie to chyba nie chciałabym wiedzieć. Wolę zostawić sobie jakieś złudzenia.
UsuńI słusznie. Nie ma co się dręczyć niepotrzebnie.
UsuńJa bym się dała psychopacie. :D Porwać, oczywiście, co Ci chodzi po głowie! :P
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, chętnie obejrzałabym film na podstawie - nie ma czegoś takiego? ;-)
"Łowca jeleni" mi się przypomniał. Nie podobał Ci się?
Wszystko fajnie, tylko nie wiadomo czego by chciał psychopata po porwaniu. :P
UsuńFilm? Ty leniwcu!
Cicho. Jeszcze nie widziałam. O_o
Bardzo lubię czytać Twoje recenzje, zawsze tak zgrabnie wyjaśnisz swoje stanowisko, i mimo że polecasz, to jednak dziś się nie dam przekonać, chyba za mocno dla mnie;)
OdpowiedzUsuńNiby zgrabnie, a nieskutecznie. :P
UsuńTrzeba przyznać, że opisy są dosyć mocne, więc jeśli takich nie lubisz, to faktycznie, lepiej zabrać się za nieco lżejszy kryminał. Choć powiem Ci, że obyczajówka, którą wczoraj skończyłam czytać przeraziła mnie dużo bardziej. Ale o tym za kilka dni. ;)
E tam zaraz nieskutecznie;) Oooo, to bardzo mnie zaintrygowałaś tą obyczajówką. Zajrzę na pewno:)
UsuńNooo... Jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Może nie idealna, ale historia robi wrażenie. W każdym razie na mnie. ;)
UsuńCzytałem i potwierdzam - świetna lektura :) Zdecydowanie jeden z lepszych kryminałów jakie czytałem. Moją ulubioną postacią był Garcia. Nie wiem czemu, ale polubiłem faceta :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się do Ciebie wybierałam, żeby się pochwalić, że przeczytałam w końcu tę książkę. =D
UsuńWolę Robercika. Zaimponował mi w jednej ze scen, choć to bardzo źle o mnie świadczy. :P
Niedawno stałam się szczęśliwą posiadaczką tej książki, tylko jak na złość nie mam czasu na jej przeczytanie. Teraz się zrobiło ciepło, to już w ogóle się rozleniwiłam. Ech trzeba na mnie bata ;-)
OdpowiedzUsuńStop przemocy! Baty odkładamy na bok i próbujemy siły perswazji. Pomyśl sobie, że omija Cię naprawdę dobra książka, która łączy w sobie wszystkie elementy dobrego thrillera, od ciekawej fabuły, interesujących postaci, przez wspaniały klimat, wartką akcję po dobre zakończenie.
UsuńJuż bym dawno zabrał się za "Krucyfiksa", ale wybrałem jednak "Dom krwi"... I teraz jakoś tak nie jestem przekonany co do tej książki, aczkolwiek kiedyś z pewnością przeczytam :P.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Melon
Melon, bo Cię w baniak walnę. Porównywanie Stuarta do Chrisa jest co najmniej niewłaściwe. Zapomnij o "domu krwi" i bierz się za "Krucyfiks"!
UsuńP jejciu, naprawdę ;)!? No to przepraszam serdecznie i oficjalnie skracam czas do zabrania się po tę książkę przeze mnie :D.
UsuńA dużo skróciłeś? Żądam konkretów! =)
UsuńNo skróciłem o jakieś... bo ja wiem... jakieś 2 dni z 486 :D.
UsuńTy naprawdę chcesz oberwać w baniak. =)
UsuńZjedz coś (powraca roku) ;) Dałam się porwać (akcji), ale gdybym wcześniej nie przeczytała, to po tej recenzji na pewno bym sięgnęła. Tak, czasem bywam miła ;)
OdpowiedzUsuńPrzecież zjadłam. :P
UsuńMiła? Ale po co? ;)
No. Sama nie wiem.
UsuńNo widzisz, to nie ma racjonalnego uzasadnienia. :P
UsuńMocna pozycja.
OdpowiedzUsuńOwszem. :)
UsuńZastanawiałam się nad jej kupnem, ale jednak zrezygnowałam. Może jednak zmienię zdanie:)
OdpowiedzUsuńZmień, jeśli lubisz dobre thrillery, to akurat ten jest jednym z ciekawszych.
Usuńzastanawiam się nad tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńMyśl intensywnie. ;)
UsuńFabuła mocno intryguje, a recenzje zachęcają. Będę się za tą książką rozglądać w bibliotece!
OdpowiedzUsuńKoniecznie. To jeden z lepszych thrillerów, jakie czytałam.
UsuńMnie po przeczytaniu pierwszych zdań recenzji też przyszła na myśl ,,Piła".:) Podobają mi się historie, w których są retrospekcje, więc m.in. dlatego zapewne kiedyś przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńNie mogę niestety porównać książki z filmem, jakoś nie mogę się zdecydować na seans. Sam pomysł mnie przeraża.
UsuńŚwietna recenzja, od razu mam ochotę biec po tę książkę i czytać do upadłego. Prawie wszyscy chwalą "Krucyfiks", więc nastawiłam się na naprawdę emocjonująca i zaskakującą historię. A wykształcenie autora to taka wisienka na torcie :)
OdpowiedzUsuńTo co Ty tu jeszcze robisz? Biegnij! :P
UsuńJa bym chętni pobiegła, ale obawiam się, że mój portfel woli zostać w domu :P
UsuńTo go zostaw. Karta bankomatowa doskonale mieści się w kieszeni. :P
UsuńNiestety ona i portfel to papużki nierozłączki, nic nie wskóram :P
UsuńNo tak, nie można ingerować w taki silne związki. :P
UsuńMyśle, że to jest książka fantastyczna, która ja koniecznie musze przeczytac :)
OdpowiedzUsuńDobrze myślisz. ;)
UsuńCoś czuję, że to typowo moja bajka i mi się spodoba! :)
OdpowiedzUsuńA Ty co byś poleciła z tego typu książek?
UsuńCoś zdecydowanie dla mnie.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńKtoś już polecał go na swoim blogu i dodałam do listy "Chcę przeczytać" :).
OdpowiedzUsuńNawet kilka osób. Ja na recenzje trafiłam tyle razy, że po prostu musiałam tę książkę zdobyć.
UsuńKolejna recenzja do wyzwania :)
OdpowiedzUsuń"Wymiar Pe, czyli świat według Lusi" - Mariusz Niemycki
http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/05/219-wymiar-pe-czyli-swiat-wedug-lusi.html
Zaraz dopiszę.
UsuńŚwietna recenzja;) Książka skojarzyła mi się z niektórymi powieściami Jeffery'ego Deavera, właśnie tymi których bohaterem jest Lincoln Rhyme.
OdpowiedzUsuńZachęcasz. Tylko skąd ja teraz wezmę tę powieść? No nic, może kiedyś wpadnie w moje ręce;)
Oj, dawno już nie czytałam Deavera. Ciekawe czy moja biblioteka ma coś, czego jeszcze nie znam.
UsuńMoże w tej cudnej taniej, krakowskiej księgarni znajdziesz? Tej, z której zawsze wychodzę z pięknie wypełnioną reklamówka. Albo dwoma. :P
To kolejny poznany u Ciebie autor, o którym wcześniej nie słyszałem, a którego z chęcią bym poczytał. Tylko kiedy ja na to wszystko znajdę czas? :)
OdpowiedzUsuńNie znajdziesz. Musisz skrócić czas na spanie, jedzenie, rozmyślanie i takie tam inne pierdoły. ;)
UsuńRaduję się, że powieść Cię porwała! Jestem bardzo ciekawa "Egzekutora", ale zanim się go doczekam w bibliotece...A póki co mam inne czytelniczo-zakupowe priorytety.
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy w tej samej sytuacji. Kupować bym nie chciała (chyba, że równie okazyjnie jak "Krucyfiks"), a w bibliotece nie ma. =/
UsuńCieszę się, że książka Cię wciągnęła :) Teraz się czaję na drugą część, ale nie ma jej jeszcze w bibliotece.
OdpowiedzUsuńAno właśnie. Też sprawdzałam. =)
Usuń