Karolina Wilczyńska Jeszcze raz, Nataszo Wyd. Czwarta Strona 2014 304 strony |
Boże, jakie to typowe. Zero oryginalności, banał i kanał. On znajduje sobie młodszą i odchodzi. Ona zostaje sama. Siedzi w luksusie i zamiast do ciepłego, opalonego męskiego ramienia przytula się do białej zimnej skóry będącej obiciem kanapy. Żenada i wstyd. Porzucona, zdradzona i niepotrzebna. Ot, co![1]
Trudno się nie zgodzić, że to dość częsty obrazek, w rzeczywistości i w literaturze też. O tej chwili, w której kobieta zostaje ze złamanym sercem, niedowierzaniem, twarzą coraz mocniej naznaczoną upływem czasu i albumami pełnymi zdjęć uwieczniających najpierw rozkwitającą miłość, a później rozpadające się małżeństwo, powstało wiele książek. I wiele powstanie.
Karolina Wilczyńska dała swojej bohaterce zapałki i poddała jej pomysł spalenia symboli nieudanego związku, uprzednio jednak, wysyłając ją w niełatwą, choć oczyszczającą podróż w przeszłość. Zrobiła to w na tyle ciekawy sposób, że jej książce nie można zarzucić wtórności i nudy.
Mąż wyprowadził się do "tej drugiej", a tymczasem tytułowa bohaterka powieści Jeszcze raz, Nataszo, rozgląda się po tak dobrze znajomych, wymarzonych czterech kątach. Wszystko tu przypomina jej męża. Wróć! Byłego męża.
Niby moje, a jednak patrząc na fotel, przypominam sobie, jak w nim siedział; wchodząc do pokoju, czuję jakby klamka była jeszcze ciepła od dotyku jego ręki, a przez okno widzę krzak bzu, który kazał tam posadzić pięć lat temu[2].
Kiepskie miejsce na to, by odpocząć, wziąć się w garść i dobrze zacząć pierwszy dzień reszty swojego życia. Natasza szybko dochodzi do wniosku, że musi dać upust kłębiącym się w niej emocjom. Nie wykrzyczała ich w twarz byłemu mężowi, nie rzuciła szklanką o ścianę, nawet pięścią o stół nie walnęła. Zamiast tego, wyciągnęła z garażu grill, postawiła go na tarasie, rozpaliła ogień i z filiżanką kawy oraz albumem pełnym kadrów tworzących przeszłość wygodnie umościła się na ulubionym fotelu, chwilę wcześniej z wysiłkiem wyciągniętym na taras.
Karolina Wilczyńska znalazła świetny pomysł na to, by opowiedzieć historię swej bohaterki. Nie tylko sam życiorys jest wart uwagi, ale także sposób, w jaki zostaje przedstawiony. Każdy z dziesięciu rozdziałów budujących powieść opatrzony jest tytułem, będącym prostą, życiową wskazówką. Przeżyj miłość. Zaryzykuj. Zacznij marzyć. Razem tworzą swego rodzaju dekalog, nieco banalny, ale złożony z oczywistości, które często wcale oczywiste nie są. Poszczególne rozdziały ściśle łączą się z kolejnymi fotografiami, którym Natasza przygląda się badawczo, przywołując wspomnienia. Niektóre są wzruszające, inne działają niczym kubeł zimnej wody. Nie potrzebujemy widzieć zdjęć - nim autorka przejdzie do kolejnej opowieści, w kilku słowach, obrazowo opisuje to, co zostało uwiecznione na kawałku papieru.
Karolina Wilczyńska [źródło] |
Piękny fortepian, w tle mniej olśniewające meble. Na zdjęciu w centralnym miejscu przy instrumencie siedzi mały chłopczyk. Jest ubrany w garnitur, pod cienką szyją zawiązano muszkę. Minę ma poważną, wzrok skupiony, a twarz pozbawioną dziecięcej beztroski. Gra[3].
Oto pierwsza fotografia. Od niej Natasza zaczyna swą oczyszczającą wędrówkę w przeszłość, od czasów dzieciństwa po pewną pamiętną imprezę. Później był już tylko sąd, podział majątku i ten wieczór na tarasie, kiedy to płonęło zdjęcie po zdjęciu. Pomiędzy nimi - cała masa zdarzeń. Podsumowywane tamtego dnia życie bohaterki Jeszcze raz, Nataszo nie należało do nudnych, obejmowało potulność i bunt, biedę i bogactwo, słabość i siłę, szczęście i rozpacz, wyżyny i dno, liczne zakręty i nieliczne proste, skrajności. Czy po tych wszystkich przeżyciach, kobiecie uda się stanąć na nogi? Czy znajdzie w sobie dość siły, by odciąć się od przeszłości, zapomnieć o osiemnastoletnim związku, spróbować na nowo, spróbować jeszcze raz?
Karolina Wilczyńska tworzy intymną atmosferę, skłania swą bohaterkę do wyciągnięcia na światło dzienne nie tylko zwycięstw, ale i przegranych. Pokazuje ją jako kobietę niejednoznaczną, pełną sprzeczności i wahań nastroju. Kobietę jednocześnie silną i słabą, która jednego dnia potrafi walczyć o swoje marzenia, choć płaci za to wysoką cenę, innego dnia potulnie zgadza się na coś, co dzieje się wbrew jej woli i oczekiwaniom.
Pięknie wydana powieść obyczajowa Jeszcze raz, Nataszo przyciąga uwagę okładką i ani na moment nie rozczarowuje wnętrzem. Wspomniana intymna atmosfera, jaką autorka buduje w swej powieści sprawia, że bohaterka książki staje się nam bliska, choć jestem pewna, że nie wszystkie jej decyzje staną się dla czytelników zrozumiałe i wielu nie odnajdzie w postaci Nataszy bratniej duszy. W miarę poznawania całej tej historii, zmienia się także nastawienie do jej poszczególnych bohaterów. Podziw wkrada się w miejsce niechęci, sympatia ustępuje pogardzie. I na odwrót. Także i moje nastawienie do głównej bohaterki uległo zmianie. Pod koniec powieści, gdy widziałam ją już nie tylko jako ofiarę zdrady, ale kobietę z życiorysem gęstym od zdarzeń, na które wielokrotnie sama sobie zapracowała, zupełnie inaczej ją oceniałam. Karolina Wilczyńska unika osądzania poszczególnych stron, nie obsadza ról postaciami, które dają się łatwo zaszufladkować. Wręcz przeciwnie. Jej bohaterowie są pełni sprzeczności i choć zwykle konsekwentni w swych działaniach, niejednokrotnie potrafią zaskoczyć swymi decyzjami. Natasza przybiera wiele różnych wcieleń, od zbuntowanej studentki, przez potulną mężatkę po twardą panią prezes. Miałam wrażenie, że w żadnej z tych ról nie była tak do końca sobą, jakby sama nie wiedziała kim jest i czego tak naprawdę chce.
Zodiakalna panna, numerologiczna jedenastka, dobra dusza z artystycznymi ciągotkami i jamnikiem z charakterem, a przy okazji - pisarka, która opowiada przejmująco i prawdziwie. Karolina Wilczyńska wzrusza, daje do myślenia, nie karmi złudzeniami, ale serwuje obyczajową prozę na naprawdę dobrym poziomie.
***
Książkę polecam
miłośnikom dobrej prozy obyczajowej
zaczynającym życie od nowa
poszukującym kopa motywacyjnego do zmian
ciekawym czy Natasza skorzysta z szansy na nowe życie
ciekawym czy Natasza skorzysta z szansy na nowe życie
***
[1] Karolina Wilczyńska, Jeszcze raz, Nataszo, Wyd. Czwarta Strona, 2014, s. 10.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 23.
***
Przeczytaj też
***
egzemplarz recenzencki |
Dobra proza obyczajowa, mówisz? Ok, więc będę miała tę książkę na uwadze, bo czasem mnie na takowe książki nachodzi ochota (patrz: obecność u mnie na blogu pani Chamberlain). :)
OdpowiedzUsuńDobra. :)
UsuńA mnie z kolei chodzi po głowie właśnie Chamberlain, bo zbiera tyle pozytywnych recenzji, że szok. ;)
Ha, czyli nie tylko ja miałam zmienne nastawienie do bohaterów;)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ty, ale ja uwielbiam przez coś takich przechodzić w czasie lektury.
UsuńKsiążkę mam, choć jeszcze jej nie czytałam. Zamierzam jednak po świętach znaleźć trochę czasu, by zaznajomić się z jej treścią. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać, ale chyba na razie nie będę mieć na nią czasu :( Przede mną ok. 20 książek na stosiku, mam jeszcze tyle zaległości :))
OdpowiedzUsuńTeraz chcę ją przeczytać jeszcze bardziej:)
OdpowiedzUsuńBrzmi obiecująco, a że literaturę obyczajową uwielbiam, to tym bardziej dopisuje do swojej listy :)
OdpowiedzUsuńLubię taką tematykę. Jest w tym coś rzeczywiście banalnego, ale każda historia ma w sobie coś wyjątkowego jednocześnie. Zapiszę sobie tę powieść ku pamięci.
OdpowiedzUsuńNo, ja bym chętnie sięgnęła ;) kiedyś nie cierpiałam takiej literatury, wydawała mi się mdła, ale teraz lecę pierwsza!
OdpowiedzUsuńTa na pewno nie jest mdła. :)
UsuńTo dobrze, że wygląd zewnętrzny idzie w parze ze środkiem. :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jaką mam ochotę na tę książkę. Uwielbiam bowiem takie dobre powieści obyczajowe, I ta okładka...
OdpowiedzUsuńSłyszałam że książka jest dobra, a Twoja opinia mnie jeszcze bardziej zachęciła. Pomysł na pewno oryginalny :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego czytałam o tej książce, chyba wypada się na nią skusić;)
OdpowiedzUsuńOd premiery mam ochotę na tę książkę. Bo to i obyczajowa, i polska, i autorki jeszcze nie znam. Jednym słowem - muszę upolować :)
OdpowiedzUsuń"Anielski kokon" też warto przeczytać. :)
UsuńZ pewnością poszukam, podoba mi się to, co i jak pisze pisarka.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj takich książek nie czytam, bo motyw zdrady wydaje mi się banalny i opisany już na wszystkie sposoby. Ale skoro w tej książce jest jakaś nuta oryginalności to może zdecyduję się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńChociaż książka wydaje się być interesująca, to obawiam się, że to jednak zupełnie nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie zabrzmiało i lubię poniekąd taką psychologie znajdować w książkach :)
OdpowiedzUsuńDobrą obyczajówkę z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, czy nie przeczytać tej książki. Twoja recenzja przekonuje mnie, że warto! :)
OdpowiedzUsuńWidziałam ją w nowościach wydawniczych i miałam zamiar przeczytać, a recenzja utwierdziła mnie w tym:)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam niedawno i jestem pod jej wrażeniem, podobała mi się.
OdpowiedzUsuńOstatnio przekonuję się do powieści obyczajowych, a skoro ta jest tak interesująca, będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńSięgnę, bom ciekawa jest nad miarę, jak bronia się te tytuły rozdziałów, które brzmia jak z Coelho wyjęte ;-)
OdpowiedzUsuńAno brzmią, ale reszta jest super! :)
UsuńI wiesz, czasami tak sobie myślę, że wielu tych "coelhizmów" potrzebuje, w końcu ich popularność nie bierze się znikąd.