Christie Laume Ostatnia miłość Edith Piaf Wyd. Marginesy 2014 247 stron |
Bez względu na gust muzyczny, trudno nie kojarzyć postaci Edith Piaf, francuskiej pieśniarki znanej choćby z utworów Milord, Padam... Padam..., La Vie En Rose czy Non, je ne regrette rien. Naprawdę nazywała się Édith Giovanna Gassion, jako artystka przybrała pseudonim Mały Wróbelek (La Môme Piaf). Nie miała łatwego życia. Smutne dzieciństwo, czasowa utrata wzroku, młodość spędzona na paryskich ulicach, nieudane związki z mężczyznami, próby zarobienia na życie śpiewem na ulicach, podwórkach czy w knajpach. W końcu, odkryta przez Louisa Leplée, właściciela modnego lokalu na Polach Elizejskich, nagrała pierwszą płytę i trafiła na scenę.
Bez wątpienia muzyka Edith Piaf łączy się z Paryżem równie mocno jak żelazna konstrukcja Wieży Eiffla, Luwr czy erotyczne atrakcje placu Pigalle.
W ubiegłym roku minęło pięćdziesiąt lat od śmierci kruchej i drobnej kobiety o niełatwym charakterze i niezwykłym głosie. O Wróbelku nakręcono kilka filmów, napisano wiele książek. Christie Laume jest autorką jednej z nich, nie opowiada jednak życiorysu pieśniarki, ale pewną historię miłosną, tytułując ją Ostatnia miłość Edith Piaf.
Nikt inny nie mógłby jej opowiedzieć, bo głównych bohaterów dawno już na tym świecie nie ma. Christie Laume miała okazję obserwować rozkwit uczuć pomiędzy Francuzką i młodszym od niej o dwadzieścia jeden lat, przystojnym Grekiem - Théo Lamboukasem.
Miałam dwadzieścia lat, gdy mój brat Théo spytał mnie pewnego dnia na zapleczu naszego rodzinnego salonu fryzjerskiego:
- Christie, widzisz ten telefon? Zadzwoni za kilka minut, o osiemnastej. A wiesz, kto będzie po drugiej stronie?
Czekałam na ciąg dalszy, bo patrzył na mnie z wyczekiwaniem.
- Edith Piaf[1].
Christie Laume [źródło] |
Taka scena otwiera Ostatnią miłość Edith Piaf i wbrew temu, co autorka myślała prowadząc przed laty ów dialog, nie był to kolejny żart starszego brata. Théo naprawdę poznał słynną pieśniarkę. Nie mógł jeszcze wtedy przypuszczać, że będzie jej towarzyszył jako przyjaciel, kochanek, a później także i mąż. Do końca jej dni.
Być może połączyły ich artystyczne dusze i trudne wspomnienia. Ona już wtedy śpiewała, on ani myślał pracować w rodzinnym zakładzie fryzjerskim. Ona miała za sobą bolesne doświadczenia z młodości, on właśnie wrócił z wojny w Algierii, co nie pozostało bez wpływu na jego psychikę. Choć ich związek zdawał się nie mieć wielkich szans, ku zaskoczeniu opinii publicznej i wbrew woli rodziców Théo, trwał w najlepsze. Nie wszyscy wierzyli w szczerość uczuć niedoszłego fryzjera, który dzięki Edith Piaf mógł spełniać swe młodzieńcze, artystyczne marzenia. U boku pieśniarki stanął na scenie, rozpoczynając karierę muzyczną (występował pod pseudonimem Sarapo). Wierzyła w niego, wspierała, pracowała z nim i pomagała. On odwdzięczał się jej czułością i opiekuńczością. Razem tworzyli interesujący duet.
W trakcie lektury Ostatniej miłości Edith Piaf, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że autorka przede wszystkim chce podzielić się własną historią, a nazwisko Piaf ma przyciągnąć uwagę czytelników. Christie, podobnie jak jej brat, właśnie dzięki Wróbelkowi dostała szansę opuszczenia rodzinnego domu, zakosztowania życia w wielkim mieście pośród artystów oraz rozpoczęcia kariery muzycznej. W epilogu przyznaje, że chciała opowiedzieć o tym, jak splotły się losy Edith, Théo oraz jej samej. Nie zadowala się pozycją narratorki, bacznej obserwatorki, ale dołącza do grona bohaterów. Oczywiście, jako młodsza siostra Sarapo, otaczana opieką zarówno przez brata jak i jego żonę, siłą rzeczy musiała się znaleźć wśród uczestników opisywanych zdarzeń, usilnie jednak pcha się na pierwszy plan i w pewnym momencie zaczęłam mieć wątpliwości, czy ta książka nie powinna nosić tytułu: Wpływ Edith Piaf na życie moje i mojej rodziny. W takiej formie dawałby lepszy obraz tego, czego można się spodziewać w środku.
Sama historia miłości Piaf i Théo jest piękna i pozwala uwierzyć, że miłość może pojawić się także tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa. Ta trwała osiemnaście miesięcy. Krótko? Być może. I gdyby nie śmierć Edith, mogłoby się tak zdarzyć, że nie przetrwałaby próby czasu. Czy ma to jednak znaczenie dla tych, dla których te półtora roku było najcudowniejszych okresem w ich życiorysach? Oglądam zdjęcia bohaterów i widzę na nich szczęśliwych, oddanych sobie ludzi.
Christie Laume, wplotła w opowieść o miłości, także kilka innych fragmentów biografii Wróbelka. Czasami, w bibliotece, o piątej nad ranem, obie kobiety siadały w fotelach owinięte kocami, z kubkami herbaty grzejącymi dłonie, dzieląc się sekretami, wątpliwościami, radością i smutkiem. Wówczas Edith opowiadała o swoim życiu. Wyobrażam sobie, jak poruszające musiały być te rozmowy.
Zaczęłam naprawdę poznawać Edith: w półmroku biblioteki, w tym mieszkaniu zdanym zazwyczaj na hałas wizyt i prób, które nagle stawało się milczące i gotowe na przyjmowanie zwierzeń[2]. To wówczas Christie usłyszała historię pieśniarki wychowywanej przez ludzi ulicy, o dzieciństwie nie do pozazdroszczenia, o trudnej młodości, która zaczęła się na paryskim bruku, a skończyła na światowych scenach.
Ostatnia miłość Edith Piaf jest opowieścią rodzinną snutą z punktu widzenia jednej z jej bohaterek. Laume opowiada w niej o osiemnastu miesiącach związku jej brata ze słynną pieśniarką i swoich powiązaniach z Edith. Trudno mi powiedzieć, czy ta pozycja uzupełni wiedzę na temat Piaf tym, którzy czytali biografie Francuzki, czy znajdą w niej coś, czego nie wyczytali gdzieś indziej.
Żałuję bardzo, że tej książki nie mógł napisać Sarapo. Myślę, że jego opowieść byłaby o wiele bardziej poruszająca i intrygująca. Naiwność młodej Laume to śmieszy, to drażni, a piękny, główny temat opowieści, zbyt często zostaje zepchnięty na drugi plan, gdy Christie przemyca w niej kolejne swoje przygody, nie tylko sceniczne. Laume nie zrobiła kariery, jej małżeństwo skończyło się rozwodem, a ona sama zajęła się wychowywaniem dzieci, pocieszenia szukając w wierze w Boga. Po przesłuchaniu kilku słabych utworów nagranych przez autorkę w latach 60' (np. La Musique Et La Danse) mam jeszcze silniejsze wrażenie, że napisanie tej książki jest nie tyle próbą opowiedzenia o związku dwóch bliskich jej osób, co przypomnienia światu o swoim istnieniu.
***
Edith Piaf - Non, Je ne regrette rien
Théo Sarapo - Ce jour viendra
Edith Piaf & Théo Sarapo - À quoi ça sert l'amour?
Niczego nie żałuję - Edith Piaf (trailer)
Bardzo dobry film z oscarową rolą Marion Cottillard.
***
Książkę polecam
miłośnikom muzyki francuskiej
wielbicieli Edith Piaf
poszukującym historii o prawdziwej miłości
***
[1] Christie Laume, Ostatnia miłość Edith Piaf, przeł. Larysa Michalska-Guidom, Wyd. Marginesy, 2014, s. 9.
[2] Tamże, s. 144.
***
egzemplarz recenzencki |
Szkoda, że temat przedstawiony jest przez autorkę w ten sposób. Nigdy bliżej nie interesowałam się Edith Piaf, jednak historia jej ostatniej miłości jest ciekawa i być może skuszę się na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie tym razem ;)
OdpowiedzUsuńNo to mnie trochę zmartwiłaś... Ciekawe, czy i ja odniosę takie wrażenie :)
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa. :D
UsuńAż wstyd się przyznać, ale nie znałam do tej pory Edith Piaf. Zgadzam się z Tobą, szkoda, że książka nie jest napisana z punktu widzenia Sarapo. Więcej można by było dowiedzieć się na temat artystki.
OdpowiedzUsuńŚpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą:(
UsuńEdith Piaf to jedna z moich ulubionych francuskich piosenkarek. Czytałam o niej kilka książek, w tym "Autobiografię". Na ich podstawie napisałam artykuł, gdybyś była zainteresowana, to wklejam link: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/edith_piaf_ikona_francuskiej_piosenki_128192.html
OdpowiedzUsuńTę książkę też chętnie bym poznała, zapowiada się ciekawie :)
A ja znam jej życiorys tylko z filmu i kilku artykułów. Muszę doczytać coś jeszcze, ale dopiero za jakiś czas.
UsuńDzięki za link. Nawet nie wiedziałam, że lubisz Piaf. :)
Coś mnie jednak intryguje w tej pozycji, ale jakoś tak do końca nie mogę się zdecydować.
OdpowiedzUsuńBrzmi... hm, niezwykle? Trudno mi właściwie określić, co czuję po tej recenzji. Z jednej strony chętnie bym sięgnęła, bo wygląda naprawdę inaczej niż inne opowieści o miłości, na dodatek to właściwie taka biografia. Ale sama na pewno nie pójde i nie kupię. Może kiedyś wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńChoćby dla tych fotografii warto zajrzeć do tej książki. :))
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tytuł sugeruje coś innego, niż jest w środku. Też żałuję, że Sarapo nie mógł napisać tej książki. Nie wiem, czy mam ochotę ją poznawać.
OdpowiedzUsuńDzięki,że napisałaś o tej książce. Interesuję się piosenkami i życiem tej jednej z najbardziej wyjątkowych osobowości świata muzycznego.
OdpowiedzUsuńA jaką książkę na temat Piaf byś poleciła?
UsuńJakie piękne wydanie, a ilustracje niezwykle sentymentalne. Ja wprawdzie nie słyszałam nigdy o tej francuskiej piosenkarce, ale popytam wśród moich znajomych. Może ktoś jest nadal jej fanem?
OdpowiedzUsuńrzadko czytam biografie sławnych ludzi, a historia Edith jakoś specjalnie też mnie nie interesuje;)
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie sięgnę, zwłaszcza, że rzadko czytam powieści biograficzne...
OdpowiedzUsuń