Carla Montero Złota skóra Wyd. Rebis 2014 376 stron |
Tajemnicza, sepiowana okładka. Artystyczny nieład na fotografii, naga skóra pozującej malarzowi kobiety i złoty grzbiet książki. Sztuka, erotyzm i arystokracja - to, co rzuca się w oczy już przy pierwszym spojrzeniu na powieść, odnajdziemy bez trudu w jej wnętrzu. Tam też natrafimy na kolejny składnik budujący fabułę Złotej Skóry Carli Montero: zbrodnię.
Hiszpańska pisarka przenosi swych czytelników do Wiednia z 1904 roku. Tu, w stolicy cesarstwa z czasów panowania Franciszka Józefa I, bogaci brylują na przyjęciach, artyści wcielają w życie swe wizje, biedota żyje z dnia na dzień, a stróże prawa mają pełne ręce roboty. Ktoś bestialsko zamordował pewną kobietę, piękną modelkę, a więc, z racji wykonywanego zawodu, w tamtych czasach osobę wątpliwej reputacji. Otwarta jama brzuszna, zniekształcona twarz, odcięte powieki. Obok ciała makabryczna pamiątka zostawiona przez mordercę: na płótnie odcisnął on twarz ofiary. Przyklejone do szmaty włosy i kawałki mięsa, krwawe kontury czaszki i domalowane krwią oczy bez wątpienia musiały przedstawiać upiorny widok.
Śledztwo prowadzi detektyw Karl Sehlackman. Ma on niełatwe zadanie, gdyż głównym podejrzanym jest jego przyjaciel, książe Hugo von Ebenthal. Wiele przemawia za tym, że to właśnie on mógł zamordować modelkę, z którą łączyła go dość bliska znajomość. Wszyscy bowiem pamiętają, jak tragiczny los spotkał przed laty ukochaną Hugo, Katharinę. Po jej śmierci von Ebenthal wyjechał z miasta, a teraz, dziwnym trafem, po jego powrocie ginie kolejna piękność. Obydwie zbrodnie są do siebie podobne, a hulaszczy tryb życia księcia nie przemawia na jego korzyść. Być może porywczego mężczyznę poniosły nerwy lub wzięły we władanie używki i straciwszy nad sobą kontrolę pozbawił życia kolejną swą towarzyszkę? A może zupełnie kto inny stoi za kolejnymi morderstwami, ktoś kto ma motyw i sposobność, by bez świadków realizować swój makabryczny plan? Wśród podejrzanych jest też piękna Inés, muza znanego w Wiedniu artysty, której drogi niekiedy burzliwie przecinają się ze ścieżkami, którymi chadza Hugo.
Zgony Kathariny i Theresy to dopiero początek fali morderstw, które wstrząsną wiedeńska społecznością. Czy jednak Złotą skórę można określić jako kryminał w wiedeńskiej scenerii? Nie jestem tego taka pewna. Autorka równą wagę przywiązuje do przybliżenia postaci pewnej tajemniczej kobiety, która może i ma coś wspólnego z morderstwami, ale i nie musi. Karl Sehlackman, inspektor brygady kryminalnej carsko-królewskiej Policji w Wiedniu, uprzedza: proszę się jednak nie dać zwieść - historia, którą mam zamiar opowiedzieć, nie jest historią zbrodni ani zbrodniarzy; ja przecież nigdy nie byłem dobrym policjantem.
Oto, panie i panowie, historia pewnej kobiety. Najpiękniejszej kobiety Wiednia - Inés[1].
Carla Montero [źródło] |
Wątek kryminalny dodaje tej historii tajemniczości i mocy. Bez niego, powieść Montero byłaby po prostu nijaka i chyba jedynie właśnie postać Inés mogłaby się bez niego obronić. Złota skóra to opowieść o wiedeńskim środowisku artystycznym, ale trudno w tej powieści wyczuć klimat Wiednia czy wolność bohemy. Akcja równie dobrze mogłaby być osadzona w jakimkolwiek innym europejskim mieście. Paryżu, Madrycie, Kolonii czy Bazylei. Po przeczytaniu książki nie poczułam się tak, jakbym właśnie opuściła wiedeńską scenerię. Oddanie klimatu miejsca było dla autorki równie niełatwe, jak dla mnie wytypowanie mordercy modelek. Niby obydwie podążałyśmy właściwymi śladami, ale tryumfujące miny musimy zachować na inną okazję.
Dziwne wydało mi się to, że choć Karl Sehlackman sam siebie zapowiada jako narratora opowieści, to jednak całość opowiedziana jest głównie w trzeciej osobie. Karl zabiera głos niezwykle rzadko, czasami autorka pozwala też odezwać się mordercy, zupełnie niepotrzebnie zresztą. A skoro już przy mordercy jesteśmy... Wyobraźcie sobie taką oto scenę. Jest zimno, dookoła leży śnieg, stoicie obok człowieka, który podstępem wywabił was na pustkowie obiecując wręczyć coś, na czym wam zależy. Tak, to jest morderca. Prosicie go o to, co przyrzekł wam przynieść, a on w odpowiedzi podsuwa wam cukierki i mówi jak gdyby nigdy nic: Ale weź sobie jednego. (...) Zobaczysz, są bardzo dobre, czekoladowe. Tak tu zimno, a ty jesteś taka chuda...[2] Mimo, że ma to swój cel i teoretyczny sens, to ta sytuacja jest tak absurdalna, że całe napięcie powodowane dramatyzmem sceny prysło w sekundę, a mnie przed oczami pojawiły się sceny rodem z Jasia i Małgosi.
Powieść Carli Montero Złota skóra, to ciekawa intryga kryminalna, interesująca bohaterka (Inés), ale pisarce zabrakło sprawności pióra w tworzeniu plastycznych opisów, tak ważnych, gdy pisze się o minionych, a przy tym jakże atrakcyjnych dla współczesnego czytelnika, czasach. Hiszpanka nie ma niestety takiej biegłości w budowaniu nastroju i napięcia jak Arturo Pérez-Reverte, ani umiejętności Carlosa Ruiza Zafóna w nadawaniu miejscom specyficznego, niesamowitego klimatu, który sprawia, że chce się "pozostać w powieści" jak najdłużej.
Dobrym pomysłem jest wprowadzenie do książki postaci historycznych, np. Sigmunda Freuda. W w malarzu, którego muzą jest Inés, rozpoznano postać Gustava Klimta. Złotą skórę czyta się z przyjemnością, lecz bez zachwytów. Powieść wciąga, ale, mam wrażenie, szybko wyparuje z głowy. Na pewno nie można odmówić autorce pomysłowości i myślę, że jej opowieść świetnie wypadłaby na wielkim ekranie.
***
Książkę polecam
miłośnikom powieści z akcją osadzoną w początkach XX wieku
poszukującym książek o seryjnych mordercach
wielbicielom powieści ze zbrodnią w tle
***
[1] Carla Montero, Złota skóra, przeł. Wojciech Charchalis, wyd. Rebis, 2014, s. 12.
[2] Tamże, s. 345.
Będę mieć na uwadze, ciekawi mnie Wiedeń sprzed 100 lat ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Wiedeńską grę" Montero i nieszczególnie mi się podobała, a na półce mam jeszcze "Szmaragdową tablicę" więc tę książkę raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJa mam "Szmaragdową tablicę", ale jakoś mi teraz nieśpieszno do lektury. Trochę mnie Montero zawiodła.
UsuńMiałam w planie ją przeczytać, bo akcja osadzona w Wiedniu w 1904 roku wyjątkowo mnie zainteresowała. Szkoda jednak, że powieści brak plastycznych opisów tego miasta.
OdpowiedzUsuńAno brak. Tym bardziej szkoda, że autorka pisze o środowisku artystów, a to stwarza duże możliwości ciekawego przedstawienia przestrzeni.
UsuńTeż tak odebrałam tę książkę- niezłe czytadło, ale bez szału.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu początku Twojej recenzji byłam zdecydowana od razu wpisać książkę na listę i zakupić ją przy najbliższej okazji, bo uwielbiam jak wątek kryminalny rozwija się w czasach może nie tak odległych, ale jednak dla współczesnego człowieka już egzotycznych i fascynujących. Ale doczytałam tekst do końca i mój entuzjazm drastycznie opadł. Absurdalna scena z mordercą, brak zdolności pisarki w odmalowywaniu przeszłości to już spore minusy. Chyba dam sobie spokój jednak.
OdpowiedzUsuńMam na oku kryminał, który być może spełnia te warunki, no, ale zobaczymy jak będzie. ;)
UsuńCukierka? :D
Czekam na info, co to za kryminał :D
UsuńA poproszę, mam tylko nadzieję, że mnie nie zamordujesz :P
Jak przeczytam, to się dowiesz. :D W sumie właśnie skończyłam coś, co też mogłoby się nadawać, ale muszę sobie tę książkę przetrawić. W każdym razie tam akurat są czasy hiszpańskiej wojny domowej.
UsuńSmacznego. :P
Bardzo podobały mu się poprzednie książki autorki i zastanawiam siPo Twojej recenzji jeszcze się zastanowię, choć nie skreklamowej całkowicie :-)ę nad tym tytułem.
OdpowiedzUsuńNajpierw należy dobrze się wybudzić, a później można już komentować, komentować, komentować...
Usuń@Krzysztof - jest sobota, dzieją się dziwne rzeczy. Np. kursory przeskakują znienacka gdzie indziej. Każdemu się może zdarzyć. ;)
UsuńW tym wypadku sprzęt mobilny nawalił ;)
UsuńO, znam to. :/ Już się nieraz wściekałam, że mi się cały tekst przenosił czort wie gdzie i po co.
UsuńZauważyłam, że po szale pozytywnych recenzji pierwszej książki Montero, kolejne są przyjmowane z coraz mniejszym entuzjazmem. Szkoda, że pisarka kolejny raz nie udźwignęła swojego pomysłu.
OdpowiedzUsuńPierwszej nie czytałam i na razie przestało mi być śpieszno. ;)
UsuńJuż zdążyłam przeczytać coś niecoś o tej książce i również myślę, że jako film wypadłaby świetnie.
OdpowiedzUsuńJuż sam początek niebywale mnie zachęcił do przeczytania! Kryminały,których akcja rozgrywa się w przeszłości- uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńA polecisz jakiś ciekawy?
UsuńPrzypadły mi do gustu kryminały Zigniewa Białasa :) Warte przeczytania, mają niewzykły klimat :)
UsuńSłyszałam o tym autorze, ale nie miałam okazji przeczytać żadnej z jego książek.
UsuńChyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMam zamiar poznać twórczość autorki, choć twoja recenzja trochę ostudziła mój zapał...
OdpowiedzUsuńPani z okładki całkiem podobna do autorki. ;) Niby wątki kryminalne nie są dla mnie, ale muszę przyznać, że ta scena z podsuwaniem cukierków jest straszna - i zaraz mi się przypomniały te wszystkie ostrzeżenia, by nie brać cukierków od nieznajomych. ;)
OdpowiedzUsuńOd znajomych też nie warto. ;)
UsuńSzkoda, że zabrakło atmosfery dawnych czasów. Duży minus. Ale okładka ma klimat - troszkę nadrabia niedostatki książki ;)
OdpowiedzUsuńOkładka fajna, ale wolałabym brzydszą okładkę i lepszą treść. ;)
UsuńZ wielką chęcią sama zapoznam się z tą książką ;-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobra, ale nie powalająca książka. Szkoda, że zabrakło w niej tych elementów budujących nastrój i plastyczne obrazy. Chyba na razie sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę w ręku wczoraj w Matrasie, ale doczytałam się, że to trzecia część, więc odłożyłam na pólkę. Okładka zachęca do zapoznani sie co jest w środku. Czy słusznie?
OdpowiedzUsuńTrzecia książka, ale chyba nie część. Z tego co wiem, to są to zupełnie różne powieści.
UsuńCzytałam tej autorki "Wiedeńską grę", która była pełne niedopowiedzeń i zagadek. "Złota skóra" mnie ciekawi, myślę, że wiem czego mogę się spodziewać po pisarce.
OdpowiedzUsuń