Simon Beckett Szepty zmarłych Wyd. Amber 2008 256 stron |
Kot jest brudną, rudą kupką. Jego na wpół zamknięty oczy są blade i matowe, jak baloniki po przyjęciu, z których uszło powietrze. W futrze pełzają owady, żuki uciekają przed światem. Patrzysz jak urzeczony na grubego robaka - wije się i kurczy, wypełzając z kociego ucha. Bierzesz kij i trącasz kota. Nic się nie dzieje. Szturchasz mocniej. Znowu nic. W twoich myślach pojawia się słowo; już je słyszałeś, ale nigdy w pełni nie zrozumiałeś jego znaczenia.
Martwy[1].
Wykopujesz go. Wyciągasz truchło z pudełka. Przyglądasz mu się uważnie. Wiesz, że nie powinieneś tego robić, ale ciekawość zwycięża[2]
Nie próbujesz tłumaczyć, co zrobiłeś, bo sam tego nie rozumiesz. Ale ani gniewne słowa, ani kara nie są w stanie usunąć z pamięci tego, do widziałeś. Ani co czułeś i co czujesz nawet teraz, zagnieżdżone gdzieś koło serca. Wszechogarniający podziw i palącą, nienasyconą ciekawość.
Masz pięć lat. I tak to się zaczęło[3].
Simon Beckett znów nie oszczędza czytelnika. Tym razem, w Szeptach zmarłych, trzeciej części cyklu kryminałów z doktorem Davidem Hunterem w roli głównej, najpierw zabiera go na Trupią Farmę, która oficjalnie nosi miano Ośrodka Badań Antropologicznych, by w finale pokazać mu jeszcze bardziej upiorne miejsce. Dlatego, zanim sięgniecie po tę książkę, na wszelki wypadek, tuż pod nosem, nałóżcie grubą warstwę maści mentolowej. Przyda się wam, możecie być tego pewni.
Trupia Farma to miejsce fascynujące, choć niekoniecznie chciałabym zobaczyć je na własne oczy. Wystarczy mi to, co ujrzałam w jednym z odcinków serialu Kości. Ciała umieszcza się w różnych warunkach (np. zakopane w ziemi, zanurzone pod wodą, pozostawione na terenie suchym lub wilgotnym), a obserwacje tempa ich rozkładu w zależności od panujących warunków, przydają się antropologom sądowym w ustalaniu czasu zgonu i ułatwiają technikom kryminalistyki w rozwiązywaniu spraw morderstw. Tu ktoś gnije, tam puchnie, tu żerują larwy, tam sucha skóra szeleści jak papier. Na samą myśl mam dreszcze.
Jednak to nie Trupia Farma będzie miejscem akcji kryminału Simona Becketta. W górskiej chacie znaleziono zwłoki, w kiepskim stanie - należałoby dodać. Odór był niemal namacalny. Mdląco słodki, serowy smród rozkładającego się ciała, jakby wydestylowany i skoncentrowany. (...) W chacie aż roiło się od much, ale to drobiazg w porównaniu z gorącem. W chacie było jak w saunie. (...) Na środku został tylko nieduży stół. Na nim leżały nagie zwłoki. Ręce i nogi zwisały z blatu. Tors napęczniały od gazów przypominał pękniętym mocno wypchany worek żeglarski. Spadały z niego robaki, tak wiele, że przypominały kipiące mleko. Przy stole stał elektryczny grzejnik; wokół jego trzech rozpalonych do czerwoności spiral falowało powietrze[4]. Nie wiadomo kim jest denat, a morderca nie był zbyt hojny - nie pozostawił po sobie włókien, odcisków, wskazówek co do swojej tożsamości.
David Hunter, wybitny antropolog sądowy, powraca tam, gdzie niegdyś zdobywał wiedzę i doświadczenie, do Tennessee. Próbuje się pozbierać po kolejnym życiowym dramacie, leczy rany, a powrót na "stare śmieci" w pewnym sensie jest dla niego terapią. Choć znów naraża się na niebezpieczeństwa, to uwielbia swoją pracę i chyba tylko ona może mu pomóc stanąć na nogi. Cóż, niektórzy tak mają. Lecząc traumy pakują się w przygody, które mogą przysporzyć dodatkowych kłopotów. Tak zresztą będzie, bo zwłoki znalezione w chacie to nie tylko początek trudnego i niebezpiecznego śledztwa, ale i środek historii, która od początku do końca jest pasmem przerażających wydarzeń. Zaczęło się od kota, martwego kota pochowanego w pudełku zakopanym w ogrodzie. Zaczęło się od ciekawości, która mogłaby być jedynie zwyczajną, chłopięcą dociekliwością. Niestety, nie była, a pragnienie zgłębienia tajemnicy śmierci przyniosło niewyobrażalne skutki.
Proza Simona Becketta jest mroczna i pełna sugestywnych opisów. Zapach rozkładających się zwłok będzie wam towarzyszyć przez wszystkie strony. Jeszcze po przeczytaniu ostatniego zdania, po zamknięciu książki i odłożeniu jej na półkę, w powietrzu długo będzie się unosił wywołujący mdłości odór. Morderca okaże się niełatwym przeciwnikiem, jak to zwykle bywa, gdy zło przybiera niczym niewyróżniające się oblicze, a pragnienie zrealizowania swojej upiornej wizji, przysłania wszystko inne. Nieobliczalny typ, który nie cofnie się przed niczym. Nikt nie wie, ile jest ofiar i kto stanie się następnym celem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, że ktoś może śledzić każdy twój krok, wykorzysta nawet najmniejszą twoją słabość i jeśli dorwie cię w swoje ręce, czeka cię powolna, bolesna śmierć. David Hunter stanie przed niełatwym zadaniem. Zmagania z przestępcą, własnymi demonami oraz nieprzychylne spojrzenia innych (cóż, nie każdy jest zadowolony z jego uczestnictwa w śledztwie) - to niekiedy zbyt dużo jak na jedną, zranioną fizycznie i psychicznie osobę.
kadr z serialu Kości, sezon 6, odc. 17, The Feet on The Beach [źródło] |
Brytyjski pisarz i dziennikarz, Simon Beckett, znów udowadnia, że potrafi stworzyć niebanalną historię, która trzyma w napięciu i zaskakuje zakończeniem. Plastyczność opisów przekłada się na niesamowity klimat powieści. Groza jest mocno wyczuwalna i nawet siedząc w bezpiecznym mieszkaniu, ma się ochotę raz po raz obejrzeć przez ramię, by zyskać pewność, że nikt nie czai się w mrocznym kącie pokoju. Autor nie szczędzi szczegółów, nie tylko z miejsc zbrodni, ale także zza kulis śledztwa, dzięki czemu możemy podejrzeć pracę specjalistów przyczyniających się do rozwikłania zagadki. Bez wątpienia twórczość Brytyjczyka powinna znaleźć się na liście czytelniczej każdego miłośnika thrillerów.
Chet Baker - Almost blue
...włączył odtwarzacz CD i aksamitne tony Cheta Bakera
towarzyszyły naszemu powrotowi do cywilizacji[5]...
---
Książkę polecammiłośnikom dobrych thrillerówposzukującym książek trzymających w napięciuzainteresowanym pracą antropologów i patologówwielbicielom kryminalnych zagadekniewrażliwym na brutalne, sugestywne opisy
---
[1] Simon Beckett, Szepty zmarłych, przeł. Sławomir Kędzierski, Wyd. Amber, 2008, s. 44.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 45.
[4] Tamże, s. 23-24.
[5] Tamże, s. 38.
---
Pozostałe recenzje książek autora:
Czytałam wszystkie części. Jednak mimo mojej miłości do medycznych i patologicznych thrillerów, ksiażki Becketta średnio mi się podobały.
OdpowiedzUsuńO, to mnie zaskoczyłaś. Co prawda ten tom nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia jak "Chemia śmierci", ale i tak czytało się świetnie!
UsuńCzytałam kilka lat temu. Książka nie rzuciła mnie na kolana, choć przyznaję, że autor w bardzo plastyczny sposób opisał wygląd zwłok i robactwo łażące po zwłokach. Ale jak na mój gust w tej książce było za dużo trupów. Naliczyłam ich ponad 40... Denerwował mnie też pamiętnik mordercy wpleciony w tekst książki. To taki oklepany chwyt, pojawiający się w wielu książkach kryminalnych :)
OdpowiedzUsuńAkurat liczba trupów mi nie przeszkadza. :)
UsuńPamiętnik właściwie też.
Czytałam książkę założyciela Trupiej Farmy, doktora Billa Bassa - niezapomniane, fascynujące przeżycie! A co do Davida Huntera - mam słabość do tego bohatera i z pewnością prędzej czy później sięgnę po wszystkie części serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Wyczuwam dobrą lekturę. :)
UsuńChętnie przeczytam, poprzednie książki tego autora bardzo mi się podobały. Zrobiły duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńPrzeskoczyłam przez część drugą, bo nie było jej w bibliotece, ale już mam własny egzemplarz, upolowany w Dedalusie, więc niedługo na pewno się za tę książkę zabiorę. :)
UsuńJestem strasznie ciekawa twórczości tego autora. Wydaje mi się, że jego książki przemówią do mnie.
OdpowiedzUsuńSą wciągające, więc pewnie tak. :)
UsuńNazwisko autora jest mi znajome, ale chyba nic z jego twórczości nie jest mi znane - przynajmniej sobie nie przypominam, żebym coś czytała. Z chęcią to kiedyś nadrobię.
OdpowiedzUsuńBasiu, nadrób, bo warto! :D
UsuńEwa mnie wyprzedziła. :D
UsuńNadrabiaj, Basiu, koniecznie!
Co dwie babki, to nie jedna:) To zamiast za 10 lat, nadrobię za 5 - obiecuję dziewuszki;)
UsuńPfff... Aleś się wysiliła. :D
UsuńSpecjalnie dla Was:P:D hahaha
UsuńDoceniamy to. :D
UsuńUwielbiam Becketa, wyśmienicie czyta mi się jego książki, klimatycznie są rewelacyjne, no i doskonale pobudzają fantazję :-) Mnie najbardziej podobała się część "Zapisane w kościach", ale może tylko dlatego, że miejsca odcięte od świata wybitnie mnie czarują. Z niecierpliwością czekam na "Rany kamieni", oj będzie się działo...
OdpowiedzUsuń"Zapisane w kościach" kupiłam dopiero niedawno. W Dedalusie za całe 8,50. Już nie miałam cierpliwości, do czekania na ten tytuł w bibliotece.
UsuńOsobiście bardzo lubię całą serię o Davidzie Hunterze i wspominam ją pozytywnie, chociaż w sieci różne opinie krążyły na jej temat.
OdpowiedzUsuńJa też ją uwielbiam. W mój gust Beckett trafia idealnie.
UsuńJakże zacną pozycje moje oczęta widzą u Ann! :D A już niedługo świeżutka nowość Becketta się pojawi, nie mogę się doczekać! :D
OdpowiedzUsuńCicho tam, zaraz po Targach ograniczam zakupy do minimum! ;)
UsuńTa fotka z kadrem z serialu jest niezła, Brennan ma radochę, a Booth taką przerażoną minę. ;) Czytałam cały cykl o Hunterze i muszę przyznać, że nie jestem jego wielką fanką. Owszem, dobrze się czytało, ale prawdę mówiąc, to nic już nie pamiętam. Przeczytane i szybko zapomniene.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten duet. A początkowe sceny z wizycie na Farmie były genialne. Radość Brennan jest nie do podrobienia. :D
UsuńJa ogólnie dość szybko zapominam fabułę thrillerów, tych gorszych bardzo szybko, tych lepszych - po nieco dłuższym czasie, ale jednak...
U Ciebie jak zwykle - bardzo obrazowo;)
OdpowiedzUsuńWyszukiwanie zdjęć sprawia mi prawie tyle samo frajdy, co pisanie. :P
UsuńBrrr, klimatyczny ten dłuższy cytat z początku ;-) Aż muszę się w końcu złapać za Chemię Śmierci, kupiłem półtora roku i cały czas czeka na półce...
OdpowiedzUsuńUuuu... Nieładnie tak kazać czekać Beckettowi! ;)
UsuńNajbardziej z cyklu podobała mi się pierwsza cześć, ale i ta dała radę :) Cieszy mnie, że w listopadzie jakoś ukaże się nowa książka Becketta.
OdpowiedzUsuńPierwsza część też mi się bardziej podobała, a póki co - zamierzam powrócić do pominiętej drugiej.
UsuńCzytałam, bardzo mi się podobało :P Trupia farma - tylko w koszmarze mogłabym tam wylądować. W dodatku nocą, jeszcze wpadając na jakiegoś zapuchniętego trupa albo czort wie co...
OdpowiedzUsuńBrrr... Nawet w dzień bym miała opory, żeby tam pójść. Choć kto wie, może jednak ciekawość by zwyciężyła? :)
UsuńJakiś czas temu czytałam. I nie wiem, co to o mnie mówi, że miałam ochotę na więcej:P Jego książek oczywiście;)
OdpowiedzUsuńHmm... Na wszelki wypadek odizolujemy Cię od społeczeństwa. :P
UsuńChyba sobie daruję...
OdpowiedzUsuńAleż why? :D
UsuńDo książek Becketta nie trzeba mnie specjalnie zachęcać. Biorę je w ciemno! :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. :)
UsuńNie czytaąłm jeszcze nic tego autora, ciągle w planach.
OdpowiedzUsuńTu się mogę zgodzić. Historyjki tego faceta trzymają w napięciu - niestety nawet pisząc to zdanie nie jestem zbyt obiektywny, bo przeczytałem tylko pierwszą część cyklu. Dopiero czytając reckę przypomniałem sobie, że miałem na nie zapolować.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tylko dlaczego nie chciałabyś odwiedzić Farmy? Gdybym dostał przewodnika, który wytłumaczyłby wszystkie oglądane procesy, zrobiłbym to bez wahania (chociaż przyznaję - raczej na czczo) :)
A jak będzie jak w scenie z "Kości" i jakiś facet wybuchnie mi wnętrznościami w twarz? :P
UsuńCoś czuję, że taką wizytę przypłaciłabym serią nocnych koszmarów. ;)
OdpowiedzUsuńMam tę maść z Hameryki. Już i u nas w Polszy jest - Vicks Vaporub. I podobno wcale nie działa na smrodek zwłok :)
A Trupią Farmę możesz obejrzeć nie tylko w "Kościach". Jest serial (był) Trupia Farma, a i na Discovery był kiedyś program dokumentalny - pewnie go znajdziesz w necie. Od Natuli mam książkę Bassa "Trupia farma", czytam ją już pół roku, rozdzialik co jakiś czas - po prostu dokument jakoś inaczej się czyta, zwłaszcza amerykański, gdzie pełno Ińdiańców, historii, i takich tam, co ja się na tym nie znam (frustrujące!) - ale książka jest ogólnie super, tylko jam za głupia.
Książkę Becketta oczywiście czytałam. Cała seria jest super (najlepsza Chemia śmierci, ale pozostałe też dają radę). Prawdę mówiąc, mieszają mi się te książki teraz, po czasie - dobrze pamiętam tylko 1 część. Niedobrze!
Ale zgadzam się, że proza Becketta jest mocna, bezlitosna, baaaardzo obrazowa i po prostu świetna. Każdy wielbiciel thrillerów musi znać.
A w mrocznym kącie w moim pokoju czai się kocica i patrzy, obrażona. To jest dopiero groza!
Musisz przetestować. :D
UsuńJak szukałam fotek do notki, to trafiłam na ten serial. Widziałaś? Warto?
Uuuu... Obrażona kocia to faktycznie zgroza. I te jej błyszczące oczęta... :)
Nie, dzięki. ;P
UsuńWidziałam. Warto. :)
Ano. Siedziała i się paczyła. Po prostu. Siedzi i paczy.
To gorsze od wszystkich horrorów razem wziętych. :)
No co Ty? Nie chciałabyś wziąć udziału w śledztwie, pojawić się na miejscu zbrodni, a następnie ruszyć śladem psychopaty? :D
UsuńBrrr... Pacząca kotka. Siedzi, paczy i nie wiesz co w tym kudłatym łebku się kłębi. Można nakręcić 90 minut trzymającego w napięciu filmu grozy. :D
A to byłaby tylko pierwsza część... ;)
UsuńOna teraz chodzi i tupie. Serio. Jak idzie i chce zwrócić na siebie uwagę, to wyciąga nieznacznie pazury, przez co tupie. Przerażające.
A przetestować w taki sposób, jak Ty opisałaś, to pewnie! Ja sobie wyobraziłam raczej przetestowanie na jakimś trupie normalnym. W sensie: dzień dobry, czy to dom pogrzebowy? Chciałabym umówić się z państwem na test skuteczności Vicks Vaporub...
Usiłuję sobie wyobrazić tupiącą Myszę, ale mi nie wychodzi. :P
UsuńEj, to jest pomysł! Ciekawe ile osób wyraziłoby zgodę. :D
Becketta uwielbiam, "Szepty" to moja ulubiona część ^^ Trochę dlatego, że od niej zaczęłam, trochę ze względu na miejsce akcji. Słusznie prawisz, zdecydowanie godna uwagi seria.
OdpowiedzUsuńOoooooowcaaaa! Wieki Cię tu nie było. :D
UsuńWiem, jestem leń paskudny, ale obiecuję poprawę :)
UsuńPrzysięgnij na prawe tylne kopytko!
UsuńŚwietna seria! Dwie pierwsze części odrobinkę lepsze od "Szeptów...". Czwarta jeszcze przede mną i ma się nowa pojawić :) Bardzo mnie to cieszy :D
OdpowiedzUsuńPierwsza za mną, trzecia za mną, teraz czas na drugą i czwartą. A później na nowość. :)
UsuńBeckett pisze fantastyczne książki. Jest groza, jest napięcie, nieprzewidywalne zakończenie i mnóstwo sugestywnych opisów. Pierwsze dwie części podobały mi się najbardziej, ale pozostałe dają radę. Btw. niedawno natknęłam się na informacje, że w listopadzie premierę będzie miała kolejna powieść Becketta, szkoda tylko, że bez Huntera.
OdpowiedzUsuńMoże i bez Huntera będzie ciekawie? W sumie bardziej przywiązałam się do stylu Becketta niż postaci Huntera.
UsuńMoże tak, ale w Hunterze lubię to, że jest antropologiem i dzięki temu Beckett może popisać się makabrycznymi opisami i informacjami o tym, co dzieję się ze zwłokami po upływie określonej ilości czasu. Nie wiem jaki zawód będzie wykonywał główny bohater nowej książki, ale pewnie już nie będzie antropologiem.
UsuńMoże równie ciekawy?
UsuńChoć fakt, nie pomyślałam o tym, że nie tyle Hunter jest fajny, co jego zawód. :)
Oby, oby :P
UsuńMoże kiedyś przeczytam całą serię, ciekawie się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Wciąga. :)
UsuńSzczerze powiedziawszy mnie autor nie zachwycił. Wszędzie czytałam tak pochlebne opinie jak Twoja i mocno się zawiodłam na powieści, bo ta którą czytałam była po prostu przeciętna. ( http://magiczna-ksiazka.blogspot.com/2013/09/201-woanie-grobu-simon-beckett.html)
OdpowiedzUsuń"Szepty" mimo wszystko mam w planach, więc może bardziej mi się spodobają :)
Widocznie preferujesz inny styl pisania. A jakich autorów tego typu książek lubisz?
UsuńNie mam żadnych ulubionych autorów (w tym gatunku), prócz Kinga, ale to jednak trochę inny gatunek i fakt zupełnie inny styl pisania ;)
UsuńKocham też Larssona- niestety nic już nie napisze poza Millenium.
Teraz chcę przekonać się o co tyle szumu z Gerritsen. Czytałaś?
Czytałam trzy książki: "Dawcę", "Autopsję" i "Sobowtóra". Dwie pierwsze mają u mnie mocne piątki, trzecia nieco mniej mi się podobała, ale i tak była dobra.
UsuńJak Ci się chce czytać, to tu masz recenzje:
Autopsja
Dawca
Sobowtór
Czytałem dwie pierwsze części, kolejne czekają z niecierpliwością ;P
OdpowiedzUsuńW ogóle to pewnie nie spodziewałaś się mnie. Nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji ;D A tym bardziej Ciastka :) Dużo się wydarzyło, jak znajdę trochę czasu to skrobnę do Ciebie maila :)
Pozdrawiam
Ciastek :)
Już myślałam, że Ciasteczkowy Potwór Cię zeżarł. Pisz maila, a później wracaj na bloga! Wakacje się skończyły!
UsuńZ wiekiem moja odporność chyba spada. Próbowałam niedawno obejrzeć "Dextera" i stwierdziłam, że jednak nie dam rady. Sugestywne książkowe opisy chyba też odpadają.
OdpowiedzUsuńStarzeję się! :-(
"Dexter" też mnie nie wciągnął. Jak wreszcie skończę "Grę o tron" to zamierzam zrobić jeszcze jedno podejście, ale coś mi się wydaje, że poszukam innego serialu.
UsuńJa sobie odpuściłam. Ale obejrzałam "Przyjaciół" - zawsze miałam ochotę to zrobić. :D Tylko każdy serial kiedyś się kończy.
UsuńWidziałam na Filmwebie. :D
Usuń"Przyjaciół" muszę kiedyś obejrzeć raz jeszcze. Uwielbiam ich. Czasami oglądam któryś odcinek "na wyrywki" - poprawa humoru murowana.
Nie przepadam za kryminałami, ale już od dawna interesuję się tematyką trupich farm więc myślę, że Beckett tym razem napisał książkę wprost stworzoną dla mnie:)
OdpowiedzUsuńTo może raczej przeczytaj książkę Billa Bassa, którą wyżej polecają Karolina i Paulina? Jeśli nie lubisz kryminałów, to Beckett Cię nie wciągnie, samej farmy jest tam niewiele.
UsuńMam dylemat...
OdpowiedzUsuńPrzeczytać czy nie przeczytać?
Bo ostatnio mam ochotę jedynie na kryminały w wykonaniu Christie :D
Hmmm... Cóż... Beckett ma "odrobinkę" inny styl niż Christie. ;)
UsuńBrrrrrrrr! Wiele słyszałam o powieściach tego autora, ale jeszcze nie miałam odwagi przeczytać :)
OdpowiedzUsuńŻałuj. :D
UsuńMam 3 pierwsze części, ale nie mam kiedy się za nie zabrać :( Może do emeryturę zdążę, zapomniałam, żee emerytury mieć nie będę... nawet lepiej, więcej czasu :P
OdpowiedzUsuńA ja sobie druga przywiozłam z Wrocławia, bo już nie mam cierpliwości czekać na nią w bibliotece. :D
UsuńCzytam sobie właśnie :) Nie jest tak dobra, jak druga część, ale poziom serii jest zachowany. Uwielbiam sposób pisania autora. Bohater niby sucho przytacza fakty, naukowe wywody...a na skórze ciarki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa mnie też pierwszy tom zrobił większe wrażenie, ale i ten mi się podobał. :)
Usuń