niedziela, 14 lutego 2016

Męskim okiem. Najpiękniejsze historie miłosne



Po opowieści o miłości podobno sięgają głównie panie. Podkochują się w panu Darcym, przeżywają losy Heathcliffa, ronią łzy zaczytując się powieściami Nicholasa Sparksa czy Danielle Steel, a później dyskutują o przeczytanych historiach na blogach, forach czy przy kawie.

Panowie jakoś rzadziej udzielają się w takich dyskusjach, ale czy to oznacza, że nie czytają historii o miłości, że wątki romantyczne ich nie poruszają, że nie zapadają im w pamięć?

Postanowiłam to sprawdzić i zapytać kilku blogerów płci męskiej o najpiękniejsze literackie historie miłosne. Jeśli jesteście ciekawi, jakie powieści wskazali i dlaczego akurat one utkwiły im w pamięci, zapraszam serdecznie do lektury notki. Będzie ciekawie, bo różnorodnie. Znajdziecie tu i klasykę, i literaturę współczesną. Powieści pisane przez kobiety i przez mężczyzn. Literaturę średniowieczną i science-fiction.

Chciałam te wypowiedzi ustawić w jakimś logicznym porządku, ale żaden nie wydał mi się właściwy. Dlaczego? Bo każda odpowiedź jest inna. Łączą je romantyczne wątki, miłości tak silne, że wbiły się w pamięć i serca. Ostatecznie stanęło na starym dobrym porządku alfabetycznym, który zaburzył jedynie Tomek, wstępem zapewniając sobie otwarcie wpisu.

Wszyscy panowie spisali się na medal! Poczytajcie i koniecznie napiszcie, co sądzicie o tym zestawieniu.

Męskim okiem: najpiękniejsze historie miłosne


***

Zostałem poproszony przez Anię z bloga soy-como-el-viento.blogspot.com o wskazanie najpiękniejszych dla mnie historii miłosnych. Właściwie od razu wybrałem dwie pozycje, bardzo wiekowe, ale piękne i ponadczasowe.

autor nieznany Pieśń o Rolandzie

Pieśń o Rolandzie – francuski poemat epicki (chansos de geste) z XII wieku. Trochę nietypowy wybór, bo choć mamy wątek miłosny Rolanda – rycerza króla Karola Wielkiego do pięknej Ody, to jednak tekst koncentruje się na działaniach wojennych. Zgodnie z regułą gatunku narzeczona umiera na wieść o śmierci Rolanda. Cóż, takie to były czasy. Zwróciłbym jednak uwagę na głęboką przyjaźń jej brata Oliwiera, który jest dla Rolanda oddanym przyjacielem. Ich wzajemne relacje bardzo przypominają współczesną męską przyjaźń – bromance i jakby nie patrzeć, to też historia uczucia, tylko w innym ujęciu.

autor nieznany Dzieje Tristana i Izoldy

Dzieje Tristana i Izoldy – opowieść celtycka z kręgu legend arturiańskich, datowana na XII wiek. To historia niezwykle silnego, pełnego emocji i namiętności uczucia między rycerzem Tristanem a Izoldą Jasnowłosą. Tych dwoje nie może być razem, a ich miłość rani także innych bohaterów: króla Kornwalii Marka i Izoldę o Białych Dłoniach. Malkontent może narzekać, że miłość Tristana i Izoldy to tylko efekt czarów, ale czy w tym wszystkim właśnie nie o czary chodzi?


Tomasz Radochoński, Nowalijki




Gayle Forman Zostań, jeśli kochasz

Długo (a nawet za długo) myślałem nad tym, jaka jest moim zdaniem najpiękniejsza powieść miłosna. No, właściwie to miałem jeden typ od początku, ale chciałem znaleźć taki typowo męski. I wiecie co? Nie znalazłem, więc wróciłem do pierwszej myśli, która to ponoć jest zawsze najlepsza. Otóż: moją kandydatką w tej kategorii jest Zostań, jeśli kochasz (wydane też onegdaj jako Jeśli zostanę) autorstwa Gayle Forman. Dlaczego? Bo to, co Adam w tej książce wyczynia, by zawalczyć o Mię, to po prostu mistrzostwo świata. Chylę przed nim czoła! PS. Nie oglądajcie filmu, strasznie spłyca całość, zwłaszcza jego starania.

Przemysław Garczyński, 3telnik.pl





Eliza Orzeszkowa Nad Niemnem

Tak się składa, że moja ulubiona powieść jest też historią miłosną. O uczuciu, które rodzi się powoli, w słonecznej, trochę sennej atmosferze wiejskiego lata, wśród pól, łąk i lasów, umacnia się stopniowo i nieśmiało. Do tego stopnia nieśmiało, że niemal można je przegapić wśród tego krajobrazu kreślonego z detalami i wielości postaci, z których każda ma swoje problemy, marzenia i rozczarowania, wśród scen składających się na panoramę nadniemeńskiego życia.
Miłość Justyny i Jana, panny z dworu i chłopa – choć według Orzeszkowej stanowić ma gwarancję nowej współpracy między dziedzicem a zaściankiem, zapowiedź nowych stosunków społecznych – przynosi jednak przede wszystkim taką krzepiącą myśl, że zestarzeją się razem jak Jan i Cecylia, założyciele rodu Bohatyrowiczów, jak oni w otoczeniu dzieci i wnuków. Nie ominą ich łzy, ale i śmiechu będą mieli wiele, a przede wszystkim własne uczucie, pewne i stałe, wzajemną przyjaźń i oparcie, wzajemny szacunek i opiekę. Dla tego wszystkiego warto, jak Justyna, zdecydować się na ciężką pracę, warto dać harbuza arystokratycznemu wymoczkowi i – jak Janek – sięgać marzeniami ponad własną skromną pozycję.

Piotr Chojnacki, Beznadziejnie zacofany w lekturze





Rainbow Rowell Eleonora i Park

Przepiękna opowieść o miłości dla młodzieży osadzona w latach 80. Książka opowiada o dwójce nastolatków - rudowłosej Eleonorze i Azjacie Parku. Oboje poznają się w autobusie szkolnym i mimo różnic, które są bardzo widoczne, zaczynają odczuwać tą przysłowiową chemię. Nie jest to zwykła książka o miłości, nasi bohaterowie mają przecież swoje problemy, zaczynając na braku kontaktu z ojcem czy po prostu biedy panującej w domu. Wiele osób sądzi, iż jest to książka po prostu przesłodzona, jednak czytelnik może odkryć w niej drugie dno. To historia o pierwszej miłości, która najczęściej kończy się tak jak się kończy. Uważam, że lektura Eleonory i Parka może być idealnym odpoczynkiem i okazją na wspominki dla osób dorosłych, które mają pierwszą miłość już za sobą.

Kuba Szulczewski, Blue Kuba Books





Pierre Choderlos de Laclos Niebezpieczne związki

"Co za zmagania! co za siła uczuć! co za emocje! - można powiedzieć, ba, zakrzyknąć po lekturze Niebezpiecznych związków. Tyczy się ich dokładnie to co pisał wicehrabia de Valmont do markizy de Merteuil; zbyt powolny bieg tej miłostki drażni (...) te scenki nizane powoli; jedna za drugą, nudzą cię a ja przeciwnie, nigdy nie zaznałem tylu rozkoszy, ile ich czerpię w tej pozornej opieszałości. Może "nigdy" to przesada ale z pewnością nieczęsto, bo nie co dzień napotyka się książkę, w której przedstawione są wszystkie odcienie miłości, w której jest ona przedstawiona jako gra, walka , w której nie ma zwycięzców a jedynie pokonani, walka, która kończy się dla sprawców i ofiar, na równi, cierpieniem i śmiercią. Z jednej strony bezwzględność w dążeniu do celu, cynizm i wyrachowanie, z drugiej naiwność, szczerość i zaufanie. Nie, to nie miało prawa dobrze się skończyć.

I pomyśleć, że książka ma ponad dwieście lat ... przecież uczucia jej bohaterów są tak żywe i wyraziste, że wyglądają jakby znajdywały inspirację w dzisiejszych czasach a nie były przyprószone patyną wieków."

Marlow, galeria kongo





Anne Swärd Do utraty tchu

Czytam i interesuję się tylko takimi powieściami, w których wątek miłosny mocno połączony jest z różnymi silnymi, nierzadko toksycznymi zależnościami. Lubię czytać o miłości niełatwej, nieszablonowej, okupionej skomplikowanymi kompromisami lub po prostu trudnej do przeżycia. Dlatego bardzo cenię sobie powieść szwedzkiej pisarki Anne Swärd Do utraty tchu.

Autorka bowiem rozpatruje w niej problem przynależności do kogoś, emocjonalnej niestabilności, opowiada o pragnieniu bycia najważniejszym i docenieniu tego, iż po prostu się jest. Poza tym jest to też książka będąca peanem na cześć miłości obezwładniającej; miłości zmuszającej do tego, by zmieniać siebie i by uczyć się siebie na nowo. Dodatkowo oddziałuje na wszystkie zmysły. Pozostała mi w pamięci na lata. Niewiele na jej temat było w mediach, a szkoda.

Książkę wydał Świat Książki w 2011 roku.

Jarosław Czechowicz, Krytycznym okiem





Erich Maria Remarque Łuk triumfalny

Nie wiem, czy to dlatego, że jestem facetem, czy po prostu tak mam, ale nie lubię, gdy wątki romansowe w książkach są proste, łatwe i przyjemne. Najbardziej poruszają mnie historie miłosne, które nie są do końca szczęśliwe, ale takie słodko-gorzkie, jak w życiu. Być może dlatego głęboko zapadło mi w pamięć uczucie, które zrodziło się między Ravikiem a Joanną w powieści Łuk triumfalny Ericha Marii Remarque’a. Bohaterowie mają śmierć za sobą i przed sobą, ale w tych krótkich, ulotnych chwilach, gdy są razem, miłość jest większa niż wojna, wszechobecne zło i ludzkie nieszczęścia. Remarque opisał przepiękną relację wypełnioną tak namiętnością, jak bólem i rozpaczliwym pragnieniem szczęścia. Niemniej, mimo że autor podarował bohaterom te chwile szczęścia, miłość zrodzona w sercu wojennej zawieruchy jest wystawiona na ciężką próbę. Relacja Ravika i Joanny to moim zdaniem jedna z najpiękniejszych i najbardziej poruszających historii miłosnych w literaturze. 







Michaił Bułhakow Mistrz i Małgorzata

Poproszony by napisać kilka zdań "męskim okiem" o najpiękniejszych historiach miłosnych, pomyślałem sobie - to będzie dość proste zadanie. W końcu nie unikam takich bardziej "kobiecych" lektur, cenię sobie zarówno Panią Bovary, jak i Dumę i uprzedzenie, na pewno nie nudzą mnie takie wątki (no może czasem - jeżeli są zbyt łzawe)... Powinno być dość prosto, prawda? Ale okazało się, że jestem w kropce. Wyszło na to, że w mojej głowie nie ma żadnego tytułu, który bym uznał za wyjątkowy. Prędzej zdarza mi się wzruszyć na filmie, niż przy lekturze. Może po prostu panowie mniej potrafią wyrażać słowami swoje uczucia, są bardziej wzrokowcami, posługują się gestem, dlatego też tak trudno nam odnaleźć się w rozbudowanym historiach miłosnych, gdzie więcej jest westchnień, pragnień, łez i rozważania na temat tego "czy aby na pewno...". Pewnie mógłbym wymienić Lalkę, bo to taki przykład postawy mężczyzny, który faceci lubią: on wierny, oddałby wszystko, a ona bawi się niczym zabawką. Miłość? Na pewno... Choć trochę ślepa. Więc może coś bardziej niekonwencjonalnego - miłość młodego chłopaka, buntownika w skórze i staruszki, która go zafascynowała - powieść Whartona Spóźnieni kochankowie, myślę, że może być ciekawsza niż wszystkie twarze Greya... Ale wybieram historię miłosną ze swojej ulubionej powieści. Historię, którą poniekąd napisało samo życie, a znalazła ona potem swój wyraz również na kartach książki - chodzi o Mistrza i Małgorzatę Bułhakowa. To miłość, która przechodzi przez wszystkie etapy - od radości, zauroczenia, przez trudności, niepokój, aż po oddanie się do końca. Wierność. Trwanie przy sobie aż do końca. Poświęcenie. Bo miłość to nie tylko chwile gdy jest dobrze, szukanie własnego szczęścia, ale właśnie bycie dla kogoś innego, dawanie, a nie tylko branie.

Robert Frączek, Notatnik kulturalny




Winston Groom Forrest Gump

Specjalnie dla Myśli i słów wiatrem niesionych...

Bo z miłością to jest tak, że się czasem za dużo myśli i nie wie co powiedzieć, podczas gdy najprostsze słowa byłyby najbardziej odpowiednie. 
Z opowiadaniem o miłości jest podobnie. I tak teraz Naczelny przy kominku siedzi „za pięć dwunasta” i stara się przypomnieć najpiękniejszą historię miłosną, o jakiej kiedykolwiek czytał. 

I powiem szczerze, że nie jestem w stanie niczego wybrać. Takich historii było przynajmniej kilka, a każda z nich miała swoje cenne i celne argumenty. Były motyle w brzuchu, były i tęskne spojrzenia. Od poetyckich porównań Homer mógłby zapaść na blokadę pisarską. Była również przelewana krew i samobójstwa – ale tę historię wszyscy chyba znają. 

A mnie urzekła historia miłości prostej, choć niekoniecznie szczęśliwej i na pewno nie nudnej. Nie obyło się również bez błędów, pomyłek i rozstań. Kochankowie, o których myślę też nie zawsze się rozumieli, choć znali się całe swoje życie. Ona była szalona, bardzo... bardzo szalona. On mówił:
Może i jestem głupi, ale wiem co to miłość.

Bo miłości po prostu należy się poddać – bezapelacyjnie i bezwarunkowo. 
 – Do diabła, Forrest, gdzie ty się podziewałeś przez cały ten czas?
A ja na to
– Czekałem z boku

Kamil Świątkowski, Przy kominku





Fiodor Dostojewski Idiota

Przewrotnie i nieco perwersyjnie skorzystam z jednej z moich ukochanych powieści, czyli Idioty Fiodora Dostojewskiego. Naiwny i ufny Lew Nikołajewicz Myszkin, piękna acz sprzeczności pełna Nastazja Filipowna Baraszkowa oraz pełen pasji i furii Parfien Siemionowicz Rogożyn. Ten właśnie trójkąt to dla mnie najpiękniejszy literacki wątek miłosny. A piękno, jak to piękno, często nie może obejść się bez tragedii. Jest to mieszanka przepełniona emocjami, która na koniec potrafi złamać czytelnikowi serce. Podobnie, jak i sama powieść, gdyż finał wątku miłosnego jest ważnym elementem zwieńczenia całego dzieła. Mi zawsze było blisko do prostego (czasem aż nazbyt) księcia, który ze szczerością i naiwnością obcuje z innymi oraz światem, i dlatego nie mogłem (albo nie chciałem) pojąć dlaczego Nastazja nie mogła do końca zapomnieć o Rogożynie. Ten furiat kochał do szaleństwa, ale była to miłość mroczna, pochłaniająca i pędząca ku zagładzie. Może i nie jest to zbyt walentynkowy wybór, ale innego nie mógłbym dokonać.






Alain-Fournier Mój przyjaciel Meaulnes

Gdyby Uwierz w ducha miało swój powieściowy pierwowzór, wybór byłby prostszy... 

Kiedy Alain-Fournier miał 19 lat,spotkał nad brzegiem Sekwany młodą dziewczynę, którą pokochał do końca swoich dni. Minęło 8 wiosen od tego zdarzenia, gdy zobaczyli się ponownie – ona miała męża i dzieci, on wciąż nie mógł o niej zapomnieć. Rok później zginął podczas I wojny światowej pod Verdun, ale wcześniej opisał świat emocji, jakie targały jego młodzieńczym umysłem, w arcydziele literatury francuskiej Mój przyjaciel Meaulnes. Tam tytułowy bohater przypadkiem trafia na nocne przyjęcie kostiumowe w pięknej posiadłości, tam widzi Yvonne de Galais, potem przez wiele lat poszukując tej kobiety i tego miejsca, ochrzczonego przez jego przyjaciół "tajemniczą krainą". Więcej nie zdradzę... Dlaczego ta powieść? O ile w życiu dążymy do szczęśliwej miłości, wielkich uczuć trwających wiecznie, o tyle literackimi historiami chcemy sobie uzupełniać deficyt tych wzniosłych, ale nie zawsze sielankowych przejawów romantyzmu, który rozkwita tylko wtedy, gdy brnie przez bariery i przeszkody. Poza tym najwspanialej pisze i czyta się o zakochaniu młodzieńczym, czasem naiwnym, które nie dostrzega żadnych granic, a które pielęgnuje się poprzez wspomnienie – głębokie, sentymentalne, nostalgiczne. Pisałem o miłosnym wątku u Alaina-Fourniera w recenzji, której fragment może być zwieńczeniem tej wypowiedzi: Sytuacja Meaulnes’a troszkę przypomina te opowieści o wakacyjnej miłości, która zjawia się nagle, jak delikatny podmuch wiatru, ciepła i kojąca, po czym znika, zostawiając ślad wyłącznie we wspomnieniach. Jak wakacyjny romans, ale głębiej, piękniej, bo na całe życie.

Adrian Kyć (Secrus), Tramwaj nr 4





John Scalzi Wojna starego człowieka

No to może ja trochę nietypowo :) W literaturze jest całkiem sporo historii miłosnych, w których bohaterowie są w jakiś sposób związani ze śmiercią, żeby daleko nie szukać najbardziej klasyczny, a zarazem tragiczny przykład to przecież Romeo i Julia.

Scalzi napisał bardzo dynamiczną i ciekawą wizję kosmicznej wojny, ale umieścił w niej również nieco zaskakujący wątek miłosny. W tej historii, kiedy osiągasz wiek 75 lat, zamiast kontynuować zwyczajne życie staruszka bądź staruszki, możesz dokonać w nim diametralnej zmiany i pójść na wojnę. Tak, ta opcja jest dostępna tylko dla starych ludzi, młodszych do wojska nie biorą. Jeśli umrzesz przed siedemdziesiątymi piątymi urodzinami masz pecha, idziesz klasycznie do piachu, ale...

John Perry dożył swoich urodzin, jego żona nie. Podczas jednej z misji okazało się jednak, że choć jego żona zmarła, to jej DNA zostało wykorzystane, w pewien nieoczekiwany i ciekawy sposób. I choć nic już nie było takie samo, to jednak John miał okazję spotkać na wojnie swoja zmarłą żonę, uratować jej życie i spróbować kolejny raz wziąć ślub. Mamy zatem typową miłość, która pokonała śmierć w zdecydowanie nietypowym entourage'u :)

A czemu akurat to przyszło mi do głowy? Robię się coraz starszy, mam nadzieję, że kiedy dociągnę do 75, to będzie okazja zaciągnąć się do wojska, najlepiej wspólnie z żoną, bo w przypadku Johna Perrego bez oberwania po pysku się nie obyło.

Jan Mądrzywołek, Tramwaj nr 4





Celia Ahern Love, Rosie

Love, Rosie to powieść, która absolutnie mnie zaskoczyła. Nie miałem jej w planach, ale jednak przeczytałem i w ogóle tego nie żałuję. Nie spodziewałem się, że historia Rosie i Alexa tak mnie wciągnie. To nie jest zwykła książka o miłości, to opowieść przede wszystkim o przyjaźni, która w końcu przeradza się w głębsze uczucie. Obserwujemy jak bohaterowie dorastają, zmieniają się i jak pokonują kłody, które pod nogi rzuca im los. Śmiejemy się i płaczemy z nimi. Za to lubię tę historię – bo wywołuje emocje. Warto poświęcić jej czas, nawet jeśli, tak jak ja, zwykle omija się takie powieści.

Łukasz Mąsior, Z dobrą książką





Larry McMurtry Na południe od Brazos

Stara miłość nie rdzewieje, czyli historia Augustusa McCrae i Klary Allen.

On - emerytowany Texas Ranger, osobnik o niespotykanie nonszalanckim podejściu do życia. O jego lenistwie krążą legendy, ale o niebywałej odwadze - również. To kwintesencja męskości w stylu hemingwayowskim. Ona - też młodość ma już za sobą. W przed laty słynęła z zapierającej dech urody, ale też z inteligencji, ciekawości świata i ostrego jak brzytwa języka. 10 lat temu, po długim ognistym romansie odrzuciwszy zaloty Augustusa, wyszła za tępawego handlarza koni i osiadła w Nebrasce. Mimo, że, jak sama przyznaje, to Augustus był miłością jego życia. Ta strata to jedyna, za to ogromna, zadra w sercu Gusa. Podróż ze stadem bydła z Teksasu do Montany staje się dla niego okazją do odwiedzenia miejsc z młodości, a także spotkania z dawną miłością. O dziwo ten "najbardziej beztroski z ludzi", jak określi go przyjaciel, nie wstydzi się łez w miejscu dawnych pikników z Klarą, nie waha się mówić o swoich uczuciach. Ich spotkanie po latach to jedna z najpiękniejszych scen w amerykańskiej literaturze. Ich dialogi aż iskrzą uczuciem, ale to co czyni je wyjątkowymi, to niepodrabialna obustronna zadziorność. Klara, będąc kobietą mądrą, wie, że ich związek nie mógł się zrealizować, gdyż oboje mają zbyt dominujące charaktery. Ona potrzebowała człowieka podporządkowanego, a Gus, niezależny do szpiku kości, nie byłby szczęśliwy w małżeństwie - wbrew temu co sam z przekonaniem twierdzi. Klara, skazując ich związek na niebyt, paradoksalnie ratuje ich uczucie przed wzajemnym zagryzieniem się z latami małżeństwa. Wątek ten, podobnie jak kilka innych pobocznych, przypomina, że Larry McMurtry poza mistrzem westernu jest także autorem Czułych słówek - jednego z najpopularniejszych melodramatów drugiej połowy ubiegłego wieku. To właśnie psychologiczne wyczucie autora w sferze związków damsko-męskich jest jednym z elementów wynoszących Na południe od Brazos o kilka klas ponad typową prozę westernową.

Michał Stanek, Za okładki płotem




***

Zgadzacie się z wyborem męskiej części blogosfery książkowej? A może powyższy wybór Was zaskoczył? Piszcie koniecznie!

72 komentarze:

  1. Ciekawe wybory :) ,,Zostań, jeśli kochasz" czytałam, dla mnie średnia, natomiast ,,Love, Rosie" i mnie bardzo się podobało. Po pozostałe koniecznie muszę sięgnąć, szczególnie ,,Forresta Gumpa", bo widziałam dawno temu tylko film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na "Forresta..." wiele osób narzeka. Fakt, film jednak lepszy, ale książka też mi się podobała. :)

      Usuń
  2. To ja chyba jednak wole Przeminęło z wiatrem i Ps. I love you, niż większość męskich propozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie właśnie bardzo intryguje: na ile męskie wybory pokryją się (lub nie!) z damskimi. ;)

      Usuń
  3. Ależ mnie Panowie zaskoczyli! Zgadzam się z Jarosławem Czechowiczem w 100% :) też uwielbiam "Łuk Triumfalny" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Łuk..." polecał akurat Jurek. ;)
      Powiększyłam odstępy między książkami, może teraz będzie bardziej czytelnie.

      Usuń
  4. Niektóre wybory mnie zaskoczyły, ale miło było poznać męski punkt widzenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też. Ogólnie: myślę, że zestaw wyszedł bardzo ciekawy i różnorodny.

      Usuń
  5. Fantastyczny pomysł na post :) Kilka z tych książek czytałam, ale przyznam szczerze, że największą uwagę skupiła na mnie wypowiedź Jarka dotycząca książki "Do utraty tchu". Sama ją czytałam - i zgadzam się z jego każdym słowem. Szkoda, że tak dobra powieść przeszła bez echa.

    PS. Wysłałam Ci zapytanie na mejla :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że ja też o niej nie słyszałam. :/

      A na maila odpisałam. :)

      Usuń
  6. Uwielbiam "Łuk triumfalny", a od siebie dodałabym "Leon i Luiza" Alexa Capusa (którego poznałam dzięki joly_hf- bardzo dziękuję). Natomiast zapisuję sobie "Do utraty tchu".

    OdpowiedzUsuń
  7. Miód na serce :)
    Chociaż zawsze i wciąż najpiękniejszą powieścią o miłości jest w moim odczuciu "Błękitny zamek" L.M. Montgomery to "Nad Niemnem" i "Mistrz i Małgorzata" mieszczą się w pierwszej piątce :) Oprócz nich jeszcze "Duma i uprzedzenie" oraz "Ogniem i mieczem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę raz jeszcze przeczytać "Błękitny...", bo czytałam kilka lat temu i wtedy nie zachwycił mnie tak, jak się spodziewałam.

      Usuń
  8. Lubię 'Mistrza i Małgorzatę'. 'Idiota' też jest znaczący, ale 'męskim okiem' 'Nad Niemnem'?! Co prawda kiedyś uczennica napisała mi wypracowanie o Mona Lisie, zaczynające się na 'he' i Eliza miała męską urodę, ale aż tak?

    Przepraszam za ton, to miał być żart.
    'Nad Niemnem' bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, Orzeszkowa podbija także i męskie serca. ;)

      Usuń
    2. Źle zrozumiałam tytuł posta. Myślałam, że chodzi o męskich autorów książek o miłości.

      Usuń
    3. Wyjaśnienie tytułu jest w treści. ;)

      Usuń
  9. Świetne wybory! Lista podobałaby mi się nawet bez "Idioty", ale skoro jest i ta powieść, to bezapelacyjnie stała się dla mnie najlepszym i najciekawszym zestawieniem walentykowym.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawy pomysł i nietypowe wybory :) Chyba najbardziej zaciekawiła mnie książka "Mój przyjaciel Meaulnes".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zaciekawiła. W ogóle, jest tu kilka książek, które bardzo bym chciała przeczytać.
      A Janek z Tramwaju nr 4 zdołał mnie nawet zainteresować sci-fi. To jest dopiero dziwne. :P

      Usuń
  11. "Love, Rosie" i "Forrest Gump" są świetnymi lekturami! W ogóle fajny pomysł, zawsze to kobiety piszą o cudownych miłosnych historiach, a tu taka niespodzianka!

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo mi przyszło na myśl, gdy zabrałam się za tę notkę. :)

      Usuń
  12. Aż naszła mnie ochota, żeby znowu przeczytać "Tristana i Izoldę"....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam szczerze, że nie czytałam tej historii... Rozumiem, że za pierwszym razem Ci się podobała?

      Usuń
  13. Nie podejrzewalabym facetów o polubienie "Nad Niemnem", ale brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr mnie też zaskoczył swoim wyborem. :D

      Usuń
    2. Phi. A nie powinien, od zawsze głoszę wyższość Nad Niemnem nad dowolną inną powieścią :P

      Usuń
    3. Phi. Przecież ja nie czytam postów tylko zostawiam komentarze. :D

      Usuń
    4. Zawsze tak podejrzewałem. I za młoda jesteś, żeby czytać poniedziałkowych gości u Padmy, gdzie to wstrząsające wyznanie padło po raz pierwszy, choć nie ostatni.

      Usuń
    5. Nadrobię. Aj promis. :D
      Ale tylko tę notkę u Padmy, Twoje nie. :P

      Usuń
    6. No dobra, może być u Padmy. Nie spodziewałem się więcej :P

      Usuń
    7. To dobrze. Nie lubię pozbawiać ludzi złudzeń. :D

      Usuń
    8. Ja od dawna nie mam żadnych złudzeń :P

      Usuń
    9. Cicho tam. Dogrzebałam się do notki. 20 czerwca 2011. Właśnie zrozumiałam, dlaczego jestem "za młoda". :D
      Do "Nad Niemnem" mnie nie przekonałeś, ale zanotowałam sobie i cytat Aureliusza, i nazwisko Ostrowskiej, bo czytałam chyba ze dwie jej książki (w tym wtórny "Owoc..." ;) i jakoś tak na tym się skończyło.

      Usuń
    10. Ech, to były czasy :D Ostrowską jest znakomita, bardzo polecam.

      Usuń
    11. Byliśmy młodsi, piękniejsi, a ja nie miałam bloga książkowego. :D

      Usuń
    12. Ja wciąż jestem młody, piękny. I na dodatek mam blog :D

      Usuń
    13. Właściwie to ja też. ;)

      Usuń
  14. Świetny pomysł. Typu Zacofanego byłam pewna 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jestem banalny jak twarożek ze szczypiorkiem :P

      Usuń
    2. @Kasiek - a ja jakoś na to nie wpadłam. :D

      @Zacofany.w.lekturze - twarożek ze szczypiorkiem może i banalny, ale jaki pyszny! Choć akurat w przypadku "Nad Niemnem" nie wiem czy to tak samo działa. :P

      Usuń
    3. Działa nawet lepiej. NN jest jak schłodzony arbuz w upalny dzień. Albo wiaderko lemoniady z lodem. Albo lody z posypką. I są jednak koleżanki w blogosferze, które wiedzą o mojej słabości do tej książki :D

      Usuń
    4. To te fajniejsze koleżanki. Co poradzić. Te pozostałe nieuważne pół-fanki też musisz jakoś znieść. :D

      Usuń
    5. Ja lubię fanki i półfanki. Nawet ćwierćfanki :)

      Usuń
    6. Uuuu... Na wszelki wypadek będę się starała błyszczeć intelektem. :D

      Usuń
    7. Sądzę, że przyjdzie Ci to bez trudu :D

      Usuń
    8. Właśnie urosłam z dumy. Szkoda, że tylko wszerz. :P

      Usuń
  15. Niezły rozrzut gatunkowy i czasowy!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem bardzo zaszczycony, że mogłem wziąć udział w projekcie - wyszło świetnie :)
    Niektóre wybory mnie trochę zdziwiły :P
    Pozdrawiam serdecznie ;)
    czytamboczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za udział! :)
      Mnie też niektóre wybory zdziwiły, ale cieszę się, że wyszło tak różnorodnie. :)

      Usuń
  17. Gratuluję bardzo ciekawego pomysłu na wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawy pomysł na post ;) w tym zestawieniu moim numerem jeden jest oczywiście "Mistrz i Małgorzata", uwielbiam! :)
    Po długiej nieobecności, u mnie nowa recenzja, zapraszam do czytania i komentowania :)
    http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość tych lektur mam na nadrobienia, ale akurat "Mistrza i Małgorzatę" też lubię.

      Usuń
  19. Sporo z tego musiałabym jeszcze przeczytać...
    Niemniej jednak, "Niebezpieczne związki" to dość... ciekawy przykład historii miłosnych. Nietypowy. A już na pewno nie radzę wzorować się na nich! ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Aniu - bardzo dziękuję za pamięć i za zaufanie. Pisanie tekstu było dla mnie o tyle ciekawsze, że święta walentynkowego raczej nie uznaję jako czegoś wyjątkowego, a jako ledwie jeden z 365 jednakowo zakochanych dni ;)
    Cieszę się, że przykominku.com mogło zaistnieć w tak reprezentatywnym gronie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję! Sama walentynek też jakoś specjalnie nie obchodzę (z tego samego powodu, co Ty), ale uznałam, że to fajna okazja, żeby zapytać Was o miłość literacką. :)

      Usuń
  21. Chcę właśnie przeczytać ,,Zostań jeśli kochasz" :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. "I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, w księgach umieściłem."

    Miło tu gościć. A przy okazji dziękuję za inspirację do własnego wpisu ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo ciekawy zestaw książek proponujesz, myślę, niektóre już czytałam ale na co niektóre się skuszę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...