Niecałe cztery dni, a ile pozytywnych wrażeń! Obiecuję stopniowo męczyć Was fotorelacjami, a na razie podrzucam fotki, których miało być tylko kilka, no ale...
Zobaczcie jak wygląda Rzym w lutym!
Zobaczcie jak wygląda Rzym w lutym!
***
No to startujemy!
Jeszcze ładnie, jeszcze spokojnie - czym są turbulencje przekonam się jakiś czas później... Niewiedza to czasem dobra rzecz!
Atrakcją najbliższą naszego hotelu było Koloseum. Ledwie więc zaparkowaliśmy walizki w pokoju, ruszyliśmy zobaczyć amfiteatr Flawiuszów z zewnątrz.
Usta prawdy oglądaliśmy z boku przez kratkę. Stać w kolejce pierwszego dnia pobytu w Rzymie? Mowy nie ma!
Ołtarz Ojczyzny nazywany jest... maszyną do pisania. Próbujący usiąść na schodach narażali się na... wygwizdanie. Strażnicy byli bardzo czujni, a z gwizdków robili użytek co chwilę!
Fontanna Di Trevi. Poznana w metrze Szwajcarka przyjechała do Rzymu po raz szósty, dzięki wrzuconej do fontanny monecie. Wychodząc z założenia, że na powrót musi być mnie stać, ostatecznie drobne zostawiłam w kieszeni. Grosz do grosza, eurocent do eurocenta... I tak dalej.
Po Panteonem - mundurowi. Przy fontannie - mundurowi. Pod Koloseum - mundurowi. Pod każdym ważnym zabytkiem, przy wejściu do każdej stacji metra, koło każdego ważnego budynku pełniącego funkcje polityczne - przedstawiciele Policji Państwowej, Korpusu Karabinierów, policjanci miejscy i czort wie jeszcze jacy.
Nocą Rzym jest równie piękny jak za dnia! I dużo przyjemniej spaceruje się po Via Alessandrina, gdy sprzedawców "selfie-sticków" i innych cudów na kiju, jest o wiele mniej. Zamiast się opędzać od natrętów, można na przykład podziwiać Forum Augusta.
Drugiego dnia postanowiliśmy skorzystać z pięknej pogody i spędzając czas na wolnym powietrzu, zwiedzić Koloseum...
...Palatyn...
...oraz Forum Romanum. Spędziliśmy tam kilka godzin i pewnie spędzilibyśmy jeszcze więcej, ale cóż - zwiedzanie w lutym wiąże się często ze skróconymi godzinami zwiedzania i już o 16.15 musieliśmy się powoli zbierać do wyjścia.
Radosne machanie kopytkami w Forum Romanum.
Nad Tybrem mogłabym się snuć godzinami.
A na Zatybrzu spacerować wąskimi uliczkami, co jakiś czas robiąc sobie przerwę w jednej z licznych restauracji.
Pizza kupowana "do ręki" także nam smakowała. Gdyby sprzedawali taką u nas, musiałabym kupić zestaw ubrań o dwa rozmiary większych niż obecny.
Zaledwie jednego dnia mieliśmy niepewną pogodę, choć prognozy nie były optymistyczne. Ale czy deszcz może zepsuć pobyt w Rzymie? Nie może!
W planach mieliśmy też pobyt w Watykanie, ale ostatecznie zamieniliśmy go na krótkie zwiedzanie bez uwzględnienia Kaplicy Sykstyńskiej i Muzeów Watykańskich. Spacery ulicami Rzymu wydały nam się większą atrakcją, a w Watykanie ograniczyliśmy się do rozejrzenia po części wnętrz Bazyliki Świętego Piotra i obejrzeniu widoków z kopuły.
Z Watykanu ruszyliśmy nad Tybr. Jednego dnia w towarzystwie ciemnych chmur, drugiego w promieniach słońca. Za każdym razem było pięknie! (Pomijając ten moment, w którym z - na oko - jedenastometrowego muru spadł mi na bruk filtr polaryzacyjny. Gdybym ja tak poleciała, to pewnie ludzie w kitlach mieliby co składać, a i to bez stuprocentowej pewności, że poskładają. A tymczasem filtr - działa. Nie wiem jakim cudem, ale działa. Japończykom i firmie Marumi winna jestem dozgonną wdzięczność. Arigatō).
Zamek Świętego Anioła w dwóch wersjach: "zaraz lunie nań deszcz" oraz "dlaczego nikt nie uprzedzał, że w lutym w Rzymie można spotkać lato?" vel "gdzie moje sandałki?".
Przebyte kilometry czasami mocno dawały się we znaki...
...ale są takie widoki, dla których warto się pomęczyć.
Schody Hiszpańskie były niestety w remoncie (i będą do 6 sierpnia!)...
...za to Piazza Navona okazało się całkiem ciekawym miejscem, choć bez wątpienia w pełnym słońcu jest bardziej urokliwe.
Na Compo de' Fiori trafiliśmy w kiepskim momencie, kiedy to stoiska targowe zaczęto zwijać, a średnio malowniczy bajzel zaścielił bruk. Na to wszystko, z pomnika, spoglądał Giordano Bruno, którego na tymże placu stracono w 1600 roku.
Niewiele w Rzymie zwiedziliśmy kościołów, bo przyznaję, że niespecjalnie mnie do nich ciągnęło. Wyjątek zrobiliśmy dla Bazyliki Matki Boskiej Wielkiej. Wnętrza ogromnie mi się spodobały.
Omijaliśmy także muzea, wyjątek robiąc jedynie dla Muzeów Kapitolińskich. To tu występowała nieprzyzwoita egipska małpa...
...to tu dokonano sprawdzenia, czy duża stopa ma duże łaskotki...
...to tu napotkano Wilczycę Kapitolińską i jej wychowanków.
Pobyt w Rzymie był krótki, ale intensywny. To oczywiście nie wszystko, co udało nam się zobaczyć i nie wszystko, co zobaczyć tam można. Pomysłów mam sporo. I wierzę, że prędzej czy później, uda się wcielić je w życie. Powrót do Polski był termicznie brutalny i wizualnie ponury, ale cóż - mogłam się przecież urodzić na północy Finlandii, więc nie narzekam. Kiedyś i do nas zawita wiosna.
A teraz... Cóż... Czas zabrać się do pracy, zacisnąć pasa i snuć kolejne plany wyjazdowe. Czeka mnie pracowity tydzień. Trzymajcie kciuki za to, żebym wszystko ogarnęła w terminie!
*** FOTORELACJE Z PODRÓŻY ***
*** KSIĄŻKI I FILMY O RZYMIE ***
Ależ sympatyczną podróż odbyłaś. Tylko pozazdrościć:)
OdpowiedzUsuńOj tak, było super. I tylko jednego żal: że tak krótko. ;)
UsuńAhh, boska wycieczka, oj Rzym i mnie się marzy :) Widać, że wspaniale spędziłaś czas, piękne zdjęcia i mnóstwo wspomnień!
OdpowiedzUsuńZ Wrocławia na pewno masz jakieś fajne połączenie tanimi liniami, więc... ;)
UsuńZaostrzyłaś tylko apetyt na więcej:)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńMarzy mi się podróż do Rzymu! Twoje zdjęcia tylko to chęć zaostrzyły ;)
OdpowiedzUsuńTanie linie lotnicze są... tanie, więc warto odłożyć trochę gotówki i z nich skorzystać. :)
UsuńNormalnie zazdraszczam! Mnie 3 lata temu ominęła wycieczka do Rzymu, z kulą u nogi nie dałabym rady.
OdpowiedzUsuńPrzez te Twoje fotki mam dziś ochotę na pizzę!
W takim razie życzę, by plan wycieczki się tylko przesunął w czasie, a nie anulował i... smacznego. ;)
UsuńCieszę się, że podróż ci się udała. Ja byłam z 15 razy już w Rzymie, a i tak wszystkiego, co chciałam nie zwiedziłam..
OdpowiedzUsuńO kurczaki... Zazdroszczę i czuję się nieco przerażona ogromem miejsc do zobaczenia w tym mieści. :D
UsuńA co najbardziej Ci się podoba w Rzymie?
W zasadzie wszystko poza kompleksem EUR i rzeszą turystów:)
UsuńFakt, jest co oglądać. Zależy na czym sie skupisz-miejscach kultu, mieście antycznym, barokowym, galeriach sztuki, pałacach, śladach polskich etc.
Najbardziej jednak lubię Zatybrze. Taki jeszcze prawdziwy Rzym.
Po pierwszym wyjeździe, mnie też najbardziej podoba się Zatybrze.
UsuńI muszę przyznać, że o EUR nie słyszałam.
Jak ja Ci zazdroszczę <3 Rzym to moje małe marzenie. A zdjęcia jak zwykle przepiękne :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za to, żeby się spełniło!
UsuńI dziękuję. :)
Wybiorę się kiedyś do tego wiecznego miasta :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńAle pięknie! Aż mam ochotę wybrać się kolejny raz! Niestety, kiedy ja byłam w Rzymie fontanna di Trevi była w remoncie ;((
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Teraz w remoncie są m.in. Schody Hiszpańskie. :/
UsuńPiękne zdjęcia! Ależ mi przypomniałaś to piękne miasto i wiele miłych wspomnień... :) Wiedziałam, że Rzym Cię zauroczy, czekam na resztę zdjęć! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za ogarnianie pracy i innych rzeczy, powodzenia! :)
Dziękuję i... trzymaj mocno. ;)
UsuńZazdroszczę, sama bym ponownie wybrała się do Rzymu. Tak tam teraz pięknie, a u nas jak na złość zima ;)
OdpowiedzUsuńBrrr... Szok po przylocie do Poznania był ogromny. Zimno, ponuro...
UsuńPiękne zdjęcia! Rzym to ukochane miasto mojej mamy, ale sama jeszcze tam nie byłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i co tu dużo mówić - koniecznie musisz tam pojechać. :)
UsuńTakie relacje zagraniczne możemy oglądać codziennie, więc czekamy na więcej i życzymy kolejnych udanych wojaży :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i oczywiście - wzajemnie!
UsuńNiesamowite jest to Twoje pozytywne szaleństwo. Nieźle się uśmiałem. :) Ciekawe jak to jest być wygwizdanym przez strażników - pomijając fakt, że musi to być arcykomiczne.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy Twoja reakcja. :D
UsuńArcykomiczne jest obserwowanie zdziwienia ludzi. :P
We Włoszech byłam, ale w Rzymie jeszcze nie... wierzę że kiedy się uda :) Szczęściara jesteś...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
UsuńA co do szczęścia... Nie przeczę. Bywało różnie, ale teraz jest naprawdę fantastycznie. :)
Przepiękne zdjęcia z mojego ukochanego Rzymu. Dzięki.... wspomnienia wróciły :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. :)
UsuńWłochy są na mojej liście na ten lub przyszły rok :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry plan! :)
UsuńTym razem mogę powiedzieć, że i ja tam byłam, chodziłam i nogi straszliwie uchodziłam w ciągu trzech dni....nie wszędzie zaglądałam tam gdzie Ty, ale w większości tak. No i my jednak zaglądaliśmy do wszystkich bardziej znanych i wielkich bazylik kościołów, i zadzieraliśmy głowy do góry....
OdpowiedzUsuńNiestety chodziliśmy po Forum Romanum ani nie weszliśmy do Koloseum ....to już było nie na moje nogi.
Świetna fotorelacja....piękne zdjęcia.
Kościoły muszę sobie dawkować, bo później zlewają mi się w jedno. Tak naprawdę niewiele jest takich, których wnętrza zapamiętuje najdłużej.
UsuńW Koloseum nie ma dużo chodzenia. W Forum Romanum już więcej, a najwięcej chyba w Palatynie. W sumie te trzy miejsca zajęły nam ponad sześć godzin, a gdyby już nie zamykali, to pewnie chodzilibyśmy dłużej. ;)
Dziękuję!
A co w Rzymie podobało Ci się najbardziej?
Chyba zaułki.......i ten ogrom starej części Rzymu.....
UsuńTeż lubię takie zaułki. Dlatego od razu ujęło mnie Zatybrze. :)
UsuńA my na Zatybrze już nie dotarliśmy i tego najbardziej było mi żal....Niestety w jeden dzień musieliśmy chodzić pieszo, bo był strajk....i to nam zdezorganizowało zwiedzanie.
UsuńTo jak będziesz miała okazję wrócić do Rzymu, koniecznie się tam wybierz. Zakochasz się w tym miejscu. Jestem tego pewna. :)
UsuńNie wiem czy już się trafi drugi raz taka okazja, ale z pewnością by tak było...
UsuńTrzymam kciuki za to, żeby się trafiła. :)
UsuńMiło mi Aniu....nigdy nie mów nigdy....
UsuńNo pewnie! W końcu marzenia są po to, żeby je spełniać, a do Rzymu są dobre połączenia, co z pewnością przybliża do spełnienia akurat tego marzenia. :)
UsuńTy wiesz, co ja czuję do tego miasta i całego kraju... W Rzymie zostawiłam część duszy, chciałabym tam kiedyś zamieszkać. W lutym wygląda równie ładnie jak w lipcu. Ja Piazza Navona wielbię, braliśmy zawsze lody w lodziarni na rogu i siedzieliśmy na krawężniku, obserwując ludzi. A po zmroku szliśmy na Spagna i siedzieliśmy na schodach, patrząc jak ludzie się na numer z kwiatkami nabierają. Potem spacer na Trevi pięknie oświetloną... A znalazłaś sklep Lindta? Myślałam, że tam oszaleję :) Kupiliśmy tyle kulek w różnych smakach, a potem się nam rozpuściły - było tylko 38 stopni :) heh :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Twój mały raj. Na Piazza Navona, podobnie jak w okolicach fontanny di Trevi, byliśmy tylko przez moment. Pierwszy raz w Rzymie - chciałam zobaczyć jak najwięcej. Dopiero drugi raz będzie spokojniejszy i może wtedy uda mi się bardziej poczuć atmosferę miasta niż po prostu zwiedzać zabytki. Jedynie na trasie od Zamku Św. Anioła do Zatybrza zrobiliśmy sobie spokojny spacer, po prostu idąc tam, gdzie nas oczy poniosły. :)
UsuńLindta nie znalazłam. Może i dobrze, bo łasuch ze mnie straszny. :P
Ale piękne zdjęcia, chciałabym tam być oj chciałabym. :-)
OdpowiedzUsuńI tego Ci życzę. :)
UsuńCzekałam na to :D Piękne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńDzięki. ;)
UsuńBędzie więcej. Zdążą Ci się znudzić. :P
Jak zwykle jestem pod wrażeniem. Nawet w snach nie przypuszczałam, że w lutym Rzym tak pięknie może wyglądać:)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Ja też. :D
UsuńAle tak bardzo potrzebowałam się gdzieś wybrać, że postanowiłam zaryzykować. I było wspaniale! :)