Kryminały, thrillery - do lektury tych gatunków nie trzeba mnie zachęcać. Dawno, dawno temu, zaczytywałam się książkami z serii Przygody Trzech Detektywów. Później odkryłam Agathę Christie i Conana Doyle'a. Do młodzieżowych przedstawicieli gatunku już nie powróciłam.
Po thriller Białe jak śnieg sięgnęłam nie tylko dlatego, że w oko wpadła mi okładka z praskim Mostem Karola uwiecznionym na czarno-białej fotografii, co obiecywało mroczne przygody w malowniczej scenerii czeskiej stolicy, ale z ciekawości, o czym też pisze się w kryminałach i thrillerach skierowanych do młodzieży, bo to bez wątpienia ona stanowić będzie głównych odbiorców twórczości Salli Simukki.
Białe jak śnieg to drugi tom przygód Lumikki Andersson. Fińska nastolatka, po dramatycznych przygodach opisanych w powieści Czerwone jak krew, marzy tylko o jednym - świętym spokoju.
Szukać go zamierza w Pradze.
Szukać go zamierza w Pradze.
Ledwie samolot wystartował, Lumikki poczuła wielką ulgę. Chociaż na chwilę wyrwie się z Finlandii. Uwolni od męczącej nadopiekuńczości rodziców. Od nagłych skoków tętna na widok każdego mężczyzny w ciemnym ubraniu. Lumikki zmagała się ze strachem przez całe życie. Nie cierpiała się bać. Gdy wysiadała z samolotu na lotnisku w Pradze, czuła, że ciężkie jarzmo lęku już nieco zelżało. Że się wyprostowała i pewniej stawia kroki[1].
Thriller Białe jak śnieg nie opowiada jednak o nastolatce zwiedzającej Pragę, choć Lumikki zdecydowanie wolałaby być bohaterką historii podróżniczej niż znów wplątać się w podejrzaną aferę. Finka niezbyt długo może się cieszyć samotnością, a pozbycie się niechcianego towarzystwa nie wchodzi w grę, gdy towarzystwo to ma postać około dwudziestoletniej dziewczyny, która ni stąd, ni zowąd podchodzi do wypoczywającej w praskim słońcu Lumikki i oznajmia: chyba jestem twoją siostrą[2].
Czytelnikom ostrzegawcza lampka powinna się zapalić w chwili, gdy narrator opisuje dwudziestoletnią Lenkę. Białe, lniane spodnie, luźna bluzka z długim rękawem, uszyta z tej samej tkaniny. Jeśli dodać do tego nerwowe ruchy, niepewne spojrzenie i kilka dość dziwnych zachowań, to podejrzenia, że oto Lumikki straciła właśnie szansę na wypoczynek, zaczynają być czymś więcej niż tylko podejrzeniem. Powietrze nagle gęstnieje od nadciągających kłopotów.
I rzeczywiście. To spotkanie zapoczątkuje serię zdarzeń, które ze świętym spokojem nie mają nic wspólnego. Są od niego tak odległe, jak odległe od siebie są dwa bieguny naszej planety. Zamiast spacerów ulicami Pragi, będą więc akcje rodem z sensacyjnego filmu, a w miejsce zwiedzania zabytków, wskoczą spotkania z ludźmi nieobliczalnymi i bezwzględnymi.
Salla Simukka [źródło] |
Białe jak śnieg należą do tych książek, z których z czasem się wyrasta. Opisy sercowych porywów wydają się banalne, choć w pewnym wieku to właśnie takimi słowami, z taką słodką naiwnością i przesadą, pisało się w pamiętnikach o miłościach szczęśliwych i niespełnionych. Fabuła wciąga, o ile nie przywiązywać wagi do prawdopodobieństwa zaistnienia podobnych zdarzeń w rzeczywistości. Lumikki w jednej ze scen przypomniała mi wiszącego w okolicach sufitu Toma Cruise'a w Mission Impossible (przeczytacie, to zrozumiecie). Dziewczyna jest szybka, sprytna, odważna, inteligentna, co mocno kontrastuje z naiwnością z jaką podchodzi do Lumikki i jej hmm... rodziny. Sposób, w jaki potrafi wywieść w pole kogoś, kto szczyci się mianem najbardziej profesjonalnego płatnego zabójcy w mieście[3] czy łatwość z jaką przekonuje do siebie pewnego dziennikarza są zaskakujące. Salla Simukka stworzyła fabułę lekką i naiwną, ale nie można jej odmówić umiejętności przyciągania uwagi. Dynamiczna akcja nie pozwala na nudę, a Lumikki wzbudza sympatię na tyle silną, że kibicuje się jej równie mocno, jak Kevinowi w starciu z włamywaczami.
Lekki, młodzieżowy thriller połyka się błyskawicznie. Autorka zadbała o to, by w książce pojawiło się odrobinę praskich pejzaży, ale nie ma ich na tyle dużo, by spowalniały tempo akcji. Opisów jest dokładnie tyle, ile trzeba, by mieć jako takie wyobrażenie o przestrzeni, w której przemieszczają się bohaterowie. Poruszenie tematu sekty w powieści dla nastoletnich czytelników jest świetnym pomysłem, choć można by to rozegrać jeszcze lepiej, rozbudowując część dotyczącą mechanizmu werbowania nowych członków. Ku przestrodze, oczywiście. Jest wiele przykładów na to, że kryminał czy thriller mogą być nie tylko rozrywką, ale i przy okazji zwracać uwagę na pewne niepokojące zjawiska społeczne. Salla Simukka stworzyła pozycję czysto rozrywkową, z której oczywiście jasno wynika, że sekta to zło w czystej postaci, ale wątek ten można by było rozszerzyć bez szkody dla dynamizmu akcji, za to z korzyścią dla czytelników.
Gdybym miała znów naście lat, ta historia z pewnością skradłaby moje serce. Teraz, cieszą mnie praskie pejzaże, wciąga wartka akcja, ale całą powieść kupuję jedynie wtedy, gdy przymrużę jedno oko. Sięgając po tę książkę trzeba pamiętać o tym, że jest ona przeznaczona dla młodzieży. Dopiero wtedy można dać się porwać biegowi wydarzeń.
Była sobie raz dziewczynka, która miała tajemnicę.
Były sobie raz dwie dziewczynki, które miały swoje tajemnice - i nie powiedziały sobie o nich.
Rodzinna skłonność do niedopowiedzeń[4].
***
***
The Beatles Run For Your Life
***
Książkę polecam
nastoletnim miłośnikom kryminałów
poszukującym wątków sekt
chcącym odkryć mroczne oblicze Pragi
ceniącym dynamiczną fabułę
***
[1] Salla Simukka, Białe jak śnieg, Sebastian Musielak, Wyd. Ya!, 2014, s. 11.
[2] Tamże, s. 13.
[3] Tamże, s. 111.
[4] Tamże, s. 136.
***
egzemplarz recenzencki |
Podsunę ją młodszej siostrze. Może zainteresuje ją ta historia :) Sama przeczytałabym ją jedynie dla praskich pejzaży :)
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać książki Simukki, więc chyba też będę musiała przymrużyć oko i nie zwracać uwagi na niektóre dość naiwne rozwiązania. Ponadto chyba nie czytałam w swoim życiu zbyt wielu młodzieżowych kryminałów, więc zawsze to nowe doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńJa też, dlatego postanowiłam to zmienić. :)
UsuńTa Praga w tle kusi mnie najbardziej, ale tego pewnie się domyślasz :)
OdpowiedzUsuńAleż skąd. :P
UsuńSimukka jest dość popularna wśród blogerów, ale mnie to jakoś ominęło... Młodzieżowe kryminały jakoś mnie nie interesują i jeśli już sięgam po kryminały, to wolę ich doroślejszą odsłonę :).
OdpowiedzUsuńNie przepadam za literaturą młodzieżową (właściwie nigdy za nią nie przepadałem), więc raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze z takich książek nie wyrosłam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej serii. Może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach tę serię :)
OdpowiedzUsuńCała seria jeszcze przede mną, ale już nie mogę się doczekac, kiedy dane będzie mi ją poznać :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię kryminały a ta seria wydaje się naprawdę ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńLiteratura młodzieżowa to niekoniecznie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńTytuł ten widzę po raz pierwszy, za młodzieżówkami nie przepadam, ale jeśli klimat osadzony jest w kryminale, to jednak mogłabym się skusić :)
OdpowiedzUsuńTeż zaczytywałam się w "Przygodach Trzech Detektywów" - uwielbiałam je! A co do "Białe jak śnieg" to czasem dobrze mi idzie przymykanie oka, gdy polubię bohatera/kę czy wciągnie mnie akcja. Właściwie więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby się na ten tytuł skusić (może poza postanowieniem, że zero książkowych zakupów, biblioteczką pełną nieprzeczytanych książek i długą listą tytułów, które muszę znać :P).
OdpowiedzUsuńOj tam, to żadne przeszkody. :D
UsuńJakoś nie jestem przekonana do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńMi się ona podobała i to bardzo, ale możliwe, że to dlatego, że jeszcze lubię młodzieżówki ;) Lubię Lumikki i jej indywidualizm. Taka nietypowa nastolatka. ;)
OdpowiedzUsuńTeż polubiłam Lumikki. Z nią przynajmniej nie jest nudno. :D
UsuńNastolatką już nie jestem, ale chętnie w wolnej chwili sięgnę po taki lekki młodzieżowy kryminał :)
OdpowiedzUsuń