Zastanawiałam się, jakie zdjęcie umieścić w nagłówku. Andrew z zapałem walącego w bębny? Fletchera z miną generała sukinsyna* mustrującego przerażonych kadetów tzn. uczniów? Na jakim stanęło ostatecznie, możecie zobaczyć powyżej. Nominowany do Oscara Whiplash (reż. Damien Chazelle) to film o wojnie pełnej krwi i potu. O wojnie dźwięków, charakterów, spojrzeń, nerwów. To film niemal wybitny, z oscarową kreacją J.K. Simmonsa i nawet nie chcę słyszeć, że może być inaczej.
[źródło] |
Fabuła jest prosta jak budowa cepa. Młody, ambitny perkusista Andrew (niezły Miles Teller) jest uczniem konserwatorium muzycznego. Jak na ambitną jednostkę przystało, marzy mu się muzyczna kariera, a początek tejże widzi w możliwości wstąpienia do szkolnej orkiestry jazzowej prowadzonej przez Terrence'a Fletchera (fenomenalny J.K. Simmons). Fletcher ucho ma wyczulone, wrażliwość muzyczną ogromną, metody nauki kontrowersyjne, a charakter... cóż... ten można opisać jedynie za pomocą języka szewców i wojskowych. Sposoby nauczania ma zresztą iście żołnierskie, a jego podopieczni wytresowani są lepiej niż cyrkowe małpki i działają z precyzją szwajcarskich zegarków. Podsycając nastrój niezdrowej rywalizacji, Fletcher zmusza uczniów do przekraczania własnych granic. W arsenale zachowań ma także zastraszanie, wulgaryzmy, ośmieszanie, rzucanie sprzętem, wrzaski zdolne obudzić z wiecznego snu umarłych spoczywających na drugiej półkuli naszego globu.
Niech no tylko któryś chłopczyk z zespołu zafałszuje, niech no grając przyspieszy nie tam gdzie trzeba lub zwolni bez rozkazu...
Andrew, podobnie jak inni, nie ma łatwo. Jest jednak cholernie dobry w tym co robi. I uparty. Krew pryska, krew się leje, jego dłonie wyglądają jak stopy baletnicy po miesiącach treningów, ale wciąż trenuje, trenuje i trenuje. Aż w końcu przychodzi ten dzień, kiedy wszystko idzie nie tak, a nauczyciel-sadysta zmienia się w nauczyciela-sadystę-wroga-numer-jeden.
Whiplash to emocjonalna bomba. W napięciu trzyma mocniej niż niejeden thriller, pałeczki wystukują rytm, do którego dostraja się serce widza. I bije szybciej, coraz szybciej, mocniej, gwałtowniej. Nigdy bym nie przypuszczała, że film o perkusiście może zrobić na mnie takie wrażenie! Że walenie w bębny to sztuka, że bez perkusji grana przez orkiestrę muzyka traci swój pęd i rytm.
To genialny film o przekraczaniu własnych granic, o tym gdzie kończy się mobilizacja, a zaczyna wypalenie. Mogłoby się wydawać, że ta prosta fabularnie historia bazuje na znanym schemacie. Nic bardziej mylnego! W pewnym momencie wszystko się załamuje i trudno sobie wyobrazić, jaki finał przewiduje scenariusz. A jest on niesamowity, magiczny, wibruje dźwiękiem, zachwyca, nie pozwala złapać oddechu.
Tym, co mnie chyba najbardziej ujęło, jest zwycięstwo muzyki. W obliczu geniuszu, nienawiść musi spuścić wzrok i z pokorą udać się za kulisy. Być może wysunie swój wredny łeb, by kąsać i mścić się, ale nie wygra.
Obraz trafiony w punkt. Wyraża więcej niż jakiekolwiek słowa. [źródło] |
Whiplash jest moim absolutnym faworytem w walce o Oscary i nie sądzę, bym mogła zmienić zdanie (aczkolwiek wszelkie pozytywne zaskoczenia są mile widziane). Nie widzę też możliwości, by J.K. Simmons miał nie dostać Oscara. Dawno nie widziałam tak genialnej roli. Na uwagę zasługuje też montaż, czyli coś, na czym kompletnie się nie znam do momentu, kiedy przed oczami mam film zmontowany w taki sposób, że nawet ja widzę w tym kawal dobrej roboty. Zmiany poszczególnych kadrów następują po sobie w rytmie muzyki wygrywanej przez bohaterów, jeszcze silniej podkreślając dynamikę scen i emocje im towarzyszące.
Ten film ma moc!
zwiastun filmu
Oscarowe nominacje:
Najlepszy film: David Lancaster, Helen Estabrook, Jason Blum
Najlepszy aktor drugoplanowy: J.K. Simmons
Najlepszy scenariusz adaptowany: Damien Chazelle
Najlepszy dźwięk: Ben Wilkins, Craig Mann,Thomas Curley
Najlepszy montaż: Tom Cross
---
* sorry, ale tego się nie da określić słownictwem powszechnie uznawanym za przyzwoite
Najlepszy film: David Lancaster, Helen Estabrook, Jason Blum
Najlepszy aktor drugoplanowy: J.K. Simmons
Najlepszy scenariusz adaptowany: Damien Chazelle
Najlepszy dźwięk: Ben Wilkins, Craig Mann,Thomas Curley
Najlepszy montaż: Tom Cross
---
* sorry, ale tego się nie da określić słownictwem powszechnie uznawanym za przyzwoite
Muszę koniecznie obejrzeć! Postaram się jeszcze w tym tygodniu, skoro jest taki świetny! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie bomby. Dzięki za polecenie dobrego filmu
OdpowiedzUsuńNiestety nie widziałam filmów, które mają nominacje. Na razie. I tym samym nie mam pojęcia, który z nich zasługuje na Oscara. Musisz jednak pamiętać, że najczęściej jest tak, że wcale nie pewniak wygrywa, a szacowne "jury", to dinozaury, z całkiem innym podejściem do filmu, kina niż zwykły śmiertelnik.
OdpowiedzUsuńWiem o tym, aż za dobrze. Tzn. często wygrywa pewniak, ale niekoniecznie ten, którego w roli zwycięzcy chcieliby widzieć kinomani-cywile. ;)
UsuńOk, namówiłaś mnie. :P Na seans oczywiście. :)
OdpowiedzUsuńJak na razie widziałam Boyhood, Grand Budapest Hotel, Grę tajemnic i Whiplash. I właśnie ten ostatni podobał ni się najbardziej. Simmons był genialny.
OdpowiedzUsuńTeż zrecenzowałam Whiplasha http://czytam-wiec-zyje.blogspot.no/2015/01/whiplash-film.html :) niesamowity film. Mam nadzieję, że będzie Oscar!
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się, cóż to za film, który według mojego konta na filmwebie nagle został obejrzany przez prawie wszystkich znajomych. Widzę, że umieszczenie go w kategorii "chcę obejrzeć" okazało się trafnym wyborem.
OdpowiedzUsuńNawet bardzo!
UsuńSimmons mnie wykończył nerwowo, miała wrażenie, że to nie Andrew, tylko ja siedzę za tą perkusją. Szalenie ciekawi mnie, czy uda się Whiplash albo Simmonsowi zdobyć Oscara.
OdpowiedzUsuńJa jestem strasznie zacofana w kwestiach filmów, a Oskary 2015 to w ogóle dla mnie abstrakcja :D
OdpowiedzUsuńTo obejrzyj chociaż "Whiplash". ;)
UsuńJak nic muszę ten film obejrzeć.
OdpowiedzUsuńTaki dobry? To muszę przy okazji obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zdziwiły Twoje zachwyty, ale postanowiłam dać mu szansę, jeszcze przed przeczytaniem recenzji. Perkusja jest jedynym instrumentem, który kompletnie, ale to kompletnie mnie nie rusza!
OdpowiedzUsuńNatomiast sam film - jak najbardziej. No poza pewnymi momentami, których, moim zdaniem, było zbyt dużo i były zbyt nagromadzone. ;-)
Za dużo? Nagromadzone? A w ucho chcesz? Perkusją? :P
UsuńLepiej nie da się tego opisać, więc tylko się do tych zachwytów dołączę :)
OdpowiedzUsuńAch! <3
Wow! No po takiej recenzji muszę obejrzeć w ten weekend! Widziałam dziś "Birdmana" - znakomity, nietuzinkowy, inny - myślę, że poważny konkurent dla ww. filmu.
OdpowiedzUsuńJeszcze jeden konkurent? Ech. ;)
UsuńWidziałam "Whiplash"!!! Skradł moje serce całkowicie! Kocham jazz, więc nie było innej opcji :) Już się za jakimś koncertem rozglądam :)
UsuńWiedziałam! :D
UsuńA ja widziałam "Birdmana". Faktycznie, świetny, oryginalny film. Ale chyba i tak będę trzymać kciuki za "Whiplash", a za "Birdmana" w kategorii reżyserskiej.
Aaaaaaa teraz to już muszę obejrzeć ten film najszybciej jak tylko się da (pewnie w piątek)! Nie przypuszczałam nawet, ze to będzie tak przepełniony emocjami obraz.No i ta muzyka... Ach, muszę obejrzeć jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńBardzo dobry plan. :)
UsuńKolejna opinia na temat tego filmu, która bardzo zaintrygowała mnie samą produkcją. Koniecznie musze obejrzeć i mam nadzieję zrobić to jak najszybciej. Oby przed Oskarami :)
OdpowiedzUsuńCzy dostanie Oscara, czy też nie... jest rewelacyjny! Choć ładunek emocji był dla mnie momentami za duży- terror, jakiemu poddawali byli muzycy... brrr, ale gra aktorska obłędna!
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie moc tego filmu - napięcie jak w thrillerze, emocje też. :)
UsuńA Simmons zagrał mistrzowsko.
PS
Cieszę się, że się odezwałaś. :)
kurcze, a ja jak zawsze w tyle! muszę na niego zwrócić uwagę, bo nawet o nim nie słyszałam ;/ ale zaglądając do ciebie nadrabiam ;P
OdpowiedzUsuńAno widzisz, to ja Ci to świetne filmy podsuwam, a Tymi tu z promocjami wyskakujesz. Ładnie to tak? :P
UsuńMam w planach, jak i resztę filmów do Oscara nominowanych :)
OdpowiedzUsuńJa trochę przekornie mam nadzieję, że to jednak nie ten film, a The Imitation Game dostanie Oscara, ale to tylko takie moje marzenie, bo zdaję sobie z tego sprawę, że Whiplash wygląda bardziej atrakcyjnie dla członków Akademii, bo przede wszystkim jest nakręcony w mniej konwencjonalny sposób. Nie mam nic przeciwko filmowi Chazelle'a, doceniam kunszt, z jakim go zrobiono, podoba mi się historia, uwielbiam Simmonsa, zakończenie wbiło mnie w fotel, ale ponieważ nie przepadam za filmami o muzyce i nie jestem fanką perkusji całość nie zachwyciła mnie tak, jak mogłaby, gdybym lepiej rozumiała, o czym opowiada. Jakoś ta krew na pałeczkach mnie nie przekonuje - bo nie jestem w stanie tego pojąć. A The Imitation Game należy do filmów, które kocham najbardziej - pięknie nakręcona, choć na pewno bardziej stereotypowo niż Whiplash, brytyjska biografia z genialną obsadą. Całą obsadą, a nie tylko jednym aktorem :P Rozumiem, co ludzie widzą w Whiplash, ale ja o wiele więcej widzę w filmach innego rodzaju.
OdpowiedzUsuńPowiem tak: doskonale rozumiem Twój punkt widzenia, choć oczywiście się z nim nie zgadzam. :P "Whiplash" nie zachwyci każdego, za to "Gra tajemnic" jest filmem, którego nie da się nie docenić (chyba, że jest się widzem, który musi pokrzyczeć o udziale Polaków w rozszyfrowywaniu Enigmy), bo to po prostu bardzo dobry film z ciekawą historią i świetną grą aktorską (ta, faktycznie, nie tylko jednym aktorem).
UsuńMyślę, że nie wygra ani mój, ani Twój faworyt. Mam też nadzieję, że nie będzie to "Boyhood". Jeśli nie "Whiplash" to tylko "Birdman".
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwgniata w fotel, i mocno bolą ręce podczas oglądania:)
OdpowiedzUsuńŚwietne kino!
Usuń