Lisa Unger Kruche więzi Wyd. W.A.B. 2014 392 strony |
Hollows było małym, względnie zamożnym miasteczkiem leżącym w odległości około stu mil od Nowego Jorku. Nie rzucało policji jakichś szczególnych wyzwań, ale i nie pozwalało jej spać spokojnie, choćby przez codziennie problemy z dilerami narkotykowymi i rodzinną przemocą. Kilka miesięcy wcześniej miał tu nawet miejsce napad z bronią na sklep z wyrobami spirytusowymi. A ostatnio pewien mężczyzna zabił swoją żonę, po czym popełnił samobójstwo - na skutek załamania po tym, jak się dowiedział, że żona go zdradza. Poza tym zwykłe włamania i drobne przestępstwa. Na pewno nie było to miasteczko, w którym wszyscy się znają i nigdy nic się nie dzieje. A jednak stanowiło w pewnym sensie bezpieczne i spokojne miejsce, ze spokojną społecznością, ludźmi, którzy tu dorastali, często wracali po skończeniu szkół i zakładali rodziny[1].
Nie takie duże, i nie całkiem malutkie. Biedne nie, ale i niebogate. Niezbyt spokojne, ale i nie takie znowu niebezpieczne. Zwyczajne.
Kolejne pokolenia nie rzucają się w panicznej ucieczce do Nowego Jorku, w poszukiwaniu wielkomiejskiego zgiełku i szyku. Wielu zostaje, mieszka obok tych, z którymi dorastało. Choć zawsze znajdzie się wyjątek. Ot, choćby zbuntowana nastolatka, która chciałaby zrobić karierę w mieście wieżowców i wielkich możliwości.
Charlene marzy o karierze muzycznej. Czy ma na nią szansę? Kwestia jest dyskusyjna, ale przecież nie można tak łatwo odrzucić w kąt swych największych pragnień. Nastolatka występuje wraz z kumplami w zespole rockowym. To jej jednak nie wystarcza. The Big Apple kusi i wydaje się być odpowiednim miejscem do tego, by rozpocząć karierę. Gdy Charlene nagle znika, wielu sądzi, że po kłótni z matką, dziewczyna postanowiła opuścić rodzinne miasteczko i ruszyć do Nowego Jorku.
Wśród mieszkańców Hollows są jednak tacy, którzy poddając wątpliwościom tę teorię, woleliby jak najszybciej zabrać się za rozwiązanie zagadki zniknięcia nieletniej. Starsze pokolenia doskonale pamiętają tragedię sprzed lat, kiedy to zaginęła jedna z dziewczyn, a poszukiwania wszczęto dość późno. Zbyt późno.
Śledztwo prowadzi detektyw Jones Cooper. Jego żona jest psychoterapeutką, a syn byłym chłopakiem Charlene. Cała trójka mocno zaangażowała się w tę sprawę, choć każde z nich z innego powodu. Niektórym zaginięcie przypomina o przeszłości. To, co w miasteczku zdarzyło się przed laty, wciąż nie wyparowało z pamięci kilku jego mieszkańców.
Czy zaginięcie Charlene może mieć coś wspólnego z tamtym dramatem?
Kruche więzi Lisy Unger nie należą do książek, których akcja rusza z kopyta. Pierwszy tom cyklu Hollows rozkręca się bardzo powoli i dopiero w drugiej połowie dzieje się w fabule niemal tyle, ile w umysłach bohaterów. Amerykanka skupia się w dużej mierze na tym, co kłębi się w myślach wykreowanych przez nią postaci, a jest tego sporo. Zniknięcie Charlene wzbudza duże poruszenie. Co prawda nie brakuje takich, którzy pewni są, że dziewczyna zwiała z domu (zwłaszcza, że coraz głośniej mówi się o konfliktach rodzinnych, w tym o trudnych relacjach zaginionej z ojczymem), ale sporo jest tych, którzy obawiają się dużo większej tragedii.
Lisa Unger [źródło] |
Autorka skupiła się przede wszystkim na emocjach, starannie przybliżając sylwetki kolejnych bohaterów, każąc im analizować teraźniejszość i wspominać przeszłość. Widać to wyraźnie zwłaszcza w pierwszej części książki, kiedy przed oczami obecnych ojców i matek, pojawiają się obrazy ze szkolnych lat, stopniowo tworząc obraz tragedii, która pewnej zimy wstrząsnęła lokalną społecznością. Dzięki temu szczegółowemu zapisowi przemyśleń, wspomnień, emocji, krok po kroku odkrywamy dlaczego zniknięcie Charlene tak wstrząsnęło niektórymi mieszkańcami. W pewnym momencie łatwo dojść do wniosku, że Kruche więzi należą do tych powieści, w których wątek kryminalny jest przede wszystkim sposobem, by zwrócić uwagę czytelników na pewnie niepokojące społeczne zjawiska.
Lisa Unger pokazuje, jak trudne, często poplątane relacje rodzinne, odbijają się na naszym życiu. Jak warunki, w jakich wychowują się dzieci, czy wzorce (lub ich brak), jakie obserwują, w dużej mierze rzutują na charakter drogi obieranej w przyszłości. Jeden z bohaterów kilkakrotnie zadaje pytanie o to skąd wiadomo czy jest się dobrym czy złym. Nastolatek ma trudności w odnalezieniu się w świecie, w którym obowiązują pewne normy, bo sam był niejednokrotnie świadkiem tego, jak bliska mu osoba łamała ogólnie przyjęte zasady. Jego sytuacja doskonale obrazuje to, jak ogromny wpływ na dziecko mają obserwowane przez nie zachowania rodziców i jak niełatwo zrozumieć, że ten, który zdawał się autorytetem, jest niegodzien podziwu, a jego metody postępowania niekoniecznie nadają się do powielania, jeśli chce się być akceptowanym przez innych. Czasami granica między dobrem a złem wydaje się tak niewyraźna, a ocena własnego postępowania może przerastać, powodować mętlik w głowie, wywoływać frustrację.
Problemem, który fascynuje mnie od zawsze, jest to, jak drobne decyzje, gesty i słowa, które wydawałyby się niewiele znaczące, mogą wywołać całą lawinę zdarzeń. Lawinę, którą często niełatwo powstrzymać. W Kruchych więziach niejednokrotnie myśli bohaterów zajmą te, dotyczące tych kilku chwil, które zadecydowały, czasami drastycznie, o czyichś dalszych losach. Wystarczyło nie zatrzymywać samochodu, nie podnosić głosu, nie zgadzać się na czyjś pomysł. Odmówić albo posłuchać. Odejść albo zostać. Zaprzeczyć albo potwierdzić. I już wszystko mogłoby wyglądać inaczej. W obliczu tragedii często zadajemy sobie pytanie, czy gdybyśmy postąpili inaczej, można było uniknąć dramatu? Problem w tym, że nie dostajemy ani drugiej szansy, ani odpowiedzi.
Thriller psychologiczny Lisy Unger jest niezbyt zaskakujący w warstwie kryminalnej, ale mam wrażenie, że celem autorki było raczej ukazanie emocji ludzi dotkniętych tragedią, czy walczącymi z demonami przeszłości, niż stworzenie złożonej, nieprzewidywalnej intrygi. W nocie od autorki, Amerykanka zdradza, że jej opowieść zainspirowało życie. Gdy miała piętnaście lat, zaginęła jej koleżanka. Nie znały się zbyt dobrze, ale ta tragedia, a właściwie towarzyszące jej poruszenie, utkwiły jej w pamięci na tyle mocno, że przez dwadzieścia lat szukała sposobu na to, jak opowiedzieć podobną historię. Wydaje mi się, że obrała dobrą drogę - ciekawie pokazała różne reakcje na tragedie, postaci targane skrajnymi emocjami. Jednak ta sama wnikliwość w opisywaniu stanów emocjonalnych bohaterów, zadziałała też w pewnym stopniu na niekorzyść opowiadanej historii, miejscami czyniąc ją nieco zbyt rozwlekłą. Im bliżej końca opowieści, tym dynamiczniejsza akcja i większe napięcie, a czytelnik coraz mocniej odczuwa to, że to także thriller ze zbrodnią w tle, paskudnymi sekretami i przeszłością, o której nie da się zapomnieć.
Ona ciągle tam była, w umysłach wszystkich. Jak mogła nie być? Wszyscy ją pamiętali. Ona nigdy stąd nie odeszła[2].
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
wielbicielem opowieści o niewielkich społecznościach
zwolennikom historii łączących przeszłość z teraźniejszością
miłośnikom tajemnic sprzed lat
ceniącym rozwiniętą część psychologiczną w kryminałach
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
wielbicielem opowieści o niewielkich społecznościach
zwolennikom historii łączących przeszłość z teraźniejszością
miłośnikom tajemnic sprzed lat
ceniącym rozwiniętą część psychologiczną w kryminałach
***
[1] Lisa Unger, Kruche więzi, przeł. Jan S. Zaus, Wyd. W.A.B, 2014, s. 59
[2] Tamże, s. 121.
***
egzemplarz recenzencki |
Póki co chcę się najpierw zapoznać z kryminałami polskich autorów, ale jak będę miała chęć na zmianę to chętnie sięgnę po ,,Kruche więzi"..
OdpowiedzUsuńA co z polskich planujesz?
UsuńSzkoda, że akcja powoli się rozkręca. Zazwyczaj wolę jak od razu rusza z kopyta. Niemniej fabuła mnie zaciekawiła, dlatego nie skreślam tej książki całkowicie.
OdpowiedzUsuńFabuła brzmi ciekawie. Bardzo lubię thrillery psychologiczne, więc książka Unger jest zdecydowanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa, chociaż muszę przyznać, że ostatnio w pewien sposób zaczynają mnie irytować książki, w których akcja powoli się rozkręca... Może to dlatego, że ostatnio miałam za dużo do czynienia z takowymi.
OdpowiedzUsuńW takim razie czas na kilka dynamicznych lektur, a później możesz wracać do Unger. :)
UsuńJeśli sięgam po ten gatunek, to właściwie stawiam na akcję, ale jeśli autorka wchodzi w głowy bohaterów to jestem tym bardziej na tak ;)
OdpowiedzUsuńThiller psychologiczny? To coś dla mnie i nawet to, że akcja powoli się rozkręca nie jest dla mnie wystarczającym powodem, żeby z książką się nie zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńA jak to się stało, że nie słyszałam o tej książce?? Hmm...
OdpowiedzUsuńWidzisz, widzisz? Jestem niezastąpiona. :D
UsuńThriller psychologiczny? Może być ciekawie...
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka książek autorki i były całkiem niezłe, więc tą też pewnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka. Zapewne zwróciłabym na nią uwagę w księgarni. Nie czytałam nigdy książki tej autorki, ale skoro polecasz książkę miłośnikom kryminałów (które ostatnio czytam) i wielbicielom opowieści o niewielkich społecznościach, to polecasz ją mi! Tę miłość do niewielkich społeczności mam trochę po Kingu (te jego miasteczka w stanie Maine!) a trochę dlatego, że w takiej się wychowałam. O polskiej wsi wolę jednak czytać w sielankowej wersji :)
OdpowiedzUsuńPolskie czy norweskie - małe miejscowości najbardziej lubię w mrocznych odsłonach. ;)
UsuńLubię tajemnice, więc ta książka może mi się spodobać:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci rację w kwestii tych drobnych rzeczy, które jak się po czasie okazuje, miały na kogoś duży wpływ. Często zastanawiam się nad takimi rzeczami i dochodzę do wniosku, że to zadziwiające w jaki sposób jedno błahe słowo może być dla kogoś ważne, albo jak niby drobne niedopatrzenie ma poważne konsekwencje. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Unger, ale tą jestem zaciekawiona. I nie przeszkadza mi nieco rozwlekła akcja, bo oczekuję pogłębionej psychologii bohaterów i dokładnego zobrazowania jak zaginięcie dziewczyny wpłynęło na mieszkańców miasteczka.
OdpowiedzUsuńMnie też to zawsze zadziwia. Czasami zastanawiam się nad tym, co by mogło się zdarzyć, gdybym w pewnym momencie zrobiła czy powiedziała coś zupełnie innego. No, ale na gdybanie szkoda czasu. ;)
UsuńOstatnio czytałam opinię Martyny na temat tej książki i ją również przystopował początek - a dopiero po połowie książki akcja się rozkręca - coś w tym musi być. mam nadzieję, że podołam :)
OdpowiedzUsuńFabuła brzmi bardzo ciekawie, ale, póki co, nie jestem zainteresowany.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mimo słabo rozkręcającej się akcji, zaciekawiłaś mnie tą pozycją. Szczególnie intryguje mnie to, jak pisarka przedstawiła psychikę kolejnych bohaterów i targające nimi emocje. Muszę zapamiętać sobie te nazwisko i tytuł.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, jak nastawię na thriller psychologiczny z tajemnicami i wpływem przeszłości, to myślę, że lektura przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJeżeli kiedyś będę miała okazję, to chyba sięgnę po tę książkę. Dobre pisarsko grzebanie w ludzkiej psychice zawsze brzmi interesująco.
OdpowiedzUsuńCzęsto na takim gdybaniu spędzamy dużo czasu, a rzeczywiście niewiele nam to daje - nigdy nie wiadomo czy gdyby... to byłoby rzeczywiście lepiej, a my bylibyśmy na przykład szczęśliwsi.
OdpowiedzUsuńCzasami mam ochotę na powieść, która skupia się na zbrodni i kryminalnej stronie historii, ale nie mam też nic przeciwko takim jak "Kruche więzi", gdy akcja może nie gna do przodu, ale w zamian dostajemy więcej materiału do refleksji. Właściwie to nie wiem, które powieści lubię bardziej. Tak czy inaczej zapisałam sobie tytuł, bo wydaje mi się, że by mi się spodobała.
Takie gdybanie do niczego nie prowadzi - długo się tego uczyłam, choć i teraz zdarza mi się zastanawiać co by było, gdyby... No, ale coraz rzadziej. :)
UsuńJa się wciąż uczę, a wychodzi różnie :P
UsuńSpodobała mi się ta recenzja. Książka też, tylko szkoda, że akcja początkowo się rozkręca wolno, troszkę mnie dorzuca od takich powieści, ale może nie potrzebnie.
OdpowiedzUsuńMoże uda mi się przeczytać:)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie.
OdpowiedzUsuń