Antoni Libera Madame Wyd. Znak 1998 396 stron |
Madame, ach, Madame! Grosik za twe myśli, życie za czułe spojrzenie.
Madame, barwny kwiecie na tle szarości. Piękny, niedostępny, kuszący, daleko poza zasięgiem.
Powieść Antoniego Libery Madame, przenosi nas do lat sześćdziesiątych. Jej bohater, maturzysta z jednego z warszawskich liceów, zakochuje się w dyrektorce szkoły uczącej francuskiego. Bystry, wrażliwych chłopak o nieco buntowniczej naturze, robi co może, by zwrócić na siebie uwagę pięknej kobiety, tak ogromnie odróżniającej się od reszty nauczycieli - szarych zgorzkniałych, nudnych, w najlepszym razie nijakich. Chodziła elegancko ubrana, wyłącznie w garderobie produkcji zachodniej (to się widziało od razu), miała wypielęgnowane ręce, zdobione gustowną biżuterią, i bił od niej odurzający zapach dobrych, francuskich perfum. Jej twarz pokrywał zawsze starannie zrobiony makijaż, a głowę wieńczyły lśniące, kasztanowe włosy, przycięte krótko i zgrabnie ułożone ponad długą, wysmukłą szyją. Trzymała się prosto, miała nienaganne maniery, a przy tym ciągnął od niej jakiś mrożący chłód[1].
To zauroczenie, ta fascynacja, która każe mu grzebać w przeszłości nauczycielki, zdobywać o niej informacje z wszelkich możliwych źródeł, czatować pod jej oknem, wyróżniać się na lekcjach czy to wiedzą czy bezczelnością, te śmiałe uczynki, tajemnicze podchody - nie tylko pozwalają mu poznać kobietę nieco bliżej, ale także podjąć decyzje odnośnie przyszłości. Co dalej, po maturze? Dokąd? Którędy? Po co?
To zauroczenie, ta fascynacja, która każe mu grzebać w przeszłości nauczycielki, zdobywać o niej informacje z wszelkich możliwych źródeł, czatować pod jej oknem, wyróżniać się na lekcjach czy to wiedzą czy bezczelnością, te śmiałe uczynki, tajemnicze podchody - nie tylko pozwalają mu poznać kobietę nieco bliżej, ale także podjąć decyzje odnośnie przyszłości. Co dalej, po maturze? Dokąd? Którędy? Po co?
Parafrazując słowa Jerzego Pilcha: powiedzieć, że Madame Antoniego Libery, to literacka perełka, to nic nie powiedzieć. Spróbować opisać tę książkę własnymi słowami, to zderzyć się z murem ograniczenia językowego, niemożnością popisania się erudycją. Napisać, że jest to historia miłosnego zauroczenia ucznia względem jego nauczycielki, to spłycić niemożebnie temat, to ograniczyć się do jednego wątku będącego zaledwie pretekstem do rozważań na szereg zagadnień.
W szarej, pełnej ograniczeń Polsce czasów PRL-u, Madame zdaje się być niczym kolorowy motyl, przedstawicielka innego świata, pachnącej Zachodem doskonałości. Z tą swoją elegancją, klasą, znajomością języka ludzi kultury i sztuki stanowi ogromny kontrast dla rzeczywistości, która ją otacza. Nietrudno się więc dziwić, że dla spragnionego wolności, swobody, zachodniego luzu chłopaka, staje się nie tylko przedmiotem młodzieńczych uczuć, ale także symbolem lepszego świata, równie egzotycznym, niedostępnym, co paryskie salony, zachodni styl bycia.
Doskonała niedoskonałość bohatera zdaje się nieco przerysowana. Oto mamy młodzieńca zafascynowanego dorobkiem kulturalnym ludzkości, poszukującego ujścia swych emocji czy to poprzez założenie zespołu muzycznego nijak wpasowującego się w standardy dorocznego festiwalu chórów, prowokacyjne "no more" rzucone w twarz jednemu z nauczycieli, czy to przez stworzenie scenariusza spektaklu, uznanego za kosmopolityczny, przez dyrektora określony jako wyrażający bierny, a nawet pogardliwy stosunek do tradycji i kultury własnego narodu[2]. Wszystko co robi nasz bohater, wydaje się być gloryfikacją Zachodu, niezgodą na akceptację aktualnego stanu rzeczy. W tym buncie bezczelnego erudyty, można dostrzec pragnienie zmian, oswobodzenia skrzydeł, wydarcia się cenzurze, wyskoczenia poza ramy. Wyższość nastolatka, który na rówieśników patrzy nieco z góry, dość łatwo usprawiedliwić (czy słusznie, to już inna kwestia) - wszak jest to głos sprzeciwu, próba wyzwolenia. Błyskotliwy, inteligentny, wygadany, z łatwością cytujący Szekspira, powołujący się na wielkich świata kultury, na tle pozostałych wydaje się nadnaturalnie zdolny. Niedoskonały w swej pewności siebie, w wywyższeniu się ponad innych, irytuje, drażni, aż prosi się o zegarek Ruhla, synonim taniości, kiczu. Dostaje zresztą taki, niszczy go, lecz nie spuszcza z tonu. Młodość najwyraźniej ma swoje prawa, dopiero dorosłość ściąga jej cugle.
Można starania bohatera nazwać śledztwem, wścibstwem, ba! podciągnąć je pod stalking, bo choć pojęcie to jest świeżo ukute, jak ulał pasuje do młodzieńca, co niczym cień podąża za swą muzą. Można chłopaka nie lubić, bo sympatii raczej nie wzbudza. Można się też dziwić temu uczuciu, które ma w sobie więcej kalkulacji niż emocji, choć to akurat podciągnęłabym raczej pod symboliczną tęsknotę za zachodnim stylem życia niż porywy serca. Można się czepiać i narzekać, a jednak powieść Libery nie daje o sobie zapomnieć.
Co stanowi o wartości Madame? Co sprawia, że jest powieścią tak chętnie czytaną, że nie zapomniano o niej wraz z upływem czasu? Mnogość aluzji, nawiązań, kulturalnych wtrętów. Na kartach powieści znajdziemy liczne odwołania. Do Mickiewicza, Racine'a, Prousta, Manna, Szekspira, Dantego. Do wielu innych. Każdego można kupić na wiele sposobów, różnymi środkami. Choćby erudycją, kulturalnym obyciem, tym właśnie kupił mnie Antoni Libera. Wiedzą, językową ekwilibrystyką. Niezbyt oryginalną historię chłopaka zafascynowanego nauczycielką, obudował całą gamą niebanalnych scen, emocji i fraz. Raz bawi, raz snuje rozważania to o sztuce, to znów o samym życiu. Złożoność powieści, jej wielowarstwowość sprawia, że kilkanaście lat po premierze, wciąż jest wznawiana, kupowana, czytana. Niezmiennie fascynująca.
Kim bylibyśmy wszyscy (...) bez fundamentu kultury, bez tabu i obyczaju, a zwłaszcza bez języka, bez mowy kunsztownie wiązanej[3]...
Ray Charles - Hit The Road Jack
***
Książkę polecamwielbicielom literatury polskiejmiłośnikom historii z czasów PRL-uceniącym błyskotliwe językowo powieści
***
[1] Antoni Libera, Madame, Wyd. Znak, 1998, s. 44.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 336.
***
Warto zajrzeć
Mam ją na półce i ciągle czeka na swoją kolej. Twoja recenzja umocniła we mnie przekonanie, że koniecznie muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam. Kawał dobrej prozy.
UsuńPierwszy raz o niej słyszę. Podoba mi się fabuła i mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńJeśli spodoba Ci się styl autora, to się nie zawiedziesz. :)
UsuńKiedy przeczytałam jak wykrzykujesz No more! w pierwszym momencie myślałam, że to będzie miażdżąca krytyka;)
OdpowiedzUsuńNie wykrzykuję. Śpiewam sobie. :P
UsuńOczywiście:) Ale w pierwszym momencie myślałam, że to takie nawiązanie w przewrotnym stylu;)
UsuńMogłoby tak być, gdyby nie to, że to świetna książka. ;)
UsuńMam tę książkę w swojej kolekcji. Czytałam jeszcze w liceum, jest niesamowita :) A dlaczego taka piosenka? :P
OdpowiedzUsuńNie chce mi się wstawać po książkę (bo bym Ci podała numer strony), ale w niej znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie. :D
UsuńDawno czytałam i nie pamiętam. Nie wstawaj, sama poszukam w swojej :P
UsuńZnalazłaś? :P
UsuńBrzmi interesująco. Poszukam...przeczytam :) /monweg
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ciekawa i ujmująca. Niestety po książkę nie sięgnę, ponieważ nie lubię czytać o historii z czasów PRL-u, ale polecę ją mojemu tacie. On zapewne będzie z niej zadowolony.
OdpowiedzUsuńPoleć koniecznie, jeśli jeszcze jej nie zna, to powinna mu się spodobać. :)
UsuńTak, tak, piękna historia okropnego stalkingu ;)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, spójrz jak ładnie można opisać stalking. Ciekawe jak wyglądałaby ta opowieść snuta przez Madame. :P
UsuńJeżeli jest PRL to już jestem na TAK :) to moje ulubione czasy w literaturze, więc z chęcią przeczytam:))
OdpowiedzUsuńAno jest. Spodoba Ci się. :)
UsuńWow po Twojej recenzji nic tylko rzucić się do księgarni lub biblioteki :) "Madame" mam w planach od dawna, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ja dość długo zwlekałam i zupełnie niepotrzebnie. :)
Usuńto zdecydowanie nie dla mnie - nie lubię takich klimatów :)
OdpowiedzUsuńU mnie chyba mało jest recenzji książek w twoich klimatach. ;)
UsuńTym bardziej cieszę się, że mam w planach tę książkę :) Już się nie mogę lektury doczekać:)
OdpowiedzUsuńStawiam mały palec lewej stopy na to, że Ci się książka spodoba. (Zanim napiszesz recenzję, weź pod uwagę to, że jestem do niego przywiązana :)
UsuńChyba sobie podaruję, choć z pewnością jest to interesująca pozycja :)
OdpowiedzUsuńJak sobie chcesz, ale gdybyś kiedyś zmieniła zdanie... ;)
UsuńNie jestem za bardzo przekonany, więc chyba sobie odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńChyba faktycznie nie Twoje klimaty, ale może kiedyś zmienisz zdanie. :)
UsuńNo to znalazłam się w gronie tych, którym książkę polecasz, ponieważ PRL uwielbiam!
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
Świetna książka. Spodoba Ci się. :)
UsuńDodaję do poszukiwanych:) Bardzo lubię piosenki Ray'a Charles'a:)
OdpowiedzUsuńPrzez tę recenzję nucę ją cały dzień. :P
UsuńKsiążkę dostałam od przyjaciółki na Gwiazdkę i tak leży, a raczej stoi na półce, jedynie przeglądana. Chciałam tę książkę mieć, chciałam ją przeczytać, czytałam wiele zachwytów, bardzo mnie "Madame" interesuje, ale... Sama nie wiem, czemu jej jeszcze nie zaczęłam.
OdpowiedzUsuńMoże ta książka czeka po prostu na swój czas? :)
UsuńSpamowi mówimy: NIE!
OdpowiedzUsuńWłaśnie język! Jakim pięknym językiem jest napisana ta książka! :) Odetnę Ci któryś palec za zbezczeszczenie go "stalkingiem". :P Co Ty na to? :P
OdpowiedzUsuńOj, bo zacznę śpiewać!
Usuńto niekoniecznie moje klimaty(PRL), ale jak zwykle jestem zakochana w recenzji i nie mówię nie;) - niesamowicie piszesz! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj tam, PRL to tylko tło. Skupisz się na pierwszym planie i języku, to nawet go nie zauważysz. :P
UsuńDziękuję! :)
Czasem czytam książki z okresu PRl-u, więc jak na nią trafię to przeczytam.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Ci się spodoba. Język jest niesamowity. :)
UsuńUwielbiam okres PRL-u, dlaczego ja tego jeszcze nie czytałam, łał, wspaniała, dodaję do chcę przeczytać ;).
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego nie czytałaś, ale nie widzę powodu, dla którego nie miałabyś tego zmienić. ;)
UsuńTak, ciężko o niej pisać, ale co przeczytałam, to moje. P.S.: zaraz napiszę ci maila.
UsuńAj low ju. :)
Usuńtak, tak, ja ciebie także miłuję (lowam?) ;)
UsuńAleż się zrobiło lowantycznie. :P
UsuńTa książka jest jednym z moich czytelniczych priorytetów! Ale najpierw muszę ją zdobyć...
OdpowiedzUsuńW bibliotece nie ma? Mam wrażenie, że to taka książka, którą znajdziesz w większości bibliotek.
UsuńKusisz, kusisz tę recenzją;)
OdpowiedzUsuńDaj się skusić, bo to dobra książka. :)
UsuńCzytałam ją ponad 10 lat temu i do dzisiaj jestem nią zauroczona. Świetny debiut, piękna opowieść.
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie zdążyłam pójść na spektakl - plakaty na mieście zobaczyłam dopiero post factum...
Spektakl też bym chciała zobaczyć. Ogromnie jestem ciekawa czy udało się przenieść na deski magię języka Libery.
UsuńPrzyznam się, że wcześniej o niej nie słyszałam ;) Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBo to już nie nowość, ale warto ją odgrzebać. :)
UsuńLubię klimat retro, przeszłość opisaną w powieściach. Zapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńJest ciekawa, a przede wszystkim - pięknie napisana.
UsuńTyle książek mam w planach, ale co mi szkodzi mieć jedną więcej :P
OdpowiedzUsuńRacja. Zwłaszcza, że ta jest naprawdę dobra. :)
Usuń... czytałam ją jeszcze jako lekturę na studiach i zakochałam się w tej książce od pierwszych przeczytanych zdań 😊...
OdpowiedzUsuńJakoś mnie to nie dziwi. ;)
Usuń