Joanna M. Chmielewska Karminowy szal Wyd. MG 2013 240 stron |
Maria. Marta. Magdalena. Przyjaciółki z dzieciństwa. Co prawda w pewnym momencie ich drogi się rozeszły, ale nie na stałe. Coś się wydarzyło, coś co sprawiło, że po latach znów się spotykają. Już jako dorosłe kobiety, przy grzanym winie w klimatycznej Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem, powracają do czasów młodości, do szkolnego okresu, tajemnic, które przed sobą mają. Dopiero teraz, w kawiarni, nabierają odwagi, decydują się na szczerość i postanawiają rozliczyć się z przeszłością, z wydarzeniami, o których chciałoby się zapomnieć, lecz one nijak wymazać się z pamięci nie dają.
To Magdalena wpadła na ten absurdalny pomysł. Marta nie sądziła, że ona może mówić serio, przypuszczała, że to pomysł w stylu "daj sobie w wyobraźni to, czego nie możesz mieć w rzeczywistości", takie psychiczne odreagowanie. Włączyła się więc w te jej fantazje, traktując je jak zabawę. Marysia też wzięła w tym udział[1].
O co chodzi? Nie wiadomo. Joanna M. Chmielewska, autorka powieści Karminowy szal, długo trzyma czytelników w niepewności. Swą powieść zaczyna od słowa znalazłam[2], włożonego w usta jednej z bohaterek. Co znalazła Magda? Czasownik dokonany. Dokonany. Nareszcie. Kilka miesięcy poszukiwań, mozolne tropienie urywających się śladów i w końcu sukces. Dlaczego więc w głosie Magdaleny nie ma nawet cienia radości i dlaczego Marta też jej nie czuje? Dlaczego nie ma satysfakcji, że czegoś dokonały (a właściwie, że dokonały tego Maria i Magdalena, bo Marta była głównie obserwatorką), tylko żal, że coś się kończy?[3] Zanim poznany odpowiedzi, nim dotrzemy do niespodziewanego finału, musimy lepiej poznać nasze bohaterki. I one siebie też.
Spotkały się w szkole. Nie takiej zwykłej, publicznej, do jakiej chodziła większość z nas. Chorowite, trafiły do specjalnego ośrodka, z dala od rodziców, dotychczasowych znajomych. Tam dziewczynki zaprzyjaźniły się, wspólnie spędzając czas i pakując w rozmaite sytuacje, zżyły się dość mocno. A jednak nie do końca były wobec siebie szczere. Dopiero w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem zdobyły się na zwierzenia.
Jeśli zdarza się wam sięgać po tzw. literaturę kobiecą, to pewnie nie raz trafiliście na historię przyjaciółek, które borykają się z mniej lub bardziej poważnymi problemami. Zwykle bohaterki wykonują różne zawody (mniej lub bardziej płatne, jedna jest cenioną specjalistką w poważnej firmie, druga artystką ledwie wiążącą koniec z końcem, etatem trzeciej jest rola matki i żony), mają różne charaktery, poglądy na życie i każda jest uwikłana w inny typ związku z facetem (stateczna mężatka znudzona rutyną, singielka skacząca z kwiatka na kwiatek, ciężarna, którą facet właśnie wystawił do wiatru, młoda wdowa, pozbawiona wiary, że zakocha się raz jeszcze). Karminowy szal pod tym względem się nie wyróżnia.
Magda to singielka z wyboru. Przebojowa, zwariowana, od wczesnych lat była pomysłodawczynią wszelkich zabaw i akcji. Pracuje w agencji reklamowej, facetów zmienia jak rękawiczki. Ani myśli dać się usidlić mężczyźnie, choć kręci się koło niej taki jeden, całkiem przyzwoity, potencjalny kandydat na męża. Magdę nie interesuje jednak stały związek, a na myśl o macierzyństwie przechodzą ją dreszcze.
Perfekcjonistka Marta jako jedyna ma stabilną sytuację rodzinną. Od lat jest żoną Krzysztofa. Ma dwójkę dzieci i staje wręcz na głowie, by być perfekcyjną matką oraz żoną, nawet za cenę realizacji własnych pasji. Dla siebie czasu ma niewiele, małżeństwo ją nudzi, przewidywalność każdego dnia nuży. Coraz częściej przeszkadza jej obecny styl życia, a poczucie, że wszystko ma pod kontrolą, zapięte na ostatni guzik, wcale nie przynosi satysfakcji..
Spotkanie przy grzanym winie stanie się momentem przełomowym dla każdej z kobiet. Nie tylko razem spróbują się rozliczyć z uwierającą je przeszłością, ale także natchną siebie nawzajem do zmian.
Joanna M. Chmielewska prowadzi akcję na dwóch płaszczyznach. Poznamy obecną sytuację bohaterek, a w kolejnych retrospekcjach, stopniowo będziemy zaznajamiać się z wydarzeniami z dzieciństwa, które krok po kroku przybliżą nam powód, dla którego kobiety umówiły się po latach.
Najbardziej poruszyła mnie historia Marii, zwłaszcza scena, w której jako kilkuletnia dziewczynka prezentuje nauczycielce obrazek, na którym miała uwiecznić swoją rodzinę. Marysia narysowała tatę jako ogromnego czarnego kota. Zajmował pół kartki, miał długie wąsy i czerwone pazury. Sama nie wiedziała, dlaczego narysowała je czerwone, potem jej się to nie podobało, bo te pazury wyglądały jak we krwi, ale już nie poprawiała. A mama na tym rysunku była malutką szarą myszką, która tylko nosek wystawiała z norki[4]. Gdzie na tym rysunku była Marysia? W norce[5] - odpowiedziała dziewczynka, a mnie zrobiło się przeraźliwie smutno.
Konsekwentnie budowany nastrój tajemnicy jest największym autem Karminowego szala. Połączenie bohaterek tak różnych charakterologicznie, tak odmiennych pod względem poglądów, stylu życia, nie jest niczym nowym. Wątki dotyczące uczuciowego życia dorosłych bohaterek toczą się dość przewidywalnie. Na szczęście główną osią książki jest ta łącząca spotkanie po latach z dzieciństwem spędzonym w ośrodku, z wydarzeniami, które miały tam miejsce. Ten wątek, najciekawszy i najbardziej zagadkowy sprawia, że książkę czyta się z zainteresowaniem. Dużym plusem są także umiejętnie wprowadzane retrospekcje. Czasami wystarczyło jedno słowo, jakaś scena, by bohaterki przenosiły się myślami wstecz, do czasów dzieciństwa. Zgrabne połączenie przeszłości z teraźniejszością sprawia, że trudno się w tej historii pogubić, a pomieszanie czasów nie wybija z rytmu czytania.
Nastrój powieści obyczajowej Joanny M. Chmielewskiej daleki jest od sielskiego. To dość smutna opowieść, ale nie z gatunku tych depresyjnych, po których nawet wiosenne pejzaże tracą kolory. Jest tu miejsce także na uśmiech i nadzieję. W klimatycznej kawiarni jest miejsce nie tylko na przygnębiające wspomnienia, ale także radość, a nawet... miłość. Warto tam zajrzeć.
Coś się kończy...
(...)
Coś się zaczyna...
(...)
Coś się zmienia...
(...)[6]
***
Książkę polecammiłośnikom literatury obyczajowejwielbicielom tajemnic z przeszłościposzukującej melancholijnej lektury na długie wieczory
***
[1] Joanna M. Chmielewska, Karminowy szal, wyd. MG, 2013, s. 10.
[2] Tamże, s. 7.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 62.
[5] Tamże, s. 63.
[6] Tamże, s. 226
Słyszałam o tej książce chyba z powodu jakiegoś "kolorowego" wyzwania. Nie jestem fanką literatury kobiecej, bo wydaje mi się strasznie schematyczna. Ale przywołany przez Ciebie cytat faktycznie jest trochę... dobijający.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://malinowe-wspomnienia.blogspot.com/ :)
Bywa schematyczna, to fakt, ale czasem trafia się coś ciekawego (ew. tak mi się tylko wydaje, bo mam za mały materiał porównawczy. ;)
Usuńmyślę, ze to dość fajna lekturka właśnie na jesienne wieczory. I choć nie przepadam za obyczajówkami to zdecydowanie umiejętnie mnie przekonałaś!!
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że na jesienne wieczory jest jak ulał. Trochę w listopadowym klimacie, ale jednak z nadzieją na wiosnę. ;)
UsuńCzytałam dwie książki Joanny M. Chmielewskiej. Jedną była "Sukienka z mgieł", a drugą właśnie "Karminowy szal" i ta pierwsza podobała mi się bardziej. Jeśli jeszcze nie czytałaś, a masz ochotę na taką literaturę to koniecznie to zrób :-)
OdpowiedzUsuńJak mi w ręce wpadnie, to chętnie przeczytam, ale kupować nie będę. Tego typu książek na półkach, mimo wszystko, raczej nie gromadzę. :)
UsuńPoruszyła mnie ta książka, chociaż zawsze wydawało mi się, ze to nie jest literatura dla mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też niekoniecznie, a jednak dobrze się czytało. Ot, magia literatury. ;)
UsuńO, Aniula pożyczyła ją kilka dni temu z biblioteki la la la. Cieszę się, że ją całkiem pozytywnie odbierasz!!! Mam nadzieję, że ze mną będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję. :)
UsuńOkropnie się wymęczyłam przy tej książce. Nudna, przewidywalna, nie wnosząca nic nowego. Jednak dla mnie Chmielewska jest tylko jedna:)
OdpowiedzUsuńEeee... Na tle innych książek tego typu nie wypadła tak źle. Wątki miłosne faktycznie - przewidywalne do bólu, ale ten główny mnie zaskoczył.
UsuńW książkach tej autorki mnie akurat podoba się wszystko, więc polecam Ci pozostałe:)
OdpowiedzUsuńJak mi wpadną w ręce, to chętnie przeczytam. Pierwsze spotkanie z twórczością autorki zaliczam do udanych. :)
UsuńNie znam twórczości tej autorki, ale chciałabym to zmienić, gdyż od jakiegoś czasu wodzę oczyma za ,,Kaszmirowym szalem'' i chyba się wreszcie na niego zdecyduje skoro ogólnie nie jest źle. Tylko te melancholijne klimaty odrobinę mnie niepokoją.
OdpowiedzUsuń*Karminowym ;)
UsuńTo na wszelki wypadek czytaj wtedy, kiedy nie będziesz miała doła. ;)
Czytając Twoją recenzję cały czas miałam przed oczami "Czerwony rower" A. Kozłowskiej. Wydają się być podobne:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że masz rację? :)
UsuńKażdego, kto przeczytał te książkę pytam: czy pani na okładce to wg Ciebie Katie Holmes? :)
OdpowiedzUsuńPodobna, ale czy to ona? Wątpię. :)
Usuń"Karminowy szal" bardzo mi się podobał i chętnie przeczytałabym jeszcze inne powieści tej autorki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, dostawco niezłych książek. :P
UsuńPolecam się na przyszłość ;)
UsuńBędę o tym pamiętać, a na razie czekam aż się uporam z najważniejszymi książkami i biorę się za Sekielskiego. :)
UsuńJa też chcę niedługo przeczytać "Obraz kontrolny". Może uda mi się przed Tobą :P
UsuńNa pewno Ci się uda, o to możesz być spokojna. :)
UsuńBardzo,ale to bardzo podobały mi się wszystkie książki, które napisała Pani Chmielewska:) Z czystym sumieniem polecam poprzedniczki bo są na prawdę warte przeczytania:)
OdpowiedzUsuńJeśli będą w bibliotece, to chętnie wypożyczę. :)
UsuńTaka klimatyczna kawiarni mi się marzy, odkąd przeczytałam tę powieść.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwie. Sama chętnie poszłabym do takiej na herbatę. :)
UsuńFaktycznie poruszająca historia Marii.. Książki jeszcze nie czytałam, ale chodzi już za mną od jakiegoś czasu i mam na nią chęć :)
OdpowiedzUsuńBardzo poruszająca. Taki rysunek mówi przerażająco wiele.
UsuńNo jak na literaturę kobiecą, to faiktycznie moze być :)
OdpowiedzUsuńNa tle innych - ta książka prezentuje się nieźle, to fakt. :)
UsuńA nawet faikt ;) Przepraszam za literówkę - szybciej piszę, niż myślę :D
UsuńE tam, ja nie takie literówki robię. :P
UsuńTej autorki czytałam właśnie "Karminowy szal", jak i "Poduszkę w różowe słonie". Ta pierwsza podobała mi się trochę bardziej, bo "Karminowy..." według mnie był odrobinę zbyt podobny do "Poduszki...".
OdpowiedzUsuńMoże gdybyś czytała w odwrotnej kolejności, to "Karminowy..." podobałby Ci się bardziej? ;)
UsuńZaskoczyło mnie w tej powieści owo budowanie tajemnicy, bo przyznam, spodziewałam się zupełnie sielskiej historii.
OdpowiedzUsuńJa też. Wiki mi powiedziała, że książka jest dobra, ale smutna - trochę się zdziwiłam, ale faktycznie, sielsko tam na pewno nie jest.
UsuńCzytałam. Właśnie przez tą powieść polubiłam panią Chmielewską. Zdecydowanie polecam :)
OdpowiedzUsuńA inne znasz?
UsuńJa jestem świeżo po lekturze jej "Poduszki w różowe słonie" i na pewno postaram się poznać inne książki jej autorstwa :)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że autorka trzyma poziom. :)
UsuńDobrze, że dałaś zdjęcie autorki, bo w swej ignorancji myślałam, że to książka Królowej Polskiego Kryminału :/ Rzadko sięgam po polskie obyczajówki, ale fabuła "Kaszmirowego szala" mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gdyby nie to "m" pośrodku, też bym się nie zorientowała. Ciekawe czy taki zbieg okoliczności pomaga w promowaniu książek. ;)
UsuńNie znam autorki. Nazwisko oczywiście znane, ale czy te panie mają ze sobą coś wspólnego?
OdpowiedzUsuńKsiążka średnio do mnie przemawia.
Raczej nie sądzę. Na pewno piszą książki w zdecydowanie innym stylu.
UsuńKsiążka czeka na półce, mam nadzieję że już niedługo ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzekam! :)
UsuńJuż od długiego czasu myślę o tej książce, tylko tego czasu niestety brakuje...
OdpowiedzUsuńWiecznie ten czas... Zawsze jest go za mało. :/
Usuńmoże kiedyś rozejrzę się za książką, obecnie mam co czytać :D
OdpowiedzUsuńI oby nigdy nie nadszedł ten dzień, w którym nie będziesz miała co czytać. ;)
Usuńmuszę w końcu przeczytać jakąś książkę Chmielewskiej, ale na razie w kolejce czekają inne powieści :)
OdpowiedzUsuńNie wątpię. U mnie listy książek do przeczytania też są duże. :)
UsuńA już miałam mówić, że te postaci wyglądają tak strasznie... typowo. No ale nie dziwię się, że scena z obrazkowym kotem tak Cię poruszyła. :P No, norką właściwie.
OdpowiedzUsuńZdajesz sobie sprawę, ile razy powtórzyłaś "grzane wino"? :P
A wiesz, ile one go wypiły? :P
UsuńIdę liczyć.
Trzy! Idę jedno skasować, coby nie było, że promuję spotkania przy alkoholu. Wszak wiadomo, że najlepsze są te przy herbacie. :D
UsuńNie trzeba, lubię grzane wino. :D Aczkolwiek ostatnio zauważyłam, że robią mi się po nim niebieskie zęby. Teraz już wiem, dlaczego panowie na mnie patrzyli z takim zainteresowaniem... :D
UsuńWieki nie piłam, więc nawet nie pamiętam czy lubię.
UsuńPewnie trafiłaś na fanów "Avatara". :P
Jest coś przyciągającego w klimacie Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem :) Ogólnie cała książka jest na tyle ciekawa, że zachęciła mnie do tego, by przeczytać coś innego tej autorki. Na półce już czeka "Sukienka z mgieł".
OdpowiedzUsuńO, chętnie przeczytam Twoją opinię o "Sukience...".
UsuńMam na oku powieści Joanny M. Chmielewskiej. Kupiłam niedawno "Poduszkę w różowe słonie", więc od tej książki zacznę poznawanie jej twórczości. "Karminowy szal" będzie musiał jeszcze poczekać :)
OdpowiedzUsuńJa na oku nie miałam, ale przyznaję, że po tej zdążyłam się nimi nieco zainteresować. :)
UsuńMam tę książkę w planach, ale nie wiem , kiedy się za nią zabiorę, ciągle przybywają nowe lektury, nie to, że się skarżę :P
OdpowiedzUsuńPisarze powinni wolniej pisać! :P
UsuńO racja :) i nie wszyscy na raz :)
UsuńA wydawać się powinno tylko te idealne książki, żeby człowiek nie tracił czasu na bzdury. :D
UsuńNie czytałam jeszcze nic autorki, ale o tej książce słyszałam już wiele dobrego:)
OdpowiedzUsuńPolecam. Myślę, że Ci się spodoba. :)
Usuń