Michał Cetnarowski I dusza moja Wyd. Powergraph 2013 262 strony |
Codziennie rano, przez pięć dni w tygodniu, przez kilka lat. Wstają wcześnie rano, przecierają zaspane oczy, w pospiechu jedzą śniadanie, na ostatnią chwilę dorzucają do plecaka kilka drobiazgów. Wychodzą do szkoły. Bawić się, uczyć, spotkać z rówieśnikami. Mimo iż nie zawsze jest tam bezpiecznie i co jakiś czas słychać o znęcaniu się nad słabszymi, młodszymi czy odstającymi od grupy, żaden rodzic nie spodziewa się, że pewnego dnia jego dziecko może ze szkoły nie wrócić, że zamiast dzwonka kończącego lekcje, uczeń usłyszy strzały. I że to będzie ostatnie co usłyszy.
Wydaje się, że takie historie nas nie dotyczą. Zwykle dzieją się w Ameryce, gdzie dostęp do broni jest łatwiejszy i od czasu do czasu media donoszą o kolejnych przypadkach strzelaniny w szkole. Niełatwo zapomnieć przerażone twarze dzieci i dorosłych, po masakrze w szkole w Newton w grudniu ubiegłego roku. Zginęło wtedy 28 osób. Podobnych dramatów zanotowano więcej. Za każdym razem tak samo przerażają, za każdym razem z niedowierzaniem słuchamy relacji. Wszystkie jednak wydarzyły się daleko, w innym świecie, innym ludziom. Trudno sobie wyobrazić, by taka tragedia mogła mieć miejsce w polskiej szkole. Wyobraźni pomaga Michał Cetnarowski swoją książką I dusza moja, przedstawiając w niej niepokojącą wizję podobnego dramatu osadzonego w polskich realiach, w szkole położonej w zwyczajnym, niewielkim miasteczku. W szkole podobnej do tych, do których chodziło wielu z nas.
Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Nie trwało nawet godziny. Wioleta wyszła z klasy w czasie lekcji do łazienki. Nagły huk rozdzierający ciszę skojarzył jej się z fajerwerkami. Dopiero po jakimś czasie dotarło do niej co naprawdę słyszała. Strzały, prawdziwe strzały. A potem przerażone krzyki, odgłosy ucieczki i błagania o litość. Podeszła do okna i zdusiła krzyk. Przez szybę zobaczyła, jak na betonie podwórza, bezgłośnie, bo szkło tłumiło dźwięk upadają kolejne wyskakujące z okien ciała, zobaczyła jak na kamień leci szklany deszcz odłamków, nad nimi ciężkie chmury i poszarzałe niebo, jak na betonie rozlewa się krew i twarze niemo krzywią się z bólu, kiedy uczniowie z pociętymi dłońmi i przedramionami próbują wstać na połamanych nogach i utrzymać równowagę na zwichniętych biodrach. Niektóre ciała nie ruszały się i leżały wśród szkła, zastygłe w nienaturalnych pozach[1]. Ze strachu skuliła się w łazience. Nie wiedziała co robić. Uciekając mogła dostać się pod ostrzał, zostając - narazić się na to, że morderca odkryje jej kryjówkę. Wówczas dziewczyna zostałaby bez szans na przeżycie, bez możliwości ucieczki.
Trzeba podkreślić, że Michał Cetnarowski potrafi zbudować napięcie. Wszystkie sceny w szkole mrożą krew w żyłach. Bezwiednie zaczynamy kibicować bohaterom. Serce staje na moment, gdy do łazienki, w której ukrywa się dziewczyna, nagle ktoś wchodzi, otwierając drzwi do kolejnych kabin. Groza przebiega po plecach, gdy nauczycielka podejmuje decyzję o opuszczeniu sali. Chce pomóc rannemu uczniowi, ale czy umknie to uwadze mordercy? Najbardziej poruszyła mnie jednak scena, która miała miejsca z dala od szkolnych murów. Dziennikarz Adam Braksator za wszelką cenę chce mieć dobry materiał. O konsekwencjach swojej decyzji, nie zapomni do końca życia.
Michał Cetnarowski skupia się przede wszystkim na emocjach bohaterów, na zmianach, które w nich zachodzą w miarę upływu czasu i rozwoju akcji. Z jednej strony pozwoliło to na bliższe poznanie każdej postaci, z drugiej odciągało uwagę od głównego wątku. Trudno mi się było przyzwyczaić do tego, że gdy w szkole rozgrywał się dramat, autor koncentrował się na bohaterach wspominających nieudane małżeństwo czy doświadczenia z pracy. Napięcie rosło, emocje sięgały zenitu i nagle bohater myślami wędrował wstecz, wspominając śmierć cioci Eweliny. Długo irytował mnie ten zabieg i właściwie dopiero po skończeniu książki zrozumiałam, że miał on sens. W końcu nie o to chodzi, by z tragedii robić tanią sensację, epatować cudzym cierpieniem, szokować liczbą rannych i martwych, ale by pokazać postawy ludzi, którzy muszą zmierzyć się ze złem, którego ogrom trudno pojąć. Tych kilkadziesiąt minut, to czas, w którym można przewartościować swoje zasady, zastanowić się nad swoim życiem. Przez głowę przebiegają setki myśli i wspomnień.
I dusza moja nie daje jasnych odpowiedzi na pytania, które nasuwają się bezwiednie. Kto stoi za tą tragedią, jakie kierują nim pobudki? Dlaczego tu? Dlaczego teraz? Dlaczego w taki sposób? Cetnarowskiego nie interesują motywy i sprawcy. Pokazuje zło, które jest złem niewyobrażalnym bez względu na to kto stoi po drugiej stronie i dlaczego decyduje się na taki czyn.
Jakie to uczucie, spóźnić się na pociąg, który się wykoleił na kilka kilometrów przed końcową stacją? Co czuje ktoś, kto w ostatniej chwili zrezygnował z lotu, na wieść, że samolot rozbił się tuż po starcie? Jak wielką ulgę odczuwa się na wieść, że nieplanowany urlop oszczędził śmierci w miejscu pracy? Przypadki, wypadki, zdarzenia nieplanowane, decyzje nieprzemyślane, spontaniczne odruchy. Gdybanie.
Gdybym wtedy poszła na wagary zabierając ze sobą przyjaciółkę...
Gdyby rodzice się nie rozstali...
Gdyby nie ta złość i chęć wymknięcia się z lekcji na papierosa...
Mogłoby mnie tu wcale nie być.
Mogłabym leżeć w kałuży własnej krwi.
Jestem jednak tutaj. W obskurnych czterech ścianach łazienki.
Jeszcze żyję...
Nie można cofnąć czasu. Nie można przerwać gry, wyjść z życia, przetrwać żartu, podziękować za zabawę[2]. Każda decyzja ma swoje konsekwencje. Bohaterowie dzielą się swoją przeszłością, docierają do punktu kulminacyjnego, jakim jest strzelanina w szkole, a wtedy uświadamiają sobie, że później nic już nie będzie takie samo.
Thriller Michała Cetnarowskiego nie jest jedynie sensacyjną relacją z dramatycznych wydarzeń. To starannie dopracowana powieść, świetna językowo, mocna emocjonalnie. Z pewnością warta uwzględnienia w czytelniczych planach każdego miłośnika gatunku.
***
Książkę polecammiłośnikom niebanalnych thrillerówceniącym nie tylko akcję, ale i ciekawą warstwę psychologicznązainteresowanych opisem relacji międzyludzkichśledzącym z wypiekami na twarzy historie szkolnych dramatów zza oceanuwielbicielom dopracowanych językowo powieścitym, którym nie przeszkadzają liczne dygresje
***
[1] Michał Cetnarowski, I dusza moja, Wyd. Powergraph, 2013, s. 77.
[2] Tamże, s. 112.
Książka zapowiada się wyśmienicie. :)
OdpowiedzUsuńBo i jest całkiem niezła. ;)
UsuńInteresująca gra na emocjach. Już czuję ten dreszcz.
OdpowiedzUsuńTo teraz koniecznie musisz sięgnąć po książkę. :)
UsuńWow, ten cytat jest genialny :O
OdpowiedzUsuńCzytaj więc resztę. ;)
UsuńJuż czytając opis miałam wrażenie, że będzie dobra, recenzja tylko to potwierdza. Chętnie przeczytam jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńMam dużą słabość do thrillerów a powyższy wyjątkowo mnie szalenie zaciekawił swoją niebanalną tematyką, dlatego muszę koniecznie go poszukać i przeczytać.
OdpowiedzUsuńFakt, chyba nie było dotąd u nas podobnej książki.
UsuńSuper książka, piszesz świetnie Aniu! Nie nadążam czytać, kiedy Ty masz na to czas!?:P
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńJak to kiedy? Pomiędzy tymi chwilami, kiedy czasu nie mam. :P
;P
UsuńNo co? :D
Usuńbrzmi świetnie :) super recenzja ! :)
OdpowiedzUsuńO, nie słyszałam - z pewnością uwzględnię:)
OdpowiedzUsuńDobrze napisana, więc może Ci się spodobać. :)
UsuńCieszę się, że Ci się ta książka spodobała. Dzięki niej przekonałam się, że polscy pisarze potrafią tworzyć znakomite thrillery :)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie wkurzały te momenty przestoju, bo już koniecznie chciałam wiedzieć co dalej, co się dzieje w szkole, ale ogólnie książka świetnie napisana.
UsuńMyślę, że to był celowy zabieg. Odwrócenie uwagi czytelnika, budowanie napięcia ;)
UsuńDoszłam do tego już po skończeniu książki, jak przestałam się wkurzać. :D
UsuńA to wszystko wynika ze złego nastawienia. Biorę do ręki thriller i liczę przede wszystkim na akcję. A tu zonk. I muszę się przestawiać. ;)
Dobrze, że Cetnarowski nie poszedł na łatwiznę i nie zrobił z tej historii mdłej bajeczki dla czytelników o słabych nerwach i wstręcie do krwi tylko zdecydował się na dojrzałą powieść dla wymagającego odbiorcy. Jeśli dodatkowo zadbał o warstwę językową swojego tekstu to nie mam pytań i lecę do księgarni.
OdpowiedzUsuńFakt, pójścia na łatwiznę nie można mu zarzucić. Dużo łatwiej byłoby stworzyć łzawy dramat ze strzelaniną w szkole w roli głównej.
UsuńO kurczaczki, kolejny efekt motyla :)
OdpowiedzUsuńAle że jak, że gdzie, że o co chodzi? ;)
UsuńSwoją drogą, książkę w stylu "Efektu motyla" chętnie bym przeczytała. Jest coś takiego?
Brzmi naprawdę ciekawie i dość inteligentnie. Jak będę miała okazję, to przeczytam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDobra książka, więc polecam z czystym sumieniem.
UsuńKsiążkę na pewno przeczytam! Koniecznie, uwielbiam takie historie. Podobną historie można przeczytać w książce ''Dziewiętnaście minut'' -Jodi Picoult, gdybyś chciała przeczytać recenzję to zapraszam na mojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam . ;)
Zajrzę na pewno. :)
UsuńNie mogę nie przeczytać po takiej zachęcającej recenzji. :)
OdpowiedzUsuńMożesz, ale po co sobie odmawiać dobrej książki? ;)
UsuńŚwietny thriller z rozbudowanymi wątkami psychologiczny, a do tego polskiego autora - muszę koniecznie to przeczytać!
OdpowiedzUsuńPolecam. Książka inna niż standardowe thrillery.
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale po Twojej recenzji wiem, że muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńChyba dopiero Ty tak naprawdę skusiłaś mnie na tą książkę. :)
OdpowiedzUsuńMów mi Mistrzu! :D
UsuńNie slyszalam o tej ksiazce dopiero ty mi ja przedstawilas :)
OdpowiedzUsuńI jak? Skusisz się? ;)
UsuńDo tej pory o takich historiach czytałam w książkach amerykańskich pisarzy, ale chętnie poznam ten sam motyw przeniesiony na polskie realia. Cieszę się, że dużo w tej książce rozważań i refleksji, ale trochę martwię z powodu niejasnych odpowiedzi na pytania kto i dlaczego.
OdpowiedzUsuńNic Ci więcej nie zdradzę, ale byłam zdziwiona tym, jak mało uwagi autor poświęcił "tym złym". Po namyśle stwierdzam, że ma to sens. Choć wkurza. ;)
UsuńTeraz jestem jeszcze bardziej zaintrygowana, chociaż obaw też mi przybyło :P Nie ma innej rady jak sięgnięcie po tę powieść i przekonanie się, o co w niej chodzi tak naprawdę :)
UsuńSłuszna decyzja. :)
UsuńZwykle nie czytam książek polskich autorów... Ale teraz zrobię wyjątek.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale po prostu muszę zadać to pytanie: dlaczego nie czytasz?
UsuńI takie coś już bym przeczytał :P. Ostatnio właśnie mam ochotę na takiego typu historie... jest jeszcze "Rage" Kinga :D. Ale myślałem sobie kiedyś, że książka opisująca wydarzenia na wyspie Utoya byłyby nieźle wciągające i nie mam na myśli obrażenie w jakikolwiek sposób ofiar tych zdarzeń, że chciałbym przeczytać o nich powieść, ale po prostu ta historia jest ciekawa... tzn. byłaby gdyby tylko została wymyślona w mózgu pisarza, a nie miała miejsca w prawdziwym życiu... oj wiesz o co mi chodzi :P.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zimno :D!
Melon
No wiem, wiem - też mam taki niezdrowy pociąg do sensacyjnych, oczywiście fikcyjnych historii.
UsuńO masakrze powstała książka, ale nie powieść, a relacja człowieka, który przeżył tamte wydarzenia (Adrian Pracoń "Masakra na wyspie Utoya").
Nie starasz się z tymi pozdrowieniami. Temperatura nie spadła nawet o pół stopnia!
Zainteresowała mnie tematyka... Najwyraźniej też mam niezdrowy pociąg do takich historii (że pozwolę sobie użyć Twoich słów;)
OdpowiedzUsuńW towarzystwie będzie raźniej. Choć tak samo niezdrowo. :P
Usuń