30 stycznia 2014 roku odebrałam maila, który zaczynał się słowami Dzień dobry Pani Anno i dotyczył propozycji zrecenzowania pewnej książki. Napisał go młody, nieznany mi wówczas autor. Remigiusz Mróz miał wtedy na koncie dwie powieści, Wieżę milczenia i Parabellum. Prędkość ucieczki. Drugi tom cyklu Parabellum. Horyzont zdarzeń, miał się pojawić niebawem.
W październiku tamtego roku spotkaliśmy się po raz pierwszy na żywo na Targach Książki w Krakowie. Podeszłam jak gdyby nigdy nic z egzemplarzem do podpisu, porozmawiałam spokojnie z autorem, podczas gdy wokół nas zebrała się kilkuosobowa grupa oczekująca na autograf i rozmowę.
Dziś, kolejki do Remigiusza Mroza zdają się nie mieć końca, na spotkania autorskie przychodzą tłumy, fanpage pisarza przeżywa prawdziwe oblężenie fanów, a kolejne książki witane są z entuzjazmem. Sukces nie uderzył autorowi do głowy. Wciąż jest tym samym skromnym, sympatycznym miłośnikiem Stephena Kinga, gór i biegania, ale na koncie ma zamiast dwóch - siedemnaście wydanych powieści i Nagrodę Czytelników Wielkiego Kalibru za thriller prawniczy Kasacja.
Nie wiem czy wiecie, ale Remigiusz Mróz obchodzi dziś trzydzieste urodziny. Z tej okazji, chciałabym autorowi życzyć, by to co robi, zawsze przynosiło mu tyle satysfakcji, ile do tej pory. Albo i jeszcze więcej. A ponieważ pomyślałam, że nie ma lepszej okazji, by zadać mu trzydzieści pytań dotyczących jego twórczości, niż trzydzieste urodziny, stąd też dzisiejszy post.
No to zaczynamy!
I to na tyle, że jedna z książek, którą współtworzył, nie zmieściła się na powyższym zestawieniu. Wiecie jaka? |
Bohaterowie
Ryba czy stek? Iron Maiden czy Will Smith? Iks piątka czy tramwaj? Z pewnością wiesz do czego dążę. Bliższa Ci jest postać Chyłki czy Zordona?
Ani ryba, ani stek. Ostatnio zajadam się komosą ryżową z warzywami, zakopaną pod tonami indyjski przypraw. Odkryłem też, że brukselka, której przez całe życie nie znosiłem, to prawdziwe niebo w gębie. Co do muzyki, zdecydowanie Iron Maiden. A komunikacją miejską jechałem ostatnio… pewnie kilkanaście lat temu. I to chyba odpowiedź na Twoje pytanie.
To pytanie nasuwa mi się po każdej przeczytanej Twojej książce. Czy Ty lubisz stworzone przez siebie postaci? A może tworząc je myślisz o tych wszystkich ludziach, którzy zaleźli Ci za skórę i to jest Twój mały sposób na zemstę?
Kiedy się tworzą, zdecydowanie je lubię. Im więcej czasu jednak ze sobą spędzamy, im dłużej pastwię się nad tekstem, tym szybciej ta sympatia topnieje. Może właśnie dlatego od czasu do czasu spotykają je niefortunne zdarzenia?
Swoich bohaterów często wyposażasz w cechy czy nawyki, które wyróżniają ich na tle innych. Czy uważasz, że tylko takie postaci mają szansę na sprowokowanie ciekawych zdarzeń? Przeciętny Kowalski nie mógłby być bohaterem Twojej powieści?
Pewnie, że mógłby – pewnie nawet w którymś przypadku tak się stało, tylko o tym nie wiem, bo każda postać jest dla mnie z jakiegoś powodu charakterystyczna. Ale czy nie jest podobnie w realnym świecie? Ten przywołany przez Ciebie Kowalski zapewne nie jest przeciętny, nawet jeśli jemu samemu tak się wydaje.
Swoich bohaterów nie wyposażam świadomie w dane cechy czy nawyki – nigdy nie planowałem, że Forst będzie żuł gumy cynamonowe, przeciwnie, miał na Giewoncie palić czerwonego westa. Postanowił jednak sięgnąć do kieszeni po big redy, a ja nie miałem w tej sprawie wiele do powiedzenia. W pozostałych zresztą też nie.
Jest piątkowe popołudnie. Masz ochotę rzucić pisanie w diabły (tak, wiem, wiem, ale spróbuj to sobie wyobrazić, Pracoholiku). Sięgasz po telefon, żeby zaprosić swoich bohaterów na wieczorne piwo. Do kogo zadzwonisz?
Do Chyłki! Chociaż nie jestem pewien, co konkretnie mogłoby mną kierować. Może chęć poirytowania jej, skoro obecnie niespecjalnie może sobie na to piwo pozwolić…
Postać idealna to taka, której działaniami jesteś w stanie pokierować od początku czy też ta, która potrafi Cię zaskoczyć?
Zdecydowanie ta druga. Czuję, że bohater w mojej historii naprawdę żyje, kiedy zaczyna chodzić swoimi ścieżkami. Kiedy Gerard podejmuje decyzję wbrew mnie i samemu sobie. Kiedy Chyłka pije wtedy, kiedy nie powinna tego robić. Kiedy Forst gasi pożar benzyną, zamiast wezwać straż pożarną et cetera. Dzięki takim sytuacjom i bohaterom mam wrażenie, że stworzyłem coś prawdziwego.
Temat tabu. Masz taki? Czy jest taka tematyka, której w swoich książkach nie chciałbyś poruszać?
Chciałbym myśleć, że mam. Sceny z dziećmi w Behawioryście i z psami w Immunitecie uświadomiły mi jednak, że to chyba tylko myślenie życzeniowe. Jedna z czytelniczek napisała mi, że czeka teraz na tortury kotów. Powiedziałbym, że nigdy do takich rzeczy na kartach moich powieści nie dojdzie, ale… właśnie, wracamy chyba do Twojego poprzedniego pytania. Bohaterowie często mnie zaskakują – także ci źli. I to niekoniecznie w pozytywnym sensie.
Przychodzi do Ciebie ktoś z ciekawą historią dotyczącą własnego życia. Chce, żebyś ją opowiedział, ale w formie biografii, nie fikcji. Podjąłbyś się takiego zadania, gdyby materiał był naprawdę dobry? (Bez obaw, nie mam takich zamiarów).
Sporo ludzi z fascynującymi życiorysami się do mnie zgłasza. Poczynając od osób u schyłku życia, które chciałyby opowiedzieć swoje historie, przez znane postacie związane z przestępczością zorganizowaną, aż po panie, które zarabiają na życie w sposób, który wielu by zbulwersował. Każda taka propozycja jest bardzo kusząca, ale ja potrafię odnaleźć się jedynie w fikcji. Tam jest moje miejsce i nie czuję się na siłach, by opisywać czyjąś rzeczywistość
Skoro jesteśmy przy biografii, przeskoczmy do autobiografii. Jaki tytuł widziałbyś na okładce książki o samym sobie?
Nie wiem. „Epoka lodowcowa” już zajęta, więc trzeba by wymyślić coś innego…
Gdybyś miał napisać fikcyjną powieść obsadzając siebie w roli protagonisty, jakiego gatunku byłaby to powieść i czy sam siebie potraktowałbyś równie okrutnie jak swoich pozostałych bohaterów.
Pewnie SF, a siebie osadziłbym w roli dowódcy jakiegoś statku na rubieżach znanego świata. Miałbym sporo do gadania, sporo do odkrycia, byłaby niezła przygoda. Przypuszczam, że nie zakończyłaby się happy endem, ale z pewnością robiłbym wszystko, żeby nie wykazywać tendencji masochistycznych i nie traktować siebie tak, jak zwykłem to robić względem moich bohaterów.
Czy czytając cudze książki myślisz sobie czasem: opowiedziałbym to zupełnie inaczej? Którą z istniejących powieści chętnie napisałbyś po swojemu?
Nigdy! Kiedy wchodzę w czyjś fikcyjny świat, staję się wyłącznie odbiorcą, daję twórcy kredyt zaufania i mówię: prowadź. Wydaje mi się, że tylko w ten sposób pisarz może czerpać przyjemność z czytania. Analizując tekst pod kątem tego, jak on by go skonstruował, pozbawia się tego elementu.
Inaczej jest na początku, kiedy dopiero zaczyna się pisać – wówczas takie krytyczne podejście stanowi pewien etap własnego rozwoju. A najbardziej wartościowe są te pozycje, przy których czujemy, że coś można by zrobić lepiej. Lub że takich a takich rzeczy nie powinno się robić, bo są oklepane, nudne lub po prostu nic nie wnoszą.
Gdy spoglądasz na polski rynek literatury kryminalnej, widzisz w nim nisze? Jakich książek brakuje w tym dziale?
Mnóstwa. Kryminalna półka jest tak szeroka, że właściwie nie widać jej końca. Zakwalifikować można w niej przecież zarówno obyczajowe powieści Håkana Nessera lub Camilli Läckberg, mocno sensacyjne Lee Childa, pełne tajemnic i napięcia Harlana Cobena, przesiąknięte brutalnością Chrisa Cartera, drobiazgowe Simona Becketta, czy… właściwie moglibyśmy tak wymieniać bez końca.
Napisać dobry kryminał jest trudniej niż dobry romans? Czy myślisz, że odnalazłbyś się w tym drugim gatunku?
Romans byłby dla mnie zdecydowanie większym wyzwaniem – jak każdy pisarz, poruszam się dość komfortowo w swojej konwencji. Wychodzenie poza nią nastręcza pewnych problemów, ale jednocześnie jest immanentnym elementem tej roboty – bez niego nie da się rozwijać.
Jesteś częstym gościem festiwali kryminalnych. Jakie jest twoje najlepsze festiwalowe wspomnienie?
Podpisanie książki dla niepełnosprawnej Czytelniczki, która przyjechała z daleka tylko po to, by dostać wpis.
Najlepszy kryminał minionego roku to…?
Chyba prawdziwe doniesienia medialne.
Zainteresowanie literaturą kryminalną to efekt mody czy też zainteresowanie tym co mroczne, niebezpieczne, a jednocześnie odległe od codzienności wielu czytelników jest wpisane w naturę człowieka?
Wydaje mi się, że to drugie. Każdy z nas nosi w sobie mrok, tyle że go nie nazywa, nie oswaja. Wie, że jest gdzieś obecny, ale woli go nie konkretyzować. Kryminały robią to za nas – w pewnym sensie udomawiają zło, poskramiają je i sprawiają, że staje się bardziej znane, a więc mniej niebezpieczne.
Poczytni pisarze zainwestowali w pieczątki, dzięki czemu rozdawanie autografów przebiega szybciej, a nadgarstek cierpi mniej. Ty nadal twardo podpisujesz każdą podsuniętą książkę. Po ilu podpisanych egzemplarzach myślisz sobie: "o rety, niech ta kolejka już się skończy”?
Po kilku godzinach podpisywania myślę sobie raczej: „o rety, ile ta czy inna osoba musiała się wystać?”. Nieustannie mnie to zadziwia, ale też stanowi największy komplement. Samo podpisywanie to żadna sztuka – autor siedzi, popełni bohomaz, a Czytelnik musi odstać ileś godzin w kolejce.
Jaka jest cena popularności autora bestsellerów?
Zgrabnie ominę wyświechtane frazy o kurczeniu się sfery prywatności i przejdę do krytyki. Większe spektrum Czytelników to także większy zakres gustów, a to przekłada się na większe zróżnicowanie opinii. Siłą rzeczy im więcej się wydaje, tym więcej pojawia się krytyki. A wiadomo, że opinie negatywne, jakkolwiek mało by ich nie było, zawsze trafiają do pisarzy z największą mocą. Momentami można zwątpić w cel tego, co się robi – szczególnie jeśli krytyka płynie ze strony osób, które kiedyś z entuzjazmem podchodziły do kolejnych pozycji.
Targi, festiwale, spotkania autorskie - jaka forma kontaktu z czytelnikami odpowiada Ci najbardziej?
Każda ma swoje plusy i minusy – podczas targów otrzymuję najszerszy feedback, bo zjawia się największa liczba osób. Minus jest taki, że na rozmowę nie ma wiele czasu. Festiwale to świetna zabawa, bo najczęściej zbiera się grupa pisarek i pisarzy, którzy wspólnymi siłami produkują się na scenie. Spotkania autorskie są chyba gdzieś pośrodku, więc może one w konsekwencji są odpowiedzią na Twoje pytanie? Trudno ostatecznie przesądzić.
Najdziwniejsze pytanie, jakie usłyszałeś od czytelnika to…?
Czy podpisuję się na piersiach.
A to najbardziej znienawidzone? O co nie pytać Remigiusza Mroza?
Znienawidzonego właściwie nie mam – ale skorzystam z okazji, żeby podkreślić, że premiery moich książek w audiobooku, ebooku i papierze zawsze są tego samego dnia…
W Sieci pojawia się mnóstwo recenzji Twoich książek. Czytasz je wszystkie?
Te na blogach tak, za pozostałymi nie jestem w stanie nadążyć. Niektórzy się dziwią, ale lektura recenzji to raptem najwyżej kilka minut w ciągu dnia – a wynieść można z nich częstokroć bardzo dużo. Gdybym ich nie czytał, nie powstałby na przykład Świt, który nie nadejdzie, bo na jego miejsce miałem przewidzianą inną, gotową już powieść historyczną. Po jednej z recenzji uznałem jednak, że nie będę wyciągać z szuflady przykurzonej pozycji, a zabiorę się za coś nowego.
Krytyczne recenzje. Motywują? Demotywują? Dają do myślenia? Spływają po Tobie jak woda po kaczce?
To zależy od recenzji i autora. Generalnie żadne nie spływają, chyba że ktoś naprawdę jest kaczką. A że nie ma wielu ludzi, którzy mogą tak o sobie powiedzieć… sama rozumiesz.
Co jest Twoją największą motywacją do pisania?
Chęć… nie, potrzeba tworzenia. Tylko tyle i aż tyle. Kiedy nie tworzę fikcji, czuję się źle w rzeczywistości.
Co w życiu pisarza jest największym wyzwaniem?
Opuszczanie swojego podwórka. I to nie tylko dlatego, że to wyzwanie warsztatowe, ale też ze względu na odbiór Czytelników. Zazwyczaj od danego autora oczekujemy konkretnych emocji – a przynajmniej tak by wynikało z przekroju nazwisk i tytułów na listach bestsellerów. Problem pojawia się, kiedy autor zmienia konwencję, narrację, tempo, styl i sam język – dostajemy zupełnie nową rzecz, ale opakowaną tak jak wcześniej. I z jednej strony naraża to pisarza na skrajnie różne opinie, z drugiej jednak daje nadzieję na usłyszenie jednego z najlepszych komplementów. Dla mnie takim były opinie snute na jednym z forów, gdzie ktoś wykazał tak duże różnice w konwencji gatunkowej, językowej i stylistycznej moich książek, że pozostało mu wyciągnąć tylko jeden wniosek – tych powieści nie pisała ta sama osoba.
Wyobraź sobie jeden dzień bez pisania. Nie wolno Ci napisać ani jednego słowa. Co więcej, nie wolno Ci nawet myśleć o fabułach czy bohaterach. Jak wyglądałby Twój dzień?
Depresyjnie. Pewnie szukałbym zajęcia tak wytrwale, że w końcu zabrałbym się do sprzątania całej chałupy.
Marta Guzowska powiedziała kiedyś, że Mario Ybl i Simona Brenner, dwie stworzone przez nią, bardzo silni bohaterowie, nie mogliby spotkać się na kartach powieści, że każde z nich potrzebuje własnej historii, odrębnej przestrzeni. Czy Chyłka i Forst mogliby wspólnie prowadzić śledztwo czy też taka współpraca nie miałaby szans?
Przypuszczam, że miałaby, zresztą spotkali się w pewnym momencie historii o Forście. Kluczowe byłoby w takiej sytuacji chyba to, by przynajmniej jedno z nich znajdowało się w gorszej formie – gdyby oboje byli w najlepszej, rzeczywiście mogłoby się to skończyć szybko eskalującym konfliktem.
Gdybyś mógł rozciągnąć dobę, ale nie mógł dodatkowych godzin przeznaczyć na pisanie, na co byś je wykorzystał?
Na czytanie.
Twoje książki to głównie kryminały i thrillery w różnych odmianach, to sensacyjne, to retro, to gangsterskie, to znów prawnicze... Nie kusi Cię sprawdzenie się w innych gatunkach?
Kusi nieustannie! Czasem nawet zaczynam pisać z głębokim przekonaniem, że oto powstaje powieść, w której nie będzie trupa. A kilka stron dalej ten trup pada.
Nad czym obecnie pracujesz?
Redaguję pewną powieść SF, którą chciałbym wydać za kilka miesięcy. Zacząłem pracować nad nią w 2012 roku, ma narrację szkatułkową i niewiele brakowało, by pojawiła się na rynku trzy lata temu. Nie wiem, jaki będzie efekt mojej redakcji – mogę w trakcie uznać, że tekst nadaje się tylko do kosza. Na razie jestem na samym początku i o dziwo jestem nastawiony pozytywnie. Właściwie to ewenement, bo zazwyczaj podczas redakcji towarzyszą mi jedynie negatywne odczucia.
Na koniec pytanie, które oczywiście musi paść. Kiedy doczekam się książki z Barceloną w tle?
W tym roku nie, bo terminarz wydawniczy mam już zapełniony – chyba że w końcu pójdę po rozum do głowy i zacznę wydawać pod pseudonimem, coby Mróz przestał wyskakiwać z lodówki i siedział w zamrażarce.
Autorowi serdecznie dziękuję za znaleziony czas, a Wam życzę udanych spotkań z jego twórczością. Bawcie się dobrze i pamiętajcie, że choćbyście mieli naprawdę podły dzień, żaden nie będzie aż tak paskudny jak ten, który przytrafiłby się Wam, gdybyście byli którymś z bohaterów powieści Remigiusza Mroza. :)
Ani ryba, ani stek. Ostatnio zajadam się komosą ryżową z warzywami, zakopaną pod tonami indyjski przypraw. Odkryłem też, że brukselka, której przez całe życie nie znosiłem, to prawdziwe niebo w gębie. Co do muzyki, zdecydowanie Iron Maiden. A komunikacją miejską jechałem ostatnio… pewnie kilkanaście lat temu. I to chyba odpowiedź na Twoje pytanie.
To pytanie nasuwa mi się po każdej przeczytanej Twojej książce. Czy Ty lubisz stworzone przez siebie postaci? A może tworząc je myślisz o tych wszystkich ludziach, którzy zaleźli Ci za skórę i to jest Twój mały sposób na zemstę?
Kiedy się tworzą, zdecydowanie je lubię. Im więcej czasu jednak ze sobą spędzamy, im dłużej pastwię się nad tekstem, tym szybciej ta sympatia topnieje. Może właśnie dlatego od czasu do czasu spotykają je niefortunne zdarzenia?
Targi Książki, Kraków 2014, pierwsze spotkanie na żywo |
Swoich bohaterów często wyposażasz w cechy czy nawyki, które wyróżniają ich na tle innych. Czy uważasz, że tylko takie postaci mają szansę na sprowokowanie ciekawych zdarzeń? Przeciętny Kowalski nie mógłby być bohaterem Twojej powieści?
Pewnie, że mógłby – pewnie nawet w którymś przypadku tak się stało, tylko o tym nie wiem, bo każda postać jest dla mnie z jakiegoś powodu charakterystyczna. Ale czy nie jest podobnie w realnym świecie? Ten przywołany przez Ciebie Kowalski zapewne nie jest przeciętny, nawet jeśli jemu samemu tak się wydaje.
Swoich bohaterów nie wyposażam świadomie w dane cechy czy nawyki – nigdy nie planowałem, że Forst będzie żuł gumy cynamonowe, przeciwnie, miał na Giewoncie palić czerwonego westa. Postanowił jednak sięgnąć do kieszeni po big redy, a ja nie miałem w tej sprawie wiele do powiedzenia. W pozostałych zresztą też nie.
Jest piątkowe popołudnie. Masz ochotę rzucić pisanie w diabły (tak, wiem, wiem, ale spróbuj to sobie wyobrazić, Pracoholiku). Sięgasz po telefon, żeby zaprosić swoich bohaterów na wieczorne piwo. Do kogo zadzwonisz?
Do Chyłki! Chociaż nie jestem pewien, co konkretnie mogłoby mną kierować. Może chęć poirytowania jej, skoro obecnie niespecjalnie może sobie na to piwo pozwolić…
marzec 2015, spotkanie autorskie w Poznaniu |
Postać idealna to taka, której działaniami jesteś w stanie pokierować od początku czy też ta, która potrafi Cię zaskoczyć?
Zdecydowanie ta druga. Czuję, że bohater w mojej historii naprawdę żyje, kiedy zaczyna chodzić swoimi ścieżkami. Kiedy Gerard podejmuje decyzję wbrew mnie i samemu sobie. Kiedy Chyłka pije wtedy, kiedy nie powinna tego robić. Kiedy Forst gasi pożar benzyną, zamiast wezwać straż pożarną et cetera. Dzięki takim sytuacjom i bohaterom mam wrażenie, że stworzyłem coś prawdziwego.
Historie
Temat tabu. Masz taki? Czy jest taka tematyka, której w swoich książkach nie chciałbyś poruszać?
Chciałbym myśleć, że mam. Sceny z dziećmi w Behawioryście i z psami w Immunitecie uświadomiły mi jednak, że to chyba tylko myślenie życzeniowe. Jedna z czytelniczek napisała mi, że czeka teraz na tortury kotów. Powiedziałbym, że nigdy do takich rzeczy na kartach moich powieści nie dojdzie, ale… właśnie, wracamy chyba do Twojego poprzedniego pytania. Bohaterowie często mnie zaskakują – także ci źli. I to niekoniecznie w pozytywnym sensie.
Z redaktor naczelną portalu Lubimy Czytać, Anną Misztak, na Poznańskim Festiwalu Kryminału Granda, Poznań 2015 |
Przychodzi do Ciebie ktoś z ciekawą historią dotyczącą własnego życia. Chce, żebyś ją opowiedział, ale w formie biografii, nie fikcji. Podjąłbyś się takiego zadania, gdyby materiał był naprawdę dobry? (Bez obaw, nie mam takich zamiarów).
Sporo ludzi z fascynującymi życiorysami się do mnie zgłasza. Poczynając od osób u schyłku życia, które chciałyby opowiedzieć swoje historie, przez znane postacie związane z przestępczością zorganizowaną, aż po panie, które zarabiają na życie w sposób, który wielu by zbulwersował. Każda taka propozycja jest bardzo kusząca, ale ja potrafię odnaleźć się jedynie w fikcji. Tam jest moje miejsce i nie czuję się na siłach, by opisywać czyjąś rzeczywistość
Skoro jesteśmy przy biografii, przeskoczmy do autobiografii. Jaki tytuł widziałbyś na okładce książki o samym sobie?
Nie wiem. „Epoka lodowcowa” już zajęta, więc trzeba by wymyślić coś innego…
Gdybyś miał napisać fikcyjną powieść obsadzając siebie w roli protagonisty, jakiego gatunku byłaby to powieść i czy sam siebie potraktowałbyś równie okrutnie jak swoich pozostałych bohaterów.
Pewnie SF, a siebie osadziłbym w roli dowódcy jakiegoś statku na rubieżach znanego świata. Miałbym sporo do gadania, sporo do odkrycia, byłaby niezła przygoda. Przypuszczam, że nie zakończyłaby się happy endem, ale z pewnością robiłbym wszystko, żeby nie wykazywać tendencji masochistycznych i nie traktować siebie tak, jak zwykłem to robić względem moich bohaterów.
Targi Książki, Kraków 2015 |
Czy czytając cudze książki myślisz sobie czasem: opowiedziałbym to zupełnie inaczej? Którą z istniejących powieści chętnie napisałbyś po swojemu?
Nigdy! Kiedy wchodzę w czyjś fikcyjny świat, staję się wyłącznie odbiorcą, daję twórcy kredyt zaufania i mówię: prowadź. Wydaje mi się, że tylko w ten sposób pisarz może czerpać przyjemność z czytania. Analizując tekst pod kątem tego, jak on by go skonstruował, pozbawia się tego elementu.
Inaczej jest na początku, kiedy dopiero zaczyna się pisać – wówczas takie krytyczne podejście stanowi pewien etap własnego rozwoju. A najbardziej wartościowe są te pozycje, przy których czujemy, że coś można by zrobić lepiej. Lub że takich a takich rzeczy nie powinno się robić, bo są oklepane, nudne lub po prostu nic nie wnoszą.
Kryminał
Gdy spoglądasz na polski rynek literatury kryminalnej, widzisz w nim nisze? Jakich książek brakuje w tym dziale?
Mnóstwa. Kryminalna półka jest tak szeroka, że właściwie nie widać jej końca. Zakwalifikować można w niej przecież zarówno obyczajowe powieści Håkana Nessera lub Camilli Läckberg, mocno sensacyjne Lee Childa, pełne tajemnic i napięcia Harlana Cobena, przesiąknięte brutalnością Chrisa Cartera, drobiazgowe Simona Becketta, czy… właściwie moglibyśmy tak wymieniać bez końca.
Targi Książki, Warszawa 2016 |
Napisać dobry kryminał jest trudniej niż dobry romans? Czy myślisz, że odnalazłbyś się w tym drugim gatunku?
Romans byłby dla mnie zdecydowanie większym wyzwaniem – jak każdy pisarz, poruszam się dość komfortowo w swojej konwencji. Wychodzenie poza nią nastręcza pewnych problemów, ale jednocześnie jest immanentnym elementem tej roboty – bez niego nie da się rozwijać.
Jesteś częstym gościem festiwali kryminalnych. Jakie jest twoje najlepsze festiwalowe wspomnienie?
Podpisanie książki dla niepełnosprawnej Czytelniczki, która przyjechała z daleka tylko po to, by dostać wpis.
Najlepszy kryminał minionego roku to…?
Chyba prawdziwe doniesienia medialne.
Remgiusz Mróz w gronie nominowanych do Nagrody Wielkiego Kalibru 2016 za powieści Kasacja i Zaginięcie, Wrocław 2016 |
Zainteresowanie literaturą kryminalną to efekt mody czy też zainteresowanie tym co mroczne, niebezpieczne, a jednocześnie odległe od codzienności wielu czytelników jest wpisane w naturę człowieka?
Wydaje mi się, że to drugie. Każdy z nas nosi w sobie mrok, tyle że go nie nazywa, nie oswaja. Wie, że jest gdzieś obecny, ale woli go nie konkretyzować. Kryminały robią to za nas – w pewnym sensie udomawiają zło, poskramiają je i sprawiają, że staje się bardziej znane, a więc mniej niebezpieczne.
Czytelnicy
Poczytni pisarze zainwestowali w pieczątki, dzięki czemu rozdawanie autografów przebiega szybciej, a nadgarstek cierpi mniej. Ty nadal twardo podpisujesz każdą podsuniętą książkę. Po ilu podpisanych egzemplarzach myślisz sobie: "o rety, niech ta kolejka już się skończy”?
Po kilku godzinach podpisywania myślę sobie raczej: „o rety, ile ta czy inna osoba musiała się wystać?”. Nieustannie mnie to zadziwia, ale też stanowi największy komplement. Samo podpisywanie to żadna sztuka – autor siedzi, popełni bohomaz, a Czytelnik musi odstać ileś godzin w kolejce.
Remigiusz Mróz laureatem Nagrody Czytelników Wielkiego Kalibru 2016 Wrocław 2016 |
Jaka jest cena popularności autora bestsellerów?
Zgrabnie ominę wyświechtane frazy o kurczeniu się sfery prywatności i przejdę do krytyki. Większe spektrum Czytelników to także większy zakres gustów, a to przekłada się na większe zróżnicowanie opinii. Siłą rzeczy im więcej się wydaje, tym więcej pojawia się krytyki. A wiadomo, że opinie negatywne, jakkolwiek mało by ich nie było, zawsze trafiają do pisarzy z największą mocą. Momentami można zwątpić w cel tego, co się robi – szczególnie jeśli krytyka płynie ze strony osób, które kiedyś z entuzjazmem podchodziły do kolejnych pozycji.
Targi, festiwale, spotkania autorskie - jaka forma kontaktu z czytelnikami odpowiada Ci najbardziej?
Każda ma swoje plusy i minusy – podczas targów otrzymuję najszerszy feedback, bo zjawia się największa liczba osób. Minus jest taki, że na rozmowę nie ma wiele czasu. Festiwale to świetna zabawa, bo najczęściej zbiera się grupa pisarek i pisarzy, którzy wspólnymi siłami produkują się na scenie. Spotkania autorskie są chyba gdzieś pośrodku, więc może one w konsekwencji są odpowiedzią na Twoje pytanie? Trudno ostatecznie przesądzić.
Najdziwniejsze pytanie, jakie usłyszałeś od czytelnika to…?
Czy podpisuję się na piersiach.
A to najbardziej znienawidzone? O co nie pytać Remigiusza Mroza?
Znienawidzonego właściwie nie mam – ale skorzystam z okazji, żeby podkreślić, że premiery moich książek w audiobooku, ebooku i papierze zawsze są tego samego dnia…
z autorem na gali wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru, Wrocław 2016 |
Zawód-pisarz
W Sieci pojawia się mnóstwo recenzji Twoich książek. Czytasz je wszystkie?
Te na blogach tak, za pozostałymi nie jestem w stanie nadążyć. Niektórzy się dziwią, ale lektura recenzji to raptem najwyżej kilka minut w ciągu dnia – a wynieść można z nich częstokroć bardzo dużo. Gdybym ich nie czytał, nie powstałby na przykład Świt, który nie nadejdzie, bo na jego miejsce miałem przewidzianą inną, gotową już powieść historyczną. Po jednej z recenzji uznałem jednak, że nie będę wyciągać z szuflady przykurzonej pozycji, a zabiorę się za coś nowego.
Krytyczne recenzje. Motywują? Demotywują? Dają do myślenia? Spływają po Tobie jak woda po kaczce?
To zależy od recenzji i autora. Generalnie żadne nie spływają, chyba że ktoś naprawdę jest kaczką. A że nie ma wielu ludzi, którzy mogą tak o sobie powiedzieć… sama rozumiesz.
gala premier na Poznańskim Festiwalu Kryminału Granda, Poznań 2016 |
Co jest Twoją największą motywacją do pisania?
Chęć… nie, potrzeba tworzenia. Tylko tyle i aż tyle. Kiedy nie tworzę fikcji, czuję się źle w rzeczywistości.
Co w życiu pisarza jest największym wyzwaniem?
Opuszczanie swojego podwórka. I to nie tylko dlatego, że to wyzwanie warsztatowe, ale też ze względu na odbiór Czytelników. Zazwyczaj od danego autora oczekujemy konkretnych emocji – a przynajmniej tak by wynikało z przekroju nazwisk i tytułów na listach bestsellerów. Problem pojawia się, kiedy autor zmienia konwencję, narrację, tempo, styl i sam język – dostajemy zupełnie nową rzecz, ale opakowaną tak jak wcześniej. I z jednej strony naraża to pisarza na skrajnie różne opinie, z drugiej jednak daje nadzieję na usłyszenie jednego z najlepszych komplementów. Dla mnie takim były opinie snute na jednym z forów, gdzie ktoś wykazał tak duże różnice w konwencji gatunkowej, językowej i stylistycznej moich książek, że pozostało mu wyciągnąć tylko jeden wniosek – tych powieści nie pisała ta sama osoba.
gala premier na Poznańskim Festiwalu Kryminału Granda, Poznań 2016 |
Wyobraź sobie jeden dzień bez pisania. Nie wolno Ci napisać ani jednego słowa. Co więcej, nie wolno Ci nawet myśleć o fabułach czy bohaterach. Jak wyglądałby Twój dzień?
Depresyjnie. Pewnie szukałbym zajęcia tak wytrwale, że w końcu zabrałbym się do sprzątania całej chałupy.
Przyszłość
Marta Guzowska powiedziała kiedyś, że Mario Ybl i Simona Brenner, dwie stworzone przez nią, bardzo silni bohaterowie, nie mogliby spotkać się na kartach powieści, że każde z nich potrzebuje własnej historii, odrębnej przestrzeni. Czy Chyłka i Forst mogliby wspólnie prowadzić śledztwo czy też taka współpraca nie miałaby szans?
Przypuszczam, że miałaby, zresztą spotkali się w pewnym momencie historii o Forście. Kluczowe byłoby w takiej sytuacji chyba to, by przynajmniej jedno z nich znajdowało się w gorszej formie – gdyby oboje byli w najlepszej, rzeczywiście mogłoby się to skończyć szybko eskalującym konfliktem.
Remigiusz Mróz i... Joanna Chyłka narysowana przez Ankę Ziętkiewicz Poznański Festiwal Kryminału Granda, Poznań 2016 |
Gdybyś mógł rozciągnąć dobę, ale nie mógł dodatkowych godzin przeznaczyć na pisanie, na co byś je wykorzystał?
Na czytanie.
Twoje książki to głównie kryminały i thrillery w różnych odmianach, to sensacyjne, to retro, to gangsterskie, to znów prawnicze... Nie kusi Cię sprawdzenie się w innych gatunkach?
Kusi nieustannie! Czasem nawet zaczynam pisać z głębokim przekonaniem, że oto powstaje powieść, w której nie będzie trupa. A kilka stron dalej ten trup pada.
Gdy wszyscy już odejdą, do Remigiusza Mroza wciąż podchodzą czytelnicy... Poznański Festiwal Kryminału Granda, Poznań 2016 |
Nad czym obecnie pracujesz?
Redaguję pewną powieść SF, którą chciałbym wydać za kilka miesięcy. Zacząłem pracować nad nią w 2012 roku, ma narrację szkatułkową i niewiele brakowało, by pojawiła się na rynku trzy lata temu. Nie wiem, jaki będzie efekt mojej redakcji – mogę w trakcie uznać, że tekst nadaje się tylko do kosza. Na razie jestem na samym początku i o dziwo jestem nastawiony pozytywnie. Właściwie to ewenement, bo zazwyczaj podczas redakcji towarzyszą mi jedynie negatywne odczucia.
Na koniec pytanie, które oczywiście musi paść. Kiedy doczekam się książki z Barceloną w tle?
W tym roku nie, bo terminarz wydawniczy mam już zapełniony – chyba że w końcu pójdę po rozum do głowy i zacznę wydawać pod pseudonimem, coby Mróz przestał wyskakiwać z lodówki i siedział w zamrażarce.
moje ulubione zdjęcie, Targi Książki, Kraków 2016 |
Autorowi serdecznie dziękuję za znaleziony czas, a Wam życzę udanych spotkań z jego twórczością. Bawcie się dobrze i pamiętajcie, że choćbyście mieli naprawdę podły dzień, żaden nie będzie aż tak paskudny jak ten, który przytrafiłby się Wam, gdybyście byli którymś z bohaterów powieści Remigiusza Mroza. :)
***
Przeczytaj też:
Cykl Chyłka i Zordon
Kasacja - recenzja
Zaginięcie - recenzja
Rewizja - recenzja
Immunitet - recenzja
Cykl Wiktor Forst
Ekspozycja - recenzja
Przewieszenie - recenzja
Trawers - recenzja
Cykl Parabellum
Parabellum. Prędkość ucieczki - recenzja
Parabellum. Horyzont zdarzeń - recenzja
Parabellum. Głębia osobliwości - recenzja
Pozostałe powieści
Behawiorysta - recenzja
Przeczytaj też:
Cykl Chyłka i Zordon
Kasacja - recenzja
Zaginięcie - recenzja
Rewizja - recenzja
Immunitet - recenzja
Cykl Wiktor Forst
Ekspozycja - recenzja
Przewieszenie - recenzja
Trawers - recenzja
Cykl Parabellum
Parabellum. Prędkość ucieczki - recenzja
Parabellum. Horyzont zdarzeń - recenzja
Parabellum. Głębia osobliwości - recenzja
Pozostałe powieści
Behawiorysta - recenzja
Świt, który nie nadejdzie - recenzja
Turkusowe szale - recenzja
W cieniu prawa - recenzja
Inne
Spotkanie autorskie z Remigiuszem Mrozem - fotorelacja
Remigiusz Mróz laureatem Nagrody Czytelników Wielkiego Kalibru
Remigiusz Mróz na Grandzie 2016 - sobota
Remigiusz Mróz na Grandzie 2016 - niedziela
Remigiusz Mróz na blogu
*** POZOSTAŁE WYWIADY ***
Turkusowe szale - recenzja
W cieniu prawa - recenzja
Inne
Spotkanie autorskie z Remigiuszem Mrozem - fotorelacja
Remigiusz Mróz laureatem Nagrody Czytelników Wielkiego Kalibru
Remigiusz Mróz na Grandzie 2016 - sobota
Remigiusz Mróz na Grandzie 2016 - niedziela
Remigiusz Mróz na blogu
*** POZOSTAŁE WYWIADY ***
Skończyłam przygodę z książkami tego pana na czwartej pozycji w jego dorobku. Teraz widzę, jak wiele mam do nadrobienia. Chyba zacznę od dziś. :D
OdpowiedzUsuńZa tym autorem ciężko nadążyć. :D
UsuńCiekawy wywiad :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńCieszy mnie bardzo, że mamy tak zdolnych i popularnych- mimo iż młodych, twórców :-)
OdpowiedzUsuńW młodych siła! :P
UsuńUwielbiam książki Mroza i czekam wciąż na nowe! Teraz czytam "Wotum nieufności" :)
OdpowiedzUsuńMój egzemplarz jeszcze do mnie nie dotarł. :(
UsuńDla autora wszystkiego najlepszego z okazji trzydziestych urodzin!
OdpowiedzUsuńKurcze, taki romans z nazwiskiem Mroza na okładce, ale by był szał w blogosferze :)
O tym samym pomyślałam ;)
UsuńNo to musicie namówić autora na skok w bok z kryminałów w romanse. :D
UsuńAutorowi życzę wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i nieskończonych pokładów inspiracji! Tobie zaś gratuluję genialnego wywiadu - czytało się świetnie! Przyznać muszę, że romans podpisany nazwiskiem Mroza to byłby hit w całej blogosferze
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy doczekamy się kiedyś takiego hitu. ;)
UsuńBardzo wymowne przedostatnie zdjęcie :) przeczytałam z przyjemnością, autorowi życzenia już złożyłam no i czekam na tą tajemnicza książkę SF
OdpowiedzUsuńAle że niby co? Bardzo ładna fota. :P
UsuńByłam niedawno na spotkaniu w Warszawie, autor niezwykle cierpliwy i też zastanawiałam się, ile może podpisywać powieści ;) Ale miło mieć taką długą znajomość z pisarzem, właściwie od początków :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
W przypadku tego autora: dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuugo. :D
UsuńFajnie jest móc obserwować jak się rozwija literacko. :)
1. Wszystkiego co najlepsze dla Pana Remigiusza! Sto lat!
OdpowiedzUsuń2. Twój wywiad uświadomił mi, jak skromną postacią jest autor.
3. Cieszę się ogromnie, że Mróz zdobył taką sławę. Oczywiście swoją ciężką pracą, połączoną z talentem. Nie mogę zrozumieć, jak ludzie mogą z zazdrością podchodzić do Pana Remigiusza z tego powodu, że jest popularny. Brakowało mi w naszym kraju tak wybitnego twórcy bestsellerowych kryminałów. Jestem szczęśliwa, że tworzy, bo jego twórczość daje radość wielu czytelnikom :)
Zazdrość ludzka nie ma granic. Można nie lubić jego książek, nie wszystkim muszą się podobać. Ale nie można nie docenić ogromu pracy, jaką wkłada w pisanie książek i dbania o czytelników.
UsuńAnia, ciekawy wywiad.
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi się czytało...
ps. Ja tyle książek nie przeczytałam, co ty, ale jestem gdzieś... w połowie z tych 17 książek +2 opowiadaniach...
A Remigiuszowi oczywiście 100 Lat!
Dziękuję. :)
UsuńI udanego czytania!
Wywiad jest świetny, a przy „Epoka lodowcowa już zajęta, więc trzeba by wymyślić coś innego…” prawie popłakałam się ze śmiechu!;D
OdpowiedzUsuńDobra odpowiedź, to fakt. :D
UsuńAniu, zacznę od tego, że zajęłaś Remigiusza Mroza świetnymi i nieszablonowymi pytaniami. Taki wywiad czyta się z wielką przyjemnością. To, że autor jest skromny, zdążyłam już sama zauważyć, wystarczy chwilę z nim porozmawiać i ta skromność dosłownie wykwita. Nie miałam jednak pojęcia, że ta "Epoka lodowcowa" otrzymuje tak nietypowe pytania dotyczące ewentualnych biografii, a pytanie o autograf na piersiach - bezcenne... :) Podoba mi się bardzo to, jak rozsądnie Remigiusz podchodzi do opinii o jego twórczości, czyta większość recenzji i zna je wręcz na wylot, wysnuwa z nich też wnioski i jak widać, na ich podstawie decyduje także, jakie książki ujrzą światło dzienne. To świadczy nie tylko o niesamowitym zmyśle obserwacji, ale przede wszystkim o świadomości i logice decyzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję ślicznie!
UsuńMam nadzieję, że nasz autor się nie zmieni i pozostanie takim sympatycznym, skromnym facetem. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam twórczość autora, ale staram się nie zachowywać jak psychofanka ;) Jeśli chodzi o częstotliwość wydawania nowych książek podejrzewam spisek, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Na razie nie było takiej pozycji, która by mnie szczególnie zawiodła.
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad i tak naprawdę tylko rzecz o kaczkach mnie zirytowała (z racji nawiązań osobistych oczywiście :P) A poważnie, autor ma do siebie dystans i jest wciąż tak samo skromnym człowiekiem, choć osiągnął piekielny sukces w ekspresowym czasie. Życzę mu nieustającej weny i kolejnych twórczych 30 lat ;)
Co do tego ekspresowego sukcesu to sama byłam zaskoczona jak szukałam pierwszego maila od autora. Wydawało mi się, że znamy się dużo dłużej, a tu taka niespodzianka. Jeszcze niedawno jego nazwisko niewielu kojarzyło, a teraz niewielu nie kojarzy. :D
UsuńDziękuję za miłą opinię!
Doskonały wywiad! Fantastyczne pytania i świetne odpowiedzi :) Mimo że nie wszystkie powieści Remigiusza Mroza mnie zachwycają to widać, że to po prostu świetny człowiek jest i zawsze z przyjemnością będę sięgać po jego książki. Życzę samych sukcesów, przychylnych recenzji, życiówek w bieganiu i zawsze dobrej pogody w górach! I do zobaczenia kiedyś na szlaku - mam nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńJa też nie zawsze zachwycam się jego książkami, ale wciąż mnie do nich ciągnie. To po prostu świetna rozrywka. :)
jestem ciekawa tej książki SF :) Wszystkiego najlepszego! Bardzo fajny wywiad, Aniu ciekawe pytania :) Tego Mrozu u Ciebie to jest :P
OdpowiedzUsuńSF to akurat nie bardzo dla mnie, więc nie wiem czy będę czytać.
UsuńDzięki za opinię! :)
Wszystkiego najlepszego dla solenizanta. Natomiast gdy się nosi nazwisko Mróz, to najlepiej się urodzić zimą. :)
OdpowiedzUsuńImponujący wywiad, podobnie ilość zdjęć. Najbardziej zaintrygowała mnie ta powieść science fiction, czekam zatem niecierpliwie. A tortur kotów nie będę sobie wyobrażała...
Nasz Mróz i w lecie by sobie poradził. :D
UsuńPrzeczytałam osiem lub dziwięć książek tego autora i przyznaję, że zazwyczaj bardzo mnie wciągają. Nie lubię jednak zakończeń, które nam serwuje. Wszelkie "niefortunnie zdarzenia" przeważnie dotyczą bohaterów, których najbardziej polubiłam. Nadal nie jestem w stanie wybaczyć takiego rozwiązania serii o Forście. Świetny wywiad, pomysł i odpowiedzi autora :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńA co do Forsta, ja też nie zgadzam się z takim zakończeniem!
Świetny wywiad, taki z fajną atmosferą. Z wielka przyjemnością przeczytałam, tym bardziej, że bardzo lubię książki Jubilata :) Pozdrawiam i Ciebie Aniu i Trzydziestolatka :)
OdpowiedzUsuńPs. Czekam (jak chyba wielu) na kolejny tom chyłkozordonowy :)
Dziękuję. :)
UsuńTeż czekam na kolejny tom. Ciekawa jestem jak autor pociągnie wątek obecnej sytuacji Chyłki. ;)