Trzeci dzień był pełen skrajnych emocji. Na uczestników Festiwalu czekało mnóstwo śmiechu, ale i sporo zadumy, gdy gość z Meksyku, pisarz i wydawca Martín Solares, wziął na tapet temat bezpieczeństwa w swoim kraju. Wieczór natomiast należał do śledczych. Było zabawnie i interaktywnie, do udziału w dochodzeniu i pomocy w odkrywaniu kto zabił literatkę Maszę, zaproszono także publiczność.
(...)
Każdy z nas ma w sobie przynajmniej jedną powieść – powieść życia. Pisząc ją, warto pamiętać, by przynosiło nam to radość, było zgodne z naszymi przekonaniami i odczuciami, w przeciwnym razie, powieść nie będzie dobra. Z taką wiedzą, dzierżąc w dłoni Czarne minuty, debiutancką powieść kryminalną autora, która niedawno ukazała się także w Polsce, podreptałam po autograf. Nie wiem komu ten mój egzemplarz przyniósł więcej szczęścia, mnie czy autorowi. Okazało się, że był to pierwszy polski egzemplarz, jaki Martín Solares trzymał w swoich rękach! Spontaniczny wybuch radości pisarza i wyjątkowy autograf jaki otrzymałam sprawiły, że tego spotkania długo nie zapomnę. (Przy okazji dowiedziałam się, że Czarne minuty to powieść rekin, którego zjada większy rekin, którego zjada jeszcze większy rekin – ktoś pokusi się o interpretację tej teorii?).
***
|
Powieść może być jak rekin, jak ośmiornica... - Martín Solares ujął mnie nietypowym spojrzeniem na budowę powieści. |
|
Tak powstaje powieść-delfin, historia radosna, niezbyt często występująca. |
|
Obecny na sali Marcin Wroński, wg. naszego meksykańskiego gościa, tworzy powieści-rekiny. |
|
Szczęśliwa posiadaczka pierwszego polskiego egzemplarza powieści Czarne minuty oraz równie szczęśliwy autor. |
|
Dowód. |
|
Zawiedziona samym podpisem, poprosiłam o rysunek. Dostałam ośmiornicę.
Na pytanie, czy ta powieść jest jak ośmiornica, dostałam odpowiedź przeczącą.
Czarne minuty są jak rekin, którego zjada większy rekin, którego zjada jeszcze większy rekin (
tak wielki, że zmieściła się tylko paszcza). |
|
Martín Solares, Artur Domosławski, Tomasz Pindel |
|
Temat poważny, to i mina taka sama.Sytuacja Meksyku nie zachęca do uśmiechu. |
|
Czytałam Śmierć w Amazonii i od tego czasu nurtuje mnie pytanie,
czy autor nie boi wyciągania tamtejszych brudów, operowania nazwiskami, nazwami firm.
Niestety nie zdążyłam go zadać, bo czas naglił,
a wydarzenia w Kinie Nowe Horyzonty były zbyt ciekawe, by je odpuścić. |
|
Ten egzemplarz różni się od mojego tym, że nie jest pierwszym podpisanym przez autora! :D |
|
Martwa Masza i zespół śledczych. Prokurator się przygląda, widocznie zadeptywanie śladów już mu się znudziło. |
|
Na scenę wkraczają profiler Rudolf Heinz... |
|
...oraz profilerka Sasza Załuska. |
|
A to już licytacja. Można było kupić m.in. tarczę Mariusza Czubaja. |
|
Z Katarzyną Bondą i martwą Maszą-literatką. |
Wyjątkowo mało tych zdjęć, jak na mnie, nie uważacie?
Może i mało fotek, ale świetna pamiątka :)
OdpowiedzUsuńFotek jest więcej, tylko nie było kiedy się nimi zająć. :)
UsuńCiekawa jestem Twojej opinii o "Czarnych minutach, bo mi się ta powieść jednocześnie podobała i nie podobała :P Zdjęcia z wieczoru wyglądają zachęcająco :D
OdpowiedzUsuńHmm... Dość enigmatycznie to zabrzmiało. :D
UsuńA inscenizacja była świetna, trochę na serio, trochę z humorem. Wyszło super. :)
Hm, martwa Masza, to musiało być interesujące:)
OdpowiedzUsuńNie dla Maszy. :D
UsuńPo Twoich relacjach widzę, że ten Festiwal to naprawdę super sprawa! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, świetnie się bawiłam! :)
UsuńNie przepadam za kryminałami, ale relację z takiego wydarzenia zawsze można przejrzeć ;) Ostatnie zamieszczone przez Ciebie zdjęcie jest świetne ;))
OdpowiedzUsuńMasza nie chciała się uśmiechnąć. :(
UsuńZazdroszczę!
OdpowiedzUsuńTrzeba było wpaść. Daleko chyba nie macie, co? ;)
UsuńAle super podpisy od Solaresa, to będzie pamiątka :)!
OdpowiedzUsuńDo tej pory mi się paszcza cieszy. :D
UsuńHaha, jak Ci pięknie zamazał książkę ;) Szkoda, że kredek nie miał. Musiało być niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńMiałabym kolorowe rekiny. :D
Usuń