Skoro jest już podsumowanie książkowe, to czas na
przejrzenie listy obejrzanych w maju filmów. U mnie jak zwykle różnorodnie: od
dramatów, przez horrory i thrillery do komedii. W zestawieniu znalazły się
zarówno filmy amerykańskie, jak i przedstawiciele kina irańskiego, libańskiego
czy chińskiego.
Ale po kolei. :)
Piękne zdjęcia, wartka i wciągająca akcja, świetna muzyka no
i piękna Jennifer Lawrence w roli walczącej w igrzyskach Katniss. Jedyne czego
żałuję to, że nie udało mi się przeczytać przed seansem książki, na której
oparty jest film.
Obejrzane dzięki mojemu mężowi, który nieustannie namawia
mnie na filmy z gatunku fantasy i science-fiction. Nie powiem, żebym dzięki
temu zapałała miłością do tych gatunków, ale faktem jest, że ominęłoby mnie
kilka niezłych filmów, jak choćby saga „Gwiezdne wojny”, „Władca pierścieni”,
czy „Ja, robot”. „X-Mena” unikałam jak ognia, ale w końcu skapitulowałam i
okazało się, że nie takie te mutanty straszne. Ta część jest niejako częścią
pierwszą, gdyż to z niej dowiadujemy się, jak to wszystko się zaczęło. Ładne zdjęcia
i niezłe efekty specjalne.
Dramat wojenny ze świetną rolą Christiana Bale’a. Akcja osadzona
w laotańskim obozie okresu Wojny Wietnamskiej, a rolą Christiana jest z tego
miejsca po prostu zwiać. Całkiem niezły film, choć dla mnie nieco przydługi.
Polsko-czeska komedia. Moim zdaniem mało śmieszna, a jak nie
jest zabawnie to i ocena komedii nie może być za wysoka.
5. „No-Do Wezwani” reż. (2009); 7/10
Nie jestem miłośniczką horrorów. Jako osobniczka, którą przestraszyć może wszystko od wykrzywionej gęby po wylewające się flaki, omijam ten gatunek szerokim łukiem. Czasami dam się namówić na jakiś seans, ale dopiero wtedy, gdy namawiający zdoła mnie przekonać o braku okrutnych tortur, zaawansowanej perwersji, psychopatów czających się w zamkniętych hotelach, hostelach i innych pensjonatach, nadużywanych siekier, pił i innych ostrych przedmiotów oraz o znikomej częstotliwości pojawiania się efektu „BU!”. Lubię filmy z klimatem. I taki dla mnie był ten film, choć niektórych może dziwić tak wysoka ocena. Trochę w klimacie „Kręgosłupa diabła”.
Niezła historia i ciekawie zrobiona animacja. No i
wstrząsająca końcówka. Podobno film manipuluje odbiorcami. Najwidoczniej dałam
się zmanipulować, bo mi się podobał.
Całkiem niezły polski dramat obyczajowy ze świetną rolą Romy
Gąsiorowskiej w roli kobiety, z którą z pewnością bym się nie zaprzyjaźniła i pewnie nawet
bałabym się ją zaprosić na herbatę, ale z bezpiecznego miejsca przez ekranem,
chętnie poznałam jej historię. Plus za brak cukierkowego zakończenia, którego
obawiałam się przez cały seans.
8. „Resident Evil” reż. Paul W.S. Anderson (2002); 6/10
Kolejny film wypożyczony przez mojego męża. Co ciekawe – ja bawiłam
się lepiej niż on. Taki tam odmóżdżacz z niezbyt rozgarniętą ekipą zombie, jako
efektem różnorakich eksperymentów.
9. „Zgadnij kto
przyjdzie na obiad” reż. Stanley Kramer (1967); 7/10
Joey przedstawia swoim rodzicom czarnoskórego narzeczonego,
wystawiając ich podobno liberalne poglądy na ciężką próbę. Niezły, czasem tylko
nieco przydługi, film o rasizmie. Scenariusz filmu nagrodzono Oscarem.
10. „Całe życie z wariatami” reż. Jonas Pate (2009); 7/10
O psychiatrze, który sam potrzebuje pomocy. Słodko-gorzki
obraz. Recenzje ma nienajlepsze, ale dla mnie to niespodziewanie całkiem dobry
film. W roli głównej Kevin Spacey za którym nie przepadam, ale to na szczęście
nie zepsuło mi odbioru.
11. „Cała zima bez ognia” reż. Grzegorz Zgliński (2004);
6/10
Smutny film o ludziach, którym życie nie szczędziło
cierpień. Mamy tu małżeństwo cierpiące po utracie dziecka, przy czym każde z
nich przeżywa to na swój sposób, osobno. Któregoś dnia on poznaje uciekinierkę
z Kosowa, która w wojnie straciła bliskich. Wspólne doświadczenia ich zbliżają,
a jego małżeństwo poddają kolejnej próbie.
12. „Nietykalni” reż. Olivier Nakache, Eric Toledano (2012);
10/10
Tak sobie teraz myślę, że może przesadziłam z oceną, ale nie
będę już jej zmieniać. Ciepły, pozytywny, zabawny obraz przyjaźni
sparaliżowanego milionera i młodego chłopaka z przedmieścia, któremu nieobce są
konflikty z prawem. Film wzrusza i bawi. Chyba dawno tak się nie śmiałam
na żadnym filmie. I stąd ta ocena.
13. „Sposób na dziewczynę” reż. Edoardo Ponti (2011); 4/10
Lekka i przewidywalna komedia romantyczna. Fabularnie
podobna do niemieckiego „Gdzie jest Fred”. W wyniku nieporozumienia ona myśli,
że on jest kaleką. Ona się zakochuje, on nie wie jak jej powiedzieć prawdę.
Wiadomo, co będzie dalej, wiadomo jak się skończy. Ot, przeciętniak.
14. „Millenium: Zamek z piasku, który runął” reż. Daniel
Alfredson; (2009); 5/10
Najsłabsza z trzech części. Za dużo nazwisk, osób, faktów i
trochę się miesza. Dobrze, że wcześniej przeczytałam całą trylogię Larssona. Jak
zwykle świetna Noomi Rapace jako Lisbeth Salander.
15. „Misja” reż. Roland Joffé; (1986); 7/10
XVIII wiek; Jezuita (Jeremy Irons) i łowca niewolników
(Robert De Niro) we wspólnej walce z Portugalczykami. Wspaniała muzyka Ennio
Morricone nagrodzona Złotym Globem. Siedem nominacji do Oscara (nagroda za
zdjęcia).
16. „Listy do Julii” reż. Gary Winick; (2010); 7/10
Uroczy, ciepły i zabawny film o poszukiwaniu miłości z
młodzieńczych lat. Niespodziewanie dobry, jak na amerykańską komedię
romantyczną. Finał do przewidzenia, ale to zupełnie nie zepsuło mi seansu. Plus
za przepiękne zdjęcia Włoch. Polecam.
17. „Jedwabna opowieść” reż. Ėléonore Faucher; (2004); 8/10
Uwielbiam takie klimaty. Niby niewiele się dzieje, a ile emocji.
Ciepła, urocza historia dwóch kobiet: ciężarnej nastolatki oraz samotnej kobiety,
która niedawno straciła jedynego syna. Przepiękny, melancholijny film.
Dalsza część podsumowania w notce jutrzejszej, bo na TVN7
właśnie zaczęli się „Podejrzani”. :)
A na koniec, wspomniany wyżej soundtrack z "Misji".
Ciekawe, zróżnicowane zestawienie. ;-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w blogowaniu!
Dziękuję!
UsuńI oczywiście zapraszam ponownie. :)
Oj Misja to film mojego dzieciństwa! kasetę z muzyką miałam zajechaną do cna!:)
OdpowiedzUsuńCała zimna bez ognia-świetny, Nietykalni także byłam filmem zachwycona, choć pewnie parę niedociągnieć by się znalazło.Klasyk Zgadnij kto przyjdzie...
Fajnie jest obserwować jak przybywa Ci z miesiąca na miesiąc komentarzy, bo ja od końca zaczęłam czyli od najmłodszego podsumowania.
A ja ten film odkryłam dopiero teraz (tzn. "Misję"). Jeszcze duuuużoooo przede mną. :)
UsuńCo do "Nietykalnych" - ta historia tak mi się spodobała, emocjonalnie było tak fantastycznie, że oślepłam totalnie i żadnych niedociągnięć nie widziałam.
Wzrost liczby komentarzy cieszy ogromnie, bo oznacza, że prowadzenie bloga ma sens. :)