czwartek, 8 grudnia 2016

Remigiusz Mróz "Świt, który nie nadejdzie"
[RECENZJA]

Remigiusz Mróz
Świt, który nie nadejdzie
Wyd. Czwarta Strona
2016
528 stron
Bez względu na porę roku, Mróz nie odpuszcza. Atakuje seriami lub pojedynczym ciosem z zaskoczenia. Czasem nokautuje, innym razem wywołuje dreszcze. Drażni, wkurza, to fascynuje, to męczy. Dręczy bohaterów, nie oszczędza czytelników. Przenosi w miejscu i czasie. Budzi emocje. To pozytywne, to negatywne. Nigdy nie pozostawia obojętnym.

Na odwilż się nie zapowiada.


Przedwojenna Warszawa


Tym razem mamy cios pojedynczy, wymierzony z przeszłości. Najnowsza powieść Remigiusza Mroza to powrót do Warszawy, ale nie tej, która stała się areną słownych przepychanek Chyłki i Zordona, lecz tej sprzed epoki iks piątki, Iron Maiden, a nawet sprzed wojny.

Świt, który nie nadejdzie przenosi nas do świata przedwojennej przestępczości. W Warszawie podzielonej na rewiry kontrolowane przez poszczególne grupy, niekoniecznie prawo i policja stoją na straży porządku. Tu trzeba wiedzieć gdzie i jak należy się zachować, w co nie wtrącać, którędy nie wędrować, w czyje oczy nie zaglądać, kogo nie prowokować i komu nie dać w ryj, nawet w ramach bohaterskiego ratowania nastoletniej damy w opałach. Zwłaszcza, jeśli się jest obcym. I nie ma wsparcia.

Kłopoty to jego specjalność


Teoria teorią, a w praktyce bywa różnie. W Warszawie zjawia się  Ernest Wilmański, który o swej przeszłości milczy, a przyszłość zamierza budować trzymając się z dala od problemów i pracując uczciwie. Jednak ledwie postawił stopy w stolicy, a już wpakował się w kłopoty. Ot, zły czas, złe miejsce, źli ludzie. Zanim Wilmański się obejrzy, już znajdzie się w samym centrum warszawskiej przestępczości i bynajmniej nie będzie biernym obserwatorem zdarzeń. Zasila szeregi Banników, którzy na swą nazwę zasłużyli w pełni, na wzór słowiańskiego demona Bannika, topiąc wrogów w baniach, baliach czy innych wiadrach, a przynależąc do takiej ekipy nietrudno wpaść w tarapaty. 

Trudności rzeczywiście nie zabraknie. Będzie walka o wpływy, rywalizacja konkurentów o miano prawej ręki szefa, w atmosferze nieufności rozpocznie się gra o wysoką stawkę. To oczywiście tylko czubek góry lodowej, z którą zderzą się Bannici. Konkurencja nie zamierza pozostawać bierna.

To nie będzie wyłącznie męska powieść. W przestępczy świat wkroczy damski duet reprezentujący nowo powstałą formację kobiecej policji. Jedna ze wspomnianych mundurowych wparuje także w prywatne życie Wilmańskiego. Podobnie jak nastoletnia mamzela, dziewczę odważne, pyskate, parające się niezbyt chlubnym zajęciem, sporo namiesza w życiu głównego bohatera.


Remigiusz Mróz, Kraków 2016


Największy plus i największy minus


Świt, który nie nadejdzie jest książką, w którą się wchodzi, a nie wpada. Wkraczasz w namalowany przez autora świat, spokojnie się rozglądasz i czekasz na to, co przyniosą kolejne strony. Z początku masz na to czas, bo dzieje się stosunkowo niewiele. Później akcja nabiera tempa, choć nie rozpędza się na tyle, by kartki same się przewracały w gorączkowym oczekiwaniu na finał. Im dalej, tym lepiej, ale dopiero finałowa scena sprawia, że serce niemal wyskakuje z klatki piersiowej.

Plusem najnowszej powieści Remigiusza Mroza jest jej klimat. Spacer przedwojenną Warszawą zapewnia dreszczyk emocji. Odważni mogą zajrzeć do lokalu Mokradło, wypełnionego papierosowym dymem i dźwiękami jazzu. Tu spotkacie szefa Banników, który przy wyszczerbionym stole (lepiej nie pytajcie skąd te szczerby), prowadzi rozmowy, podejmuje decyzje, wydaje rozkazy. Opisy są plastyczne, więc nietrudno zaprzęgnąć wyobraźnię do pracy i przenieść się w miejscu i czasie. 

Minusem jest zakończenie, które sprawia, że całość jest trochę jak... stosunek przerywany. Robi się gorąco, emocje rosną, ostatnie strony zapewniają naprawdę intensywne doznania, ale zamiast eksplozji fajerwerków rozlega się pukanie do drzwi. Sąsiad przyszedł pożyczyć cukier, a my zostajemy z poczuciem niespełnienia. Rozumiem sympatię do otwartych zakończeń, przyjemność płynącą z budowania napięcia, pieszczot, które wcale nie muszą zakończyć się wielkim finałem, ale... co za dużo to nie zdrowo. Gdy po raz kolejny okazuje się, że historia ma biec dalej w umyśle autora i umysłach czytelniczych, co w przełożeniu na mój język oznacza, że dostaję cliffhangerem w łeb i muszę radzić sobie sama, czuję się nieco oszukana niekompletnością opowieści. 




Klimatyczna podróż w przeszłość


Brakuje satysfakcjonującego mnie zakończenia, nie brak za to zwrotów akcji. Jedne są bardziej zaskakujące, inne mniej. Wplecione w fabułę sprawiają, że nie jest ona nudna. Wśród postaci brak takich, które mogłyby zagrozić pozycji Chyłki jako tej najbardziej charakterystycznej, interesującej i wpadającej w pamięć, ale myślę, że Salomea i Anastazja są jak najbardziej warte uwagi. 

Świt, który nie nadejdzie zapewnił mi ciekawą wycieczkę w czasie i interesującą możliwość wniknięcia w świat przedwojennej gangsterki. Choć ani Bannici, ani grasujący po sąsiedzku Prałaci nie istnieli naprawdę, to już pojedyncze postaci, jak  Tata Tasiemka czy Łokietek, są wyjęte z rzeczywistej historii. Zresztą, mniejsza z tym, kto tu jest wyjęty z życia, a kto z powieści - klimat stworzony przez Remigiusza Mroza działa na wyobraźnię, historia jest interesująca, losy bohaterów też. 

Tylko to zakończenie...


***

Przeczytaj też:

Cykl Chyłka i Zordon


Cykl Wiktor Forst


Cykl Parabellum


Pozostałe powieści
Behawiorysta


Inne


***





30 komentarzy:

  1. Pewnie przeczytam tak czy siak... Tym bardziej, ze jestem ciekawa, co w przypadku prozy Mroza oznacza "powieść klimatyczna" ;) Ale porównanie do stosunku przerywanego rozłożyło mnie na łopatki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim tłumaczeniu: że autorowi udało się mnie przenieść do przedwojennej Warszawy. ;)

      W pierwotnej wersji był seks bez orgazmu, ale podobno brzmiało to zbyt drastycznie. :D

      Usuń
  2. Ależ byłem ciekaw Twoich ostatecznych wrażeń! ;) I wciąż uważam, że tylko wyjątkowym optymistom to zakończenie jawi się jako otwarte... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znokautowałeś mnie tym komentarzem. Prawie tak bardzo jak wiadomo kto wiadomo kogo.
      Mimo to, pozostaję optymistką! :D

      Usuń
  3. Co znowu z tym zakończeniem? Zawsze musi być jakieś inne od wszystkich xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle brakuje mi czasu na Mroza. Może kiedyś... Tyle pochlebnych recenzji... a tyle książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko się czytają, więc łatwo je wcisnąć w kolejkę. ;)

      Usuń
  5. Otwarte? Bardzo nie lubię;p Ale i tak przeczytam, żeby się powściekać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać w komentarzu wyżej, autor twierdzi, że zamknięte. :P A ja tam swoje wiem. :D

      Usuń
  6. Książkę wygrałam w konkursie, wiec będę mogła niebawem przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Musze namówić moje bibliotekarki, by zakupiły kilka powieści tego pisarza. W końcu do zimy jego nazwisko pasuje jak znalazł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż dziwne, że jeszcze ich nie zamówiły. :)

      Usuń
  8. Spoglądając na listę książek Mroza, które zdołałaś przeczytać spokojnie można uznać Cię za specjalistę od jego twórczości :) Intryguje mnie ten klimat przedwojennej, mrocznej Warszawy, ale nie jestem pewna, czy sięgnę po kolejną książkę Mroza... W końcu przede mną wciąż finałowy tom Parabellum i cała seria o wspomnianej Chyłce...

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż za porównanie zakończenia! :) Czytałam i mnie świat przedwojenny Warszawy naprawdę zauroczył. Lubię ten okres w literaturze i przyznaję, że mi to zakończenie nie dało się tak we znaki. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie tak! Jeszcze bardziej niż na wątek głównego bohatera, zła jestem na zakończenie wątku jego współlokatorki. ;)

      Usuń
  10. Powieśc oczywiście mam na półce, ale odrobinę zmartwiłaś mnie tym zakończeniem. Przyzwyczaiłam się do tego, że Mróz w każdej książce rozwala mnie na łopatki w ostatnich rozdziałach, a tutaj... No nie wiem... Może w Święta uda mi się po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Porównaniem wygrałaś internety :D Ale tak poważnie to też nie przepadam za zakończeniami, których nie ma w zasadzie. Czasem jakiś wątek może być pozostawiony jako otwarty, ale na pewno nie powinno tyczyć się to głównego tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gracias. :D
      A co do zakończenia - Remigiusz Mróz twierdzi, że jest zamknięte. Ale ja zostaję przy swoim. :D

      Usuń
  12. No porównanie to Ci wyszło:D Ale nie powiem, że nie masz racji;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przedwojenna warszawska przestępczość- chyba w taki literacki świat wkroczę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko, ale się uśmiałam przy tym porównaniu do stosunku przerywanego... Pięknie Ci to wyszło. ;) Po książkę sięgnę na pewno, bo sam klimat jest w stanie mnie przekonać, a poza tym póki co staram się jednak po wszystkie książki Mroza sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :P
      Ja też jestem w miarę na bieżąco. Nie czytałam tylko dwóch. :)

      Usuń
  15. Mam zamiar dzisiaj do niej przysiąść i zobaczę co Mróz znowu nawyczyniał :) rozbawiły mnie Twoje porównania :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.