Remigiusz Mróz Świt, który nie nadejdzie Wyd. Czwarta Strona 2016 528 stron |
Bez względu na porę roku, Mróz nie odpuszcza. Atakuje seriami lub pojedynczym ciosem z zaskoczenia. Czasem nokautuje, innym razem wywołuje dreszcze. Drażni, wkurza, to fascynuje, to męczy. Dręczy bohaterów, nie oszczędza czytelników. Przenosi w miejscu i czasie. Budzi emocje. To pozytywne, to negatywne. Nigdy nie pozostawia obojętnym.
Na odwilż się nie zapowiada.
Przedwojenna Warszawa
Tym razem mamy cios pojedynczy, wymierzony z przeszłości. Najnowsza powieść Remigiusza Mroza to powrót do Warszawy, ale nie tej, która stała się areną słownych przepychanek Chyłki i Zordona, lecz tej sprzed epoki iks piątki, Iron Maiden, a nawet sprzed wojny.
Świt, który nie nadejdzie przenosi nas do świata przedwojennej przestępczości. W Warszawie podzielonej na rewiry kontrolowane przez poszczególne grupy, niekoniecznie prawo i policja stoją na straży porządku. Tu trzeba wiedzieć gdzie i jak należy się zachować, w co nie wtrącać, którędy nie wędrować, w czyje oczy nie zaglądać, kogo nie prowokować i komu nie dać w ryj, nawet w ramach bohaterskiego ratowania nastoletniej damy w opałach. Zwłaszcza, jeśli się jest obcym. I nie ma wsparcia.
Kłopoty to jego specjalność
Teoria teorią, a w praktyce bywa różnie. W Warszawie zjawia się Ernest Wilmański, który o swej przeszłości milczy, a przyszłość zamierza budować trzymając się z dala od problemów i pracując uczciwie. Jednak ledwie postawił stopy w stolicy, a już wpakował się w kłopoty. Ot, zły czas, złe miejsce, źli ludzie. Zanim Wilmański się obejrzy, już znajdzie się w samym centrum warszawskiej przestępczości i bynajmniej nie będzie biernym obserwatorem zdarzeń. Zasila szeregi Banników, którzy na swą nazwę zasłużyli w pełni, na wzór słowiańskiego demona Bannika, topiąc wrogów w baniach, baliach czy innych wiadrach, a przynależąc do takiej ekipy nietrudno wpaść w tarapaty.
Trudności rzeczywiście nie zabraknie. Będzie walka o wpływy, rywalizacja konkurentów o miano prawej ręki szefa, w atmosferze nieufności rozpocznie się gra o wysoką stawkę. To oczywiście tylko czubek góry lodowej, z którą zderzą się Bannici. Konkurencja nie zamierza pozostawać bierna.
To nie będzie wyłącznie męska powieść. W przestępczy świat wkroczy damski duet reprezentujący nowo powstałą formację kobiecej policji. Jedna ze wspomnianych mundurowych wparuje także w prywatne życie Wilmańskiego. Podobnie jak nastoletnia mamzela, dziewczę odważne, pyskate, parające się niezbyt chlubnym zajęciem, sporo namiesza w życiu głównego bohatera.
Największy plus i największy minus
Świt, który nie nadejdzie jest książką, w którą się wchodzi, a nie wpada. Wkraczasz w namalowany przez autora świat, spokojnie się rozglądasz i czekasz na to, co przyniosą kolejne strony. Z początku masz na to czas, bo dzieje się stosunkowo niewiele. Później akcja nabiera tempa, choć nie rozpędza się na tyle, by kartki same się przewracały w gorączkowym oczekiwaniu na finał. Im dalej, tym lepiej, ale dopiero finałowa scena sprawia, że serce niemal wyskakuje z klatki piersiowej.
Plusem najnowszej powieści Remigiusza Mroza jest jej klimat. Spacer przedwojenną Warszawą zapewnia dreszczyk emocji. Odważni mogą zajrzeć do lokalu Mokradło, wypełnionego papierosowym dymem i dźwiękami jazzu. Tu spotkacie szefa Banników, który przy wyszczerbionym stole (lepiej nie pytajcie skąd te szczerby), prowadzi rozmowy, podejmuje decyzje, wydaje rozkazy. Opisy są plastyczne, więc nietrudno zaprzęgnąć wyobraźnię do pracy i przenieść się w miejscu i czasie.
Minusem jest zakończenie, które sprawia, że całość jest trochę jak... stosunek przerywany. Robi się gorąco, emocje rosną, ostatnie strony zapewniają naprawdę intensywne doznania, ale zamiast eksplozji fajerwerków rozlega się pukanie do drzwi. Sąsiad przyszedł pożyczyć cukier, a my zostajemy z poczuciem niespełnienia. Rozumiem sympatię do otwartych zakończeń, przyjemność płynącą z budowania napięcia, pieszczot, które wcale nie muszą zakończyć się wielkim finałem, ale... co za dużo to nie zdrowo. Gdy po raz kolejny okazuje się, że historia ma biec dalej w umyśle autora i umysłach czytelniczych, co w przełożeniu na mój język oznacza, że dostaję cliffhangerem w łeb i muszę radzić sobie sama, czuję się nieco oszukana niekompletnością opowieści.
Klimatyczna podróż w przeszłość
Brakuje satysfakcjonującego mnie zakończenia, nie brak za to zwrotów akcji. Jedne są bardziej zaskakujące, inne mniej. Wplecione w fabułę sprawiają, że nie jest ona nudna. Wśród postaci brak takich, które mogłyby zagrozić pozycji Chyłki jako tej najbardziej charakterystycznej, interesującej i wpadającej w pamięć, ale myślę, że Salomea i Anastazja są jak najbardziej warte uwagi.
Świt, który nie nadejdzie zapewnił mi ciekawą wycieczkę w czasie i interesującą możliwość wniknięcia w świat przedwojennej gangsterki. Choć ani Bannici, ani grasujący po sąsiedzku Prałaci nie istnieli naprawdę, to już pojedyncze postaci, jak Tata Tasiemka czy Łokietek, są wyjęte z rzeczywistej historii. Zresztą, mniejsza z tym, kto tu jest wyjęty z życia, a kto z powieści - klimat stworzony przez Remigiusza Mroza działa na wyobraźnię, historia jest interesująca, losy bohaterów też.
Tylko to zakończenie...
***
Przeczytaj też:
Cykl Chyłka i Zordon
Cykl Wiktor Forst
Cykl Parabellum
Pozostałe powieści
Behawiorysta
Behawiorysta
Inne
***
Pewnie przeczytam tak czy siak... Tym bardziej, ze jestem ciekawa, co w przypadku prozy Mroza oznacza "powieść klimatyczna" ;) Ale porównanie do stosunku przerywanego rozłożyło mnie na łopatki;)
OdpowiedzUsuńW moim tłumaczeniu: że autorowi udało się mnie przenieść do przedwojennej Warszawy. ;)
UsuńW pierwotnej wersji był seks bez orgazmu, ale podobno brzmiało to zbyt drastycznie. :D
Ależ byłem ciekaw Twoich ostatecznych wrażeń! ;) I wciąż uważam, że tylko wyjątkowym optymistom to zakończenie jawi się jako otwarte... :D
OdpowiedzUsuńZnokautowałeś mnie tym komentarzem. Prawie tak bardzo jak wiadomo kto wiadomo kogo.
UsuńMimo to, pozostaję optymistką! :D
Co znowu z tym zakończeniem? Zawsze musi być jakieś inne od wszystkich xD
OdpowiedzUsuńcały Remigiusz Mróz. :D
UsuńCiągle brakuje mi czasu na Mroza. Może kiedyś... Tyle pochlebnych recenzji... a tyle książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńSzybko się czytają, więc łatwo je wcisnąć w kolejkę. ;)
UsuńOtwarte? Bardzo nie lubię;p Ale i tak przeczytam, żeby się powściekać:)
OdpowiedzUsuńJak widać w komentarzu wyżej, autor twierdzi, że zamknięte. :P A ja tam swoje wiem. :D
UsuńKsiążkę wygrałam w konkursie, wiec będę mogła niebawem przeczytać :D
OdpowiedzUsuńGratulacje. Udanej lektury. :)
UsuńMusze namówić moje bibliotekarki, by zakupiły kilka powieści tego pisarza. W końcu do zimy jego nazwisko pasuje jak znalazł!
OdpowiedzUsuńAż dziwne, że jeszcze ich nie zamówiły. :)
UsuńSpoglądając na listę książek Mroza, które zdołałaś przeczytać spokojnie można uznać Cię za specjalistę od jego twórczości :) Intryguje mnie ten klimat przedwojennej, mrocznej Warszawy, ale nie jestem pewna, czy sięgnę po kolejną książkę Mroza... W końcu przede mną wciąż finałowy tom Parabellum i cała seria o wspomnianej Chyłce...
OdpowiedzUsuńDwóch jeszcze nie przeczytałam! :D
UsuńCóż za porównanie zakończenia! :) Czytałam i mnie świat przedwojenny Warszawy naprawdę zauroczył. Lubię ten okres w literaturze i przyznaję, że mi to zakończenie nie dało się tak we znaki. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńA mnie tak! Jeszcze bardziej niż na wątek głównego bohatera, zła jestem na zakończenie wątku jego współlokatorki. ;)
UsuńPowieśc oczywiście mam na półce, ale odrobinę zmartwiłaś mnie tym zakończeniem. Przyzwyczaiłam się do tego, że Mróz w każdej książce rozwala mnie na łopatki w ostatnich rozdziałach, a tutaj... No nie wiem... Może w Święta uda mi się po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMoże odbierzesz je inaczej niż ja. :)
UsuńPorównaniem wygrałaś internety :D Ale tak poważnie to też nie przepadam za zakończeniami, których nie ma w zasadzie. Czasem jakiś wątek może być pozostawiony jako otwarty, ale na pewno nie powinno tyczyć się to głównego tematu.
OdpowiedzUsuńGracias. :D
UsuńA co do zakończenia - Remigiusz Mróz twierdzi, że jest zamknięte. Ale ja zostaję przy swoim. :D
No porównanie to Ci wyszło:D Ale nie powiem, że nie masz racji;)
OdpowiedzUsuńDzięki. :P
UsuńPrzedwojenna warszawska przestępczość- chyba w taki literacki świat wkroczę :)
OdpowiedzUsuńNiech szczęście będzie z Tobą! :P
UsuńO matko, ale się uśmiałam przy tym porównaniu do stosunku przerywanego... Pięknie Ci to wyszło. ;) Po książkę sięgnę na pewno, bo sam klimat jest w stanie mnie przekonać, a poza tym póki co staram się jednak po wszystkie książki Mroza sięgać.
OdpowiedzUsuńDzięki. :P
UsuńJa też jestem w miarę na bieżąco. Nie czytałam tylko dwóch. :)
Mam zamiar dzisiaj do niej przysiąść i zobaczę co Mróz znowu nawyczyniał :) rozbawiły mnie Twoje porównania :D
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze! :)
Usuń