Janusz Leon Wiśniewski I odpuść nam nasze Wyd. Od Deski Do Deski 2015 224 strony |
Seria Na F/AKTACH wydawnictwa Od Deski Do Deski, w październiku rozrosła się o trzeci już tom. Po Preparatorze Huberta Klimko-Dobrzanieckiego i Innej duszy Łukasza Orbitowskiego, zlecenie na napisanie historii spod znaku true crime, przyjął Janusz Leon Wiśniewski. Jego dokumentalizowana powieść I odpuść nam nasze... opowiada o zabójstwie cenionego polskiego muzyka jazzowego. Autor wykorzystuje tę historię, by opowiedzieć o sile miłości i zazdrości. A wszystko to oczywiście umieszcza w skrupulatnie odmalowanych polskich realiach początku lat 90' ubiegłego wieku.
Gdy przy okazji tegorocznych Targów Książki w Krakowie miałam okazję zamienić z autorem kilka słów, usłyszałam, że choć sam pomysł napisania powieści opartej na prawdziwej historii kryminalnej jest dla niego zupełnie nowym doświadczeniem (a przy okazji ciekawym wyzwaniem), to styl pisania pozostaje podobny do tego, za który cenią go czytelnicy. I faktycznie, książka jest nieco sentymentalna, emocjonalnie rozbudowana, pełna opisów nie tyle popychających do przodu fabułę, co budujących tło, wykładających racje, kreujących postacie.
Tym razem nie mamy do czynienia ze spowiedzią mordercy (Klimko-Dobrzaniecki), ani obyczajową powieścią, w której to autor daje czytelnikom sporo czasu na poznanie mordercy, prowadząc fabułę od jego dzieciństwa do zatrzymania przez policję (Orbitowski). Janusz Leon Wiśniewski pozwala spojrzeć na całą historię nieco szerzej. Jego morderca jest najpierw zakochanym, zazdrosnym mężczyzną, następnie skazanym więźniem, w końcu człowiekiem wolnym, który na nowo usiłuje ułożyć sobie życie. Nie mamy tu narracji liniowej. Te trzy wyimki z życiorysu przeplatają się ze sobą, a czytelnik sam musi je poukładać tak, by zgrały się w całość. Nie jest to na szczęście trudne, nie ma wrażenia chaosu.
Piętno
Janusz Leon Wiśniewski Kraków, 2015 |
Jest jednak ktoś, kto czeka na niego za murami. Ktoś, kto pogodził się z jego trudną przeszłością. Kto chce z nim żyć pomimo tego, czego się dopuścił. Są jednak ludzie, którzy pamiętają. Czy z piętnem mordercy można normalnie żyć?
Morderca wzbudzający współczucie
Vincent jako mężczyzna oszukany, zdradzony, zraniony, samotny, wzbudza współczucie. Janusz Leon Wiśniewski pisze o mordercy, ale pozwalając poznać targające nim emocje sprawia, że trudno nie widzieć w nim człowieka skrzywdzonego, który okazał się zbyt słaby, by poradzić sobie z ową krzywdą w efekcie czego podejmuje desperacki krok pozbycia się rywala. Zastanawia mnie, czy skądinąd łagodność, z jaką autor potraktował swojego bohatera (wspomniana kreacja osoby pokrzywdzonej, a nie mordercy, który wymierzył karę niewspółmierną do winy) bierze się z tego, że miał okazję spotkać się z rzeczywistym zabójcą? Na szczęście Janusz Leon Wiśniewski nie wybiela, nie usprawiedliwia Vincenta, a jedynie pokazuje jakie emocje towarzyszyły mu w opisywanym okresie. Dominuje wśród nich żal.
Nie tylko o zabójstwie
I odpuść nam nasze... nie jest wyłącznie opowieścią o zranionej dumie i konsekwencjach tejże, ale także obrazem życia Polaków w nowej Polsce i zapisem wspomnień o kraju z czasów PRL-u. Autor serwuje liczne dygresje i to jest właśnie przyczyna, dla której jego książka wywołuje tak mieszane uczucia. Budując interesujące tło społeczne, z jednej strony wspaniale osadza historię w realiach, komentuje rzeczywistość, wspomina o stanie wojennym, "Solidarności", rzuca takie nazwiska jak Kuroń czy Mazowiecki, z drugiej zaś, zaciemnia główny wątek, nieco go marginalizuje i sprawia, że zaczyna się mieć wątpliwości, czy to książka o zabójcy, o Polsce, czy może po prostu burzliwa miłosna historia z tragicznym happy endem i rozbudowanym tłem, które na wiodącą nić fabularną wpływ ma raczej niewielki. Po początkowej dezorientacji (zaraz, zaraz, to o czym jest ta książka?), przyzwyczaiłam się do dygresji i dałam poprowadzić do rzeczywistości, w której miałam kilka lat, a w głowie sprawy, do których nie należały polityka czy zabójstwo Zauchy. Nie jest to jednak łatwe i sądzę, że część czytelników może się zniechęcić do lektury. Tego problemu nie będą mieli miłośnicy stylu Janusza Leona Wiśniewskiego.
Tym, co mi się w tej rozbudowanej opisowości podobało, była możliwość przyjrzenia się społeczności więziennej. Plus dla autora za użycie tamtejszej gwary i kilka interesujących portretów osadzonych.
Janusz Leon Wiśniewski w powieści dokumentalnej I odpuść nam nasze... pokazuje sprawę zabójstwa Andrzeja Zauchy z zupełnie innej strony niż ta, którą przedstawiały media. Pierwszy celebrycki mord (jak określa go autor książki) odbił się szerokim echem. Życie znanego i cenionego wokalisty przerwano nagle, brutalnie, przedwcześnie. Napiętnowanie osoby mordercy wydaje się oczywiste i trudno tu szukać jakichkolwiek usprawiedliwień. Warto jednak poznać tę historię z nowej perspektywy. Z perspektywy człowieka, który dokonał zbrodni, odpokutował karę, a teraz próbuje zacząć nowe życie. Należy przy tym jednak pamiętać, że mimo rozmów autora z zabójcą, mimo przewertowania przez niego dokumentacji archiwalnej dotyczącej tragicznego zdarzenia sprzed ponad dwudziestu lat, jest to powieść, literacka wariacja oparta na prawdziwych zdarzeniach. Uzbrojeni w tę wiedzę możemy zasiąść do lektury.
Zaczęło się od tego, że w teatrze poznał kobietę, która niedługo potem całkowicie odmieniła jego życie. Którą się najpierw sztubacko zachwycił, potem szaleńczo pokochał, poślubił, która miała mu kiedyś urodzić dzieci i którą zastrzelił na parkingu cztery lata później...*
Zaczęło się od tego, że w teatrze poznał kobietę, która niedługo potem całkowicie odmieniła jego życie. Którą się najpierw sztubacko zachwycił, potem szaleńczo pokochał, poślubił, która miała mu kiedyś urodzić dzieci i którą zastrzelił na parkingu cztery lata później...*
Andrzej Zaucha C'est la vie
***
Książkę polecam
miłośnikom prawdziwych historii
czytelnikom, którym nie przeszkadzają liczne dygresje
czytelnikom, którym nie przeszkadzają liczne dygresje
wielbicielom true crimes
chcącym poznać sprawę zabójstwa Andrzeja Zauchy z innej strony
szukającym opowieści o miłości, zazdrości i ich konsekwencjach
szukającym opowieści o miłości, zazdrości i ich konsekwencjach
***
* Janusz Leon Wiśniewski, I odpuść nam nasze..., Wyd. Od Deski Do Deski, 2015, s. 18.
***
* Janusz Leon Wiśniewski, I odpuść nam nasze..., Wyd. Od Deski Do Deski, 2015, s. 18.
***
Przeczytaj też:
Janusz Leon Wiśniewski Grand - recenzja
Seria Na F/AKTACH:
Hubert Klimko-Dobrzaniecki Preparator - recenzja
***
Uwielbiam, że czytasz dobre książki, naprawdę. Ja sobie obiecuję, że będę swoje lektury ładnie wybierać i często nic z tego nie wychodzi.
OdpowiedzUsuńP.S. Organizuję u siebie wymiankę świąteczną z akcentem książkowym. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz do zabawy. W tamtym roku było super! :)
Nie narzekam. Zwykle dobrze trafiam.
UsuńHmmm, chociaż "Inna dusza" mnie zachwyciła to nie jestem pewna, czy ten tytuł też przypadnie mi do gustu. Ale zdecydowanie chcę z tej serii przeczytać "Preparatora".
OdpowiedzUsuń"Preparator" najlepszy! A co do tej - rzecz gustu. Mnie się podobała, ale widziałam, że opinie ma różne.
UsuńNie znam wiele książek autora. Jedna mnie zachwyciła, druga nie. Ale chcę dalej poznawać jego dzieła. I z tą książką na pewno się spotkam :)
OdpowiedzUsuńTo porównam wrażenia, gdy już przeczytam.
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam jeszcze pobieżnie Twoją recenzję, bo książkę kończę, ale notatki robiłam w trakcie czytania i chyba będę bardziej surowa wobec autora.
UsuńCiekawa jestem, co napiszesz. Mnie było ciężko, bo z jednej strony wkurzało mnie to, że tak daleko odpływał od głównego tematu, z drugiej - te dygresje też były ciekawe. Na pewno to jest najsłabsza książka tej serii, tyle wiem. ;)
UsuńPamiętam zabójstwo Andrzeja Zauchy, dlatego chętnie przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńO, to tym bardziej jestem ciekawa Twojej opinii.
UsuńJak byłam młodsza przeczytałam "Samotność w sieci" i byłam zachwycona. Niestety, niedawno sięgnęłam po inną powieść tego pisarza i nie byłam w stanie przebrnąć. Dla mnie ten sentymentalny język jest straszny.
OdpowiedzUsuńJest specyficzny, to fakt. Nie każdemu się spodoba.
UsuńPióro autora uwielbiam, ale wiem, że ta książka będzie dla mnie wyzwaniem
OdpowiedzUsuńLubię twórczość Wiśniewskiego, więc pewnie kiedyś sięgnę również po ten tytuł. Aktualnie akurat nie mam ochoty na taką tematykę, ale podejrzewam, że to kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńMusze przeczytać, lubię Wiśniewskiego :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że ta książka dotyka Andrzeja Zauchy. Ta historia kusi, aby po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńWłaśnie poluję na tę książkę w dobrej cenie. Muszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńTeż muszę ją mieć! :-)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam historie oparte na faktach, poza tym sentymentalizm mało mi pasuje do tej historii.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie te na faktach bardzo lubię. :)
UsuńLubię książki Wiśniewskiego i tę także muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że Wiśniewski próbuje swych sił w fabularyzowanym dokumencie. Nie przepadam za jego powieściami, ale "I odpuść nam nasze..." to może być zupełnie inna rzecz...
OdpowiedzUsuńWydawnictwo miało fajny pomysł na ten cykl. Następna będzie Sylwia Chutnik.
UsuńKsiążka Orbitowskiego z tej serii mnie zachwyciła, dlatego teraz zabiorę się za "Preparatora". Ciekawa jestem w książce Wiśniewskiego tej szerszej perspektywy i innego spojrzenia na sprawę. Bo coś tam z zakamarków pamięci sobie przypominam, jeśli chodzi o samo morderstwo - swego czasu było o nim bardzo głośno.
OdpowiedzUsuńMnie się w tym cyklu najbardziej podoba to, że autorzy bardzo różnie podchodzą do tematów i każda jest w kompletnie innym stylu, z innym podejściem do opisywanej historii. Fajne to. :)
Usuń