Renata Kosin Tajemnice Luizy Bein Wyd. Nasza Księgarnia 2014 528 stron |
Postaci z wyblakłych, sepiowych fotografii, kochały jak my i jak my tęskniły, zdradzały, zazdrościły, bogaciły się i trwoniły majątek. Miały też swoje tajemnice, często zabierane ze sobą do grobu. Czasem, po wielu latach, zupełnie niespodziewanie, pojawiają się one w świetle dziennym, za sprawą przypadkiem znalezionych dokumentów, przedmiotów czy... kości.
Z tym ostatnim mamy do czynienia w powieści Tajemnice Luizy Bein Renaty Kosin, pierwszego tomu sagi rodzinnej, którego kontynuacja - Kołysanka dla Rosalie, niedawno miała swą premierę.
Odkrycie dokonane przez archeologów na starówce jednego z warmińskich miasteczek, wywróciło do góry nogami życie wielu osób. Tam, gdzie znajdowało się cmentarzysko mnichów, wśród kości znaleziono takie, które bez wątpienia należały do kobiety. Tak oto natrafiono na miejsce pochówku Luizy Bein. Był to nie tylko powód radości, ale i zdumienia. Bein nie została bowiem pochowana sama. Tuż obok znaleziono szczątki kilkuletniego chłopca, jak się okazało spokrewnionego z kobietą. Problem w tym, że jedyny potomek dziedziczki dożył późnej starości. Kogo więc pochowano z Bein?
Odkrycie dokonane przez archeologów na starówce jednego z warmińskich miasteczek, wywróciło do góry nogami życie wielu osób. Tam, gdzie znajdowało się cmentarzysko mnichów, wśród kości znaleziono takie, które bez wątpienia należały do kobiety. Tak oto natrafiono na miejsce pochówku Luizy Bein. Był to nie tylko powód radości, ale i zdumienia. Bein nie została bowiem pochowana sama. Tuż obok znaleziono szczątki kilkuletniego chłopca, jak się okazało spokrewnionego z kobietą. Problem w tym, że jedyny potomek dziedziczki dożył późnej starości. Kogo więc pochowano z Bein?
Historia nie daje spokoju Klarze, studentce piątego roku dziennikarstwa i stażystce w Tygodniku Olsztyńskim, która postanawia bliżej przyjrzeć się historii rodziny Beinów. W tym celu wyrusza do Szwajcarii, gdzie spodziewa się spotkać potomków Luizy. Z poznanym tam Alexandrem Beinem, przystojnym, choć dość specyficznym typem, prowadzi prywatne dochodzenie stopniowo odsłaniające sekrety jego praprababki, które szybko przestanie przypominać to z młodzieżowych seriali przygodowych, z zagadkami i wskazówkami rozrzuconymi w różnych miejscach oraz czarnymi charakterami, które co prawda wyglądają groźnie i zamiary mają niecne, ale w gruncie rzeczy łatwo je wykiwać i unieszkodliwić. Tu będzie trochę trudniej, bo szybko się okaże, że sekretów w rodzinie Beinów jest sporo, a próba odkrycia niektórych z nich, może pociągnąć za sobą konsekwencje nie tylko przykre, ale wręcz śmiertelnie niebezpieczne. Komuś bardzo zależy na tym, by być o krok przed Klarą i Alexandrem. Zabawa w detektywów wymyka się spod kontroli.
Renata Kosin, Kraków 2014 (bo książka z autografem cieszy podwójnie...) |
Klara słuchała opowieści Józefiny i miała wrażenie, że słucha scenariusza brazylijskiej telenoweli. Jednej z tych, które namiętnie oglądała jej matka. Prawdopodobnie nigdy by w coś takiego nie uwierzyła, gdyby nie fakt, że sama była bohaterką tej historii[1].
Napięcie w powieści nie tworzy się samoistnie. Autorka buduje aurę tajemniczości za pomocą sformułowań typu wiem, ale jeszcze nie powiem, np. Teraz już była pewna. Nie wiedział! Jej serce podskoczyło z radości. "Z pewnością nie zna całej prawdy! Sądzi, że chodzi tylko o Luizę. Nie wie co jeszcze odkryto"[2]. Tym sposobem, Renata Kosin mocno akcentuje fakt, że jej bohaterowie trzymają pewne fakty w ukryciu, a ich ujawnienie może zmienić osąd sytuacji. Przeszłość nie jest jedynym tematem zajmującym Klarę i Alexa. Oboje mają niepoukładane życie osobiste, a ich znajomość wcale niczego nie ułatwia.
Tajemnice Luizy Bein to stopniowe odkrywanie rodzinnych sekretów, wędrówka po zawiłościach ludzkich życiorysów. Autorka stawia na dopracowanie zagadki, stworzenie obrazka, w którym wszystkie elementy tworzą spójną całość. Drobiazgowo uzasadnia poczynania bohaterów i skrupulatnie analizuje pojawiające się informacje. Tych jest sporo, warto więc czytać uważnie, by nie pogubić się wśród faktów i nazwisk. Na pierwszym miejscu są więc fakty i elementy budujące historię, dopiero na drugim emocje.
Renata Kosin z jednej strony kalek unika, ciekawie rozpisując przebieg znajomości Klary i Alexa, z drugiej czasami zdarza jej się wpaść w ich pułapkę (chyba najbardziej wyraźna z nich to ta z płaszczem i parasolką, kto czytał, będzie wiedział o co chodzi). Postaci przez nią stworzone intrygują. Autorka zadbała o to, by każdej z nich nadać cechę wyróżniającą, przez co zarówno pierwszy jak i drugi plan przykuwa uwagę.
Powieść Tajemnice Luizy Bein jest bardziej książką analityczną niż emocjonalną, co nie znaczy, że emocji nie dostarcza. Nieco trudno sobie wyobrazić tę historię w rzeczywistości, z tajemniczym kodem ukrytym na kartach pewnej księgi, skrytkami w rozmaitych miejscach itp., ale - o dziwo - nie miało to dla mnie większego znaczenia. Ciekawość co do tego, jaki będzie jej finał, wzrasta tym mocniej, im mniej kartek zostaje do końca. Całość przypomina nieco młodzieżowe powieści i seriale przygodowe, w których to mali bohaterowie z wypiekami na twarzy rozgryzają kolejne zagadki, przy okazji poznając historię okolicy i odkrywając dawne tajemnice i skarby. Chwilami czułam się tak, jakbym czytała Pana Samochodzika albo powieści Bahdaja, tyle, że w wydaniu dla dorosłych. Całkiem niezłe uczucie.
Dużym plusem były dla mnie opisy nieznanych mi zakamarków warmińskich miast czy szwajcarskich krajobrazów. Uwielbiam, gdy literatura zabiera mnie w podróż do miejsc, które dzięki niej mogę sobie bez trudu wyobrazić. Choć autorka informuje, że nie można zawartych w powieści informacji historycznych traktować jak dokumentu, pojawiają się tu postaci dobrze znane, jak choćby Antoni Patek, Gabriel Narutowicz czy Feliks Nowowiejski.
Powieść Tajemnice Luizy Bein jest idealna dla tych, którzy uwielbiają zagadki i rodzinne tajemnice, połączenie prozy obyczajowej z odrobiną dreszczyku, ale także i szczyptą humoru. Może właśnie ta książka zachęci was do przyjrzenia się losom własnych przodków. I kto wie, czy nie okaże się, że i one są doskonałym materiałem na powieść.
niezbędnik podróżnika ;) |
***
Książkę polecam
miłośnikom tajemnic rodzinnych
wielbicielom zagadkowych historii o wielu niewiadomych
ceniącym misternie skonstruowane intrygi
chcącym przenieść się na moment na Warmię lub do Szwajcarii
ciekawym kim było dziecko pochowane z Luizą Bein
ceniącym interesujących bohaterów
tym, którym nie przeszkadza mnogość sekretów i wątków
wielbicielom powieści łączącym przeszłość z teraźniejszością
***
[1] Renata Kosin, Tajemnice Luizy Bein, Wyd. Nasza Księgarnia, 2014, s. 426.
[2] Tamże, s. 31.
***
Egzemplarz recenzencki dzięki uprzejmości autorki.
***
Przeczytaj także:
O tak, ta książka to jest to co tygryski lubią najbardziej - znaczy np. ja :) Uwielbiam tą powieść! Uwielbiam zagadki i tajemnice. Polecam Ci Aniu "Kołysankę dla Rosalie" z dalszymi losami bohaterów
OdpowiedzUsuńMój mąż od jakiegoś czasu grzebie w genealogii i tworzy mega drzewo... także jestem na bieżąco.
A dodatkowo mam szczęście ostatnio do książek z tajemnicami rodzinnymi i poszukiwaniem własnej przeszłości, czyli przodków - "Medalion z bursztynem" czy "Niemy" - wkrótce recenzje
Myślę, że i kontynuację kiedyś przeczytam. Lubię takie historie. Czekam na recenzje wymienionych przez Ciebie tytułów, może wypatrzę coś dla siebie. :)
UsuńOO jest i autograf, mnie też zawsze takie książki cieszą podwójnie :) Tej jeszcze nie czytałam, ale ciekawi mnie jak większość Twoich propozycji, więc może kiedyś uda mi się ją dorwać :))
OdpowiedzUsuńUwielbiam "pobazgrane" książki. Zwłaszcza, gdy w dedykacji jest coś więcej niż sam podpis. :)
UsuńMam obie części i już się cieszę na lekturę:)
OdpowiedzUsuńZajrzę do tej książki, gdy będę miała czas i ochotę na tego typu lekką powieść - czyli najprawdopodobniej w wakacje. Wszelkiego rodzaju urlopy są wprost stworzone do czytania książek takich jak „Tajemnice Luizy Bein" czy sensacji Browna.
OdpowiedzUsuńTakie książki to ja lubię! Będę czytać. Będę!
OdpowiedzUsuńTakie książki to ja lubię! Będę czytać. Będę!
OdpowiedzUsuńObie części pochłonęłam w mgnieniu oka:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że proza autorki może przypaść do mojego gustu, z pewnością wkrótce sięgnę po jej książki :)
OdpowiedzUsuńWiktoria była przyjemna z chęcią jak mi się nadarzy okazja to sięgnę i po tę serię :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Uwielbiam historie o rodzinnych sekretach- więc książka powinna mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńMuszę "zapoznać" się z autorką
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o autorce i jej książkach, ale niestety jeszcze nie miałam możliwości ich przeczytać, ale wiem że na pewno chcę, to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczna recenzja. :)
OdpowiedzUsuńO widzisz, jak dobrze, że napisałaś o tej książce, bo sama pewnie bym się nie zainteresowała. Wydawało mi się, że pani Kosin pisze romanse - nie wiem skąd takie przeświadczenie - a tymi raczej nie jestem zbytnio zainteresowana. Będę miała na wadze ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńKażda książka autorki jest zupełnie inna, ale żadna nie jest romansem. :)
Usuń"Łapię się" na prawie wszystkie punkty charakteryzujące tych, którym tę książkę polecasz, więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki ;)
OdpowiedzUsuń