Nadżib Mahfuz Chan al-Chalili Wyd. Smak Słowa 2015 274 strony |
Premiera: 13 kwietnia
W Chan al-Chalili, jednej z najstarszych dzielnic Kairu mieści się mnóstwo sklepów, kawiarni, restauracji. W niewielkich lokalach można wypić kawę po arabsku lub przy fajce wodnej spotkać się ze znajomymi. Pełno tu stoisk z żywnością, ubraniami, biżuterią, pamiątkami, wszystkim tym, na czym może spocząć spojrzenie turysty. Chan al-Chalili przyciąga przyjezdnych jak magnes, kusząc tandetnymi figurkami czy t-shirtami, których miejscowi dobrowolnie nigdy nie wciągną na grzbiet, ale także intarsjowanymi szkatułkami, wyrobami ze skóry czy przyprawami. Tętniące życiem targowisko to feeria barw, intensywność zapachów, smaków i doznań.
Tak właśnie wyobrażam sobie to miejsce współcześnie, a jakim było kiedyś, gdy druga wojna światowa nękała Europę, odbijając się echem także i w Egipcie?
W uznaniu walorów "trylogii kairskiej" - tak w 1988 roku brzmiało uzasadnienie przyznania Nadżibowi Mahfuzowi Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Kair jest ważnym miejscem w twórczości egipskiego pisarza. Nie tylko umiejscawia on akcję swych powieści w kairskiej przestrzeni, ale wręcz czyni ją jedną z bohaterek swej twórczości, nie szczędząc nie szczegółów topograficznych i wspaniale oddając klimat miasta.
Chan al-Chalili tętni życiem. Gwarne zaułki pachną przyprawami i sziszą. Słychać nawoływania handlarzy, w pełnych po brzegi kawiarniach rozmówcy przekrzykują muzykę, muzyka wcina się w wypowiedzi. Czasami warkot myśliwców przypomina o trwającej wojnie. Mieszkańcy na chwilę zamierają, odgłosy codzienności na moment przerywane są złowrogim hałasem wybuchających bomb. Ta dzielnica jest jednak bezpieczniejsza niż inne.
Mają tu najlepszą tamijję, najsmaczniejszy ful mudammas, pyszny kebab, najlepsze smażone mięso, smakowity udziec barani i łeb jagnięcy. Nigdzie nie wypijesz takiej herbaty, a kawa ma smak wyjątkowy. Tutaj stale jest dzień, życie toczy się dniem i nocą. Tutaj jest pochowany syn córki Proroka, najlepszy sąsiad i obrońca[1].
Wiara w to, że Niemcy nie odważą się ostrzeliwać świętego miejsca, ściągnęła tu Ahmada Akifa i jego rodzinę. Ahmad jest czterdziestoletnim urzędnikiem, jednym z tych ludzi, którzy wierzą w swą wielkość równie mocno jak w to, że świat jeszcze nie dojrzał do tego, by ową wielkość dostrzec i docenić. Ma filozoficzne usposobienie, uwielbia czuć się lepszym od innych, zawsze potrafi usprawiedliwić własne braki, a nawet najmniejsza porażka zdaje się dla niego tragedią wielkiego formatu. Dni upływają mu na przekonywaniu siebie i innych o własnej wielkości, rozpamiętywaniu tego, co mu nie wyszło i ogólnym roztkliwianiu się i analizowaniu nieudanego życia. Jakby nieszczęść było mało (studia nieskończone, książka nienapisana, praca niewymarzona, życie nie takie), Ahmad nie ma ani żony, ani nawet na małżeństwo szansy.
Chociaż...
Co prawda sąsiadka, która wpadła mu w oko ma lat szesnaście, a więc mogłaby być jego córką, ale czyż miłość nie jest w stanie i takich granic pokonać? Serce Akifa bije szybciej ilekroć ujrzy jej piękną twarz, a już niemal z piersi chce mu wyskoczyć, gdy jej wzrok spotyka się z jego wzrokiem.
Niestety...
Wszystko się komplikuje, gdy przyjeżdża Ruszdi. Brat młodszy, brat bardziej pewny siebie, brat z kobietami obyty, brat przystojniejszy.
Jeśli jednak Ahmadowi wydaje się, że obecność Ruszdiego jest najgorszym, co przyjdzie mu przeżyć, to tkwi w błędzie całkiem sporych rozmiarów.
Chan al-Chalili Nadżba Mahfuza to niesamowita podróż w czasie i przestrzeni. Egipski pisarz opowiada o kairskiej dzielnicy w sposób pozwalający przenieść się tam w trymiga. Na oczach czytelnika rysują się zaułki, sklepy, domy i ich mieszkańcy. Zapach jest intensywny, hałas znaczny, atmosfera wyjątkowa. Nawet rodzina Ahmada czuła się tam jak w obcym kraju, tak bardzo dzielnica ta różni się od ich poprzedniego, nie tak odległego, miejsca zamieszkania. Dla Polki z miasta koziołków była to wyprawa jeszcze bardziej niesamowita, tym cenniejsza, że świat opisywany przez Mahfuza zmienia się jak wiele innych światów, dotkniętych palcem postępu i rozwoju turystyki, być może wolniej, ale nieuchronnie.
Egipski Noblista czaruje słowem, choć nie jest przesadnie ekspresyjny. Tworzy wspaniały klimat i ciekawych bohaterów. Najważniejszy z nich, Ahmad Akif, bawi, irytuje, a w końcu także i wzrusza. Nie skończył studiów, nie ożenił się. Po tym jak jego ojciec przeszedł na emeryturę, wziął na siebie obowiązek utrzymania rodziny i zapewnienia edukacji młodszemu bratu. Wspaniała to postać, choć nie do końca w tym sensie, w jakim on sam chciałby widzieć swą wspaniałość. Czterdziestolatek ma się za posiadającego twórczy umysł intelektualistę. Przebywanie z mieszkańcami dzielnicy uważa za skromność ze swojej strony, a nawet łaskę wyświadczaną niczym niewyróżniającym się sąsiadom, którzy, wedle jego przypuszczeń, z pewnością szybko docenią wielkość nowego towarzysza i okażą mu szacunek. Co bardziej wykształcony człowiek wzbudza w nim niechęć. W rozmowach z takim irytującym typem Akif stosuje zabawne uniki i ataki, byle tylko rozmówca nie dostrzegł jego niewiedzy. Choć przecież nieznajomość poglądów Freuda, Marksa czy Nietzschego nie świadczy o jego ignorancji, ale o tym, że ma własne poglądy i nie musi opierać się na teoriach innych, prawda?
Jak wielu inteligentnych ludzi, tak i Akif chce napisać książkę, by swą erudycją podbić serca i umysły czytelników. Niestety Ahmad ma problem z realizacją planu...
Mam w głowie pełno pomysłów. Sam nie wiem, które wybrać, co odrzucić. Prawdę mówiąc, gdybym chciał pisać, mógłbym zapełnić całą bibliotekę. Ale nie mam motywacji do takiego wysiłku. Czy ten naród zasługuje na prawdziwych twórców? Czy byłby w stanie przyswoić ich dzieła? Prostacy czytają to, co prostackie.
(...)
Ja wyprzedzam nasz czas i nie mam nadziei na jakiekolwiek porozumienie z ludźmi[2].
Tylko dlatego sama nie napisałam jeszcze książki, nie nagrałam płyty, nie wypełniłam galerii moimi obrazami i wciąż nie zaprosiłam nikogo na swój monodram. Po prostu wyprzedzam czas i wiem, że nie byłabym w pełni zrozumiana przez otaczających mnie ludzi.
Po tej lekturze o wiele wyraźniej widzę śmieszność rozmaitych wymówek i usprawiedliwień, którymi tak często tłumaczymy własną nieudolność i lenistwo.
Chan al-Chalili to portret miasta, ludzi, czasów. Nadżib Mahfuz pisze oszczędnie, ale obrazowo. W świecie opisywanym przez Noblistę, wiara w proroka Mahometa zderza się z nowymi teoriami, z filozofią Europy Zachodniej symbolizowaną przez Freuda czy Marksa. Egipcjanin historię opowiada w trzecie osobie, ale z różnych punktów widzenia, to Ahmada, to Ruszdiego, to znów Nawal - uroczej sąsiadki braci. Są w jego prozie uchwycone ulotne chwile, emocje i obrazy. Podczas lektury trudno się oprzeć wrażeniu, że oto mamy przed sobą album pełen sepiowanych, naznaczonych czasem fotografii. Ludzie uśmiechnięci i zamyśleni. Budynki, alejki, balkony, cmentarze. Sceny w kawiarni, domu, na cmentarzu. Głowy wpatrzone w niebo, oczy zgaszone smutkiem albo roześmiane. Gołąb na dachu, imbryk z herbatą, rozłożony na podłodze dywanik modlitewny. Świat inny, a przez to intrygujący. Historia osadzona w odległym miejscu, minionych czasach, a jednak wciąż aktualna.
Tu i teraz marzenia się spełniają, albo rozbijają z hukiem, toczą się dyskusje o życiu, tradycja ściera się z nowoczesnością, a ludzie stojący na rozdrożach nie wiedzą którą wybrać ścieżkę. Pewne rzeczy się nie zmieniają.
Nadżib Mahfuz nazywany jest ostatnim egipskim rawim, ostatnim gawędziarzem, niezrównanym opowiadaczem o Kairze, którego on sam nigdy nie opuszczał. Mnie zaczarował, może i was zdoła?
Mohamed Abdel al-Wahhab - Ya Msafer Wahdak
***
[1] Nadżib Mahfuz, Chan al-Chalili, przeł. Jolanta Kozłowska, Wyd. Smak Słowa, 2015, s. 19.
[2] Tamże, 129-130.
***
egzemplarz recenzencki |
Mnie Mahfuz zaczarował w trakcie lektury "Rodu Aszura" i "Hamidy z zaułka Midakk" dlatego "Chan al Chalili" jest na mojej liście must read :)
OdpowiedzUsuńZa jakiś czas na pewno wrócę do jego twórczości i wtedy na celowniku może znaleźć się któraś z wymienionych przez Ciebie książek.
UsuńMoże kiedyś uda mi się przeczytać.
OdpowiedzUsuńta książka raczej nie dla mnie, ale do Egiptu bym się chętnie kiedyś wybrała ;)
OdpowiedzUsuńEgipt bardzo lubię, a raczej jego starożytną historię, a przyznam, że tej pozycji nie widzę w swoich łapkach, jakoś do mnie nie przemawia :)
OdpowiedzUsuńTak pięknie napisałaś o tej książce, że nie będę potrafiła przejść obok niej obojętnie. Autor jeszcze mi nieznany, chociaż jedną z jego książek mam w swoich zbiorach, będę się musiała zabrać również za nią :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie. A co masz?
Usuń"Hamidę z zaułka Midakk", znasz?
UsuńNie. To było moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Do Noblistów podchodzę ostrożnie. Zawsze się boję, że ich twórczość mnie przerośnie. ;)
UsuńMam podobny lęk, dlatego tej "Hamidy..." wciąż nie tknęłam.
UsuńMyślę, że możesz czytać bez obaw.
UsuńA tak swoją drogą, co ja zrobię, jak Murakami dostanie Nobla? :P
Dalej będziesz czytać :) Murakami jest już nieco oswojony :) Jednak dla mnie większość noblistów to zupełnie nieznane nazwiska i pewnie też stąd wynika ten lęk przed ich twórczością.
UsuńMurakamiego nie da się oswoić. ;)
UsuńAle wiem o co Ci chodzi i... co racja, to racja. :)
Muszę się z nią zapoznać, ale wiem, że nie będzie to niestety zbyt szybko...
OdpowiedzUsuńByłam pod olbrzymim wrażeniem dwóch pierwszych części trylogii kairskiej, która oczarowała mnie tym, że Mahfuz pisze tak, że po prostu czuje się zapachy, smaki dźwięki i ubolewam, że do tej pory nie wydano w Polsce trzeciej części. Ale chętnie wracam do Kairu malowanego piórem Mahfuza, więc i po tę książkę chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czemu ta trzecia część nie wyszła. Ale skoro dwie książki autora doczekały się wydania w tym miesiącu, to może i na resztę jest szansa?
UsuńWczoraj w ramach maratonu połknęłam całą książkę i zgadzam się z każdym Twoim słowem. Widzę też, że dostałaś inne zdjęcie w środku :)
OdpowiedzUsuńI Aniu, Ahmad nie Ahmed :)
Śledziłam na bieżąco. :D
UsuńDzięki. Już poprawiłam. :)
A ja dostałam jeszcze inne zdjęcie:) Ahmad miotał się niemiłosiernie pomiędzy nienawiścią, a miłością:) Dawno nie spotkałam takiego bohatera:)
OdpowiedzUsuńChyba każdy dostał inne? W każdym razie, "mojego" nie widziałam u nikogo.
UsuńA Ahmad jest faktycznie świetną postacią.
Uwielbiam styl Mahfuza i tworzony przez niego klimat, dlatego i tę powieść muszę kiedyś przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA co polecasz najbardziej?
UsuńNiebawem zabieram się za czytanie. Mam nadzieję, że i mnie ta książka oczaruje.
OdpowiedzUsuńI tego Ci życzę. :)
UsuńTak pięknie napisałaś o tej książce, że koniecznie muszę ją przeczytać... nie znam twórczości autora, ale uwielbiam powieści, w których można poznać zupełnie inną kulturę... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńMoim zdaniem - dzięki tej książce można. Nigdy nie była, w Kairze, a po lekturze tej książki czuję się trochę tak, jakbym tam była. :)
Więc dobrze myślałam, że to świetna książka. Zobaczywszy jej zapowiedź miałam pewność, że w końcu się za nią zabiorę a Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła :D
OdpowiedzUsuńFajna, fajna. Ma swój klimat. A dobry klimat jest nie do pogardzenia. :)
UsuńMam ogromna, ogromną ochotę na tę książkę. Naprawdę... Bardzo chcę ja przeczytać. Ciekawa jestem,c zy zachwyci mnie tak samo, jak inne tego autora?
OdpowiedzUsuńNie mam porównania, ale życzę Ci, żeby tak było. :)
UsuńBardzo chcę przeczytać, w ciągu kilku dni często na trafiam na opisy tej książki w blogosferze, więc jestem zachęcona do granic możliwości :)
OdpowiedzUsuńŚwieżynka-nowinka, a do tego dobra. Nic dziwnego, że tyle recenzji. :)
Usuń