Tytuł: Wilk w Wall Street (The Wolf of Wall Street)
Gatunek: biograficzny, komedia kryminalna
Produkcja: USA
Premiera: 3 stycznia 2014 (Polska), 19 grudnia 2013 (świat)
Reżyseria: Martin Scorsese
Scenariusz: Terence Winter
Muzyka: Howard Shore
Zdjęcia: Rodrigo Prieto
Czas trwania: 179 minut
Wśród tegorocznych nominacji do Oscarów, pojawiło się kilka filmów biograficznych. Wilk z Wall Street Martina Scorsese także należy do tej grupy. Reżyser takich hitów jak Taksówkarz, Wściekły byk, Chłopcy z ferajny, Kasyno czy Infiltracja, tym razem wziął na tapetę historię Jordana Belforta, młodego amerykańskiego brokera, który zrobił błyskawiczną karierę w świecie finansów. Film jest oparty na wspomnieniach jego głównego bohatera, wydane pod tym samym tytułem.
Od jakiegoś czasu duet Scorsese & DiCaprio, staje się równie popularny jak Burton & Depp czy Almodóvar & Banderas. Nic więc dziwnego, że to Leonardo DiCaprio wcielił się w rolę Jordana Belforta. Był to zresztą wybór niezwykle trafny, "boski Leoś" już dawno udowodnił, że jest genialnym aktorem, który potrafi odegrać wszystkie emocje. Rola Belforta była pod tym względem wymagająca. Postać ta ewoluowała od niewinnego, nieco naiwnego chłopaczka u progu kariery, przez początkującego, potencjalnego rekina finansów, który pełen entuzjazmu próbuje wypłynąć na szerokie wody, po charyzmatycznego przywódcę, agresywnego, pewnego siebie i nie cofającego się przed niczym cwaniaka, który sądzi, że nie ma na niego mocnych, a przy tym słabego uzależnionego od narkotyków, często żałosnego typka.
Gdy Belford zaczynał karierę, miał pecha. Załamanie giełdy sprawiło, że został bez środków do życia. Zatrudnił się w małej, nieznaczącej firmie i pewnie przez lata dokonywałby mało zyskownych transakcji, gdyby nie jego charyzma i chęć odniesienia sukcesu. Przebojem wdarł się na Wall Street, tworząc ekipę ze zbieraniny kolesi, mających nikłe pojęcie o zasadach sektora finansowego. Pod jego przywództwem jest ona w stanie sprzedać lód Eskimosowi, piasek arabskim szejkom, a bacy jego własne owce. Firma Stratton Oakmont szybko się rozrosła, przynosząc kolejne miliony zysków, a życie Belforda nabrało szaleńczego tempa. Luksus, imprezy, kobiety, narkotyki. Ciągły ruch, hałas i napływające zewsząd strumienie pieniędzy. Czyste szaleństwo, które pewnego dnia zwraca uwagę FBI. Agent Patrick Denham (Kyle Chandeler) będzie miał jeden cel: dorwać Jordana Belforda.
Martin Scorsese [źródło] |
Gdy Belford zaczynał karierę, miał pecha. Załamanie giełdy sprawiło, że został bez środków do życia. Zatrudnił się w małej, nieznaczącej firmie i pewnie przez lata dokonywałby mało zyskownych transakcji, gdyby nie jego charyzma i chęć odniesienia sukcesu. Przebojem wdarł się na Wall Street, tworząc ekipę ze zbieraniny kolesi, mających nikłe pojęcie o zasadach sektora finansowego. Pod jego przywództwem jest ona w stanie sprzedać lód Eskimosowi, piasek arabskim szejkom, a bacy jego własne owce. Firma Stratton Oakmont szybko się rozrosła, przynosząc kolejne miliony zysków, a życie Belforda nabrało szaleńczego tempa. Luksus, imprezy, kobiety, narkotyki. Ciągły ruch, hałas i napływające zewsząd strumienie pieniędzy. Czyste szaleństwo, które pewnego dnia zwraca uwagę FBI. Agent Patrick Denham (Kyle Chandeler) będzie miał jeden cel: dorwać Jordana Belforda.
Ten film należy do Leonardo DiCaprio. Czas najwyższy, by niedoceniany przez Akademię Filmową aktor (tylko cztery nominacje? żadnej statuetki?) został wreszcie uhonorowany Oscarem. (Swoją drogą, pojęcia nie mam, dlaczego Leonardo DiCaprio, Brad Pitt czy Johnny Depp są tak bardzo olewani przez Akademię; już dawno udowodnili, że za przystojnymi buźkami kryją się naprawdę dobrzy aktorzy). Wróćmy jednak do DiCaprio... Jego rola jest niesamowita. Wlazł w buty faceta będącego z jednej strony liderem, w którego wpatrzone są zachwycone oczy pracowników, który ma w sobie magnetyzm przyciągający wszystkich (nawet nieprzekupnych kolesi z FBI, choć to akurat jest efekt uboczny), z drugiej żałosnego narkomana, ofiarę sukcesu, z którym nie do końca wie co z robić. Jacht, ferrari, wypasiony dom, nowa, prześliczna żona, zdecydowanie bardziej pasująca do jego wizerunku, niż zwykła fryzjerka (rozczochrana na dodatek). Nadmiarem kasy można się udławić, a gdy się nie potrafi powiedzieć "stop", wkracza się na równię pochyłą.
scena z filmu [źródło] |
scena z filmu [źrodło] |
Film Scorsese pokazuje ścieżkę kariery Belforda bez cenzury. Miejscami jest wulgarny, wielu krytyków uznało, że przekroczył granice dobrego smaku. Są tacy, którzy uważają, że wręcz zachęca do brania narkotyków, życia na krawędzi, wśród nich pewnie nie brakuje tych, którzy widzieli geja w Tinky Winky, w Hello Kity symbol satanizmu, a wśród fanów Harry'ego Pottera wzrost zainteresowania okultyzmem. Dla mnie brak cenzury jest siłą tego filmu. Margot Robble, aktorka wcielająca się w rolę żony Wilka z Wall Street, w jednej z wypowiedzi stwierdziła, że nie można nakręcić filmu o ludziach uzależnionych od narkotyków czy seksu, unikając scen, które to uzależnienie pokazują. W pełni się z nią zgadzam. To byłoby jak pokazywanie plansz z pszczółkami, dla wytłumaczenia jak rozmnażają się ludzie. Niemniej jednak, filmu nie obejrzą m.in. widzowie z Malezji czy Nepalu, w Indiach, Libanie czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich wyświetla się wersję ocenzurowaną (w tym ostatnim przypadku skróconą o... 45 minut!).
Wilk z Wall Street zasługuje na Oscara i będzie na niego zasługiwał nawet wtedy, gdy statuetką nagrodzą Zniewolonego.
zwiastun filmu (z polskimi napisami)
Ocena: 8/10
***
Akademia filmowa nominowała Wilka z Wall Street w pięciu kategoriach:
Najlepszy film: Emma Tillinger Koskoff, Joey McFarland, Riza Aziz
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Leonardo DiCaprio
Najlepszy aktor drugoplanowy: Jonah Hill
Najlepszy reżyser: Martin Scorsese
Najlepszy scenariusz adaptowany: Terence Winter
No, Leoś, liczę, że wygrasz. Oglądałam i byłam zachwycona, gra pierwszorzędnie!!!!
OdpowiedzUsuńłał, jestem pierwsza :)
Usuńtak Leoś ostatnio się wyrobił i naprawdę to dobry aktor...ja bardzo lubię z nim film... "Złap mnie jeśli potrafisz" - osobiście jestem ciekawa tej pozycji
UsuńTeż trzymam kciuki za Leosia. Należy mu się w końcu jakiś Oscar na półeczce.
Usuń"Złam mnie..." jest świetny! Też go bardzo lubię. :)
Zamierzałam obejrzeć ten film, a po tak dobrej recenzji mam ochotę jeszcze bardziej:)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam. :)
Usuńczytałam o filmie, ale jakoś mnie nie ciągnie, aby go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem - wolisz inne klimaty. :)
UsuńBardzo chcę obejrzeć. Jest też książka, którą z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńmonweg
Akurat książki nie miałam niestety pod ręką, ale mam nadzieję, że to kiedyś nadrobię.
UsuńSłyszałam o tym filmie i mam w planach go obejrzeć, bo jak widać ciekawy film
OdpowiedzUsuńBardzo!
UsuńChcę obejrzeć!
OdpowiedzUsuńCzyli muszę obejrzeć jednak ten film. :) Bo wahałam się. :)
OdpowiedzUsuńNie ma co się wahać. Jest dobry (nawet jeśli dluuuuuuuuuuuuuugi). :)
UsuńSłyszałam do tej pory, ale jeszcze go nie oglądałam. Chyba jednak to nadrobię:)
OdpowiedzUsuńUdanego seansu. :)
UsuńJeszcze nie oglądałam, ale słyszałam już wiele dobrego o samym filmie jak i o Leosiu :P
OdpowiedzUsuńLeoś wymiata!
UsuńSłyszałam o tym filmie i chętnie bym go obejrzała :)
OdpowiedzUsuńGut. Bo to bardzo dobry film. :)
UsuńMimo że gra w nim DiCaprio :P
UsuńDiCaprio jest bardzo dobrym aktorem.
UsuńPlanuję seans w tym tygodniu, mam nadzieję że się nie zawiodę, bo oczekiwania mam przeogromne! ;)
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się. ;)
UsuńChyba muszę obejrzeć i wyjść z przekonania, że ten film jest dla mnie idiotyczny tak trochę. :)
OdpowiedzUsuńIdiotyczny? Skąd taka opinia?
UsuńBardzo jestem ciekawa tego filmu :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Oglądaj koniecznie. :)
UsuńChoć filmu jeszcze nie widziałam to trzymam za Leo kciuki. Miałam "Wilka..." obejrzeć już dawno, ale trochę przeraziła mnie długość tego filmu i ilość przekleństw. Widzę, że chyba jednak będę musiała obejrzeć :) Tak szczerze mówiąc to nie wierzę w Oscara dla Zniewolonego :)
OdpowiedzUsuńLiczba przekleństw jest faktycznie spora, ale akurat na mnie to wrażenia nie robi. ;)
UsuńA długość - w ogóle mi nie przeszkadzała. Szybko zleciało.
Ja wierzę, ale nie chcę. :P
Film przede mną, ale mój brat oglądał i na filmwebie dał taką samą ocenę, a ja na opini mojego brata mogę śmiało się opierać i kierować :)
OdpowiedzUsuńPozostaje Ci obejrzeć film i ocenić go równie wysoko. ;)
Usuńoo właśnie to chcę zobaczyć, ale to pewnie dopiero jak na blu ray wyjdzie, bo do kina w moim tempie to już pewnie nie zdążę:)
OdpowiedzUsuńMam podobne tempo. Już drugi rok z rzędu idę do kina na "Hobbita". Ciekawe czy na trzecią część dotrę. :P
UsuńDla mnie ten film to dno i nieporozumienie i wcale nie chodzi mi o brak cenzury. Owszem, Oscar dla Leo za tę rolę, ale to jedyny plus Wilka z Wall Street. Śmieciowy humor, dziwki i narkotyki w takim wydaniu mnie nie przekonują. Może gdyby nie zrobili z tego komedii, to nie kojarzyłby mi się ten film tak bardzo z American Pie dla dorosłych. Jak dla mnie kolejna typowo amerykańska produkcja dla masówki i zupełnie nie potrafię zrozumieć zachwytów nad tym filmem. Tym razem nie podzielam Twojej oceny, wybacz :P
OdpowiedzUsuńOch... Och... OCH!
UsuńTak dobrze się bawiłam, że nie wiem co powiedzieć. Do mnie to wszystko trafiło, od humoru przez te wszystkie straszne sceny powycinane w wielu krajach, coby widzów nie demoralizować. "American Pie" to faktycznie śmieciowy humor, opierający się głównie na tematyce niedojrzało-łóżkowej. W "Wilku..." tego nie znalazłam, wręcz przeciwnie - uważam, że humor i w ogóle cały film mocno balansuje na granicy dobrego smaku, ale jej nie przekracza. Tej historii po prostu nie da się inaczej opowiedzieć, bo wyszłaby nieprawdziwie. Były dziwki, są więc dziwki. Były narkotyki, są i narkotyki. :)
Nie wybaczam!
Film planuję obejrzeć, ale jeszcze nie wiem kiedy ;)
OdpowiedzUsuńW weekend? ;)
UsuńW sumie to nie dziwię się, że w krajach arabskich zabronili oglądać nieocenzurowanego filmu, dla wielu osób byłby to wielki szok i zdegustowanie. Takie sceny, jakie występują w tym filmie dla nich są niedopuszczalne. Ja sama na ten film nie idę i nie będę go oglądać. Choć lubię biografię, to ta mnie odstrasza i napawa niesmakiem...
OdpowiedzUsuńTo może spróbuj przeczytać książkę?
UsuńWychodzi na to, że mało wrażliwa jestem, bo ten film mnie kompletnie nie ruszył (w sensie: nie wywołał ani cienia oburzenia). :)
Z tą cenzurą to mnie bardzo zaskoczyłaś. Film oczywiście planuję obejrzeć, choćby dlatego żeby poznać tak głośną produkcję. DiCaprio dobrym aktorem jest, a Scorsese świetnym reżyserem, więc nie trzeba mnie namawiać na seans :)
OdpowiedzUsuńSama byłam zaskoczona! Wcześniej nie czytałam nic na temat filmu, dopiero po seansie zaczęłam grzebać w sieci. Tę gejowską scenę, którą tak uparcie wycinają, ledwie zapamiętałam. :D
UsuńLeee, to cenzura gejowskiej sceny dotyczy? Myślałam, że jakaś grubsza afera, a nie tak zwykłej sceny erotycznej :P
UsuńA powyżej ilu gejów na ekranie na raz zaczyna się niezwykła scena erotyczna? :P
UsuńSerio są takie głosy, że ten film zachęca do narkotyków? Ja chyba nigdy niektórych ludzi nie zrozumiem :-)
OdpowiedzUsuńCo do tego filmu konkretnie to pewnie zobaczę, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście tak nie lubię tego reżyser, jak sądzę.
Może ktoś to zrozumiał tak, że nie da się osiągnąć tak ogromnego sukcesu bez wspomagaczy? Jak się chce, to się zawsze znajdzie jakieś argumenty. :D
UsuńNie lubisz? Why?
Z miłości do gry aktorskiej di Caprio na pewno obejrzę ten film. Leonardo już dawno zasłużył sobie na Oscara.
OdpowiedzUsuńPopieram. Nie mam pojęcia czemu tak go pomijają.
UsuńRewelacyjny. Jak dla mnie to Oscar powinien być!
OdpowiedzUsuń100% racji!
UsuńTyle już się o tym filmie nasłuchałam i mam na niego chętkę - chętnie zobaczyłabym Leo w nowym wcieleniu skoro jest taki fenomenalny, jak piszesz ;)
OdpowiedzUsuńJest świetny! Naprawdę potrafi oddać wszystkie emocje. :)
UsuńZ przyjemnością obejrzę ten film, Leo jest świetnym aktorem :)
OdpowiedzUsuńJuż mu nawet "Titanica" wybaczyłam. ;)
UsuńByłam w końcu w kinie w pt :)! Super film, nie żałuję, że się wybrałam, bo Leo stworzył świetną kreację.. Zresztą kocham go odkąd widziałam go w ,,Pokoju Marvina" i ,,Co gryzie.." No a ,,Titanic" - oj tam oj tam :D:D
OdpowiedzUsuńNo właśnie, oj tam, oj tam. Możemy mu tę jedną rolę darować. ;)
UsuńRównież kibicuję zarówno "Wilkowi", jak i samemu DiCaprio:) btw bardzo mi miło, że spodobało Ci się hasło wydarzenia na facebooku ("To nie DiCaprio potrzebuje Oscara. To Oscar potrzebuje DiCaprio). Bloga i fanpage współprowadzę z moją serdeczną koleżanką i zawsze bardzo się cieszymy słysząc miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńNawiązując jeszcze to Twojej recenzji - również uważam, że film o uzależnieniach, w którym uzależnienia te nie byłyby pokazane, nie ma żadnego sensu. Scorsese i DiCaprio kolejny raz odwalili dobrą robotę i szczerze liczę na to, że w końcu otrzymają zasłużone nagrody.
Pozdrawiam! :)
Powodzenia dziewczyny! Fajnie piszecie, a jak wspólnie zaciśniemy kciuki, to może Leo dostanie nagrodę. :)
UsuńDzięki za świetną recenzję „Wilka z Wall Street”! To naprawdę mocny film, który pozostaje w pamięci na długo. Scorsese znowu pokazał, jak potrafi wciągnąć widza w wir intensywnych wydarzeń i szalonych przygód.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że Leonardo DiCaprio dostarczył w tej roli absolutnie fenomenalnego występu. Jego energia i charyzma doskonale oddają szaleństwo i brutalność świata finansów, który przedstawia film. Ciekawi mnie, które momenty w jego grze najbardziej zapadły Ci w pamięć?
Osobiście, uważam, że film bardzo dobrze pokazuje zarówno blaski, jak i cienie życia na szczycie finansowej piramidy. Scorsese w świetny sposób ukazuje moralne dylematy i upadek bohatera, a jednocześnie nie oszczędza nas na detalach i brutalności jego stylu życia.