Mo Hayder Rytuał Wyd. Sonia Draga 2010 408 stron |
cykl Jack Caffery, tom 3
Nie ma lepszej zachęty do zgłębienia twórczości danego autora, niż udany debiut. Zachwycony czytelnik szybko zaczyna się rozglądać za kolejną książką. Czy kolejna powieść będzie równie dobra? Teoretycznie powinna być jeszcze doskonalsza. W praktyce bywa różnie. Zachwycona debiutanckim Ptasznikiem Mo Hayder, szybko popędziłam do biblioteki. Cel: następne książki brytyjskiej autorki. Mój wybór padł na Rytuał, gdyż już sam tytuł działa na wyobraźnię. Oczekiwania miałam spore.
Policyjny nurek, sierżant Phoebe Marley, pieszczotliwie zwana Pchłą, pewien majowy wtorek spędzała zanurzona pod wodą. Dziewięć stóp głębokości robiło swoje. Na dole panowały całkowite ciemności, jakby zanurzyła twarz w błocie. Nie miała szans dojrzeć, co trzyma[1]. Chwilę wcześniej jej osłonięta rękawiczką dłoń, trafiła na coś, co bez wątpienia było górną, ludzką kończyną. Czyżby trup? Na próbę pociągnęła za rękę. Spodziewała się, że poczuje ciężar reszty ciała, ale ręka bez oporu wysunęła się z mułu. W miejscu, gdzie powinien się znajdować nadgarstek, była tylko odsłonięta kość i chrząstki[2]. Następnego dnia, policja znalazła drugą dłoń, ale co z resztą ciała? Hipoteza, że właściciel kończyn może wciąż być wśród żywych, wydaje się naciągana, choć nie taka całkiem nierealna. Trzeba się więc pospieszyć, choć oczywiście łatwo nie będzie.
Specjaliści wykluczają wypadek i samobójstwo. Wszystko wskazuje więc na to, że w okolicy grasuje ktoś, kto ofiarę o nieustalonej tożsamości pozbawił dłoni. I to za życia, stwierdzają eksperci. Komisarz Jack Caffery będzie miał nie lada zagadkę do rozwiązania. Z pomocą sierżant Marley, zapuści się w te zakątki Bristolu, w których nie chcielibyście się znaleźć ani za dnia, ani tym bardziej w nocy.
Co tu dużo mówić - poziom Ptasznika to nie jest. Rytuał jest co prawda nieco mniej brutalny, a więc bardziej strawny dla wrażliwców, ale i klimat już nie ten, i tempo nie takie. Akcja dość wolno się rozwija. Śledczy krążą wokół tych dłoni i krążą, a zamiast dynamicznej fabuły, mamy smutnawą historię Phoebe, która straciła rodziców w okolicznościach, przez pewien czas trzymanych przed czytelnikami w sekrecie. Obecnie kobietę męczą wspomnienia, sny i przeczucia. Smuci ją zachowanie brata. Absorbują tajemnice ojca, które stopniowo wychodzą na jaw za sprawą jego dobrego przyjaciela, Kaisera. Mężczyzna wspomina coś o uwadze wtórnej, intrygujących miejscach w umyśle, do których dociera się w czasie snu, omdlenia lub hipnozy, o medytacji i narkotykach, które ułatwiają kontakt z ludźmi, których nie ma już wśród nas.
Smutek przeszłości ogarnia nie tylko sierżant Marley. Również Jack Caffery ma w swoim życiorysie chwile, które wracają niczym bumerangi, wciąż nie dając spokoju. Wiele lat wcześniej zaginął jego brat. Nie udało się ustalić co też się z nim stało, nie znaleziono ciała. Komisarz ma swoje podejrzenia, ale brak mu dowodów. Jego powiernikiem staje się Piechur, były więzień, który dopuścił się potwornej zbrodni. Sceny z prywatnego życia naszych bohaterów przeplatają się z jeszcze jedną historią, młodego narkomana, który właśnie dostał propozycję nie do odrzucenia. Wszystkie te historie w pewien sposób łączą się z prowadzonym śledztwem, które na szczęście w pewnym momencie w końcu nabiera tempa. Robi się w końcu mroczniej, niebezpieczniej, pojawi się też kilka mocniejszych opisów. Całość wypadła więc ciekawie, choć Rytuał nie dostarczył takich emocji, jakich spodziewałam się mając w pamięci Ptasznika.
Kombinacja policyjnego śledztwa ze złem wywodzącym się z pradawnych wierzeń wypada bardzo interesująco. Trudno niekiedy pojąć jakie spustoszenie w umysłach mogą poczynić zabobony, jak przekonanie o skuteczności krwawych rytuałów, może zaważyć o czyimś życiu. Racjonalny umysł próbuje wyprzeć nasuwające się pod wpływem lektury obrazy. A jednak wielu opiera się nie na logice, lecz podszytej strachem wierze, którą wystarczy odpowiednio rozbudzić, by stała się usprawiedliwieniem dla, w gruncie rzeczy, bardzo płytkich zachowań.
Im głośniejszy krzyk, tym silniejsze czary[3]. Ofiara wrzeszczy. Z bólu i przerażenia. Ludzka krew ma niespotykaną moc, a na cudzym zabobonnym strachu można sporo zarobić. Tikoloshe, zły duch, krąży wokół. Może sprowadzić na ofiarę nieszczęście, nawet śmierć. Pozwolisz mu się zbliżyć? Nie ochronisz swojej rodziny przed jego obecnością? To przecież tylko trochę krwi. Za moment nawet nie będziesz pamiętać, że jest ludzka.
***
Książkę polecam
miłośnikom mrocznych thrillerów
wielbicielom historii łączących kryminalne śledztwa z pradawnymi rytuałami
zainteresowanym afrykańskimi wierzeniami
ciekawym, gdzie podział się właściciel odciętych dłoni
***
[1] Mo Hayder, Rytuał, przeł. Ewa Penksyk-Kluczkowska, Wyd. Sonia Draga, 2010, s. 9.
[2] Tamże, s. 9-10.
[3] Tamże, s. 245.
***
Zobacz też
Fajna musi być!
OdpowiedzUsuńJest. Ale "Ptasznik lepszy".
UsuńPradawne wierzenia - to jest to! Choć niemniej ciekawi mnie, gdzie podział się właściciel odciętych dłoni :D
OdpowiedzUsuńMiał jeszcze stopy, mógł więc spokojnie odejść. :P
UsuńZastanawiam się, jak to jest mieć na imię Mo :P
OdpowiedzUsuńKrótko i na temat. ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze poznać nowego psiarza, a właściwie pisarkę :-) Oba tytuły bardzo mnie interesują, od razu sprawdziłam zasoby biblioteki i o dziwo "Rytuał" jest, tylko czy się na niego załapię? Oto jest pytanie :-)
OdpowiedzUsuń"Ptasznik"! Zacznij od "Ptasznika"!
UsuńTo ja się kiedyś skuszę, ale na "Ptasznika". :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wybór. :)
UsuńNie ma to jak dobry tytuł ;) Co do "Ptasznika", czeka na mnie już w bibliotece na odbiór, więc zacznie od niego.
OdpowiedzUsuńO tak, dobry tytuł działa jak magnes. :)
UsuńMam "Ptasznika" tego autora, ale jeszcze go nie czytałam. Ja tylko będę po jego lekturze to może sięgnę po powyższą pozycje.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Ci się spodoba. :)
UsuńIm lepszy debiut, tym trudniej potem go przebić. Wysoko postawiona poprzeczka na sam start bywa zabójcza ;-)
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, po kiepskim debiucie może być ciężko z wydaniem drugiej, tym razem genialnej, książki. :D
UsuńZaciekawiłaś mnie tą książką. Z pewnością zacznę się za nią rozglądać.
OdpowiedzUsuńUdanych poszukiwań.
UsuńZawsze myślałem, że Mo Hayder, to facet :D
OdpowiedzUsuńSprawdziłbym, choć najpierw Ptasznik - skoro uważasz, że jest lepszy :)
Ja też! Dopiero w połowie "Ptasznika" sprawdziłam kim jest autor. :D
UsuńLepszy!
Ptasznika wciąż mam w planach, a tu kolejna zachęcająca książka;)
OdpowiedzUsuń"Ptasznika" jednak bardziej polecam. :)
UsuńIntryguje mnie wątek rytuałów, o których piszesz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie wątki. :)
Usuń"Ptasznik" czeka na przeczytanie. Mam nadzieję, że mi się spodoba i wtedy wezmę się za inne książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńmonweg
Na to liczę. :)
UsuńAkurat tej książki w bibliotece nie ma, więc poczekam z jej poznaniem;) Ale nie wiem, czy opisywanie prywatnych problemów śledczych wpłynie pozytywnie na mój odbiór tej powieści...mam już trochę dosyć tego typu wątków.
OdpowiedzUsuńAha, Mo Hayder jest angielską, a nie amerykańską autorką;)
A inne? Przy następnej okazji zamierzam zabrać kolejny tytuł z biblioteki. :)
UsuńUpsssss... ;)
Akurat ostatnio wzięłam się za kryminały, jeśli tylko znajdę ją w jakiejś bibliotece to zabiorę ze sobą, bo ciekawi mnie, kto jest tym okrutnikiem odcinającym ręce:O :)
OdpowiedzUsuńUważaj, ciekawość bywa zgubna. :P
Usuńuwielbiam książki o takim tytule;) zdecydowanie to pozycja dla mnie fajna fajna;))
OdpowiedzUsuńMusimy znaleźć jeszcze jakiś ciekawy kryminał z wątkami archeologicznymi. ;)
UsuńChętnie bym przeczytała, łoooo, ciekawe czy bym gryzła paznokcie po łokcie ze strachu, napięcia i przejęcia.
OdpowiedzUsuńNa "Ptaszniku" na pewno. Na "Rytuale" - może od czasu do czasu. Wybierz sobie książkę w zależności od tego jak bardzo chcesz skrócić pazurki. :D
UsuńAnia!! Ta KSIĄŻKA JEST GENIALNA!! ja chcę ją przeczytać, fakt widać,że przerażająca, ale, ale takie właśnie teraz mam ochotę czytać!!:))
OdpowiedzUsuń"Ptasznik" jest genialny! A jak trafisz na jakąś przerażającą książkę, to daj koniecznie znać. :)
UsuńUwielbiam takie historie :D
OdpowiedzUsuńJak najbardziej jestem na tak! :D
W takim razie - pędem do biblioteki/księgarni/kogoś, kto może pożyczyć książkę. ;)
UsuńTym razem nie dla mnie... Jeśli już, to mój mężczyzna może się skusi :)
OdpowiedzUsuńOjć. Obawiam się, że coraz więcej takich książek będzie się tu pojawiać. ;)
UsuńNo, rzadko się zdarza, by debiut pobił kolejne dzieła, ale zdarza się . Ładna pani (nawet bardzo, jeju, śliczna) zrobiła sobie kuku, pisząc gorzej po debiucie. Ale to nic. I tak mam na nią ochotę (jakkolwiek to brzmi). Zacznę od "Ptasznika" jednak. A i słyszałam, że "Skóra" niezła. I już wiadomo, co z tymi rękami.... ;) Ostatni akapit - miodzio. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka w sumie słabsza, ale z drugiej strony - może się bardziej spodobać tym, którzy wolą coś nieco mniej drastycznego. Co do "Skóry" - sprawdzę na pewno, bo biblioteka ma. :)
UsuńNoooo... Taki spojler zrobiłaś. :P
Dzięki!
Ciekawa jestem jak wypadną "Zaginione" Hayder, które mam w planach niedługo. Mam nadzieję, że bliżej im będzie do Ptasznika niż Rytuału.
OdpowiedzUsuń"Zaginione" też zamierzam przeczytać. :)
UsuńHm... ta wolno rozwijająca się akcja trochę demotywuje, choć z drugiej strony skoro jest mniej brutalna, to może jednak warto kiedyś po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie robi się dużo dynamiczniej. ;)
UsuńOj oj oj! Muszę zapamiętać nazwisko autorki :)
OdpowiedzUsuńWarto. :)
UsuńNajpierw zapoznam się z "Ptasznikiem", a potem może przeczytam "Odcięte ręce". Choć może powinnam w odwrotnej kolejności, skoro słabsze ;)
OdpowiedzUsuń"Odcięte ręce" już przeczytałaś. Teraz czas na "Rytuał". ;)
UsuńTak masz rację, tak to jest jak się siedzi po nocy - oczywiście chodziło mi o "Rytuał" :P
UsuńZnam to, to tak jak z moimi "Łowcami głów" i "Wściekłym psem". :D
UsuńMimo wad chętnie przeczytam, chociaż najpierw powinnam chyba poznać "Ptasznika" :)
OdpowiedzUsuń"Ptasznik" jest niby wcześniejszy. Nie do końca łapię co w jakiej kolejności powinno się czytać, ale w każdym razie - "Ptasznik" był pierwszy.
UsuńDlatego chcę go najpierw poznać :)
UsuńI słusznie. ;)
UsuńNo to trzeba sobie upolować którąś z książek tej autorki by zażyć dreszczyku emocji ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł. ;)
UsuńPlanuję przeczytać wszystkie książki autorki, pomimo tego że jedna słabsza, a inna lepsza ;) Zaciekawiły mnie tajemnice Marley oraz Jacka Caffery :)
OdpowiedzUsuńNawet ta słabsza nie jest zła, więc warto. :)
UsuńLubię thrillery, więc z chęcią sięgnę i po ten ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze bardziej zachęcam do "Ptasznika". :)
UsuńKiedyś na blogu MK wysnułam takie twierdzenie, że książki ze słowem Rytuał w tytule muszą być dobre. Ja czytałam Rytuał babiloński, Marta - Rytuał ciemności. Chyba coś w tym jest. Albo kwalifikuję się po prostu do grupy osób lubujących się w takich thrillerowych tematach... Autora nie poznałam, ale na pewno po niego sięgnę.
OdpowiedzUsuńHa! Autorki! Muszę to podkreślić, bo jak czytałam "Ptasznika" (ciężki kaliber), to nie miałam pojęcia kim jest autor i jak zobaczyłam, że to kobieta, to prawdopodobnie miałam nieziemską minę. :D
UsuńHa, ha, faktycznie z rozpędu napisałam autora. A popatrzyłam na zdjęcie ładnej pani i jakoś nie zakodowałam :D "Kaliber" w takim razie także muszę przeczytać.
UsuńTa pani mi się nijak z "Ptasznikiem" nie kojarzy. Dwie inne jej książki - ok, ale ta? Wydawało mi się, że kobiety nie miewają takich pomysłów. :P
UsuńA może to jakiś większy spisek? Może napisał pan, a pani ze zdjęcia tylko wizerunek udostępniła? :D Tym bardziej, spore zaskoczenie. Także tak czy owak trzeba z tą twórczością się zapoznać.
UsuńTo by była sensacja! :D
UsuńAle pamiętaj o "Ptaszniku". Kolejne książki już niestety coraz mniej mi się podobają. :(