Richard Phillips, Stephan Talty Kapitan na służbie Wyd. Otwarte 2013 312 stron |
Widziałem tylko przebłyski tego, co się działo, dużo natomiast słyszałem. Najpierw trzask. Dobiegł z kokpitu, w którym siedział Szef. Trzask. Cisza. Trzask. Cisza. Trzask, trzask. Pociągał za spust pistoletu. W ciemności nie mogłam dojrzeć, czy wycelowany jest we mnie, ale czułem chłód rozchodzący się po mojej piersi. Ten drań nie miał magazynka, w innym wypadku moja głowa zamieniłaby się już w krwawą miazgę rozbryźniętą na kadłubie. Albo nie miał w magazynku naboi. Na razie[1].
Piraci. Postrachy mórz i oceanów. Groźni, nieobliczalni, w razie czego - nie zawahają się zabić. Nie mają nic wspólnego z zabawnym Jackiem Sparrowem i jego niepozbieranymi kompanami. Nie pozują z papugami na ramionach, w czarnych kapeluszach zdobionych w czaszki i piszczele, a wśród swoich atrybutów niekoniecznie mają opaskę na oku, drewnianą nogę, hak zamiast dłoni i skrzynie wypełnione dukatami. Kto ich tam wie, być może w kieszeniach trzymają mapy skarbów, mają słabość do rumu i włóczą się po świecie wykrzykując Jo ho ho! Jednak ci, których na swej drodze spotkał Richard Phillips, w niczym nie przypominają bohaterów przygodówek, zawadiaków przemierzających przed wiekami morza, wodząc palcami po pożółkłych mapach pełnych tajemniczych znaków. Choć bohaterowi udało się wyjść z opresji cało, to jego opisana w Kapitanie na służbie historia, dobitnie pokazuje jak ciężkie przeżycie ma za sobą.
Somalijscy piraci są postrachem wód okalających tzw. "Róg Afryki", znajdujący się we wschodniej części kontynetu, pomiędzy Zatoką Adeńską a Oceanem Indyjskim. W pierwszym kwartale roku 2009, kiedy to dowodzony przez Richarda Phillipsa kontenerowiec Maersk Alabama zbliżał się do niebezpiecznych wód, zanotowano dwudziestoprocentowy wzrost incydentów z udziałem piratów. Wtargnęli oni w tym okresie na 36 jednostek, jedną porwali. Wzięli trzynastu zakładników, zabili trzech członków załogi, nieznane są losy jednego z zaginionych.
Podczas ataku piraci zwykle są uzbrojeni w broń palną i noże. Gdy załoga stawia opór nie mają skrupułów, by kontrolę nad jednostkami przejąć za pomocą ognia. Na ich celowniku mogą znaleźć się statki każdego rodzaju, tankowce, szkunery rybackie, a nawet luksusowe statki wycieczkowe - opływające Półwysep Somalijski. Nikt tam nie był bezpieczny[2]. Szybkimi łodziami motorowymi podpływają do upatrzonych jednostek, często towarzyszy im tzw. statek matka, trauler ciągnący mniejsze łódki zwane skifami. Dzięki niemu, piraci mogą przez dłuższy okres przebywać poza lądem, czekając na kolejne ofiary. Trauler jest wytrzymały, może pokonać setki mil nawet w czasie niesprzyjającej pogody, ułatwia uzupełnienia paliwa załogom skifów, bez konieczności zejścia na ląd. Z łodzi, za pomocą drabin i haków, piraci dostają się na pokład upatrzonej jednostki. I wtedy właściwie pozostaje już tylko targować się o wysokość okupu[3]. Wszystko to bowiem ma jeden cel: przejąć statek i wyciągnąć od armatora jak największą sumę za jego uwolnienie.
Wypływając w rejs, Richard Phillips zostawił w domu żonę i dwójkę dzieci. To o nich myślał, gdy na horyzoncie pojawiła się podejrzana łódź. O nich i o załodze, która zdołała się ukryć pod pokładem. Wszystko rozegrało się niesamowicie szybko. Ledwie głowa pierwszego z czterech piratów wyjrzała zza burty, kapitan wraz z dwoma członkami załogi, utknął na mostku z czwórką Somalijczyków. To od Phillipsa zależały losy marynarzy, od jego opanowania, chłodnej kalkulacji, sprytu, inteligencji, taktyki. Musiał być o krok przed piratami, a nawet o dwa kroki. I choć wydawało się, że już tamte chwile były niezwykle ciężkie, to prawdziwa próba miała dopiero nastąpić. Czterech wkurzonych piratów i jeden niepokorny Amerykanin irlandzkiego pochodzenia na łodzi niebezpiecznie zbliżającej się do somalijskiego brzegu to dość wybuchowa mieszanka. Niewiele brakowało, by wydarzeń opisanych w książce, po prostu nie miał kto opowiedzieć...
8 kwietnia 2009 roku był kolejnym dniem pracy w życiu kapitana i jego ekipy. Na tego typu rejsach zwykle to samotność jest największym wrogiem załogi i choć co jakiś czas przeprowadza się symulacje ataku, uczy załogę zasad bezpieczeństwa, właściwych reakcji na wypadek pojawienia się wrogich jednostek, choć świadomość zagrożenia nie odpuszcza, to mimo wszystko, każdy taki rejs jest swego rodzaju rutyną, a myśl o znalezieniu się na celowniku piratów, zdaje się być tak nieprawdopodobna.
Okazuje się, że bywają takie chwile, kiedy nuda staje się czymś pożądanym.
Okazuje się, że bywają takie chwile, kiedy nuda staje się czymś pożądanym.
Co tu dużo mówić Kapitan na służbie jest bez wątpienia historią robiącą wrażenie. Zaczyna się mocno, na chwilę uspokaja, by w miarę upływu dni zwiększać napięcie, które po wkroczeniu piratów na pokład Maersk Alabamy wydaje się sięgać zenitu. Richard Phillips, snując swą opowieść, powraca także do czasów młodości, dzieląc się wspomnieniami ze szkolnych lat, wrażeniami ze szkoły morskiej i pierwszych rejsów, a także bardziej prywatnymi historiami, w których główną rolę gra jego żona, Andrea. Ciężki temat, zrównoważono lekkością narracji, odrobiną humoru, a nawet... romantyzmu. Uczucie do żony odegrało w tym wszystkim niemałą rolę, co widać choćby w chwilach, gdy widok zawieszonego na niebie księżyca przywołuje wspomnienia i przypomina o tym, że ma się dla kogo walczyć.
Kapitan Richard Phillips wykazał się odwagą i inteligencją. Nieprzesadne wydaje się obwołanie go bohaterem. Był skłonny poświęcić własne życie, byle uratować załogę, ludzi, których postawy także zasługują na uznanie. Zawsze jest jednak jakieś "ale". To tu, to tam pojawiają się pogłoski, jakoby kapitan wcale nie był aż takim bohaterem, na jakiego się kreuje. Ponadto to lekkomyślność dowódcy statku doprowadziła do całej tej niebezpiecznej sytuacji. Phillips zignorował Administrację Morską USA, zalecającą dłuższą, ale bezpieczniejszą trasę. Przekonany o tym, że piraci obecni są właściwie wszędzie, uznał, że nie ma sensu przeciągać i tak długiego rejsu.
kadr z filmu Kapitan Phillips [źródło] |
Cichą bohaterką tej książki, jest Andrea Phillips. Zawsze podziwiam siłę żon, które zostają z dziećmi w domu, podczas, gdy ich mężowie wyruszają na miesiące czy lata, walczyć na wojnie, zdobywać niebezpieczne, górskie szczyty, wypływać na zdradzieckie wody. Każde pożegnanie może być tym ostatnim, brak wiadomości od ukochanego jest zwykle wiadomością złą, a zachowanie żerujących na cudzym nieszczęściu ludzi sprawia, że opadają ręce (delikatnie rzecz ujmując).
Relacja kapitana wciąga. Wspomnienia z młodości przeplatają się z opisami pierwszych, jeszcze bezpiecznych dni rejsu tworząc wprowadzenie do właściwej części książki. Zanim więc piraci opanują Maersk Alabamę, poznamy trochę faktów z życia bohatera, załogę statku i dowiemy się co nieco na temat tego jak wygląda codzienność marynarzy. Wszystko to jest niezwykle interesujące, choć to dopiero przedsmak tego, co czeka nas dalej.
Relacja kapitana wciąga. Wspomnienia z młodości przeplatają się z opisami pierwszych, jeszcze bezpiecznych dni rejsu tworząc wprowadzenie do właściwej części książki. Zanim więc piraci opanują Maersk Alabamę, poznamy trochę faktów z życia bohatera, załogę statku i dowiemy się co nieco na temat tego jak wygląda codzienność marynarzy. Wszystko to jest niezwykle interesujące, choć to dopiero przedsmak tego, co czeka nas dalej.
Na podstawie książki postał film Kapitan Phillips w reżyserii Paula Greengrass'a z Tomem Hanksem w roli głównej. Sześć nominacji do Oscara, cztery do Złotych Globów i dziewięć do Nagrody BAFTA. Cóż, pozostaje wspiąć się na pokład i dać ponieść falom.
Masz setki okazji, żeby zginąć ca statku. Ale jeśli spojrzysz śmierci prosto w twarz, będziesz wiedział, jak przetrwać następnym razem[4].
***
Książkę polecam
miłośnikom morskich historii
wielbicielom książek trzymających w napięciu
ciekawym prawdziwego wizerunku pirata
poszukującym książek opartych o fakty
planującym obejrzenie Kapitana Philipsa
***
[1] Richard Phillips, Stephan Talty, Kapitan na służbie, przeł. Piotr Grzegorzewski, Marcin Wróbel, Wyd. Otwarte, 2013, s. 14-15.
[2] Tamże, s. 76.
[3] Tamże, s. 82.
[4] Tamże, s. 112.
***
Warto przeczytać
Książki nie czytałam, ale w sobotę oglądałam film. Od pierwszej do ostatniej minuty trzymał w napięciu. Głośni, agresywni i nieobliczalni Somalijczycy skutecznie mnie przerażali.
OdpowiedzUsuńFilm planuję w weekend i liczę na naprawdę mocny seans.
UsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Choć powiem szczerze że na "serki mil" głośno się roześmiałam ;)
OdpowiedzUsuńCzasami uważni czytelnicy to przekleństwo... :P
UsuńHahahaha, przepraszam :D Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że byłam wtedy głodną studentką i sama się cofnęłam, by odetchnąć z ulgą, że to jednak nie moja głowa... :D
UsuńAaaa, no i przynajmniej masz wtedy pewność, że ktoś czyta od deski do deski :D
UsuńNo pięknie, teraz wychodzi na to, że to z moją jest coś nie tak. :P
UsuńFakt, to jest pocieszające. Zawsze to jeden czytelnik, który czyta całość, a nie tylko początek albo koniec. :P
Już od dawna na mojej liście tytułów do zdobycia i przeczytania, ale troszkę o tej książce zapomniałam. Może po sesji się tym zajmę ;).
OdpowiedzUsuńZawiąż supełek na chusteczce i nie zapomnij, bo warto ją przeczytać. :)
UsuńTo dokładnie tematyka, jaką lubię. Uwielbiam każde historie związane z morzem, żeglugą. Zwłaszcza te na faktach... Po książkę na pewno sięgnę. Jakoś bardziej ciągnie mnie do niej, niż do filmu.
OdpowiedzUsuńFilm podobno też warto. Może być ciekawy uzupełnieniem książki.
UsuńO, za Kapitana się wzięłaś. :) Dobra książka. :)
OdpowiedzUsuńAno. Dzięki raz jeszcze, bo pewnie nie przeczytałabym tej książki, zadowalając się filmem. ;)
UsuńNie znam tej książki i chyba nie prędko się to zmieni, gdyż na najbliższe 2 miesiące mam co czytać, ale co do filmu to chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńOstatnio stwierdziłam, że sama mam co czytać przez kilka lat. Z jednej strony fajne, z drugiej - smutne.
UsuńOglądałam film, super! Kocham Hanksa.
OdpowiedzUsuńJa akurat za Hanksem nie przepadam, choć cenie go jako aktora, a film na pewno obejrzę. :)
UsuńZachęciłaś mnie i do książki i do filmu :)
OdpowiedzUsuńmonweg
Historie życiem pisane oj tak trzymają w napięciu - film zamierzam obejrzeć :)))
OdpowiedzUsuńJa też! Porównamy wrażenia. :)
UsuńFilm jest znakomitą produkcją. Mam nadzieję, że książka mu dorównuje. :)
OdpowiedzUsuńTego jeszcze nie wiem, ale się dowiem. ;)
Usuńto nie do końca moje klimaty, ale jestem zdecydowanie za poszerzaniem horyzontów;P dlatego czemu nie?
OdpowiedzUsuńUważaj z tym horyzontem, nigdy nie wiadomo kiedy wyłonią się zza niego piraci. :D
UsuńZaczęłam od filmu i zrobił na mnie niesamowite wrażenie, więc planuję sięgnąć również po książkę.
OdpowiedzUsuńU mnie kolejność odwrotna, ale mam nadzieję, że się filmem nie zawiodę.
UsuńPiraci nigdy mnie jakoś specjalnie nie interesowali (w tym "Piraci z Karaibów", którymi tak się wszyscy zachwycają), jednak relację kapitana Philipsa chętnie bym poznała ;)
OdpowiedzUsuńJak można się nie zachwycać "Piratami z Karaibów"? No jak? Och, Wiki, zraniłaś me serce!
UsuńMoże dlatego, że gra tam mój nieulubiony aktor :P A na poważnie, nie wiem, czemu - po prostu nie lubię filmów i książek o piratach. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;)
UsuńŚmierci się nie boisz??? :P
UsuńWybaczam, ale z ciężkim sercem. I nadal zranionym! :D
Co tu dużo mówić, mam ochotę obejrzeć film, ale pomijać książkę się nie godzi, więc i książkę muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszystkie książki o piratach, więc ta jak najbardziej trafia w mój gust czytelniczy:)
OdpowiedzUsuńJa też. Nawet kiedyś jakieś fantasy przeczytałam. :P
UsuńWychodzi na to, że nieuważnie czytam tytuły, bo weszłam tutaj absolutnie pewna, że będziesz recenzować film. Nawet nie wiedziałam, że on powstał na podstawie książki! A że był niesamowity to książkę zdecydowanie chcę przeczytać! Dziękuję za oświecenie mnie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie możesz liczyć na deja vu, bo o filmie też będzie, o jaśnie oświecona. :D
UsuńZamierzałam obejrzeć w najbliższym czasie film, bo historia Kapitana jest niesamowita.
OdpowiedzUsuńNa książkę pewnie też się skuszę:)
W ogóle to wszystko jest niesamowite, żeby tak w dzisiejszych czasach, czterech chłoptasiów wpadło na pokład wielkiego kontenerowca i wzięło w niewolę statek.
UsuńAle mi narobiłaś ochoty na film jak i na książkę, jeśli tylko znajdę chwilkę to na pewno poznam historię Richarda Philipsa:D
OdpowiedzUsuńSuper! Udanych morskich wojaży. :)
UsuńUwielbiam wszystkie filmy z Tomem Hanksem :)
OdpowiedzUsuńZa aktorem nie przepadam, ale fakt faktem - jest dobry i rzeczywiście, grał w wielu ciekawych filmach.
UsuńMiałam oglądać w ten weekend, ale w końcu zdecydowałam się na Sierpień w Osage County. Kapitan Phillips też mnie na pewno nie ominie. Mam nadzieję, że zdążę przed Oscarami :)
OdpowiedzUsuńSierpień gdzie? Muszę to zaraz obadać. ;)
UsuńPlanujesz do gali obejrzeć całą dziewiątkę?
Historia brzmi intrygująco, zwłaszcza, że stopniuje napięcie; jednak trochę nie w moim stylu. Choć film bym obejrzała, to książkę jednak odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam - kawał dobrego thrillera. No, ale jeśli film obejrzysz, to dobre i to. ;)
UsuńKsiążki nie czytałam, natomiast widziałam film. Jest bardzo dobry. Hanks w szczytowej formie.
OdpowiedzUsuńHanks potrafi dobrze zagrać, to mu trzeba przyznać. Bardzo jestem ciekawa tej jego roli.
UsuńMyślę, że może być to ciekawa pozycja na prezent dla mężczyzny:))
OdpowiedzUsuńA później zabierz go na rejs wokół Afryki. Ciekawe, czy będzie chętny. :P
UsuńFilm chcę obejrzeć, za książką może też się rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńLuneta w dłoń i na bocianie gniazdo! ;)
UsuńW planach mam książkę i również film ;)
OdpowiedzUsuńI książkę, i film mam za sobą, więc z czystym sumieniem mogę polecić. ;)
UsuńWłaściwie to nie zaczytuje się w takich pirackich klimatach, ale ta historia wydaje się naprawdę ciekawa. Tym bardziej, że planuje obejrzenie filmu (nie mogłabym sobie go odpuścić skoro gra w nim T.Hanks), a wiadomo, że lepiej najpierw byłoby się zapoznać z literacką wersją :)
OdpowiedzUsuńOglądałam wczoraj film i nieco się różni od książki. Ciekawe, która wersja jest bliższa prawdy.
Usuń