Petra Hammesfahr Grabarz lalek Wyd. Bellona 2005 384 strony |
Wsie rządzą się swoimi prawami. Wiele się tutaj dzieje, ale nic nie wychodzi na zewnątrz. Zmowa milczenia ma tu długą tradycję. Każdy wie, jakie brudy pierze się za płotem, u sąsiada i często gęsto pomaga mu się w praniu tych brudów. Na koniec sąsiad poklepuje sąsiada po ramieniu, mówiąc porozumiewawczo: "I po sprawie, nie ma o czym gadać"[1].
Wydarzenia, o których opowiada komisarz Brigitte Halinger, rozgrywa się właśnie w takim miejscu. Od tragicznych zdarzeń, tajemniczych zniknięć i śmierci kilku kobiet, minęło pięć lat. Ludzie wiedzieli wiele, obserwowali bacznie rozwój zdarzeń, ale nie dzielili się swą wiedzą z policją. Mieli swoje poglądy, pojawiały się one w dyskusjach, spekulacjach. Może gdyby udało się w odpowiednim momencie przerwać mur nieufności mieszkańców, doprowadzić do zeznań, pozbierać fakty, nie tylko plotki, może wówczas cierpienie byłoby mniej dotkliwe. Kto wie, może i ofiar byłoby mniej? I nie mówię tylko o tych, których ciała znaleziono, ale także innych, dotkniętych podejrzeniami, przerażonych sytuacją, której nie potrafili zrozumieć.
O tym, że rozrywał lalki, wiedzieli wszyscy. Wielu wiedziało również, że dniem i nicą przemierzał okolicę ubrany w swój ciemnobłękitny uniform, który podobnie jak lornetka i składana łopatka był jego znakiem rozpoznawczym. Zawsze nosił wygodne dresy z gumką wszytą w talii i wokół kostek. Dzięki temu był niezależny, kiedy biegał po dworze, mógł w każdej chwili załatwić swoją naturalną potrzebę[2].
Ben Schloesser miał dwadzieścia dwa lata. Ogromny, masywnie zbudowany, z ilorazem inteligencji na poziomie dwulatka i łagodnym spojrzeniem. I nożem w kieszeni. Ktoś, kto widział mężczyznę po raz pierwszy, mógł się go wystraszyć. Miejscowi wiedzieli, że Ben był nieszkodliwy. Był jak dziecko, które niszczy swoje zabawki, rozrywając lalkom sukienki, rozdzierając na kawałki ich plastikowe ciała. Czy mógłby skrzywdzić żywą dziewczynkę? Nastolatkę? Kobietę? Choć umysłowo upośledzony widzi przecież różnicę między zabawką a człowiekiem z krwi i kości. Nie, Ben nie mógłby tego zrobić.
Wydarzenia, o których opowiada komisarz Brigitte Halinger, rozgrywa się właśnie w takim miejscu. Od tragicznych zdarzeń, tajemniczych zniknięć i śmierci kilku kobiet, minęło pięć lat. Ludzie wiedzieli wiele, obserwowali bacznie rozwój zdarzeń, ale nie dzielili się swą wiedzą z policją. Mieli swoje poglądy, pojawiały się one w dyskusjach, spekulacjach. Może gdyby udało się w odpowiednim momencie przerwać mur nieufności mieszkańców, doprowadzić do zeznań, pozbierać fakty, nie tylko plotki, może wówczas cierpienie byłoby mniej dotkliwe. Kto wie, może i ofiar byłoby mniej? I nie mówię tylko o tych, których ciała znaleziono, ale także innych, dotkniętych podejrzeniami, przerażonych sytuacją, której nie potrafili zrozumieć.
O tym, że rozrywał lalki, wiedzieli wszyscy. Wielu wiedziało również, że dniem i nicą przemierzał okolicę ubrany w swój ciemnobłękitny uniform, który podobnie jak lornetka i składana łopatka był jego znakiem rozpoznawczym. Zawsze nosił wygodne dresy z gumką wszytą w talii i wokół kostek. Dzięki temu był niezależny, kiedy biegał po dworze, mógł w każdej chwili załatwić swoją naturalną potrzebę[2].
Ben Schloesser miał dwadzieścia dwa lata. Ogromny, masywnie zbudowany, z ilorazem inteligencji na poziomie dwulatka i łagodnym spojrzeniem. I nożem w kieszeni. Ktoś, kto widział mężczyznę po raz pierwszy, mógł się go wystraszyć. Miejscowi wiedzieli, że Ben był nieszkodliwy. Był jak dziecko, które niszczy swoje zabawki, rozrywając lalkom sukienki, rozdzierając na kawałki ich plastikowe ciała. Czy mógłby skrzywdzić żywą dziewczynkę? Nastolatkę? Kobietę? Choć umysłowo upośledzony widzi przecież różnicę między zabawką a człowiekiem z krwi i kości. Nie, Ben nie mógłby tego zrobić.
A jednak, gdy nagle zaczynają znikać kobiety, gdy mężczyzna biega nocami po uśpionej wsi, na jego ubraniach pojawia się krew, a w rzeczach czy kieszeniach znajdują się przedmioty, które mogły należeć do zaginionych, matka zaczyna mieć wątpliwości. Z jednej strony, jedyny syn jest jej oczkiem w głowie. Poświęca mu więcej czasu niż starszym córkom, co więcej potrafi oddać na wychowanie sąsiadom swą najmłodszą pociechę, by tylko być przy Benie, by chronić go przed złem tego świata (a malutką córeczkę przed bratem). I tylko czasem, gdy w piecu pali kolejne dowody mogące poddać wątpliwości niewinność jej syna, zastanawia się, czy aby to nie on jest źródłem tego zła.
Historia Bena jest przede wszystkim historią jego matki. To ona odkąd chłopiec pojawił się na świecie, zmaga się z jego upośledzeniem, wychowaniem, wątpliwościami i strachem. W kuchni węglowej płoną resztki zniszczonych lalek, czyjaś bielizna, zakrwawiona torebka, dwa obcięte palce w liściach babki[3]. To wszystko Ben musiał gdzieś znaleźć, może na pobliskiej łącze? Trudy nie przyjmuje do wiadomości, że mogłoby być inaczej. Wie, że jej syn jest niewinny, ale ma świadomość tego, że inni mogą nie podzielać jej zdania. Tak łatwo zrzucić winę na upośledzonego chłopca, który nie potrafi się obronić, opowiedzieć co wie, co widział. Świat opisuje kilkoma słowami. To co miłe, dobre, piękne jest "śliczne", to co złe, parszywe, nieprzyjemne (także człowiek!) to "ścierwo", zakazane - "paluchy precz!". Wielu ludzi doradzało Trudy, by oddała syna do specjalistycznego ośrodka. Bezskutecznie. Matka nie odda swojego dziecka, choćby miał stanowić zagrożenie dla siebie lub innych, choćby ono samo było narażone na nieprzyjemności.
Postać Bena ogromnie kojarzyła mi się z dwoma innymi bohaterami. Jego imiennik jest bohaterem Piątego dziecka noblistki Doris Lessing, Lennie jednym z bohaterów Myszy i ludzi Johna Steinbecka (również wyróżnionego Nagrodą Nobla). Ten pierwszy jest jeszcze dzieckiem, drugi - dorosłym mężczyzną o umyśle kilkulatka i ogromnej posturze. Bohater Grabarza lalek Petry Hammesfahr ma więcej szczęścia niż Ben z powieści Lessing, bez względu na wszystko ma wsparcie matki i choć nie każdy go akceptuje, nie brak w jego otoczeniu osób obdarzających go sympatią. Drugi z bohaterów, Lennie, ma przyjaciela, jednak ten nie jest w stanie obronić go przed nim samym, przed siłą jego wielkich dłoni, miażdżących małe zwierzątka, choć chciały jedynie czule je popieścić, przed siłą, która doprowadzi do jeszcze większej tragedii. To właśnie postać bohatera Steinbecka pojawiła mi się przed oczami, gdy kilkuletni Ben Schloesser przytulał do policzka kurczaka, a potem, mocno ściskają w dłoni, upychał w kieszeniach spodenek[4].
Historia Bena jest przede wszystkim historią jego matki. To ona odkąd chłopiec pojawił się na świecie, zmaga się z jego upośledzeniem, wychowaniem, wątpliwościami i strachem. W kuchni węglowej płoną resztki zniszczonych lalek, czyjaś bielizna, zakrwawiona torebka, dwa obcięte palce w liściach babki[3]. To wszystko Ben musiał gdzieś znaleźć, może na pobliskiej łącze? Trudy nie przyjmuje do wiadomości, że mogłoby być inaczej. Wie, że jej syn jest niewinny, ale ma świadomość tego, że inni mogą nie podzielać jej zdania. Tak łatwo zrzucić winę na upośledzonego chłopca, który nie potrafi się obronić, opowiedzieć co wie, co widział. Świat opisuje kilkoma słowami. To co miłe, dobre, piękne jest "śliczne", to co złe, parszywe, nieprzyjemne (także człowiek!) to "ścierwo", zakazane - "paluchy precz!". Wielu ludzi doradzało Trudy, by oddała syna do specjalistycznego ośrodka. Bezskutecznie. Matka nie odda swojego dziecka, choćby miał stanowić zagrożenie dla siebie lub innych, choćby ono samo było narażone na nieprzyjemności.
Petra Hammesfahr doskonale buduje klimat i świetne oddaje stan emocjonalny bohaterów. W jej prozie jest aż gęsto od emocji, ciężkich emocji - należy dodać. W Matce tytułowa bohaterka miotała się między rozpaczą a nadzieją, w Grabarzu lalek króluje strach we wszelkich możliwych odcieniach. Obie powieści łączy niepokój matki o dziecko. W pierwszej z wymienionych jest on związany z nagłym zniknięciem córki, w drugiej - ze strachem o bezpieczeństwo syna, o to, czego mógł być świadkiem, a nawet uczestnikiem. Matki łączy jeszcze jedno - nadzieja. Obydwie wierzą w taką wersję zdarzeń, która jest dla ich potomków najlepsza i choćby wszystkie znaki wskazywały inaczej, one zdania nie zmienią.
W powieści pojawia się wiele nazwisk. Autorka ułatwiła czytelnikom lekturę, na początku umieszczając spis bohaterów uzupełniony o najistotniejsze informacje na ich temat. Dodatkowo pojawia się też mapka rewiru, po którym włóczył się Ben.
Akcja powieści rozgrywa się nie tylko we współczesności. Trudy wspomina dzieciństwo syna, różne sytuacje przywołują obrazy sytuacji z przeszłości. Możemy dzięki temu bardzo dokładnie prześledzić życie bohatera, poznać go bliżej, zrozumieć co tak naprawdę doprowadziło do tragicznych wydarzeń. Z tym, co dzieje się we wsi, łączą się także jeszcze bardziej odległe zdarzenia, z czasów wojny. Także i one odcisnęły piętno na życiu mieszkańców. I będą odbijać się echem.
W powieści pojawia się wiele nazwisk. Autorka ułatwiła czytelnikom lekturę, na początku umieszczając spis bohaterów uzupełniony o najistotniejsze informacje na ich temat. Dodatkowo pojawia się też mapka rewiru, po którym włóczył się Ben.
Akcja powieści rozgrywa się nie tylko we współczesności. Trudy wspomina dzieciństwo syna, różne sytuacje przywołują obrazy sytuacji z przeszłości. Możemy dzięki temu bardzo dokładnie prześledzić życie bohatera, poznać go bliżej, zrozumieć co tak naprawdę doprowadziło do tragicznych wydarzeń. Z tym, co dzieje się we wsi, łączą się także jeszcze bardziej odległe zdarzenia, z czasów wojny. Także i one odcisnęły piętno na życiu mieszkańców. I będą odbijać się echem.
Grabarz lalek trzyma w napięciu. W tej powieści stale się coś dzieje, nawet jeśli pozornie nie dzieje się nic. Zwłaszcza myśli pędzą galopem. Choć ciągłe "przesiadywanie" w głowie Trudy może niektórych po jakimś czasie nużyć, to jednak trudno nie docenić u autorki umiejętności przekazywania emocji i wytworów pracy umysłu. Jej powieść jest nie tylko intrygującym thrillerem psychologicznym, ale także dramatem społecznym, który każe zastanowić się nad pozycją osoby upośledzonej w grupie, w lokalnym środowisku. Pytań nasuwa się sporo. Czy to, co spotkało Bena nie było zbyt wielką ceną za pozostanie z rodziną? Może jednak lepiej byłoby mu w specjalnym zakładzie, gdzie zająłby się nim wykwalifikowany personel, gdzie miałby szansę na naukę (zakładamy oczywiście prawidłowo funkcjonujący ośrodek, a nie placówkę pełną patologii jak z niejednego horroru)? Jak ocenić zachowanie Trudy, która paląc kolejne podejrzane przedmioty, odsuwając podejrzenia, być może naraża na niebezpieczeństwo życie syna, pozostałych członków rodziny, mieszkańców wsi? Pytania będą się mnożyć, jest nad czym się zastanawiać. Grabarz lalek to emocjonalna pułapka. Wpadasz w nią i zaczynasz się miotać, bo każdy kij ma dwa końce, medal dwie strony, a postępowanie bohaterów można interpretować na wiele sposobów.
***
[1] Petra Hammesfahr, Grabarz lalek, przeł Małgorzata Mirońska, Wyd. Bellona, 2005, s. 11.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 155.
[4] Tamże, s. 31.
***
Książkę polecammiłośnikom thrillerów psychologicznymzainteresowanym życiem w małych, zamkniętych społecznościachciekawym jak wielka może być wiara we własne dziecko i siła rodzicielskich uczućwielbicielom historii pełnych emocjiposzukującym powieści podsuwających materiał do rozmyślańzastanawiającym się nad funkcjonowaniem osób upośledzonych w społeczeństwie
***
Warto przeczytać
Zaczynam tęsknić za thrillerami, więc chyba trzeba wreszcie się za nie ponownie zabrać. Grabarz lalek ogromnie mnie zaciekawił, więc już zapisuje sobie jego tytuł do mojej listy:chce przeczytać.
OdpowiedzUsuńZrób sobie listę tych najlepszych i do dzieła. :)
UsuńZaintrygowałaś mnie :) To w końcu zabijał, czy nie? Będę się musiała dowiedzieć, jak skończyła się ta historia :)
OdpowiedzUsuńPrzez całą książkę nie byłam pewna, co się na denerwowałam to moje. Nie odbiorę Ci tej frajdy. :D
UsuńMiło czyta się recenzje, w których pomimo dość rozbudowanego opisu fabuły, nie znajdziemy żadnych spojlerów. Brawo:)
OdpowiedzUsuńUfff... To się cieszę, bo zawsze się boję, że chlapnę za dużo, a tego bym nie chciała. :)
UsuńKolejna recenzja do styczniowej odsłony wyzwania:
OdpowiedzUsuń"Namaluj mi słońce" - Gabriela Gargaś
http://magicznyswiatksiazki.pl/przedpremierowo-namaluj-mi-slonce-gabriela-gargas-recenzja-394/
Dopisana.
UsuńAkurat mam tę książkę u siebie (kolejny łup z biblioteki), ale jej tematyka nie do końca mi odpowiada. Za to mam nadzieję, że spodoba się mojej Mamie, w końcu to dla siebie ją pożyczyła;)
OdpowiedzUsuńEjże, co jest nie tak z tematyką? :)
UsuńBiedna Mama, nie dość, że została wysłana z listą to biblioteki, to jeszcze musi sama czytać przyniesione książki. :P
Jeśli jest to thriller, to z chęcią się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńDobry wybór. :)
UsuńJeśli to thriller, z chęcią przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPodczas czytania Twojej recenzji wyczułam klimat tej książki. Zapiszę sobie jej tytuł i będę o niej pamiętać.
OdpowiedzUsuńTa książka ma niesamowity klimat. Tym bardziej, że zbrodnie dzieją się niejako poza kadrem i tak do końca sami nie wiemy co tam się rozgrywa.
UsuńWow, zapowiada się co najmniej nieźle. "Piąte dziecko" zrobiło na mnie ogromne wrażenie, więc już samo porównanie do prozy Lessing mnie mocno ciekawi. No i lubię thrillery psychologiczne, więc w sumie, czemu nie?
OdpowiedzUsuńO tak, "Piąte dziecko" faktycznie robi wrażenie. Kontynuacja mniej mi się podobała.
UsuńPostać Bena kojarzy mi się z głównym bohaterem "Czerwonego smoka" T.Harrisa. Lubię thrillery, ale niestety ostatnio coraz rzadziej po nie sięgam. W każdym razie będę pamiętać o tej pozycji.
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało czytając kolejną Twoją recenzję, że mogłaby Ci się spodobać "Dolores Claiborne" S.Kinga:) Jeśli jeszcze nie czytałaś, a kiedyś rzuci Ci się w oczy, to daj jej szansę:)
"Czerwonego smoka" średnio pamiętam, tym bardziej, że tę część znam tylko z wersji filmowej.
Usuń"Dolores..." nie czytałam. Tzn. niby planuję od dawna, tak jak inne książki Kinga, ale jakoś do tej pory nie było okazji. Skoro polecasz, może szybciej się zmobilizuję.
Dawne nie czytałam thrillerów, więc najwyższy czas, by to zmienić:)
OdpowiedzUsuńGorąco namawiam, sporo jest ciekawych tytułów. :)
UsuńZapowiada się na świetny thriller psychologiczny. Jestem bardzo ciekawa czy Ben miał coś wspólnego ze zbrodniami, czy jednak nie. Poza tym zamknięte środowisko na pewno też zostało intrygująco opisane. Co tu dużo mówić, narobiłaś mi ochoty na tę powieść :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie - naprawdę niezła rzecz. Tym ciekawsza, że zbrodnie nie są pokazywane wprost, nie ma okrutnych opisów itp., a jednak włos na głowie się jeży. Interesująca odmiana. :)
UsuńNie mam nic przeciwko takim opisom, ale jednak odmiana się przyda :)
UsuńJa też, ale tak jak napisałaś - czasem przydaje się odmiana.
Usuńtym razem powiem tylko tyle - podoba mi się i dopisuje do listy oraz Ja Marta Kor jestem miłośnikiem thrillerów psychologicznych;P prawie jak przyznanie się do nałogu;P
OdpowiedzUsuńZ tym, że o ile nałogi zwykle są złem, od tego odrywać Cię nie będziemy. No, chyba, że świetnie wyszkolona na lekturach, sama wcielisz w życie zbrodnicze pomysły. :P
UsuńIdealna lektura dla mnie :) Zapowiada się niezwykle ciekawie. Szkoda tylko, że teraz sesja się zbliża i muszę naprawdę ograniczyć czytanie...
OdpowiedzUsuńE tam, już niedługo wakacje. :P
UsuńJak czytam komu polecasz tę książkę, to okazuje się, że dokładnie mi, bo spokojnie mogę wszystkie powyższe punkty odhaczyć:) Jestem bardzo ciekawa tej lektury!
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy te moje polecanki się sprawdzą. :D
UsuńZbudowałaś takie napięcie tą recenzją i tak mnie zaintrygowałaś tą książką, że muszę sobie ją zapisać. Nie wiem jednak, kiedy po nią sięgnę, bo choć lubię trudne tematy, to ten wydaje się mnie przerastać... Patrzenie na upośledzone dzieci i osoby sprawia, że serce mi się kraje...
OdpowiedzUsuńPoza tym świetna recenzja!
Cieszę się, że mi się udało. :)
UsuńPostać Bena z pewnością wzbudza wiele emocji, tematyka też, ale wydaje mi się, że warto podejść do tej lektury. Jest dobra i skłania do myślenia.
Jesteś niemożliwa. Zawsze przekonasz mnie do książki, która w moim mniemaniu nie ma prawa przypaść mi do gustu. I kolejny raz napisałaś rewelacyjny tekst! Aż chciało się czytać. A co z książką? Dopisuję do listy, by po sesji się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńAch, jak ja lubię takie komentarze. Ego mi rośnie aż miło. :D
UsuńA tak serio: cieszę się bardzo i mam nadzieję, że Cię ta lektura nie zawiedzie. :)
Już ją znalazłam, więc jakoś po sesji zacznę ją czytać (chyba, że uda mi się znaleźć czas wcześniej). ;)
UsuńI bardzo dobrze! Im więcej będziemy chwalić, tym jeszcze lepsze recenzje będziesz pisać! Chociaż to bardziej będzie zguba dla naszych portfeli ;)
Stresssss... W razie czego nie rzucaj we mnie niczym ciężkim. :D
UsuńJak będziecie chwalić, to będę chodzić z nosem zadartym do góry, a to jest nietwarzowe. :P
A ja mam pytanie z innej beczki - czytałaś Bezdomną K. Michalak? Chodzi mi o jej dopsowanie do Twoich styczniowych wytycznych. Bo ja bym przyznała jej 3 pkt ale Ty tu rządzisz :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, więc nie pomogę. Dopasowuj jak uważasz, wierzę w Waszą uczciwość - w końcu to tylko zabawa. :)
UsuńJasne że zabawa, dlatego w moim wyzwaniu czasem i nieco naciągane zaliczanie lektur... Ale niektórzy idą tylko i na ilość. Dobra, do rzeczy, Wiadomo że to nie są punkty na miarę "wygranej", bo za mało czytam, ale tak interpretuję książkę. Dzięki :)
UsuńSkoro komuś sprawia frajdę taka lewa zabawa, to pozostaje mu współczuć. ;)
UsuńChoć co ja tam wiem, sama zawsze lubiłam grać w gry z użyciem kodów, a to też oszukiwanie. :P
I jestem zachęcona, książka w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa także z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńmonweg.blog.onet.pl
Udanej lektury. :)
UsuńJestem bardzo zaintrygowana po przeczytaniu Twojej recenzji:) Znowu kusisz Aniu, opisując w świetnym stylu kolejną książkę:)
OdpowiedzUsuńDzięki Aguś, staram się jak mogę, żeby zachęcić Was do książek, które na mnie zrobiły wrażenie. :)
UsuńBardzo lubię thrillery psychologiczne, więc przy okazji przeczytam tę książkę :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. ;)
Usuń