Jack Ketchum Rudy. Prawo do życia Wyd. Papierowy Księżyc 2012 364 strony |
W przeczytanej przeze mnie książce, Jack Ketchum pokazał dwa literackie oblicza, to dobrze znane jego wielbicielom - pełne okrucieństwa i niezrozumiałej brutalności oraz nieco łagodniejsze - choć i w tym przypadku zwrócone ku mrocznym głębiom natury człowieka.
Rudy jest historią nierównej walki pewnego staruszka z głupotą, bezkarnością i bezmyślnym okrucieństwem. Tego dnia Avery Allan Ludlow wybrał się na ryby wraz ze swym wiernym psiakiem, Rudym. Szło mu nieźle. W lodówce leżały już dwie ryby. Chciał złowić jeszcze tylko jedną, ale przeszkodziło mu w tym trzech wyrostków, którzy wyraźnie szukali zaczepki. Takim wiele nie trzeba. Sprowokować ich może właściwie wszystko. Trudno było jednak przypuszczać, że to niefortunne dla staruszka spotkanie, skończy się aż tak tragicznie. Jeden z chłopaków, lider ekipy, miał ze sobą strzelbę.
Pies nawet nie wydał z siebie piśnięcia, gdyż górna część jego czaszki została odstrzelona. Nie było już ani zabliźnionego, poranionego niegdyś przez kota nosa, ani rozbieganych, brązowych oczu. Kawałki ciała poleciały w znajdujące się za psem krzaki niczym krople deszczu; pies z sekundy na sekundę stał się jedynie wspomnieniem.* Avery na próżno wypatrywał u zabójcy oznak skruchy. Nie znalazł wsparcia w ojcu chłopaka, ten ani myślał ukarać syna. Nie pomogła policja, ani dziennikarze. Karać bogatą, wpływową rodzinę za śmierć jakiegoś kundla? Wolne żarty...
Smutny wydźwięk ma ta opowieść. Bezsilność Ludlowa boli, bezkarność młodych przestępców wzbudza złość. Skojarzenie z filmem Eden Lake Jamesa Watkinsa nasunęło się samo. Obie historie zaczyna ją się niewinnie, kończą tragicznie. Na podstawie Rudego w 2008 roku powstał thriller Red (reż. Lucky McKee, Trygve Allister Diesen) z Brianem Coxem w roli głównej.
Jeszcze bardziej wyczerpująca emocjonalnie jest minipowieść Prawo do życia, w której główna bohaterka, ciężarna Sara Foster, zostaje porwana sprzed kliniki, w której zamierzała przerwać ciążę. Odzyskawszy przytomność, kobieta budzi się zamknięta w ciasnej skrzyni. Z ulgą stwierdza, że nie została pochowana, nie wie jednak, jak wiele bólu i upokorzeń przyjdzie jej znieść, gdy dobierze się do niej Stephen, jeden z pary porywaczy. Bicie, poniżanie i tortury staną się codziennością Sary. Stephenowi nie brak pomysłów, chora wyobraźnia podsuwa mu kolejne metody zadawania cierpienia. Jego motyw nie trudno odgadnąć, choć brutalne karanie kobiety za chęć poddania się aborcji przy jednoczesnym pragnieniu, by urodziła ona zdrowe dziecko, zdaje się nie mieć sensu. Z drugiej jednak strony trudno spodziewać się rozsądku po psychopacie, który nagą, bezbronną kobietę bije biczem, znakuje niczym bydło rozżarzonym do czerwoności widelcem do fondue, dręczy fizycznie i psychicznie mając z tego bez wątpienia sporo satysfakcji. Ten człowiek już zabił. Zabił nie raz. Jakie szanse na przeżycie ma Sara?
kadr z filmu Red źr. pajiba.com |
Miałam spory problem z oceną Rudego i Prawa do życia. Ketchum bezkompromisowo obnaża ludzką podłość i głupotę, na światło dzienne wyciąga psychopatyczne skłonności czynienia zła. Jest bezwzględny i nie pozostawia złudzeń. Ludzie zdolni są do największych okrucieństw i nie ma granic, których nie zdołaliby przekroczyć. Proza amerykańskiego pisarza jest mocna, mroczna i z pewnością nie nadaje się dla wrażliwych czytelników. Zło podawane jest w niej bez upiększeń. Co gorsze, jest to zło niewytłumaczalne. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego ktoś miałby chcieć zastrzelić niegroźnego psa, albo torturować bezbronną, ciężarną kobietę. To sprawia, że historie Ketchuma przerażają jeszcze bardziej.
Ketchum mnie zszokował, zaniepokoił, przeraził. Wywołał takie emocje, jakie powinien wywoływać autor powieści grozy. A jednak jego proza nie do końca do mnie trafiła. Przytłoczyła mnie i chyba potrzebuję trochę czasu, by przejść nad historiami Avery'ego i Sary do porządku dziennego.
zwiastun filmu Red
***
* Jack Ketchum, Rudy. Prawo do życia, przeł. Bartosz Czartoryski, wyd. Papierowy Księżyc, 2012, s. 23.
Mam ją w planach od dawna ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak przeczytasz. :)
UsuńJa też:) Lubię być przerażona.
OdpowiedzUsuńJa niby też, tzn. lubię tego typu książki (filmy niekoniecznie), ale hmm... na Ketchuma najwyraźniej nie byłam przygotowana.
UsuńMój chłopak uwielbia książki Ketchuna. Kiedyś przeczytałam jakiś fragment już nie pamiętam z jakiej książki i mnie zmroziło. Zdecydowanie nie mój klimat, ale dobra recenzja.
OdpowiedzUsuńDługo nie mogłam uwierzyć w to, co czytam. "Prawo do życia" jest makabryczne. =/
UsuńDziękuję.
Pamiętam, że kiedyś czytałam jakąś powieść Ketchuna, ale niestety nie pamiętam tytułu, było to dawno temu. Ketchun kojarzy mi się z grozą i niesamowitymi emocjami.
OdpowiedzUsuńCóż, ja tego tytułu na pewno nie zapomnę. ;)
UsuńPrzyznaję, że już na widok okładki przechodzi mnie dreszcz...
OdpowiedzUsuńOkładka to nic, w środku są 364 wzbudzające dreszcze strony.
UsuńJeszcze nie miałam przyjemności z tym autorem, ale nic straconego.)
OdpowiedzUsuń"Przyjemność" w stosunku do tego autora to chyba niewłaściwe słowo. :P
UsuńŚwietnie to napisałaś, ale tym razem lektura chyba nie dla mnie. Wprawdzie lubię kryminały, nawet te mocne, ale chyba mam teraz taki etap, że brutalność i drastyczność mnie wytrąca z równowagi, więc muszę szukać lektur bardziej radosnych.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńOj, no to w tej sytuacji Ketchum jest zdecydowanie nie dla Ciebie. Jedyna radość to ta, gdy się zamyka wreszcie książkę i opuszcza ten makabryczny świat.
Co do "Rudego" to wolę ekranizację, a "Prawo do życia" fabularnie przypomina "Dziewczynę z sąsiedztwa", ale w o wiele gorszym wydaniu. Można przeczytać nie narażając się na nudę, ale powieść na pewno nie wbiła się jakoś szczególnie mocno w moją pamięć. Ketchuma stać na coś więcej.
OdpowiedzUsuń"Rudego" na pewno obejrzę. "Dziewczyny z sąsiedztwa" na pewno nie. I nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć na co jeszcze stać Ketchuma...
UsuńChoć pewnie ciekawość w końcu zwycięży.
Książka już za mną, lecz ogólnie pozytywnie ją wspominam. Wprawdzie ,,Rudy'' był dla mnie zbyt mało makabryczny, ale za to ,,Prawo do życia'' już nieźle dało popalić na psychice.
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam "Rudego" to zaczęłam się zastanawiać o co tyle szumu. Fakt, niezbyt przyjemna historia, ale czytywałam gorsze. Ale "Prawo do życia" rozwiało wszelkie wątpliwości...
UsuńNie czytałam, to wiesz. O Rudym też nie słyszałam - w sensie, o tej historii. Wspominasz "Eden Lake", jakoś mi jeszcze do głowy przyszedł "Ostatni dom po lewej", choć ten film opiera się bardziej na zemście, niż bezsensownej przemocy, i znowu przychodzą mi do głowy "Funny games", a po nich "Pluję na twój grób". Jedno, co łączy te filmy, to przemoc, w jednym przypadku umotywowana, w innym nie. Ketchuma sobie dozuję, po "Rudego" i "Prawo do życia" też sięgnę prędzej czy później (raczej później), bo to, tak jak mówisz, powieści wysysające z człowieka wszystkie dobre emocje. I to, że nie po raz pierwszy Ketchum bazuje na prawdziwej historii, jeszcze wzmaga dobitność jego prozy. Zresztą tutaj nie mam co za dużo gadać z jedną powieścią na koncie, ale Buffy chyba wie, co mówi, więc może lepiej szukać innych dzieł autora. A jedyny film pt. "Red", który znam, to ten z Willisem, bardzo śmieszny, swoją drogą.
OdpowiedzUsuń"Pluję na twój grób" nie znam. Bardzo makabryczne? Resztę oglądałam, "Funny games" jest rewelacyjne, "Eden Lake" bardzo dobre, "Ostatni dom po lewej" (ta nowa wersja) jest dla mnie zbyt ciężki. Wszystkie są okrutne i ciężkie emocjonalnie.
UsuńJak się dowiedziałam, że coś na kształt "Prawa do życia" wydarzyło się naprawdę, to zbierałam szczękę z podłogi. Moja ograniczona wyobraźnia nie chciała tego przyjąć do wiadomości.
Dość mocne, ale polecam. Opowiada o zgwałconej dziewczynie, która dokonuje zemsty. Moim zdaniem porządny kawał kina :]
UsuńJa podobnie po tym, jak się dowiedziałam, że "Dziewczyna z sąsiedztwa" też jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. Nie kumam.
Yhm... Trochę mnie przeraża ten temat. Trochę bardziej niż trochę.
UsuńNie tylko nie kumam, ale nie potrafię sobie w ogóle tego wyobrazić. Gdybym nie wiedziała, że to jest oparte o fakty, to może prędzej bym się zabrała za tę książkę, a tak... Waham się i to bardzo. Podchodzę do tego trochę tak, jak Ty do "Rzezi Nankinu".
To jesteśmy kwita.
UsuńNa to wygląda. ;)
UsuńAle podejrzewam, że po Ketchuma jednak kiedyś sięgnę, ale na pewno tej książki nie kupię. Nie chcę, żeby stała u mnie na półce.
Do mnie proza Ketchuma trafiła jak jasna cholera! Jest to potworna i przygnębiająca wizja "człowieczeństwa", ale nie da się ukryć, że również prawdziwa. Ketchuma trzeba sobie dozować, mam wrażenie, że kilka jego powieści naraz można by przypłacić zdrowiem psychicznym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To ja chyba nieco odczekam zanim zaserwuję sobie kolejną dawkę. ;)
UsuńPies na okładce jest niesamowity. Oderwać oczu nie mogę od niego. Co do książki to pewnie po nią sięgnę... Kiedyś. Jak na razie Ketchuma mam dość po przeczytaniu "Jedyne dziecko". Zrobił mi z mózgu kisiel tą książką.
OdpowiedzUsuńKetchum w ogóle ma takie okładki, że trudno je wymazać z pamięci.
UsuńWczoraj pytałam innych czytelników jak oceniają tę książkę...a dzisiaj widzę u Ciebie recenzję tego tytułu :). Jestem ogromną fanką twórczości tego pisarza, więc prędzej, czy później zapoznam się z ta powieścią :). Czytałaś "Jedyne dziecko"? Jeśli nie, to zapraszam do mnie, bo napisałam o tym reckę :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i na razie nie planuję. Zadowolę się Twoją recenzją. ;)
UsuńOglądałem kiedyś ekranizację "Rudego". Trochę żałuję, ale skąd mogłem wiedzieć, że ktoś zdecyduje się wydawać u nas Ketchuma. Mimo wszystko kupię, chcę mieć wszystko tego pisarza w swojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńI co, warto obejrzeć?
UsuńAż tak silnych wrażeń mi nie potrzeba, więc najnormalniej w świecie odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuńNie będę namawiać. O zdrowie psychiczne młodzieży trzeba dbać. ;)
UsuńNie znam tej książki, ale kilka innych prac Ketchuma już przerobiłam, i wiem, że jego proza potrafi cuda robić z emocjami czytelnika, dlatego biorąc jego kolejną powieść na warsztat czytelniczy, warto mieć na uwadze swoje zdrowie psychiczne.
OdpowiedzUsuńW trosce o psychikę, na razie nie będę się rozglądać za kolejnymi tytułami. ;)
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej jego książki, ale o "Rudym" już słyszałam. Po przeczytanym fragmencie, który zamieściłaś... Mam wrażenie, że to nie będzie odpowiednia książka dla mnie - w życiu, w książkach i w filmach, jak coś się dzieje ze zwierzakami, od razu wymiękam i zaczynam wylewać z siebie morze łez ;)
OdpowiedzUsuńNie będę namawiać, bo choć Rudy długo nie cierpiał, to jego właściciel już tak i cała ta batalia o sprawiedliwość wciąż przypomina o losie biednego psiaka.
UsuńA Ketchum to jeden z tych autorów, którego czytali już wszyscy oprócz mnie. Dosłownie wszyscy, nawet ludzie, którzy horroru nie tykają zazwyczaj nawet kijem, przez szmatę.
OdpowiedzUsuńNadrobię na 100%. Bo do mnie właśnie taka groza przemawia, prawdziwa. Nie latające flaki a'la Masterton.
I przyznam, że złość mnie bierze już po przeczytaniu tych paru akapitów o "Rudym"...
Groza, która może stać się realna, jakoś bardziej działa na wyobraźnię. Też wolę tego typu historie, choć akurat Ketchum mnie na razie pokonał. Nie nastawiłam się na tak mocne doznania.
UsuńO ile "Prawo do życia" mogłabym przeczytać bez większego uszczerbku psychicznego (tak mi się przynajmniej wydaje), to "Rudego" za bardzo bym przeżywała. Z zacytowanego fragmentu o jego śmierci przeczytałam tylko pierwsze zdanie. Cierpienie ludzi w książkach jakoś znoszę, ale zwierząt mi strasznie szkoda, ich krzywda jest dla mnie zbyt przerażająca. Z tego właśnie powodu nie skończyłam czytać "Kafki nad morzem", a "Rudy" to, jak przypuszczam, powieść o wiele mocniejsza.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam wyżej, Rudy ginie szybko i bezboleśnie, ale gdy Avery szuka sprawiedliwości, siłą rzeczy cały czas zwraca uwagę na bezsensowną śmierć ukochanego zwierzaka.
UsuńBoję się takich emocjonujących książek, bo rzadko wychodzę cało ze spotkań z nimi...:P Ale Ketchuma i tak przeczytam, bo bardzo kusicie z Pauliną:D
OdpowiedzUsuńTo ona! Ja jestem niewinna!
Usuńswego czasu głośno było na blogach jeśli chodzi o tą książkę - jednak to nie jest pozycja dla mnie :)
OdpowiedzUsuńChyba mi to umknęło, bo jakoś tak niewiele wiedziałam o tym tytule.
UsuńNie czytałem, ale oczywiście planuję ;P. Jednak bardziej mnie ta książka zainteresowała po przeczytaniu tego cytatu... Mimo, że okropny to mnie zachęca :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Melon
Melon żądny wrażeń. No, no... Ciekawa jestem co napiszesz po lekturze. :)
UsuńPowieści grozy, okrucieństwo to zdecydowanie nie dla mnie. Przerażająca informacja, że takie historie oparte są na faktach. Gdzieś czytałam, że "Dziewczyny z sąsiedztwa" też czerpała z rzeczywistości, brrr.
OdpowiedzUsuńAno czerpała i to faktycznie jest podwójnie przerażające. Gdyby to nie było w pewnym stopniu oparte na faktach, to można by pomyśleć "ależ ten autor ma chorą wyobraźnię" i przejść nad tym do porządku dziennego, a tak...
UsuńJżeli jest choć w połowie tak dobra jak film "Red", to warto. Tak przez chwilę pomyślałem, że ta druga opowieść to bezsensowne epatowanie przemocą. Skoro jednak jest oparta na faktach, to myślę, że warto sprawdzić...
OdpowiedzUsuńO tej przemocy pomyślałam to samo. A później pogrzebałam w internecie i włos mi się zjeżył na głowie.
UsuńAutora lubię i cenię, więc powyższą książkę z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZ pewnością pisać potrafi, ale wykańcza psychicznie.
UsuńNie czytałam żadnej książki Ketchuma jak na razie i cały czas zastanawiam się czy w ogóle chce. Teoretycznie nie unikam powieści grozy, ale czasami to może być po prostu zbyt wiele. Za tą książkę na pewno się nie wezmę, bo jak myślę o tym, że "Prawo do życia" jest oparte na faktach, to aż mnie mrozi. Przeraża mnie do czego ludzie są zdolni. Póki sama wymyślam historie, opisuje tortury itp. nie robi to na mnie wrażenia, bo to moje dzieło i wszystko mam pod kontrolą, ale tego typu rzeczy w książkach zbyt mocno działają mi na wyobraźnie.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie, może lepiej nie czytaj, bo ta historia jest naprawdę przerażająca. W głowie mi się nie mieści to, że coś podobnego mogło mieć miejsce.
UsuńPrzerażają mnie historie oparte na autentycznych wydarzeniach. Mimo wszystko książki Ketchuma bardzo chcę poznać i po "Rudego" z pewnością kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńNo to nastaw się na mocne wrażenia.
Usuńsiła Ketchuma tkwi właśnie w szoku, który wywołuje. opisuje z pozoru zwykłych ludzi, pod skórą których czai się niewyobrażalne zło. uwielbiam jego prozę.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że pisać, to on potrafi. W końcu zbiorę się w sobie i sięgnę po jakąś inną jego książkę, ale raczej nie tak szybko.
UsuńPrzeczytaj sobie "Kolekcjonera" Fowlesa. :-) Absolutnie nie jest tak brutalny, ale myślę, że warto. Tak mi się skojarzyło, a propos "Prawa do życia" i porwania.
OdpowiedzUsuńDopisałam do listy. W bibliotece co prawda jest na chodzie, ale pewnie w końcu wróci. ;)
UsuńMam mnóstwo książek tego autora w planach, dlatego nie chcę dokładać sobie kolejnej, nie znając jego stylu pisania. Jestem gotowa na wszystkie dewiacje, wymyślne tortury itp.
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że jesteś lepiej przygotowana niż ja. ;)
UsuńKsiązkę od dluzszego czasu juz mam w planach, ale jakos jeszcze nie wpadla w moje rece:)
OdpowiedzUsuńW razie gdyby wpadła, życzę mocnych wrażeń. ;)
Usuń