2016 |
Kokořín to jedna z tych nazw, która nie mówiła mi nic. Ot, szukałam czegoś ciekawego pomiędzy miejscem umówionego spotkania z pewnym Czechem, a Pragą, w której planowaliśmy spędzić weekend. Ładna okolica plus zamek to całkiem niezły pomysł na zagospodarowanie wolnego czasu, prawda?. W razie, gdybyśmy czasu mieli więcej, w planie był też Mělník, a konkretnie zamek malowniczo położony nad Łabą.
Tymczasem po spotkaniu biznesowy (mąż był w Czechach służbowo), na obiad zostaliśmy zaproszeni do Novin pod Ralskem. Hostinec U Zlaté lípy pękał w szwach, ale udało nam się doczekać na wolny stolik. Za radą naszego towarzysza zamówiliśmy coś z typowo czeskiej kuchni. Svíčková na smetaně wjechała na stół w towarzystwie knedlików i borówek. Ufff... Lekko nie było, bo czeska kuchnia do lekkostrawnych nie należy. Ja mogłam wesprzeć się piwem, ale mąż-kierowca miał już gorzej. Ot, duży plus podróżowania na siedzeniu pasażera. Korzystając z okazji, podpytałam co ciekawego można zobaczyć w Pradze (okazało się, że niełatwo poleca się atrakcje w miejscu zamieszkania), a w międzyczasie zdążyłam palnąć co nieco na temat tego, że nie polubiłam Liberca.
A teraz zgadnijcie skąd pochodzi Czech, z którym się spotkaliśmy...
A teraz zgadnijcie skąd pochodzi Czech, z którym się spotkaliśmy...
Po obiedzie pożegnaliśmy się z Czechem i ruszyliśmy w kierunku Pragi. Czasu nie mieliśmy zbyt dużo i ostatecznie plan zwiedzenia dwóch zamków upadł, ale udało nam się zaliczyć choć jedną z planowanych miejscówek. Kokořín.
Kokořín leży na północ od Pragi (jakieś pięćdziesiąt kilometrów najkrótszą drogą) w Kraju Środkowoczeski. Główną atrakcją tej niewielkiej miejscowości jest położony na wzgórzu średniowieczny zamek. Wzniesiono go pod koniec XIV wieku. Po zakończonej w 1648 roku wojnie trzydziestoletniej, warownię opuszczono, a ta z upływem czasu zaczęła popadać w ruinę. Pod koniec XIX wieku nowym właścicielem zamku został praski przemysłowiec Václav Špaček. Jego syn zlecił przebudowę warowni, nadającą jej obecny kształt.
Kupiliśmy bilety, pamiątkowy magnesik i czekając na przewodniczkę spacerowaliśmy po dziedzińcu. Zwiedzanie wprawdzie odbywało się wyłącznie w języku czeskim, ale Czesi to naród mądry i przyjazny polskim turystom, więc na czas zwiedzania zostaliśmy wyposażeni w skrypty z opisami oglądanych miejsc oraz historią zamku.
Najpierw zajrzeliśmy do klimatycznej Sali Herbowej.
Jej podłoga wyłożona jest płytami ceramicznymi z elementami herbu rodu Špačków - lwem o podwójnym ogonie, końskim kadłubie oraz trąbką pocztyliona.
Stamtąd wyszliśmy na piętro, zaglądając do kolejnych pomieszczeń, przedpokoju z malowidłami, sypialni wypełnionej neogotyckimi meblami i bardzo ciekawym parawanem oraz pokoju myśliwskiego, w którym znajdują się myśliwskie trofea i ryciny o tej tematyce.
Na trzeciej kondygnacji znajduje się Sala Rycerska i by nie było wątpliwości, strzeże ją rycerz w pełnej zbroi będącej repliką tych, w których jego kumple ganiali XVI wieku.
W kilku gablotach można obejrzeć przykłady odkryć archeologicznych z terenu zamku oraz część biblioteczki Špačka.
W sali znajduje się także makieta przedstawiająca rekonstrukcję zamku z okresu średniowiecza, czyli jej pierwotnego wyglądu.
Ostatnim punktem zwiedzania był spacer murami zamku oraz wspinaczka na wieżę, z której rozciąga się widok na porośniętą lasem okolicę.
Byliśmy ostatnimi zwiedzającymi tego dnia. Po traumatycznym wypadzie do średniowiecznego wychodka (nie róbcie tego!), przeszliśmy się jeszcze po okolicy.
Czas było ruszać dalej, choć piękna pogoda nie zachęcała do siedzenia w samochodzie. Co rusz więc gdzieś przystawaliśmy i tylko chęć dotarcia do Pragi przed zmrokiem mobilizowała do dalszej drogi.
Dłuższą przerwę zrobiliśmy sobie nad wodą. Było tak przyjemnie. Słońce świeciło wytrwale, kajaki burzyły spokojną taflę, a wesoły labrador szalał to w wodzie, to na brzegu.
Na Mělník zabrakło już nam czasu, więc wysiedliśmy tylko na moment nad Łabą, by pogapić się w nurt rzeki i choć z daleka spojrzeć na zamek.
Dotoczyliśmy się w końcu do Pragi, ale ani myśleliśmy odpoczywać w hotelu. Dlaczego? Bo wieczory nad Wełtawą są magiczne.
Zamek Kokořín - informacje praktyczne
Strona zamku: hradkokorin.eu
Ceny
- zwiedzanie zamku + wyjście na wieżę
- dorośli: 80 Kč
- uczniowie od lat 15 i studenci, emeryci, niepełnosprawni: 50 Kč
- dzieci od 6 do 15 roku życia: 40 Kč
- dzieci do 6 roku życia: bezpłatnie
- wyjście na wieżę
- dorośli: 30 Kč
- uczniowie od lat 15 i studenci, emeryci, niepełnosprawni: 30 Kč
- dzieci od 6 do 15 roku życia: 10 Kč
- dzieci do 6 roku życia: bezpłatnie
Godziny zwiedzania:
- poniedziałek: zamknięte
- listopad i grudzień - zamknięte (możliwe otwarcie dla grup)
- czerwiec, lipiec, sierpień - 9-17
- pozostałe miesiące: 9-16
Ostatnia tura zwiedzania odbywa się na godzinę przed zamknięciem zamku.
Parking jest płatny i znajduje się niecały kilometr od zamku.
Na stronie zamku nie ma informacji o dodatkowej płatności za fotografowanie (a przynajmniej ja jej nie znalazłam). My za możliwość fotografowania (2016 rok) płaciliśmy dodatkowo 10 Kč.
Malownicze miejsce, piękne zdjęcia- wspaniała wycieczka:)
OdpowiedzUsuńTak, to było przyjemne popołudnie. :)
UsuńPiękne zdjęcia :) Bardzo chciałabym się tam wybrać i pozwiedzać.
OdpowiedzUsuńDzięki. :) Czechy są urocze i mam nadzieję, że uda mi się je lepiej poznać.
UsuńA ja ciągle w domu z książkami... eh.
OdpowiedzUsuńW domu z książkami też może być przyjemnie. :)
UsuńPiękne są Czechy! A ta sala rycerska i starodruki... :)
OdpowiedzUsuńPiękne. I mam nadzieję, że uda mi się je lepiej poznać. :)
UsuńZwiedziłabym jakiś zamek, w tym roku jeszcze żadnego mi się nie udało :/ i pojechałabym do Czech. Miejsce piękne, zdjęcia też! haha już sobie wyobrażam skąd był Czech, z którym się spotkaliście :D :D :D
OdpowiedzUsuńMnie w tym roku też. Więc plan na wakacje: zwiedzić jakiś zamek. :D
UsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuń