Spokojny spacer zdarza mi się raz na... hmm... może na pół roku, może niewiele częściej. Nie potrafię spacerować. Nie potrafię od dawna. Nudzi mnie snucie się bez celu. Męczy powolne tempo. Zwykle dokądś zmierzam, czegoś szukam. Mam plan, cel, potrzebę do zrealizowania. W Paryżu nie było inaczej, bo kolejne miejsca wołały "chodź do mnie", a ja z miejsca się podrywałam pędząc w ich stronę krokiem, który pozwalał mi na zobaczenie jak najwięcej w jak najkrótszym czasie.
A jednak spacer się udał, a nad rzeką krok sam się zwolnił. Nie była to co prawda przechadzka dla samej przyjemności powolnego snucia się po mieście świateł, ale zdecydowanie różniła się od mojego tradycyjnego zwiedzania. Zapraszam na krótką wędrówkę lewym brzegiem Sekwany.
Z mieszkania ruszyliśmy w kierunku Les Invalides, kompleksu budynków znajdujących się na lewym brzegu rzeki, w siódmej dzielnicy miasta. Zbudowano je z inicjatywy Ludwika XIV. Kompleks od początku był pomyślany jako szpital oraz pensjonat dla weteranów wojennych. Na użytek rodziny królewskiej władca zlecił budowę osobnej kaplicy, Église du Dôme, którą wieńczy kopuła powstała na wzór tej, którą podziwiać można w Watykanie, spoglądając na Bazylikę Św. Piotra.
pomnik generała Josepha Gallieni |
W Les Invalides znajduje się grób Napoleona Bonaparte, kilku jego członków rodziny oraz wojskowych. Wewnątrz można zwiedzić trzy muzea, Musée de l'Armée (Muzeum Wojskowości poświęcone sztuce wojskowej), Musée de l'Orde de la Libération (upamiętniające uczestników ruchu oporu z okresu II wojny światowej) i Musée des Plans-Reliefs (gdzie znajdziecie m.in. makiety wojskowe). Nie zwiedzaliśmy wnętrz Les Invalides, zostawiając je sobie na inny raz. Zadowoliliśmy się krótką przechadzką po okolicy.
W tej niszy powinien stać posąg Napoleona, ale zdaje się, że akurat tego dnia pan cesarz zrobił sobie wolne.
Kolejnym przystankiem na naszej trasie spacerowej był Palais Bourbon zbudowany w latach 20' XVIII wieku dla księżniczki de Bourbon, córki Ludwika XIV i markizy de Montespan, jego kochanki.
Dotarliśmy nad Sekwanę. Z daleka było widać Most Alexandra III, na którym rozgrywa się ostatnia scena O północy w Paryżu, Adele kręciła teledysk do Someone Like You, a bohaterowie Angel-A... zresztą, sami zobaczcie, bo film wart jest uwagi.
Nad rzeką minęliśmy pomnik Thomasa Jeffersona, trzeciego prezydent USA, który przez pewien czas pełnił funkcję ambasadora Francji, w związku z czym mieszkał w Paryżu przez pięć lat (w 1995 roku nakręcono nawet film Jefferson w Paryżu, jeszcze go nie widziałam, ale oczywiście planuję).
Na lewym brzegu Sekwany znajduje się jedno z najważniejszych paryskich muzeów - Musée d’Orsay, w którym znajdziecie przede wszystkim sztukę francuską. Malarstwo, rzeźbę, grafiki, fotografie, meble. Wśród wystawianych tu dzieł są prace takich mistrzów jak Degas, Monet, Manet, Renoir, van Gogh, Cézanne, Gauguin, Sisley czy Rodin.
Muzeum znajduje się w dawnym dworcu kolejowym. Wzniesiono go w 1900 roku w ramach przygotowań do Wystawy Światowej. Jako dworzec służył do 1940 roku, później używano go do różnych celów. Mieścił się tu teatr, dom aukcyjny, kręcono w nim filmy. Tamtego kwietniowego dnia obejrzeliśmy budynek jedynie z zewnątrz. Podczas wiosennego pobytu w Paryżu postawiliśmy na Luwr, a do d'Orsay wróciliśmy kilka miesięcy później.
Tuż obok Musée d’Orsay mieści się Palais de la Légion d’Honneur (Pałac Legii Honorowej) - siedziba Legii Honorowej oraz poświęcone jej muzeum.
Nabrzeże Sekwany to idealne miejsce na odpoczynek i romantyczne spacery, ale także miejsce dla artystów czy sportowców, sporo tu zwłaszcza biegaczy. Na zacumowanych przy brzegu statkach-restauracjach, można zatrzymać się na obiedzie czy kolacji. Te bardziej mobilne ich odpowiedniki, od rana do późnych godzin wieczornych zabierają turystów na rejsy.
Przejdźmy się jeszcze kawałek nie nad samym brzegiem, a nieco wyżej, gdzie znajdują się stoiska bukinistów.
Mogłabym tam zostawić całą swoją wypłatę, ale cóż... Może innym razem. Tymczasem, moją uwagę przykuło morze kłódek. Cóż... Jednego z najromantyczniejszych miast świata nie mogła ominąć moda na ten niezbyt przyjazny architekturze sposób gwarantowania trwałości uczuć.
...i zatrzymaliśmy się na moment przy fontannie św. Michała...
...i dotarliśmy do wyspy Île de la Cité, na której stoi gotycka katedra Notre-Dame (ta, w której w kryminalne Madonna z Notre-Dame znaleziono zwłoki pewnej kobiety). Zakochałam się w niej z miejsca, ale zabiorę tam Was tam innym razem.
Zobacz też:
Po prostu pięknie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci spokojnych, radosnych Świąt Wielkanocnych spędzonych z najbliższymi.
Dziękuję. :)
UsuńPiękny wirtualny spacer!
OdpowiedzUsuńChętnie bym go powtórzyła. :)
UsuńCudownie jest wrócić do tych pięknych miejsc :) Wiele z nich znalazło się w mojej książce "Pamiątka z Paryża" dlatego pozwoliłam sobie udostępnić Twój wpis na fan page książki na Facebooku. Mam nadzieje,że się na mnie o to nie pogniewasz :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. :)
UsuńPrzyznam, że choć w pierwszej chwili Paryż mnie nie zauroczył, to po bliższym poznaniu bardzo się polubiliśmy. Chętnie bym tam wróciła. :)
Gdybym miała się ograniczyć do jednego z opisanych przez Ciebie miejsc, zdecydowałabym się na Musée d’Orsay. Polecam również Muzeum Rodina, bo uwielbiam "Myśliciela". A zresztą z ogrodu widać kopułę Les Invalides...
OdpowiedzUsuńMusée d’Orsay jest fantastyczne! Ale przekonałam się o tym dopiero przy kolejnym pobycie. Ten pierwszy był bardzo spontaniczny (choć właściwie - obydwa wypady takie były) i niestety musiał być bardzo ekonomiczny. Dlatego też nie mogliśmy zwiedzić wszystkich miejsc. Muzeum Rodina mam do nadrobienia. Za pierwszym razem nie było kasy, za drugim- sensu, bo zwiedzanie ogrodów w styczniu mijało się z celem, a chciałam zobaczyć i ogrody, i muzeum. Bardzo chcę też nadrobić Muzeum Picassa.
UsuńAle bym się też przeszła na taki spacer... :-)
OdpowiedzUsuńJa też. :P
UsuńPięknie :). Też bym się chciała kiedyś wybrać, ale ten świat jakiś taki ostatnio niespokojny jest...
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że się uspokoi...
UsuńCzytałam pierwsze zdania i jakbym mojego męża widziała;)
OdpowiedzUsuńEch, a z moim jest zupełnie na odwrót. Już nawet rozważał smycz, dzięki której mógłby kontrolować spacerowe tempo żony. :P
UsuńPięknie! Nie planujemy w najbliższych latach tam jechać, ale dzięki Twojemu wpisowi poczułyśmy się tak, jak byśmy tam były. Dzięki!
OdpowiedzUsuńA ja bym bardzo chciała tam wrócić. Tyle mi jeszcze zostało do zobaczenia.
Usuń