Anna Sakowicz To się da! Wyd. Szara Godzina 2016 234 strony |
trylogia kociewska, tom 2
W książkach dla kobiet często pojawia się taki motyw wyprowadzki jako panaceum na wszelkie zło. Kobieta się rozwodzi, jedzie na jakieś zadupie, a tam nowa miłość, nowy biznes, po prostu wszystko pięknie i ładnie, a to wcale nie takie łatwe[1].
Bohaterka powieści To się da! Anny Sakowicz także zmienia miejsce zamieszkania. Co prawda z założenia tymczasowo, ale reszta się zgadza - jest i rozwód, i miłość, i coś, co można by podciągnąć pod biznes, gdyby nie fakt, że nie o biznes tu chodzi, a o pomoc innym. No i faktycznie, łatwo nie jest, choć dość często zabawnie.
Rozkręcona i zakręcona
Jako pisarka, Anna Sakowicz rozkręca się coraz bardziej. Mam wrażenie, że niedawno debiutowała, a tymczasem na rynku pojawiła się jej kolejna książka. Ci, którzy mieli okazję zaprzyjaźnić się z bohaterami przez nią stworzonymi, na pewno się ucieszą, bo To się da! jest kontynuacją wydanej przed dwoma laty powieści obyczajowej Złodziejka marzeń. To nie koniec dobrych informacji, bo w przyszłym roku pojawi się trzecia część opowieści z życia Joanny, której roczny urlop na "jakimś zadupiu" wywrócił życie do góry nogami.
Teoretycznie To się da! można czytać bez znajomość poprzedniczki, bo autorka wyjaśnia akurat tyle, żeby bez trudu można było się połapać kto jest kim i jakie relacje łączą go z innymi. Sama proponuję jednak zacząć tak, jak cykle zaczyna się powinno, czyli od pierwszego tomu. Dlaczego? By móc towarzyszyć Joannie przy pierwszym spotkaniu z Mrówką, Szpilką, Pati... By poznać Piotra nie znając jeszcze jego sekretu. By wybrać się z Aśką na zakupy do sklepu z erotycznymi gadżetami. By dowiedzieć się skąd się wziął idealny pan doktor. Ponadto, jeśli lubicie powieści obyczajowe z dużą dawką humoru, a przy tym niegłupie, nieco refleksyjne i niepozbawione ciepła, to pomijanie Złodziejki marzeń wydaje się nie mieć sensu.
Co dalej?
W tymczasowym miejscu zamieszkania, Joanna ma faceta, ale nie ma pracy. Urlop jej się powoli kończy, czas więc pomyśleć nad tym, co dalej. Wrócić czy zostać? Oto jest pytanie. Kobieta mieszka wraz nastoletnią córką u cioci Zofii na Kociewiu. Jest jej tu dobrze, ale przecież gdzieś tam ma mieszkanie, przyjaciół, nauczycielską posadę, dawne życie. W tym nowym życiu wiele energii poświęca dzieciom z hospicjum, pisze dla nich bajki, spełnia rolę nauczycielki, pomaga oderwać się od codzienności, dodaje otuchy. Ten wątek zaczyna się jednak smutno i choć chwilę wcześniej zaśmiewałam się z bohaterki w butach z ekologicznego zamszu, które przegrały z marcowymi roztopami, to autorka szybko dała mi do zrozumienia, że w jej powieść jest miejsce nie tylko na humor, ale także na ból, strach, na niezgodę na cudze cierpienie, walkę, nadzieję.
Po raz kolejny Anna Sakowicz umiejętnie łączy to co humorystyczne, z tym, co trudne. Zwariowana bohaterka zapewnia czytelnikom mnóstwo rozrywki, ale jej życie to nie tylko zabawne wpadki. Znajdzie się tu także miejsce na przyjrzenie się relacji matki i córki oraz wyjawienie pewnego rodzinnego sekretu, który także nie należy do tych lekkich i przyjemnych.
Z tymi bohaterkami trudno się nudzić!
Anna Sakowicz fot. Karolina Rambowska |
Znalezione przypadkiem szklane serduszko wywołuje falę wspomnień, a że historia Zofii zdaje się nie mieć właściwego zakończenia, córka Joanny, wpada na pewien szalony pomysł rodem ze szklanego ekranu. Plus dla autorki za to, że poprowadziła ten wątek nietypowo i nie zakończyła przewidywalnym finałem.
Kobiety w tej powieści takie właśnie są. Zwariowane. Największą sympatię wzbudziła we mnie wspomniana Zosia, ale także Joanna oraz jej córka i matka, potrafią narobić sporo zamieszania, rozłożyć na łopatki tekstami, pomysłami i tym, co z owych pomysłów wynika. Sama nie wiem, której przyznać order dla najbardziej zwariowanej postaci, bo każda w pełni na niego zasługuje. Uparte, gadatliwe i przebojowe - czy to razem, czy osobno, bez wątpienia nie pozwalają się nudzić w swoim towarzystwie. Panowie schodzą więc nieco w cień, choć muszę przyznać, że w To się da! pojawił się pewien równie bezczelny co intrygujący typ i mam ogromne nadzieje na to, że w kolejnym tomie mocniej zaznaczy swoją obecność (zwłaszcza, że zgadzam się z nim w ocenie nowego partnera Joanny i liczę na to, że i bohaterka podzieli nasze zdanie).
Kociewskie klimaty
Nie wiem ile z postaci i życia autorki jest w jej powieści, ale podejrzewam, że sporo. Obserwując Joannę, widzę jej twórczynię - z tym samym ogromnym poczuciem humoru, skłonnością do znajdywania się w rozmaitych nietypowych sytuacjach, ale i z wielkim sercem i ciepłem. Sympatię Anny Sakowicz do Kociewia czuć w tej książce wyraźnie. Podobnie jak jej bohaterka, tak i autorka przeprowadziła się w te malownicze regiony i tam zaczęła spełniać swe marzenia. To tylko kilka podobieństw. Na pewno wyłapiecie ich więcej, jeśli choć od czasu do czasu zajrzycie na prowadzonego przez pisarkę bloga Kura pazurem.
W To się da! nawet tytuł jest nawiązaniem do kociewskiej gwary, a powieść zasiedlają tamtejsze blublusie, babory, galameje i... pupy. Całość napisana jest lekko, z humorem, choć korekcie i redakcji zdarzało się zasnąć przy poprawianiu tekstu (na szczęście była równie pojemna i wygodna, co uszkodzona[2]).
Jak wszystko, to wszystko!
Tak, jak niegdyś zaśmiewałam się z cyklu o Judycie Katarzyny Grocholi, tak teraz dobrze się bawię śledząc losy Joanny. Rozczochrane włosy, duże poczucie humoru, dystans do siebie i otoczenia, cięty język, umiejętność mimowolnego stawania się bohaterką scen zabawnych, do tego szczere serce i duża wyobraźnia - oto Joanna, której nie da się nie polubić. Z nią nawet spotkanie w sprawie pracy nie jest nudne, a zwykłe gotowanie ziemniaków... Nieważne. Sami przeczytajcie.
To się da! to powieść na poprawę humoru. Choć miejscami melancholijna, to zawiera sporą dawkę pozytywnej energii. Nie zawsze jest idealnie, nie zawsze tak, jakby się chciało, ale czy to znaczy, że nie może być lepiej, że trzeba osiąść na laurach, spuścić głowę i zwyczajnie się poddać?
Przecież tutaj na Kociewiu prawie każdy mówi "że to się da", obojętnie czego by to dotyczyło. Zawsze się da, więc nie ma się co zamartwiać. Jak wszystko się da, to wszystko[3].
To się da! to powieść na poprawę humoru. Choć miejscami melancholijna, to zawiera sporą dawkę pozytywnej energii. Nie zawsze jest idealnie, nie zawsze tak, jakby się chciało, ale czy to znaczy, że nie może być lepiej, że trzeba osiąść na laurach, spuścić głowę i zwyczajnie się poddać?
Przecież tutaj na Kociewiu prawie każdy mówi "że to się da", obojętnie czego by to dotyczyło. Zawsze się da, więc nie ma się co zamartwiać. Jak wszystko się da, to wszystko[3].
***
Książkę polecam
poszukującym książek lekkich, ale niegłupich
ceniących powieści pełne humoru
chcącym przenieść się choć na moment na Kociewie
ceniącym towarzystwo zwariowanych bohaterek
chcącym przenieść się choć na moment na Kociewie
ceniącym towarzystwo zwariowanych bohaterek
czytelnikom bloga Kura Pazurem
***
[1] Anna Sakowicz, To się da!, Wyd. Szara Godzina, 2016, s. 64.
[2] Tamże, s. 52.
[3] Tamże, s. 75-76.
***
Zobacz też:
Nie znam "Złodziejki marzeń", ale jak się da, "To się da" :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że się da. :)
UsuńPoszukuję powieści na poprawę humoru i widzę, że właśnie na nią trafiłam. Super propozycja, a okładka bardzo mi się podoba. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrafiłaś bardzo dobrze. :)
UsuńNie znam tej serii ani w ogóle twórczości autorki. Może się przymierzę, chociaż z drugiej strony nie przepadam za takimi kobiecymi książkami...
OdpowiedzUsuńJa też niekoniecznie. Niezbyt często po nie sięgam, ale tę akurat lubię. Od czasu do czasu lubię sięgnąć po coś z tzw. literatury kobiecej.
UsuńSkoro Ty polecasz, i obiecujesz, że będzie refleksja i dobra zabawa, to będę pamiętać o serii:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz. :)
UsuńNa blog autorki zaglądam, więc może wypadałoby wreszcie poznać inną jej odsłonę. Ale mam wrażenie, że pisałam to już przy "Złodziejce marzeń", a ciągle jej nie poznałam.
OdpowiedzUsuńYhm. Też coś takiego kojarzę. :P
UsuńDzięki temu, że mieszkam na Kociewiu mam już egzemplarz z autografem... :) Cieszę się, że wreszcie znalazł się ktoś, kto opowiedział o znanych mi miejscach i to z takim humorem. A swoją drogą ciekawe czy Mysza i Nutuś by się polubili?
OdpowiedzUsuńNutuś jest pacyfistą, więc jest duża szansa. :) :)
Usuń@Dominika - zazdroszczę autografu.
Usuń@Anna SA - Mysza też. :D
Z chęcią zawitam w tym Kociewie, poznam zwariowane bohaterki i się pośmieję :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, baw się dobrze. :)
UsuńAniu, serdecznie dziękuję. :) :) Zawsze mam tremę przed Twoją oceną. :)
OdpowiedzUsuńZupełnie niepotrzebnie. :)
UsuńMnie również utuliła do poduchy, wzruszyła do łez i rozśmieszyła do bólu brzucha. Czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńJa też czekam. I mam nadzieję, że pewien wątek potoczy się po mojej myśli. :P
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, może kiedyś się skuszę na tę lekturę ;)
OdpowiedzUsuńWarto, dla relaksu. :)
UsuńKociewie- moje rejony :D
OdpowiedzUsuńW takim razie: lektura obowiązkowa! :)
UsuńPoczucie humoru w książkach lubię, tym bardziej jeśli niosą też dawkę energii i optymizmu. Chętnie poznam tę lekturę a kocie spojrzenie świetne :)
OdpowiedzUsuńKot pozdrawia i zachęca do lektury. ;)
UsuńKsiążka wydaje się dla mnie idealna na ten bardzo intensywny czas, w który właśnie weszłam ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie, przeczytaj koniecznie. :)
UsuńTakie "kobiece" książki nieco mnie nudzą, ale dobrze, że Polscy pisarze tak się rozwijają:)
OdpowiedzUsuńJa też nieczęsto po nie sięgam, ale od czasu do czasu, miło rozerwać się przy takiej sympatycznej powieści. :)
UsuńJakoś tak się stało, że nie zwróciłam wcześniej uwagi na tę autorkę, a przecież uwielbiam tego typu historię. Muszę nadrobić te niedopatrzenie :)
OdpowiedzUsuń