Uliczkami Starego Miasta (Ciutat Vella) Barcelony można spacerować godzinami i wciąż odkrywać coś nowego, wspaniałe budynki, architektoniczne detale, knajpki i sklepy, w których już samo oglądanie towaru staje się frajdą.
Podczas pierwszego pobytu w stolicy Katalonii nie udało nam się zajrzeć do Katedry św. Eulalii, ani średniowiecznych krużganków. Kolejne wakacje pozwoliły nam częściowo te zaległości nadrobić. Wnętrza Katedry wciąż pozostają dla nas nieodkryte, ale za to tym razem wrota poprzednio oddzielające nas od krużganków były otwarte.
Widząc, jak strażnik kategorycznie odmawia wpuszczenia do środka nastolatek w kieckach przed kolano, pośpiesznie wydobyliśmy z plecaka przyzwoite spodnie dla nieprzyzwoitej turystki w zbyt krótkiej spódnicy (tej samej, która nie okazała się bulwersująca dla strażników ze świątyni Sagrada Familia). W kilka sekund stałam się godna wkroczenia na teren przylegający do Katedry i przywitania z jedną z trzynastu oczekujących tam gęsi.
Gęsi jest w sumie trzynaście, każda z nich symbolizuje rok życia patronki Barcelony, męczennicy Św. Eulalii (ur. ok. 292 roku), która mimo tortur i poniżenia nie wyparła się chrześcijańskiej wiary.
A tak wyglądają turyści z gęsiej perspektywy.
Oczywiście oprócz zadumy nad losem Eulalii, w ofercie jest też okazja do uszczuplenia portfela i zakupu pamiątek.
Jest tu też Muzeum Katedralne, ale leżące poza sferą naszych zainteresowań. Ruszyliśmy więc dalej, wyjątkowo bez planu, wykorzystując fakt, że za każdym rogiem Ciutat Vella kryje się coś interesującego.
Na rzeźbiarstwie się nie znam, ale do rzeźb mam słabość. Te przykuły moją uwagę na długo. Szkoda tylko, że za nic nie mogę sobie przypomnieć, kto jest ich autorem.
Tego dnia nie było dużego upału, ale trudno nie skusić się na lody, gdy co chwilę przed oczami pojawiają się lokale sprzedające słodkości. Nasz wybór padł na przepyszne lody Valor, hiszpańską markę znaną od 1881 roku, dziś obecną w ponad 25 krajach.
Siedząc na murku pochłanialiśmy kalorie i rozglądaliśmy się wokół, podziwiając pobliskie budynki.
Jako, że należę do tych, którzy siedzieć potrafią bardzo długo, ale w domu z książką, za to poza nim bezczynność szybko mnie irytuje, ledwie dotarłam do dna kubeczka, a już chciałam ruszać dalej.
Najbardziej przygnębiającym akcentem tego dnia był poniższy widok. Głupio mi się zrobiło, że marzy mi się, by raz w życiu zobaczyć corridę. Trzeba przyznać, że zdjęcia robią wrażenie i dają do myślenia.
Mało kto zatrzymywał się obok, więc nie wiem, czy taka forma protestu przeciwko okrucieństwu wobec zwierząt przynosi efekty. My też po chwili poszliśmy dalej, oglądając fasady budynków i wystawy sklepów. W tym oczywiście księgarń.
Takie wydanie Małego Księcia chciałabym mieć. |
Barcelońskie Stare Miasto, w tym dzielnice Gotycką i Żydowską, wspaniale zwiedza się pieszo, bez planu, błądząc uliczkami i zaułkami, docierając do popularnej Carred del Bisbe lub ciesząc oczy widokiem anonimowych kamienic.
Myślicie, że dość już zdjęć? To moja odpowiedź! :P |
Zdjęciowy misz-masz? Owszem. I tak właśnie wyglądał nasz spacer, gdy zdając się na ślepy traf wędrowaliśmy ulicami dzielnic Gotyckiej i Żydowskiej.
W końcu trafiliśmy do La Basilica Galeria i przepadliśmy tam na długi czas. No dobra, może tylko ja, ale mąż dzielnie mi towarzyszył, znosząc moje och! i ach!, i ojej, misiu, zobacz!
La Basilica Galeria - Carrer Sant Sever no 7 |
Galeria-sklep - po prostu cudo! Z zachwytem spoglądałam to na meble, to inne na przedmioty codziennego użytku, to znów na biżuterię i dekoracje oraz rzeczy z gatunku Nie Wiem Co To Jest, Ale Wygląda Super!
Wyszłam stamtąd oczarowana. La Basilica Galeria to podróż do innego, zachwycającego świata. Nie wiadomo na czym zatrzymać wzrok, wszystko jest tak oryginalne, onieśmielające, dopracowane. Biżuteria to istny majstersztyk! Każda gablota to inna bajka, zawartość każdej z nich jest równie zachwycająca, równie starannie wykonana. Wyobraźcie sobie moje zdumienie, gdy po powrocie do Polski odkryłam, że jej właścicielem jest... Polak. Piotr Rybaczek mieszka w Barcelonie od kilkunastu lat. Żałuję, ogromnie żałuję, że nie miałam okazji zamienić z nim choć kilku słów.
Jeśli będziecie w pobliżu, zajrzyjcie tam koniecznie!
***
Zapraszam też tutaj
Piękne zdjęcia :) Najchętniej od razu bym się spakowała i poleciała do Barcelony :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała. Tyle jeszcze zostało tam do odkrycia.
UsuńPięknie! Uwielbiam takie miejsca:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Z wielką przyjemnością się je ogląda :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i dziękuję Ci, że podzieliłaś się nimi z nami. Co do bezczynności, mam podobnie jak Ty i właśnie takie moje zachowania, niektórych irytują, ale cóż zrobić :D A co do Barcelony, zazdroszczę, ale to taka dobra zazdrość i z wielką chęcią chciałabym tam pojechać, och jakbym chciała! :)
OdpowiedzUsuńE tam, a nas irytuje bezczynność więc jesteśmy kwita. :D
UsuńAle przez to jedyne podróżowanie jakie wchodzi w grę obejmuje tylko mnie i męża. Tylko on znosi moje ganianie. :P
Trzymam kciuki za to, żeby udało Ci się tam wybrać. Tanie loty są, noclegi da się niedrogie wygrzebać, zjeść w cenach bliskich polskim, a zwiedzać można na piechotę. :)
Jak pięknie jest powspominać czar, minionych wakacji :)
OdpowiedzUsuńPiękne fotografie, aż chce się to wszystko zobaczyć na własne oczy :))
OdpowiedzUsuńO rety, te rzeźby.... <3 chyba nie muszę tam jechać, wystarczą mi te zdjęcia *.*
OdpowiedzUsuńNieeeeee... To nie to samo. :)
UsuńWspaniałe zdjęcia! Chciałabym kiedyś odwiedzić Barcelonę, z resztą nie tylko ją. Madryt, Sewilla, Walencja... Hiszpania jest piękna!
OdpowiedzUsuńOj tak, mnie się teraz marzy Sewilla. :)
UsuńTa katedra jest piękna! A i ja bym się nie obraziła za takie wydanie Małego Księcia :)
OdpowiedzUsuńZdjęć nigdy dość, więc takiego brzydkiego gestu wykonywać nie będę :D
Ależ to bardzo ładna figa. Prawie tak ładna jak katedra, a na pewno bardziej poprawiająca humor. :D
UsuńGęsi Św. Eulalii już tu chyba widziałem, ale rozumiem....Wielkanoc tuż tuż ;P
OdpowiedzUsuńTo są gęsi uniwersalne. Pasują do wielu notek. :D
UsuńUwielbiam tamte rejony, a w krużgankach się ogromnie kocham :) Piękne zdjęcia robisz, magia normalnie :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościłam Ci gęsiego spotkania, więc musiałam też się tam wybrać. ;)
UsuńDziękuję. :)