Tytuł: Handlarze dziećmi (Baby sellers)
Gatunek: dramat
Produkcja: USA
Premiera: 17 sierpnia 2013 (świat)
Reżyseria: Nick Willing
Scenariusz: Suzette Couture
Muzyka: Rich Walters
Zdjęcia: Brian Johnson
Czas trwania: 83 minuty
Jak sugeruje tytuł, temat jest mocny trudny i szalenie przykry. Od samego paskudnego procederu handlu dziećmi, gorsze jest tylko to, że nie są to dzieci niekochane, porzucone, którym ktoś, omijając przepisy prawne szerokim łukiem, daje nowy dom. Nielegalny, ale kochający, w sposób karygodny, ale w jakimś minimalnym stopniu dający się usprawiedliwić. W dramacie Willinga dzieci są wykradane rodzicom, tego usprawiedliwić się nie da.
Przykład pierwszy z brzegu. Młoda dziewczyna, przyszła samotna matka, ląduje na porodówce. Dalszy ciąg zdarzeń znika jej w mgle niepamięci. Gdy odzyskuje przytomność, nie ma obok niej dziecka. Zrozpaczoną kobietę z przykrością informuje się o śmierci noworodka. Tymczasem żywe, małe ciałko, opakowane w kartonowe pudło, obok wielu innych wrzuconych na tył ciężarówki, nieświadome tego, że jego matce świat rozbił się na milion kawałków, podróżuje ku nowej przyszłości. Ma być maskotką bogatych Amerykanów, którzy nie chcą bądź nie mogą mieć własnych dzieci.
Pod przykrywką legalnej agencji adopcyjnej Carla Huxley (Kirstie Alley) szerzy miłość, radość i szczęście. Przynajmniej w tej oficjalnej wersji, bo trudno mówić o tym, by uczucia te podzielali okradani z pociech rodzice z Brazylii czy Indii. Wokół tej sprawy węszy detektyw Morrison (Jennifer Finnigan), która przez cały film biega to tu to tam, wymachując włosami ściągniętymi w kitkę.
Mocny temat, dobry pomysł, aż dziw, że powstał z tego nijaki film. Kiepskie aktorstwo ogromnie rzuca się w oczy, a wrażenie nierealności, a przede wszystkim łatwości z jaką Morrison porusza się po niebezpiecznych rejonach, nie ustępuje ani na moment. Plus za to, że nie wszystkie wątki doczekają się happy endu i nie każdy bohater wytnie hołubce tuż przed pojawieniem się napisów końcowych. Mimo minusów, sam temat jest na tyle istotny, że warto zwrócić na tę produkcję uwagę. To przecież jeden z tych tematów, o których trzeba głośno krzyczeć.
zwiastun filmu
***
Tytuł: Polowanie na indyka (Turkey Shoot)
Gatunek: dramat, thriller, sci-fi
Produkcja: Australia
Premiera: 25 marca 1982 (świat)
Reżyseria: Brian Trenchard-Smith
Scenariusz: Neill D. Hicks, Jon George
Muzyka: Brian May
Zdjęcia: John R. McLean
Czas trwania: 93 minuty
Po pierwsze i najważniejsze: to jest film z 1982 roku. Jest więc starszy nawet ode mnie. I to widać. Widać wyraźnie we wszystkim: od mody i urody aktorów począwszy, na efektach skończywszy. Tak więc jeśli oczekujecie efektów rodem z The Transformers, obawiam się, że Polowanie na indyka może Was nieco rozczarować. Siła tego filmu to nie aktorstwo, efekty czy poszczególne sceny, a pomysł. Ten jest diaboliczny i współczesnemu kinomaniakowi może nasunąć skojarzenia z trylogią Igrzyska śmierci.
Jest to skojarzenie nieco odległe, ale myślę, że dość trafne. Oto w bliżej nieokreślonym państwie trwa tłumienie zamieszek. Tu ściany mają uszy i nim się cokolwiek powie, trzeba to pięć razy przemyśleć, dziesięć razy ugryźć się w język i piętnaście razy przeanalizować wypowiedź pod kątem ewentualnych kłopotliwych skojarzeń. W obozie, do którego trafiają zagrażające porządkowi jednostki, narazić się można czymkolwiek. Także i niczym. Śmierć zdaje się być tylko kwestią czasu, ale o to pojawia się możliwość wyjścia na wolność. Pomysł władz obozu polega na tym, że grupka wybrańców ruszyłaby w teren (górzysty, zalesiony, teoretycznie zawierający setki potencjalnych kryjówek), a ich śladem podążą bogaci myśliwi. Jeśli uciekinierzy, tytułowe indyki, przeżyją do określonego momentu, będą mogli powrócić do życia na wolności.
Pomysł mroczny i fascynujący, wykonanie nie powala. I nie o efekty tu chodzi, a np. o sceny typu: "uciekam przed mordercami, ale mam czas na orzeźwiającą kąpiel w jeziorku, "walczę o przetrwanie zwiewając środkiem szerokiej, leśnej drogi". Kaczki na strzelnicy bywają lepiej ukryte. Trochę to komiksowe, trochę kiczowe, nieco mało wiarygodne, ale swój przykurzony klimat ma. Pomysł sam w sobie jest przerażający.
(nie wiem czemu, ale nie mogę wrzucić trailera na bloga - zapraszam więc TUTAJ)
Lubisz filmy? Zajrzyj też tutaj:
Żadnego z nich nie widziałam;/ Na ten pierwszy zwróciłam uwagę :)
OdpowiedzUsuńCzyli dwa średnie filmy. Pierwszym na pierwszy rzut oka byłam zainteresowana, ale po przeczytaniu opinii, chyba odpuszczę. Mnie tak ostatnio rozczarowało "Niebo istnieje...naprawdę". Na szczęście był też film, który mogę polecić - "Odruch serca" i, o dziwo, całkiem ciekawie i mądrze (+zryczałam się, oczywiście) wypadł "Gwiazd naszych wina".
OdpowiedzUsuń"Gwiazd naszych wina" na pewno obejrzę, ale najpierw chciałabym przeczytać książkę.
Usuńcoś nieciekawe te pozycje, choć temat pierwszej jest dość ciężki - uważam, że za takie tematy trzeba brać się z głową i pomysłem...
OdpowiedzUsuńTu chyba tego zabrakło. A przecież już sam temat powinien mocno przykuć uwagę.
UsuńPierwszy wydaje się zbyt ciężki, a drugi chyba nie do końca w mojej tematyce... :)
OdpowiedzUsuńŻadnego nie oglądałam, ale jeśli już to zdecyduję się na ten pierwszy :)
OdpowiedzUsuńPolowanie na indyka brzmi zachęcająco...
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z powyższych filmów, ale jakoś nie przykuły mojej uwagi.
OdpowiedzUsuńNie widziałam żadnego z nich, za to wczoraj wybrałam się na Wakacje Mikołajka, całkiem fajny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam książkowego Mikołajka, ale filmu jeszcze nie widziałam.
UsuńEch, jakoś nie mam ochoty na żaden z tych filmów, ale ja ostatnio w ogóle rzadko oglądam cokolwiek :/
OdpowiedzUsuńOba filmy mogą mi się spodobać. A ponieważ oglądam namiętnie, to kiedyś na pewno i te zobacze :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie moje klimaty :) Piszę 'na szczęście', bo lista filmów do obejrzenia stale się powiększa i już nie nadążam.
OdpowiedzUsuńSkądś to znam. ;)
UsuńWszystkie filmy nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń"Handlarzy dziećmi" mogłabym obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńTen pierwszy byłabym skłonna obejrzeć, ale obecnie wolę seriale, co chyba widać na moim blogu :D
OdpowiedzUsuńA skąd! :P
UsuńTymi serialami to i ja zaczynam się zarażać. ;)
Oba te filmy bardzo mnie zaciekawiły i zapiszę sobie tytuły, żeby obejrzeć.
OdpowiedzUsuńJakoś te 2 filmy mnie zbytnio nie zainteresowały :)
OdpowiedzUsuń