cykl z Fabianem Riskiem, tom 3 |
Za żadne skarby świata nie chciał się poddawać, ale mimo że leżał tam zaledwie od kwadransa, powoli zaczynało do niego docierać, że nie ma szans. W głębi ducha już wiedział, że panika w końcu zwycięży[1].
Trup za kierownicą
Czy książka zatytułowana Osiemnaście stopni poniżej zera może sprawić, że od jej lektury zrobi się naprawdę gorąc? Owszem! Stefan Ahnhem kontynuując swój kryminalny cykl z Fabianem Riskiem, po świetnej Ofierze bez twarzy i bardzo dobrym Dziewiątym grobie, znów serwując wciągającą historię.
Zaczyna się od pościgu, który kończy się tym, że uciekinier pakuje się samochodem wprost do basenu portowego. Dlaczego mężczyzna uciekał? Nie wiadomo. Ale nie to jest najdziwniejsze. Według patologa, kierowca był martwy od... kilku tygodni. Jego zwłoki zamrożono. Możliwości są dwie. Albo nieomylny patolog w końcu popełnił błąd, albo przebieg zdarzeń był nieco inny niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka i za tą historią kryje się coś więcej. Chyba żaden z czytelników nie będzie miał wątpliwości, która wersja jest tą prawdziwą.
Już jest niepokojąco, a tymczasem fabuła z zamrażarką w tle dopiero zaczyna się rozkręcać.
Jedna powieść, mnóstwo historii
Osiemnaście stopni poniżej zera to wielowątkowy kryminał, który pochłania się błyskawicznie. Efektowność fabuły jest niezaprzeczalna, wręcz filmowa (w końcu Stefan Ahnhem napisał niejeden scenariusz). Autor z wyczuciem przeskakuje między wątkami, urywając sceny dokładnie w tych momentach, w których trzeba, by napiąć nerwy czytelnika jeszcze mocniej. Mamy tu czerwone bmw prowadzone przez trupa, pędzące wprost do wody portowej zatoki, zakrwawioną kobietę, która coś ważnego widziała, ale znika bez śladu nim trafi na przesłuchanie, zboczeńca, który wypada z roli agresora stając się ofiarą, samobójstwo policjanta ukrywającego sekret zaskakujący jego kolegów, nieuchwytnego mordercę kpiącego ze stróżów prawa, zamrażarki, do których strach zajrzeć, happy slapping przybierający coraz brutalniejsze formy.
Sporo? A to jeszcze nie wszystko.
Do tego dochodzą "atrakcje" życia codziennego. Miłości, romanse i zdrady. Problemy zawodowe i prywatne, z którymi bohaterowie radzą sobie na różne sposoby. Jest i samotność, i poczucie odrzucenia. Jest alkohol w ilościach nadmiernych. Przemoc w rozmaitych formach, zemsta, nękanie, rozpad związków, szukanie bratniej duszy. Są rozmaite codzienne bolączki. Od domowych kłótni po kłopoty z szefem.
Problemy ciążące policjantom nie są zbyt oryginalne. Widzieliśmy je już w wielu odsłonach. Ot, znalazło się tu wiele z tych negatywnych efektów ubocznych, z jakimi może wiązać się paranie tak trudnym zawodem. Nie przeszkadza to w lekturze. Zupełnie jakby pewne demony nękające bohaterów literatury kryminalnej, w jakiś sposób wpisały się już w gatunek na stałe. Zabrakło mi jednak zaskoczenia w kreacji bohaterów, czegoś nowego do odkrycia, mniejszej powtarzalności zachowań.
Razem, a jednak osobno
Gdy w Helsingborgu Fabian Risk coraz mocniej wciąga się w śledztwo zapoczątkowane tajemniczą śmiercią kierowcy bmw, jego duńska koleżanka patroluje ulice. Zdegradowana Dunja Hougaard ma jednak nos śledczego i niepokorną naturę, dlatego szybko wikła się w dochodzenie, którym w ogóle nie powinna się zajmować. Problem w tym, że przeszłość kładzie się cieniem na jej karierze. Były szef ma długie macki i skorzysta z każdej okazji, by zaszkodzić kobiecie.
Także Risk ma swoje prywatne problemy. Relacje w jego rodzinie są dalekie od poprawnych. On skupia się na śledztwie, żona karierze artystycznej, syn szukaniu akceptacji i odreagowywaniu traumy po niedawnych dramatycznych zdarzeniach, a córka pochyla się nad tablicą ouija, szukając odpowiedzi na nurtujące ją pytania nie u rodziców, a u... ducha. Niby cała czwórka żyje razem, a jednak oddzielnie. I coraz dalej od siebie. To źle wróży przyszłości rodziny, choć nikt się nie spodziewa, jaki koszmar dopiero przed nimi.
To twoja wina!
Za każdym fabularnym zakrętem kryje się nowa niespodzianka. W tej wypełnionej muzyką powieści, mamy mnóstwo trupów i mordercę, który krok po kroku realizuje swój paskudny pomysł. W tle słychać mruczenie zamrażarki, co ma dość złowieszczy wydźwięk. Na pierwszym planie Fabian Risk próbuje stanąć na wysokości zadania i doprowadzić prowadzoną sprawę do szczęśliwego finału, a jak wiemy z poprzednich tomów, żaden z niego superbohater i nie wiadomo co z tego wyniknie dla niego i ludzi z jego otoczenia.
Osiemnaście stopni poniżej zera nie jest tak dobre jak debiutancka Ofiara bez twarzy, ale to wciąż intrygująca, trzymająca w napięciu wielowątkowa i dynamiczna historia, od której trudno się oderwać.
W głowie Fabiana odbijały się echem wciąż te same słowa.
To twoja wina.
Wszystko twoja wina.
Twoja, nikogo innego[2].
Osiemnaście stopni poniżej zera nie jest tak dobre jak debiutancka Ofiara bez twarzy, ale to wciąż intrygująca, trzymająca w napięciu wielowątkowa i dynamiczna historia, od której trudno się oderwać.
W głowie Fabiana odbijały się echem wciąż te same słowa.
To twoja wina.
Wszystko twoja wina.
Twoja, nikogo innego[2].
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
wielbicielom fabuł trzymających w napięciu
szukającym wielowątkowych powieści
wielbicielom mrożonek
poszukującym motywu seryjnego mordercy w literaturze
wielbicielom mrożonek
poszukującym motywu seryjnego mordercy w literaturze
***
[1] Stefan Ahnhem, Osiemnaście stopni poniżej zera, przeł. Ewa Wojciechowska, Wyd. Marginesy, 2017, s. 117.
[2] Tamże, s. 493.
***
Cykl z Fabianem Riskiem
Osiemnaście stopni poniżej zera
Zobacz też:
Mam i nie zawaham się jej przeczytać:)
OdpowiedzUsuńSłusznie! :)
UsuńNo właśnie byłam ciekawa, jaki jest 3. tom. 1. był świetny, 2. taki sobie..
OdpowiedzUsuńZa kilka dni zabieram się za lekturę.
Ucałowania i miziania dla Myszy :)
Na pewno nie jest tak dobry jak jedynka, ale ja się wciągnęłam. :)
UsuńMysza ucałowana. :D
Jak mówisz, że ten autor taki dobry, to chcę:)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza pierwszy tom jest MEGA!
UsuńZdjęcie z Myszą jest fenomenalne, widziałam je już wcześniej na facebooku :) Od dawna mam ochotę na ten cykl, ma wszystko, co lubię.
OdpowiedzUsuńMysza - samozwańcza gwiazda. :D
UsuńNie ukrywam, że mnie zaintrygowałaś ;) Jednak na razie musi zaczekać w kolejce ;)
OdpowiedzUsuńByle nie za długo. ;)
UsuńMam i zacieram łapki aż będę miała czas żeby przeczytać. Ciekawa jestem jakie nowe nieszczęście czeka rodzinę Fabiana.
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa, czy wciągniesz się w tę historię. Sama tymczasem czekam na czwarty tom, którego zapowiedź pojawiła się w końcówce. :)
UsuńBardzo mnie zaintrygowałaś swoją recenzją i aż chciałby się natomiast poznać tę książkę, to niestety muszę powstrzymać swoje zapędy, bo najpierw trzeba ogarnąć obecny stosik, który rośnie w zatrważającym tempie :)
OdpowiedzUsuńJak ja to rozumiem... :D
UsuńNiesamowicie gęsty splot wątków, unoszących się na falach muzyki, przytłaczających wielorakością, szczelnie oplatających czytelnika, wchłaniając go w głąb powieści to niezakwestionowane atrybuty. Wydaje mi się, że "Osiemnaście stopni poniżej zera" dla mnie samej okazałoby się niesamowitym i niezapomnianym koktajlem głębokich wrażeń :) Chociaż autor otarł się o schematyczność postaci, w jakimś stopniu rekompensuje to dynamiką i solidnym osadzeniu na gruncie codzienności, czyniącej książkową rzeczywistość niemal dotykalną.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem niezmiernie wszystkich trzech tomów. Dziękuję za podsunięcie absorbujących lektur:)
A na co zapatrzona jest nieufnie kicia... <3
Przeczytaj zwłaszcza tom pierwszy. Robi największe wrażenie. :)
UsuńA co do kici, to zdaje się, że zajęta była obserwowaniem tego, co robi mój mąż, choć jak ją znam, to równie dobrze mogła się wgapiać w tzw. "nic". (Co zawsze jest nieco creepy).
Lubię wielowątkowe kryminały, może się skuszę.
OdpowiedzUsuńPolecam. :)
UsuńA mnie jakoś nie po drodze do czytania kryminałów. Może kiedyś się to zmieni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z www.w-temacie.blogspot.com
Bywa i tak. ;)
UsuńKusisz! Zastanawiam się czy przeczytać tę serię już od dawna... ;-)
OdpowiedzUsuńNie zastanawiaj się. Czytaj! ;)
UsuńPierwszy tom jest niezwykle wciągający (a z autografem to już w ogóle cieszy), kolejne też będę musiała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA ja cieszę się, że Cię wciągnął. :)
UsuńŚwietna książka! Przez wszystkie tytułu Stefana Ahnhema przeleciałam w mgnieniu oka, czytało się tak dobrze, że nawet nie wiem kiedy mi ten czas uciekł... Bardzo dobra pozycja.
OdpowiedzUsuńWięc pewnie tak jak ja, nie możesz się doczekać kolejnego tomu. :)
Usuń