cykl z Williamem Wistingiem, tom 1 |
Wisting przyglądał się zwłokom z pewnego rodzaju satysfakcją. Po chwili zorientował się, że jego prawy kącik ust podniósł się, tworząc krzywy uśmiech, natomiast w żołądku czuł ssanie, jakby z głodu. Wypełniała go radość, ponieważ mógł obserwować z bliska zagadkę śmierci, wiedząc dobrze, że to do niego należy jej wyjaśnienie[1].
Nierozwiązana zagadka
Ciało Ronalda Ramma znaleziono 8 grudnia 1995 roku. Mężczyznę zamordowano w jego własnym domu, którego wnętrza wyglądały tak, jakby sprawca zbrodni szukał czegoś konkretnego. Nie był to napad rabunkowy, bo jedyną rzeczą, która z całą pewnością zniknęła, był klucz od domu, którym morderca zamknął drzwi, jak gdyby nigdy nic opuszczając miejsce przestępstwa.
Zwłoki przeleżały w domu tydzień nim je znaleziono. Sąsiadów zaniepokoiły nieustannie zapalone światło, nieopróżniania skrzynka pocztowa pełna m.in. codziennej prasy oraz fakt, że zaspy wokół domu wyraźnie wskazywały na to, że dawno nikt z niego nie wychodził.
Ramm leżał w sieni ze związanymi rękoma i śladami pozwalającymi wysnuć wnioski, że nie poddał się bez walki. To ostatnie sugerował także wygląd wnętrz. Mężczyznę przed śmiercią zgwałcono. Morderca zabił i wypatroszył jego kota.
W tej sprawie wiele było niejasności. Nie pomogły badania DNA, odcisków palców, ani przesłuchania świadków. Po latach do tej sprawy wracano. Pojawiły się nowe okoliczności i hipotezy. W styczniu tego roku po raz kolejny wystąpiono o wznowienie śledztwa.
Morderca wciąż pozostaje na wolności.
Fikcja a rzeczywistość
Ucieszyłam się ogromnie, gdy okazało się, że w końcu pojawi się pierwszy tom kryminalnej serii z Williamem Wistingiem w roli głównej. Tak się złożyło, że poszczególne części cyklu Jørna Liera Horsta ukazywały się u nas w zdumiewającej kolejności. Nareszcie polski czytelnik będzie miał okazję poznać je tak, jak poznawać je powinien. Chronologicznie.
Kluczowy świadek jest więc tomem pierwszym, debiutem norweskiego autora, który jako były policjant, szef wydziały śledczego, tworzy powieści bardzo wiarygodne, bo oparte na swoich własnych obserwacjach i doświadczeniach. Nie inaczej jest w przypadku debiutu. Co więcej, ta historia oparta jest na prawdziwych zdarzeniach, na wspomnianej powyżej sprawie morderstwa Ronalda Ramma, jak pisze sam autor, jednym z najbardziej zagadkowych i brutalnych morderstw w dziejach norweskiej kryminalistyki[2]. To właśnie wydanie Kluczowego świadka w Norwegii sprawiło, że ponownie zainteresowano się morderstwem Ramma. Od prawdziwej historii, powieść różni się jednak znacząco i nie chodzi tu tylko o to, że autor pozwolił Wistingowi rozwiązać sprawę, podczas gdy w rzeczywistości nigdy nie ujęto sprawcy. Zmian jest sporo, od śladów z miejsca zbrodni przez galerię postaci po listę podejrzanych. A jednak świadomość tego, że podobna historia wydarzyła się naprawdę, wzbudza dodatkowy dreszcz emocji.
Nie wiemy, kto zamordował Ronalda Ramma, ale mamy okazję kibicować śledczym z Kluczowego świadka, którzy próbują rozwikłać zagadkę śmierci Prebena Prama. Mężczyznę skatowano przed śmiercią (kot też ucierpiał), dom przetrząśnięto, ciało znaleziono po tygodniu. Ofiara nie miała nikogo bliskiego. Sąsiedzi znali go słabo i raczej tylko z widzenia. Kto mógł chcieć zabić staruszka-odludka i jakie sekrety kryło życie Prama?
Przyznam, że obawiałam się rozczarowania tym tomem, bo powroty do debiutów, gdy ma się za sobą późniejsze, często bardziej dopracowane książki, bywają niekiedy bolesne. Na szczęście to nie ten przypadek. Choć całość wydawała mi się nieco mniej skomplikowana i wygładzona językowo niż znane mi dalsze części, to jednak w Kluczowym świadku znalazłam to, za co twórczość Jørna Liera Horsta cenię najbardziej. Realizm i chęć przybliżenia czytelnikom świata śledczych. Bez ubarwień, udziwnień. Takim jaki jest, ze wszystkimi codziennymi bolączkami i trudami.
Podoba mi się też to, że William Wisting nie jest jednym z tych samotnych, przesiąkniętych alkoholem strzępów ludzkich tak często pojawiających się w rolach powieściowych śledczych, a zwykłym człowiekiem, którego największym nałogiem jest picie kawy. I praca, oczywiście, bo Wisting jest jej ogromnie oddany. Błyskotliwy policjant z godną podziwu cierpliwością dąży do jednego. Do wygranej. W jego przypadku jest to równoznaczne z rozwikłaniem sprawy i schwytaniem przestępców. Oczywiście charakter pracy odbija się na relacjach rodzinnych. Tego uniknąć się nie da, ale w przeciwieństwie do wielu kolegów po fachu, których znamy z innych kryminałów, William stara się pogodzić życie prywatne z zawodowym. Ma świadomość popełnianych błędów i próbuje je naprawić.
Kluczowy świadek może nie należy do fabuł przesadnie zaskakujących i nie pozostawia czytelnika z otwartą ze zdumienia paszczą, ale to udany debiut, ze sprawnie skonstruowaną zagadką logiczną, wiarygodnie opisaną rzeczywistością, bohaterem wzbudzającym sympatię. Nie ma tu dłużyzn, ani epatowania przemocą. Nie ma gry na emocjach czytelników. Jest rzetelnie prowadzone dochodzenie i śledczy, który ujmuje swoją zwyczajnością. Z jednej strony jest inteligentnym, skrupulatnym policjantem oddanym swojej pracy, z drugiej prowadzi normalne życie i zajmują go zupełnie zwyczajne problemy. Ciekawym jest to, jak będzie zmieniać się postać Wistinga w czasie, jak wpłyną na niego kolejne sprawy i wydarzenia. Ale... nie uprzedzajmy faktów, bo być może część z was dopiero teraz zaczyna przygodę z tym bohaterem.
Tymczasem wydawnictwo zapowiada, że jeszcze w tym roku pojawi się tom drugi - Zaginięcie Felicji, oraz trzeci - Gdy sztorm nadchodzi. Czekam na nie niecierpliwie!
Zwyczajnie, rzetelnie, ciekawie
Kluczowy świadek może nie należy do fabuł przesadnie zaskakujących i nie pozostawia czytelnika z otwartą ze zdumienia paszczą, ale to udany debiut, ze sprawnie skonstruowaną zagadką logiczną, wiarygodnie opisaną rzeczywistością, bohaterem wzbudzającym sympatię. Nie ma tu dłużyzn, ani epatowania przemocą. Nie ma gry na emocjach czytelników. Jest rzetelnie prowadzone dochodzenie i śledczy, który ujmuje swoją zwyczajnością. Z jednej strony jest inteligentnym, skrupulatnym policjantem oddanym swojej pracy, z drugiej prowadzi normalne życie i zajmują go zupełnie zwyczajne problemy. Ciekawym jest to, jak będzie zmieniać się postać Wistinga w czasie, jak wpłyną na niego kolejne sprawy i wydarzenia. Ale... nie uprzedzajmy faktów, bo być może część z was dopiero teraz zaczyna przygodę z tym bohaterem.
Tymczasem wydawnictwo zapowiada, że jeszcze w tym roku pojawi się tom drugi - Zaginięcie Felicji, oraz trzeci - Gdy sztorm nadchodzi. Czekam na nie niecierpliwie!
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
polującym na udane debiuty literackie
szukającym kryminałów opartych na prawdziwych historiach
chcącym podejrzeć pracę śledczych od kuchni
miłośnikom kryminałów
polującym na udane debiuty literackie
szukającym kryminałów opartych na prawdziwych historiach
chcącym podejrzeć pracę śledczych od kuchni
***
[1] Jørn Lier Horst, Kluczowy świadek, przeł. Milena Skoczko, Wyd. Smak Słowa, 2017
[2] Jørn Lier Horst, Przedmowa do wydania polskiego, w: dz. cyt. , s. 7.
[2] Jørn Lier Horst, Przedmowa do wydania polskiego, w: dz. cyt. , s. 7.
***
Zobacz też:
cykl o Williamie Wistingu
Kluczowy świadek (t. 1)
inne
***
To kolejna pozytywna ocena tej książki, dlatego pewnie ją przeczytam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSłusznie. :)
UsuńCałkowicie zgadzam się z Twoją opinią - nie jest to przesadnie zaskakujący tytuł, ale bardzo dobry. Na pewno warty przeczytania. Ja również z niecierpliwością czekam na kolejne tomy tej serii :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że w końcu możemy je przeczytać. :)
UsuńMoże w wolniejszej chwili sięgnę,ale priorytetami są na razie inne książki.
OdpowiedzUsuńNo tak, znam to doskonale. :)
UsuńBędę musiała przeprosić się z tą serią, ponieważ skoro pojawił się pierwszy tom to nie mam już wymówek i muszę czytać :P Obym jeszcze nie żałowała, że pozbyłam się swojego egzemplarza "Jaskiniowca".
OdpowiedzUsuńAle jak to? Pozbyłaś się nieprzeczytanego kryminału??? Och...
UsuńAbsolutnie nie! Przeczytałam "Jaskiniowca" łamiąc swoją zasadę niesięgania po środkowe części cyklu. Powieść mnie rozczarowała, więc pozbyłam się jej w przekonaniu, że już do Horsta nie wrócę. A tu się okazuje, że wydawnictwo wreszcie ogarnęła jedyną słuszną kolejność publikowania tomów, a książki zbierają pozytywne opinie, więc może jednak będę czytać, kolekcjonować kolejne tomy i ubolewać nad tym, że "Jaskiniowca" trzeba zdobyć po raz drugi :P
UsuńNo tak, już sprawdziłam. Nawet znalazłam pod Twoją notką mój komentarz. Brawo ja i moje nieogarnięcie. :D
UsuńNic się nie stało :) Nie można pamiętać wszystkiego, co się czytało czy komentowało.
UsuńFakt. A mnie się to w ogóle głowy nie trzyma. Za dużo tego wszystkiego. ;)
UsuńLubię Horsta, więc jeśli będzie okazja, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak lubisz, to koniecznie. :)
UsuńMoje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i całkiem prawdopodobne, że nie ostatnie. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli udane, to myślę, że prędzej czy później skuszą Cię kolejne jego książki. :)
UsuńBardzo przyjemnie czytało się Twoją recenzje :). Względem tej książki mam dość mieszane uczucia. Opinie są podzielone. Jedni piszą, że to całkiem niezła powieść kryminalna. Inni, że to kryminał dla niewymagającego czytelnika po którym nie powinno się za wiele spodziewać. Znając siebie przekonam się na własnej skórze :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękuję. :)
UsuńTo rzeczywiście nie jest kryminał z tej najwyższej półki, ale to dobrze napisana książka, na dodatek napisana przez kogoś, kto pracę śledczych zna od podszewki.
Właśnie będę się za to zabierać ^^ Świetna recka, mam nadzieję, że powieść przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej serii, ale chętnie na nią zapoluję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Poluj, poluj. ;)
UsuńNa razie nie planuję. Dobrze jednak, że nałogiem detektywa jest tylko kawa- bo alkoholizm to ograny motyw w kryminałach
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie. Ale cóż... podejrzewam, że praca w takim zawodzie, przy ciężkich sprawach kryminalnych, trochę "wymusza" szukania jakiejś odskoczni.
UsuńMam tę ksiażkę w planach, a jej recenzje kuszą :)
OdpowiedzUsuńWięc daj się skusić. ;)
UsuńHorst we wszystkich relacjach, jakie miałam przyjemność czytać, jawi się jako wirtuoz znakomitych opowieści i zaczynam się przekonywać, że w tym portrecie kreślonym przychylnością tkwi jednak prawda. Niestety, nie miałam jeszcze okazji tego sprawdzić osobiście, choć głód ciekawości jest stale podsycany - także i za sprawą Twojej, Aniu, recenzji :)
OdpowiedzUsuńMoje zaintrygowanie już przylgnęło do Wistinga, ponieważ przyznaję, że szczerze nudzą mnie śledczy ostentacyjnie znieczulających swe zawodowe wyczerpanie najrozmaitszymi używkami, zagłuszający codzienność ucieczką do sztucznych rajów. Chciałabym także poznać tajemnicę morderstwa sędziwego mizantropa, który zapewne dotychczas należał do szarych eminencji... Nie mam wątpliwości, że "Kluczowy świadek" jest godny poznania.
Dziękuję! :)
Swoją drogą, to zabawne, że dopiero zwykły facet jest nietuzinkowym, bo w jego profesji (przynajmniej w literaturze) większość kolegów znieczula się na wszelkie sposoby. :D
UsuńCóż.. Horsta książek jeszcze nie znam, trochę wstyd (jak brak znajomości twórczości Mroza) :D Ale nadrobię braki koniecznie :)
OdpowiedzUsuń