David Hewson Dochodzenie Wyd. Marginesy 2013 800 stron |
Przygodę z kryminalnym cyklem Dochodzenie Davida Hewsona i w ogóle z jego twórczością, zaczęłam od trzeciego tomu serii, czyli jak to często mi się zdarza - nie tak, jak powinnam. Nie był to jednak żaden problem, bo historia zupełnie nie łączyła się z poprzednimi. Przeczytałam, było nieźle. Później zabrałam się za kolejno wychodzące kryminały autora. Raz wciągały mnie od razu, innym razem nie do końca iskrzyło, ale ogólnie oceniam je pozytywnie i chętnie sięgam po kolejne.
Teraz postanowiłam zabrać się za nadrabianie zaległości i sięgnąć po tom otwierający wspomnianą serię. Trochę miałam przy tym obaw, bo widziałam jakiś czas temu świetny serial Dochodzenie. Wprawdzie była to wersja amerykańska, a więc osadzona w innych realiach (akcja cyklu powieściowego rozgrywa się w Danii), ale jednak chodziło o to samo: śledztwo związane z morderstwem nastolatki.
Czy będę mogła liczyć na zaskoczenie, czy też wynudzę się wiedząc kto zabił i jak do tego doszło? Tego nie wiedziałam.
Czy będę mogła liczyć na zaskoczenie, czy też wynudzę się wiedząc kto zabił i jak do tego doszło? Tego nie wiedziałam.
Na początku był serial...
Wiedziałam natomiast, że będę miała inny problem. Od początku, w książkowych postaciach dostrzegałam te serialowe. Nad bagażnikiem samochodu, w którym znaleziono zwłoki Nanny Larssen, nie widziałam pochylającej się Sarah Lund, a Sarah Linden graną przez Mireille Enos, nie Jana Meyera, a Stephena Holdera - świetną kreację Joela Kinnamana. Długo nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że Nanna jest Nanną, a nie Rosie, jak to było w amerykańskim serialu. Całe szczęście, dość szybko się przyzwyczaiłam do innych imion, choć twarze Enos i Kinnamana towarzyszyły mi do końca lektury. Podobnie miałam z innymi ważnymi bohaterami. Pewnie znacie to doskonale, jeśli zdarza wam się najpierw obejrzeć ekranizację, a później dopiero sięgać po książkę.
Tu jest jednak trochę inaczej, bo tak naprawdę do serial powstał pierwszy, choć nie ten amerykański, a... duński. David Hewson napisał swoją powieść na motywach produkcji Forbrydelsen, która posłużyła za inspirację także twórcom wersji z Enos i Kinnamanem. Dlatego nie spełniły się moje obawy co do nudy związanej z lekturą historii już znanej, bo Amerykanie dopasowali tę historię do swoich realiów, przenieśli akcję do Seattle, dodali wątki rdzennej ludności Ameryki, burmistrza zmienili w senatora, tu coś dodali, tam odjęli, tu poprawili, tam zmienili. I ja poznałam właśnie tę przerobioną wersję. Odstępstw od duńskiej serialowej fabuły jest sporo, w tym także dotyczących kluczowych scen. Nie wiem natomiast, na ile David Hewson jest wierny pierwowzorowi duńskiemu.
Dialogi, dialogi, dialogi...
Dochodzenie czytało mi się szybko, za to z niewielką dozą przyjemności. Dlaczego? Bo całość jest złożona głównie z dialogów. Zabrakło opisów budujących klimat, opisów miejsc i ludzi. Wszystko to jest pobieżne, albo nie występuje wcale, a przecież David Hewson potrafi interesująco kreować rzeczywistość i postaci. Udowodnił to w innych swoich książkach, cyklu włoskim, amsterdamskim, czy w rozgrywającym się w Wenecji Cmentarzu tajemnic. Tymczasem w Dochodzeniu, bohaterowie dyskutują, rozmawiają, krzyczą, kłócą się, zwierzają, opowiadają, wymieniają poglądy, czynią sobie wzajemne zarzuty, debatują, spierają się i ogólnie mówią, mówią, mówią. Przez osiemset stron.
To, że jest to powieść na motywach serialu, niestety widać i, również niestety, nie wyszło to tej historii na dobre. Choć wątek kryminalny sam w sobie jest wciągający, to nie przekłada się to na emocjonujący kryminał, a kto widział serial ten wie, że można tę historię opowiedzieć wywołując naprawdę silne emocje, budując wywołujący ciarki klimat i wzbudzając duże zainteresowanie losami bohaterów, także i tymi prywatnymi.
Kto zabił nastolatkę?
O czym właściwie jest Dochodzenie?
Rzecz dzieje się w Kopenhadze. Podkomisarz Sarah Lund jest już właściwie jedną nogą w Szwecji. Poznała miłość swego życia, zmienia pracę, zabiera syna i planuje nowy rozdział. Problem w tym, że jest świetnym detektywem, a wygląda na to, że najnowsze śledztwo takiego właśnie będzie wymagać. Wprawdzie na miejscu jest już jej zastępca, stanowisko po niej ma objąć podkomisarz Jan Meyer, lot jest zarezerwowany, ukochany czeka, ale szef upiera się przy tym, by Sarah choć trochę przyjrzała się sprawie. Podkomisarz Lund jedzie więc na miejsce znalezienia ciała młodej dziewczyny i cóż... przekłada wyjazd jeden raz, drugi, kolejny...
Zwłoki dziewiętnastoletniej Nanny znaleziono w bagażniku samochodu wynajętego przez sztab wyborczy kandydata na burmistrza. Oczywiście szybko zarówno on, jak i jego ludzie, trafiają do kręgu podejrzanych. Kto zapewnił nastolatce wiele godzin piekła, by następnie wrzucić ją żywą, ale bezbronną, do jeziora? To pokaże śledztwo.
Historia jest z rodzaju tych dość mocno poplątanych. Ilekroć wydaje się, że udało się ustalić tożsamość mordercy, pojawiają się nowe fakty, dowody, przeczucia, pomysły. Do końca nie można mieć pewności kto zabił Nannę Larssen.
Smutek zawiedzionej czytelniczki
Jestem zawiedziona tą książką, bo wiem, że David Hewson potrafi tworzyć interesujące powieści, przy czym przymiotnik "interesujący" nie odnosi się do samej fabuły. Zabrakło mi klimatu, zabrakło charakterystyk, zabrakło Kopenhagi, emocji, myśli. Znudzona wyobraźnia, która nie mogła karmić się opisami, podsuwała mi serialowe, bardzo nastrojowe kadry. To dzięki nim czułam rozdarcie Sarah pomiędzy pracą, a miłością i byciem matką. To dzięki nim czułam rozpacz kandydata na burmistrza, gdy nawiedzały go wspomnienia o zmarłej żonie. To one przywoływały mroczną atmosferę okolicznych lasów i politycznych intryg.
Dochodzenie jest doskonałym przykładem książki, która mimo ciekawej intrygi kryminalnej, jako całość kompletnie się nie broni. Nie daje pola popisu wyobraźni, nie wywołuje emocji, nie pozwala przywiązać się do bohaterów. Owszem, rozbudza ciekawość intrygą kryminalną, bo dzięki licznym zwrotom fabularnym, czeka nas sporo zaskoczeń. To jednak za mało, by móc cieszyć się lekturą, by z podekscytowaniem i stresem przewracać kolejne kartki oczekując na dalszy rozwój wypadków.
To nie potwory dokonują potwornych czynów. To szarzy, zwyczajni ludzie. Głębokie pęknięcia w tkance społeczeństwa, które starało się tworzyć całość. Rany we wspólnotowym ciele miasta, krwawiące i bolesne*.
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów z naciskiem na dialogi
chcącym porównać książkę z serialem
***
Cykl Pieter Vos
Cykl Nico Costa
Cykl Dochodzenie
Dochodzenie
Dochodzenie 2
Przeczytaj także:
***
Dochodzenie Davida Hewsona oraz inne książki, nie tylko tego autora, możecie kupić w księgarni Platon24. Zaglądajcie tam regularnie, bo często trafiają się ciekawe promocje
(obecnie trwa promocja wakacyjna, a w niej książki o 60% taniej).
Czytałam wszystkie części Dochodzenia, widziałam serial, i jedno i drugie mnie zachwyciło.
OdpowiedzUsuńChociaż nie przeczę, Cmentarz tajemnic czy cykl holenderski są lepsze, bardziej..książkowe.
UsuńMyślę, że gdybym nie znała innych książek autora, tę bym dużo lepiej odebrała. No i gdybym nie widziała serialu. Nie wiem jak pierwowzór duński, ale wersja amerykańska była tak niesamowicie klimatyczna, że brak tego klimatu w książce mocno mnie zawiódł.
UsuńByć może w wolnej chwili się skuszę, ale przyznam, że po raz pierwszy słyszę i o serialu i o książce!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Warto nadrobić. W każdym razie serial na pewno. A co do książki - może odbierzesz ją inaczej niż ja. A może sięgnij po inną książkę Hewsona? "Cmentarz tajemnic" jest świetny.
UsuńNie znam ani serialu, ani książki, więc trudno mi się wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńTo może warto to zmienić?
UsuńNawet nie wiedziała, że jest taki serial. Lubię dialogi rozbudowane, które dobrze się czyta, ale nie lubię jak zajmują one miejsce na opisy sytuacji )
OdpowiedzUsuńNadrób koniecznie! To zdecydowanie czołówka seriali kryminalnych. 4 mocno wciągające sezony (przynajmniej w tej wersji, którą znam - czyli amerykańskiej).
UsuńA co do dialogów, też nie mam przeciwko rozbudowanym dyskusjom, ale opisy są jednak potrzebne do zbudowania klimatu. Przynajmniej w tym wypadku tak jest.
Nie lubię samych dialogów w książkach, raczej obejrzę serial.
OdpowiedzUsuńSeansu na pewno nie pożałujesz. Uwaga - serial mocno wciąga! ;)
UsuńNie znam ani książki, ani serialu, choć taką tematykę bardzo lubię. Ciekawa jestem jak ja bym odebrała ksiażkę, jesli lubię dużo dialogów. Czy i dla mnie byłoby ich za wiele? W końcu opisy też są konieczne do wprowadzenia odpowiedniej akcji, napięcia. Hmm ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńNie spróbujesz to się nie dowiesz. ;)
UsuńTak czy siak, fabuła jest naprawdę dobra, więc skoro tematyka jest Twoja, to koniecznie musisz poznać "Dochodzenie". :)
Mam 3 część, ale jeszcze nie wiem czy przeczytam. Problem w tym, że widziałam amerykańską wersję serialu, ale wiem też kto zabił w duńskiej wersji :/
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiadomo, czy David Hewson wiernie oddał duńską wersję.
UsuńSzkoda, że książka jest niejako przegadana i brakuje w niej opisów. Mimo to, może kiedyś się skuszę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńA nuż Cię wciągnie? Kto wie. :)
UsuńOd dłuższego czasu "Dochodzenie" wegetuje na mojej półce. Nie oglądałam serialu, więc myślę, że moja wyobraźnia będzie mogła sobie poszaleć. Obawiam się tej nieskończonej ilości dialogów. Będę musiała przekonać się, czy ta książka do mnie trafi, czy będę przybijać z Tobą rozczarowaną piątkę. ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
W takim razie, czekam na Twoją recenzję. :)
UsuńSzkoda, że to takie rozczarowanie, współczuję zawiedzionych nadziei. Dla mnie jednak to sygnał, że przynajmniej jedną książkę mogę wykreślić ze stale rozrastającej się listy "do przeczytania". Skuszę się za to na serial :)
OdpowiedzUsuńSerial koniecznie! Aż dziwne, że jeszcze nie widziałaś. :D
UsuńNie widziałam mnóstwa seriali, które powinnam zobaczyć. Zaległości wszędzie :P
UsuńZnam to, znam. Właśnie kończę trzeci sezon "Mostu nad Sundem" i nadziwić się nie mogę, dlaczego tak dużo czasu zajęło mi się zabranie za ten (świetny!) serial.
UsuńOczywiście "Most..." też mam w planach, szkoda słów :)
UsuńOglądaj! Świetny! Mnie został już tylko jeden odcinek. :(
UsuńSzkoda, że książka jednak nie spełniła Twoich oczekiwań. Ja jeszcze serialu nie oglądałam, więc być może moje odczucia byłby jednak trochę inne ;)
OdpowiedzUsuńSprawdź. ;)
UsuńNie znam serialu, ale nie dziwię się, że przy czytaniu widziałaś osoby grane przez konkretnych aktorów.
OdpowiedzUsuńNa razie mam inne plany czytelnicze.
Jednak kolejność: najpierw książka później ekranizacja - ma sens. ;)
UsuńNie oglądałam serialu i książki również jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuń