Marcin Grygier Nie patrz w tamtą stronę Wyd. Prószyński i S-ka 2016 448 stron |
Po reprezentującej literaturę obyczajową Katarzynie Kołczewskiej, multigatunkowej Katarzynie Mlek oraz twórcach kryminalnych: Marcie Zaborowskiej oraz Nikodemie Pałaszu, jest to piąty absolwent Pasji Pisania, szkoły stworzonej przez nauczyciela kreatywnego pisania Jakuba Winiarskiego, po którego książkę sięgnęłam. Mając w pamięci dobre, a czasem nawet bardzo dobre, książki "poprzedników", nastawiałam się na kolejną lekturę, od której trudno będzie się oderwać.
Kilka historii złożonych w jedną
Marcin Grygier stworzył całkiem zgrabną fabułę, choć użył w tym celu motywów doskonale znanych fanom gatunku. Z tego powodu, fabuła Nie patrz w tamtą stronę będzie zaskakująca przede wszystkim dla tych, którzy literaturę kryminalną lubią, ale niekoniecznie siedzą w niej zakopani po uszy. Na razie przenieśmy się jednak to Puszczy Kampinoskiej, a tam...
Ofiara leżała na brzuchu, Skóra zdążyła już zsinieć pod wpływem niskiej temperatury. Kończyny nie były skrępowane. Nogi i ręce ułożono jak na słynnym obrazie da Vinci - tym z człowiekiem w okręgu. Ciało było zupełnie nagie i... niekompletne. Brakowało głowy. W miejscu, w którym powinna się znajdować, leżał koński łeb. Śnieg wokół niego barwiła brunatna czerwień*.
Ofiara leżała na brzuchu, Skóra zdążyła już zsinieć pod wpływem niskiej temperatury. Kończyny nie były skrępowane. Nogi i ręce ułożono jak na słynnym obrazie da Vinci - tym z człowiekiem w okręgu. Ciało było zupełnie nagie i... niekompletne. Brakowało głowy. W miejscu, w którym powinna się znajdować, leżał koński łeb. Śnieg wokół niego barwiła brunatna czerwień*.
Śledztwo w sprawie brutalnie zamordowanej młodej dziewczyny prowadzi policyjne trio, nadkomisarz Roman Walter, podkomisarz Alicja Danysz i aspirant Maciej Krępy, przy czym nasza uwaga skupi się przede wszystkim na tej pierwszej postaci. Roman Walter to typowy powieściowy glina z problemami i traumą z przeszłości. Pali, pije i wciąż nie może pozbierać się po dramacie sprzed dwóch lat. Na zmianę to towarzyszymy mu w prowadzeniu śledztwa, to poznajemy kulisy tragedii, która go dotknęła. W tym drugim przypadku znamy jej finał, szybko dowiadujemy się kto był sprawcą, pozostaje prześledzenie rozwoju wypadków. Trochę mało, by utrzymać napięcie. Gdy już dowiemy się, co stało się z żoną i córką komisarza, autor w miejsce tego wątku, wstawia dwie zupełnie inne historie (także sprzed lat) i tym razem to one będą się przeplatać z prowadzonym śledztwem i oczywiście w pewien sposób się z nim łączyć.
Patchwork
Nie patrz w tamtą stronę to udany patchwork popularnych motywów. Jest więc makabryczna zbrodnia z bezgłowym ciałem w roli głównej. Nie tylko widzimy efekt poczynań mordercy, ale też przez moment możemy spojrzeć na sytuację oczami przerażonej ofiary, co dodatkowo potęguje przerażenie. Mamy tu paskudne przesyłki, dobrych i złych gliniarzy, uczucie rodzące się pomiędzy członkami śledczego duetu, grę, jaką morderca podejmuje z komisarzem, demony z przeszłości głównego bohatera i łączące się z nimi problemy, ważny temat stojący u podłoża całej historii, a przede wszystkim - mocno rozwinięty motyw zemsty. Pewne zabiegi bardzo ułatwiły śledczym rozwiązanie sprawy (np. bystra
ofiara i czytanie z ruchu warg), a autorowi zamknięcie historii, ale dla niektórych czytelników mogą one być zbyt mało wyszukanym pomysłem na doprowadzenie do finału.
Autor zastosował dość prostą odmianę zasady: pozwól czytelnikowi wierzyć, że zna rozwiązanie, a później go zaskocz. Mnie niestety nie zaskoczył. Krótkie rozdziały dodają fabule dynamizmu. Nie ma tu szokujących zwrotów akcji, tempo jest raczej równomierne. Autor skupia się przede wszystkim na śledztwie. Dodatkowe wątki mniej lub bardziej się z nim łączą, pozwalając rozgryźć zagadkę nim zrobi to komisarz.
Źródło: materiały promocyjne |
Dobra, rzemieślnicza robota
Gdybym miała podać przykład dobrej, rzemieślniczej roboty twórcy kryminałów, to Nie patrz w tamtą stronę byłoby doskonałym jej przykładem. Logiczny ciąg zdarzeń, poszczególne elementy wskakujące na swoje miejsce, bohaterowie wiarygodni (choć bez pazura), tempo niezłe, wodolejstwa brak. Trochę mi jednak zabrakło w tej historii czegoś, co wyróżni ją na tle innych. Jest sprawnie przeprowadzona intryga, kryminał czyta się z zainteresowaniem i skłamałabym pisząc, że nie wciąga, ale i nie zapada w pamięć, nie powoduje, że chce się dla niego zarwać noce. To wszystko gdzieś już było. W książkach, w filmach.
Marcin Grygier wie jak skonstruować ciekawą, logiczną fabułę. Teraz czekam z zainteresowaniem na jego kolejny krok. Na kryminał nie tylko dobrze zaplanowany, ale taki, który znokautuje mnie emocjonalnie, chwyci za gardło i nie puści. Kryminał z pazurem, którego tutaj niestety nieco zabrakło.
***
Książkę polecam
miłośnikom polowania na debiuty kryminalnych
poszukującym motywu zemsty w kryminale
ciekawym jak wygląda dopracowany rzemieślniczo kryminał
ciekawym jak wygląda dopracowany rzemieślniczo kryminał
***
* Marcin Grygier, Nie patrz w tamtą stronę, Wyd. Prószyński i S-ka, 2016.
***
Trochę osłabiłaś entuzjazm, jaki czułam do tej powieści, choć i tak spróbuję ją gdzieś znaleźć.
OdpowiedzUsuńMój też nieco oklapł, ale mimo wszystko chcę przeczytać ten kryminalny debiut.
UsuńNie zrażajcie się. Przeleciałam internetowe recenzje i wiele z nich jest bardzo dobrych. :)
UsuńLubię polskie debiuty, lubię kryminały, więc oczywistym jest, że książka w planach:)
OdpowiedzUsuńDobry wybór. :)
UsuńCzytałam już takie akademicko poprawne książce. Nie są złymi lekturami, ale faktycznie brak im iskry, mimo to jestem bardzo ciekawa tej powieści.
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa czy powstanie kontynuacja (podobno tak) i czy kolejny to będzie miał więcej ikry. :)
UsuńMi tem kryminał bardzo się spodobał. Nie spodziewałam się że wpadnie mi w ręcę tak udany debiut, chociaż owszem, ma kilka wad :)
OdpowiedzUsuńJak na debiut - jest naprawdę dobrze. Dlatego jestem ciekawa, co autor wymyśli w kolejnej książce.
UsuńMoże debiutantowi należy się taryfa ulgowa?
OdpowiedzUsuńDostał. :)
UsuńOch, policjant po przejściach? (I kolejny Roman, ciekawe czemu to imię tak pasuje go gliniarza? Pewnie przez to twarde R na początku). I źli bandyci zamordowali mu rodzinę (że tak błyskotliwie obstawię - zgadłem?)? Jedyne, co by mnie pociągało to Puszcza Kampinoska, ale pewnie wystąpiła wyłącznie jako miejsce znalezienia zwłok?
OdpowiedzUsuńZ tym twardym "r" coś jest na rzeczy, błyskotliwy czytelniku. :D Ale pamiętajmy, że prawdziwie twardy Roman może być tylko jeden i ten tytuł na razie przysługuje Romanowi Mariusza Ziomeckiego.
UsuńNo, niestety - taka rola Puszczy w tej książce.
Toteż i ja na razie pozostanę przy Rrromanie Ziomeckiego :) Szkoda, że takie ładne okoliczności przyrody jak Puszcza zostały zignorowane.
UsuńWidocznie w tych okolicznościach na podziwianie okoliczności przyrody nie było nastroju. ;)
UsuńZaraz tam nastroju. Się autor wychylić nie chciał, pisząc pierwszy kryminał puszczański :D
UsuńNie mam telewizora, ale z dawnych bogatych czasów pamiętam z reklam, że w puszczy wychylał się jedynie żubr. A przed żubra wychylać się nie wolno. Wychlać żubra tak, wychylać przed - nie bardzo.
UsuńPuszcze Ci się pomyliły. A niedługo żubr nie będzie się miał skąd wychylać, bo mu drzewa wytną :( Swoją drogą, kryminał o żubrach, hmmm...
UsuńA bo ja pisałam o puszczach w ogóle. :)
UsuńMoże nie wytną...
Żubr w kryminale? W jakiej roli? Bo jak już angażować takiego zwierza, to chyba nie jako element tła?
W kryminałach to nie ma wielu ról do obsadzenia: ofiara, sprawca, świadek albo śledczy. A skoro owce mogły prowadzić śledztwo, to czemu nie żubry?
UsuńA pluszowy M. był oskarżonym! :D
UsuńCzyli można? Można! Tylko trzeba chcieć.
UsuńTylko kto podejmie wyzwanie? :D
UsuńTyle teraz kursów "kreatywnego" pisania, w końcu trafi się jakiś zdesperowany absolwent. Albo jakiś z oryginalniejszym pomyślunkiem.
UsuńO, skoro już jesteśmy przy tym temacie: wierzysz w sens takich kursów?
UsuńNie. Pisarzem z prawdziwego zdarzenia nie zostaje się dlatego, że zapłaciło się pińćset i dostało świadectwo ukończenia kursu.
UsuńAle może w jakiś sposób te kursy są w stanie pomóc? Nie mówię, że ktoś, kto nie potrafi sklecić sensownego akapitu, dostanie po nich literackiego Nobla, ale jednak wydaje mi się, że trochę pomagają. Choćby właśnie od takiej technicznej strony.
UsuńAle jakiej technicznej? Jak zapisać dialog? I co po poprawnym zapisie, skoro to będzie banalny, drętwy dialog? Gorzej, że ludzie kończą taki kurs i zaraz zabierają się za pisanie.
UsuńMyślę tu przede wszystkim o takich osobach, które mają w głowie ciekawe fabuły, ale problem z ich zapisem i potrzebują kogoś kto im np. podpowie jak wprowadzić do fabuły bohatera, żeby nie wyszło sztucznie, na czym skupić się przy opisach, z jakich słów zrezygnować itp. Nie wiem, czy potrafię Ci wytłumaczyć, co mi chodzi po głowie, bo jestem właśnie z tych, którym coś tam chodzi, a nie wiedzą jak to zapisać. :D
UsuńChwytam, ale dalej jestem sceptyczny.
UsuńTo zdecydowanie coś dla mnie, lubię polskie kryminały, a ten zapowiada się świetnie.
OdpowiedzUsuńW takim razie, życzę emocjonującej lektury. :)
UsuńOstatnio głośno o tej książce i nie ukrywam, że również chciałabym się z nią zapoznać. Szkoda, że nie ma pazura, czyli tego czegoś, co sprawia, że o historii myślimy jeszcze długo po przewróceniu ostatniej strony, ale skoro to dopiero debiut, to mam nadzieję, że następne powieści autora będą jeszcze lepsze.
OdpowiedzUsuńNa to liczę. Podobno kontynuacja powstaje. :)
UsuńInteresujące połączenie motywów :)
OdpowiedzUsuńAno. ;)
UsuńŚwietny debiut. Jestem nim zachwycona.
OdpowiedzUsuńDla mnie "tylko" niezły, ale nie żałuję, że przeczytałam. ;)
UsuńMimo, że to już było, chętnie sięgnę po ten debiut :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko i tak chciałybyśmy się z nią zapoznać, bo fabularnie zapowiada się interesująco, szkoda, że czegoś zabrakło.
OdpowiedzUsuńKsiążka ma dużo pozytywnych recenzji, więc moją letnią się nie przejmujcie. Jak zwykle najlepiej samemu sprawdzić. :)
Usuń