Paulina Wnuk-Crépy Mój Paryż, moja miłość Wyd. Pascal 2015 304 strony |
Spoglądanie na świat cudzymi oczami bywa naprawdę fascynujące. Oczywiście to nie to samo, co osobiste zbieranie doświadczeń, kadrów i wspomnień, ale biorąc pod uwagę fakt, jak różne rzeczy nas ciekawią, jak różnie oceniamy rzeczywistość i jak odmienne mamy style, pochodzenia, zawody, zainteresowania czy pomysły na spędzenie wolnego czasu, niekiedy warto obejrzeć dane miejsce cudzymi oczami, by zwrócić uwagę na to, co sami możemy przeoczyć, zwłaszcza, gdy dana osoba zna to miejsce dużo lepiej i może pokazać je nam z zupełnie innej perspektywy.
W Paryżu byłam raz.
W Paryżu byłam krótko.
W Paryżu widziałam sporo.
W Paryżu nie widziałam jednocześnie prawie nic.
To miasto posiada wiele twarzy, zakamarków, tajemnic. Część z nich poznałam dzięki Paulinie Wnuk-Crépy i jej książce Mój Paryż, moja miłość.
Nie czytałam nigdy bloga Mama w Paryżu, nie znałam jego autorki, nie wiedziałam czego spodziewać się po książce. Chciałam wrócić do Paryża. Odkryć go na nowo. Zajrzeć tam choćby tylko na chwilę, choćbym miała go obejrzeć jedynie cudzymi oczami. Polka, która od szesnastego roku życia mieszka w stolicy Francji, wydała mi się nienajgorszą przewodniczką.
Paryż bywa zmienny jak kobieta, raz zachwyca, innym razem rozczarowuje. Czasami urzeka, a kiedy indziej zawodzi. Skrywa wiele sekretów, ale dzieli się nimi tylko z wybranymi. Chociaż ma wiele wad, potrafi oczarować i zawrócić w głowie. Brudne i tłoczne, lecz także piękne, tajemnicze i magiczne - takie jest miasto, w którym mieszkam już od kilkunastu lat[1].
Paulina Wnuk-Crépy [źródło] |
Przed rozpoczęciem lektury, byłam przekonana, że Paulina Wnuk-Crépy pisząc swą książkę pójdzie w stronę pamiętnikarską. Nic bardziej mylnego. Owszem, poczytamy o początkach pobytu nastoletniej modelki w mieście świateł, wynajmie pierwszego mieszkania, wizycie bliskich, zawarciu znajomości z przyszłym mężem, oświadczynach czy pojawieniu się na świecie córeczki, ale właściwie wszystko to służy nie tyle opowiedzeniu własnej historii, co zilustrowaniu życia w stolicy Francji. Mój Paryż, moja miłość przypomina mi nieco Przystanek Barcelona Katarzyny Wolnik-Vera. Obydwie książki napisały Polki mieszkające od lat w zawartych w tytułach miejscach i mają na celu opowiedzenie o nich w sposób niestandardowy. Z jednej strony można je potraktować jako przewodniki, z drugiej strony są to przewodniki nietuzinkowe. Z nimi czytelnik ma okazję poznać mniej oblegane przez turystów miejsca. Książki te różnią się jedna zasadniczo. Przystanek Barcelona jest bardziej... swojski. Mój Paryż, moja miłość to często opowieści o świecie, którego przeciętny Kowalski nie ma na wyciągnięcie ręki.
Paulina Wnuk-Crépy nie pisze o miejscach znanych i popularnych wśród turystów, a jeśli już, to spogląda na nie pod innym kątem. Jeśli zabierze was na Wieżę Eiffla, to raczej do restauracji Le Jules, w której pewien Szwajcar poprosił przyjaciółkę o rękę, zostawiając w lokalu prawie połowę swojej całkiem niezłej pensji, niż na podziwianie panoramy miasta. Na szczęście oprócz drogich restauracji, ekskluzywnych klubów czy galerii handlowych pełnych butików z markową odzieżą, pokazuje też zakątki dla nieco mniej zamożnych podróżnych. Uwielbiam poznawać te miejsca, do których lubią zaglądać miejscowi, a które turyści odhaczający punkty wskazane w popularnych przewodnikach, omijają nie wiedząc nawet o ich istnieniu. Paulina Wnuk-Crépy opowiada o atrakcjach poszczególnych dzielnic miasta, zachęca do zwiedzania za pomocą metra lub autobusu, wybierając co ciekawsze atrakcje znajdujące się przy poszczególnych trasach.
Mój Paryż, moja miłość to zbiór wielu ciekawych anegdotek z życia paryżanki oraz zaskakujących informacji na temat samego miasta. Zszokowała mnie opowieść o sytuacji mieszkaniowej i przepisach prawnych, zaskoczyła wzmianka o Dans le Noir, restauracji, który prowadzą i obsługują niewidomi, a klienci jedzą posiłki w całkowitych ciemnościach. Autorka opisuje miejsca, ale także i ludzi, próbując nakreślić obraz typowego paryżanina. I tu kilka zazgrzytałam zębami, bo przeogromnie nie lubię operowania stereotypami. Bez wątpienia opisy, jakie serwuje Polka nie wzięły się z powietrza i być może można je zastosować do większości mieszkańców Paryża. Miejscami jednak, wydały mi się zbyt kategoryczne i krzywdzące. Lepiej podejść do nich z przymrużeniem oka.
W ósemce znajduje się również restauracja l'Avenue, popularna wśród klientów lubiących botoks, lifting, sportowe samochody i wielkie zegarki[2].
Mieszkańcy Paryża nazywają dwunastą dzielnicę sypialnią. (...) Mieszkają tu ludzie, którzy za wszelką cenę chcą mieć w kodzie pocztowym liczbę 75 (kierunkowy do Paryża), ale nie stać ich na to...[3]
Sklepy te w przeciwieństwie do przybytków "pigallowych" to kwintesencja dobrego smaku. Ich gośćmi nie są zdesperowani samotni mężczyźni, ale ludzie pragnący dodać trochę pikanterii swojemu życiu seksualnemu[4].
Restauracja może i jest snobistyczna, dzielnica mniej prestiżowa, a sklepy w okolicy Clichy nie tak ekskluzywne, ale czy to oznacza, że należy osoby z tymi miejscami związane, wrzucać do jednego wora? Przy czytaniu niektórych fragmentów zdecydowanie przydaje się dystans i poczucie humoru. Gdy ich zabraknie, pojawia się nutka irytacji. Wrzucam więc na luz i wyobrażam sobie panią po botoksie, wystudiowanym ruchem sięgającą po menu. Ok, pozytywnie nastawiona czytam dalej.
Ale skoro już jestem przy wadach... Chętnie powyrzucałabym z ciekawego tekstu, zbędne ogólniki. Nic nie wnoszą do treści i nie podkreślają wyjątkowości Paryża. Podobnymi słowami można opisać wiele miejsc. W blogowych notkach są one do przełknięcia, w książce nieco kłują w oczy.
W Paryżu mieszkania dzielą się na małe i duże, na ciche i hałaśliwe, na te o wysokim standardzie i te w fatalnym stanie. Jednak najważniejsze jest nie to, jak lokal wygląda, lecz gdzie się znajduje[5].
Wydaje mi się, że podobnie jest w wielu miastach.
Paulina Wnuk-Crépy wplata w swój tekst nieco humoru, opowiadając o zapoznawczej kolacji z dziadkami Martina (męża) i dupku w jabłkach czy imprezach w miejscu, gdzie młode samotne dziewczyny mogą się czuć bezpiecznie, czyli... lokalach dla gejów. Autorka między ciekawostki, dorzuca swoje wspomnienia, co sprawia, że ten niezwykły przewodnik nabiera osobistego charakteru sugerowanego przez tytuł książki. Poszczególne rozdziały ilustrują dobrane do ich tematu czarno-białe zdjęcia, a na końcu publikacji, znajduje się bibliografia oraz wykaz opisywanych miejsc wraz z ich adresami i stronami internetowymi.
Razem z Pauliną Wnuk-Crépy poznacie Paryż od zupełnie innej strony. Zajrzycie do miejsc odwiedzanych przez miejscowych. Restauracji, klubów, parków. Będzie co nieco o poszukiwaniu własnego lokum, paryżanek w rolach matek, lokalnej kuchni (są nawet przepisy!), modzie i miłości. Autorka podsuwa tropy filmowe, zabiera czytelników na najlepsze lody w mieście, pchle targi i do restauracji specjalizującej się w daniach kuchni molekularnej.
Wycieczka po stolicy Francji z mieszkającą tam od lat Polką bardzo przypadła mi do gustu, mimo tych drobnych rys, o których wspomniałam wyżej. Nie jest to Paryż jaki znam i w wielu przypadkach nie jest to Paryż jaki kiedykolwiek poznam, więc tym większym zainteresowaniem śledziłam tekst. Jeśli będę miała jeszcze okazję pojechać do miasta świateł, to z pewnością z tą książką w walizce.
W Paryżu niespodzianki czekają na każdym kroku, trzeba tylko wiedzieć, gdzie ich szukać[6].
***
Książkę polecam
wybierającym się do Paryża
ciekawym jak wygląda Paryż okiem jego mieszkanki
poszukującym książek o Polakach za granicą
zainteresowanym mniej poznaniem mniej turystycznego oblicza stolicy Francji
ciekawym gdzie paryżanie odpoczywają, jedzą, imprezują
***
Książkę polecam
wybierającym się do Paryża
ciekawym jak wygląda Paryż okiem jego mieszkanki
poszukującym książek o Polakach za granicą
zainteresowanym mniej poznaniem mniej turystycznego oblicza stolicy Francji
ciekawym gdzie paryżanie odpoczywają, jedzą, imprezują
***
[1] Paulina Wnuk-Crépy, Mój Paryż, moja miłość, Wyd. Pascal, 2015, s. 9.
[2] Tamże, s. 123.
[3] Tamże, s. 126.
[4] Tamże, s. 154.
[5] Tamże, s. 115.
[6] Tamże, s. 258.
***
egzemplarz recenzencki |
Najpierw Barceloną a teraz Paryżem zachęcasz :D Takie książki wzmagają tylko moje pragnienie wycieczek :))
OdpowiedzUsuńMoje też! I mam nadzieję, że często będę trafiać na takie książki zachęcające do podróży.
UsuńNiestety nie miałam okazji być w Paryżu, może więc ta książka przybliżyłaby mi to wspaniałe miasto :). Zapowiada się bardzo intrygująco i ciekawie.
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą. :)
UsuńPodoba mi się w tej książce to, że autorka opisuje miejsca inne niż te, do których z reguły prowadzi turystę przewodnik. Dzięki takim spacerom bocznymi uliczkami człowiek chyba lepiej potrafi wczuć się w atmosferę miasta :)
OdpowiedzUsuńOj tak. I można poznać zupełnie inne oblicze danego miejsca. Te turystyczne mają zwykle co najmniej dwie twarze. :)
UsuńNie marzę o podróży do Paryża, więc nie wiem czy jest to książka dla mnie. Może niesłusznie, ale odniosłam wrażenie, że autorka tej książki jest trochę snobką i z wyższością patrzy na tych, którzy chcieliby mieszkać w Paryżu, ale nie mogą sobie na to pozwolić. Raczej nie wybiorę się z nią w podróż.
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie mnie oceniać autorkę. Przeczytałam kilka jej blogowych notek i wydała mi się bardzo sympatyczna. A książka... Hmm... Może to mnie momentami zabrakło dystansu? Nie wiem.
UsuńPamiętam, że kiedyś czytając książkę 'Cała nadzieja w Paryżu' chciałam choć trochę zasmakować tego miasta - i niestety mi się nie udało. Może po przeczytaniu tej książki w końcu bym to osiągnęła. :)
OdpowiedzUsuńNie znam. Polecasz?
UsuńPrzeczytam, jak się znów będę to Paryża wybierać :) Słyszałam o tej restauracji, obsługiwanej przez niewidomych - czad :P
OdpowiedzUsuńMnie się po lekturze zamarzył powrót, ale tyle jeszcze innych miejsc czeka.
UsuńTrudno mi sobie wyobrazić taką restaurację. A jeszcze trudniej siebie próbującą po ciemku trafić widelcem w jedzenie. :P
Język francuski bardzo mi się podoba, co za tym idzie - chciałbym kiedyś zaglądnąć nie tyle, co do samego Paryża, a ogólnie do Francji :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za realizację planu!
UsuńNigdy nie byłam w Paryżu, ale chciałabym pojechać.
OdpowiedzUsuń