Courtney Miller Santo Sekret drzewa oliwnego Wyd. Wielka Litera 2013 368 stron |
Z wypiekami na twarzy towarzyszę młodszym pokoleniom dogrzebującym się do starych, rodzinnych historii. Takie same emocje towarzyszą mi, gdy młodzi zaskakują starszych swymi niecodziennymi pomysłami. Wydawałoby się, że rodzina, osoby sobie najbliższe, najlepiej się znają, najwięcej o sobie wiedzą. Sagi rodzinne, swego rodzaju przekroje przez życie pokoleń, udowadniają, że to błędna teoria.
Tego szukałam w Sekrecie drzewa oliwnego Courtney Miller Santo, rodzinnych tajemnic, wzlotów i upadków, a przede wszystkim międzypokoleniowych więzi, które z różną mocą łączą poszczególnych członków rodziny. Intrygującą nutką odróżniającą powieść Miller Santo miał być wątek długowieczności. Rodzinę Kellerów w chwili, gdy czytelnik otwiera książek, stanowi pięć pokoleń. Pięć pokoleń kobiet, należałoby dodać. Mężczyźni są niczym orzeszki arachidowe w produktach spożywczych - mogą występować w ilościach śladowych. Długowieczność ich nie dotyczy. Najstarsi dawno już umarli, któregoś dopadł dość gwałtowny i niespodziewany koniec, inny jeszcze nie dostał szansy na wstąpienie do rodziny. Właściwie jedynym częściej przewijającym się przez strony przedstawicielem płci uznawanej za brzydszą jest doktor, który postanowił odkryć sekret długowieczności kobiet należących do rodziny. Według niektórych bohaterek, sekret ten kryje się w dobroczynnym działaniu oliwy, jednak kierujący się racjonalizmem i wiedzą medyczną mężczyzna, pobiera do badań DNA krew najstarszej z rodu, Anny. Pięć pokoleń kobiet - począwszy od studwunastoletniej nestorki, po przedstawicielkę najmłodszego pokolenia, która ma dwadzieścia parę lat i jest obecnie w ciąży. Nie mam pewności, że wszystkie te kobiety będą superstulatkami, ale po wstępnych wywiadach i ankietach głęboko wierzę, że znalazłem rodzinę, która może nosić w sobie mutację genetyczną stanowiącą klucz do opóźnienia procesu starzenia[1]. - tak brzmi fragment przemówienia, które doktor Amrit Hashmi wygłosił na temat procesu starzenia.
To własnie nastrojowości najbardziej brakowało mi w powieści. Gdzieś zapodział się urok rodzinnych, gawędziarskich historyjek. Zastąpiło go dążenie do przedstawienia momentów najmocniej uderzających w stosunki między bohaterkami. Wśród natłoku zdarzeń kwestia długowieczności zeszła na dalszy plan. Odniosłam wrażenie, że wątek ten służył głównie usprawiedliwieniu istnienia w tym samym czasie pięciu pokoleń i dał możliwość snucia tyluż historii, bez potrzeby sięgania po pamiętniki i dzienniki zmarłych prababek.
Czy to znaczy, że książka jest zła, słaba, nie warta polecenia? Nie. Postaci są ciekawe, wyraziste, między kobietami aż iskrzy, a i sama fabuła oparta jest na interesującym pomyśle. Natomiast rozczaruje się ten, kto oczekuje pogodnej, rodzinnej sagi z tajemnicami, które od czasu do czasu ten uroczy nastrój popsują. Niech was nie zwiedzie urocza, klimatyczna okładka, "Sekret drzewa oliwnego" często mieści w sobie więcej bólu niż szczęścia, przewagę strat nad zyskami. To raczej zbiór obrazków, które wybijają się z tła spokojniejszych dni, z całą mocą zaburzając rytm życia bohaterek. Smak i zapach oliwek jest ledwie wyczuwalny. Autorka skupia się na przeżyciach kobiet z rodziny Kellerów, na tajemnicach, które w sobie skrywają, nie poświęcając zbyt wiele czasu na opisy przestrzeni, w jakiej rozgrywają się kolejne sceny.
Tym, co najbardziej mnie w tej powieści zaintrygowało, nie były sekrety bohaterek, a dążenie do długowieczności. Kobiety po przejściach, kobiety, których życie pełne było zdarzeń bolesnych, niełatwych, mimo wszystko chcą żyć jak najdłużej. Zwłaszcza Anna, najstarsza z rodu, zdaje się mieć w wieku stu dwunastu lat jeden cel: stać się najdłużej żyjącym człowiekiem na Ziemi. Najwyraźniej chęć życia jest w człowieku dużo silniejsza, niż mogłoby się zdawać. I to jest temat do rozważań, który zajmował mnie przez jakiś czas po skończeniu książki. Możliwość długowieczności jest kusząca. Pomyślcie, ile książek można by było przeczytać, ile miejsc zwiedzić, ile emocji przeżyć. Jedna z bohaterek prowadzi sklep z oliwą, sprzedając ją za dosyć wygórowaną cenę. Chętnych na ten produkt nie brakuje. Ludzie gotowi są oddać wszystko za parę dodatkowych lat życia[2]. I pomyśleć, że tak często na to życie narzekamy, jednocześnie trzymając się go kurczowo, szukając sposobów na permanentną młodość, długowieczność, trwałość.
Sekret drzewa oliwnego to powieść, która przypadnie do gustu przede wszystkim miłośnikom wartkich akcji, których nużą długie opisy i analizy. Kobiety z rodziny Kellerów to pięć fascynujących postaci, które potrafią zaskoczyć i z którymi nie sposób się nudzić. To kobiety z krwi i kości, pełne wad i zalet. Wiele się dzieje w ich życiu i pewnie jeszcze więcej się wydarzy. Wszak w cieniu oliwnego gaju, kiełkuje długowieczność.
***
[1] Courtney Miller Santo, Sekret drzewa oliwnego, przeł. Małgorzata Miłość, Wyd. Wielka Litera, 2013, s. 82.
[2] Tamże, s. 234.
Wolałabym, żeby autorka raczej snuła historię, niż "pędziła" z akcją, ale i tak mam wielką ochotę na "Sekret drzewa oliwnego" bo uwielbiam sagi rodzinne z tajemnicą.
OdpowiedzUsuńTeż wolę nieco wolniejsze tempo, ale i tak czytało się nieźle. A tajemnic w tej powieści akurat nie brakuje. Co kobieta, to sekret. Albo dwa. Albo trzy. Albo... ;)
UsuńCzyli to jest ta saga o pięciu pokoleniach kobiet... Wątpię, żeby mnie to wciągnęło jak Ciebie... Żeby jeszcze w ogóle mnie wciągnęło ;P.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Melon
A tak się starałam. :P
UsuńTaka saga to coś dla mnie. Czytałam już o tej książce na innych blogach, mam na nią wielką ochotę. Nawet szybka akcja mnie nie zniechęca.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czego innego, ale sama książka nie jest zła. Każdy kto lubi sagi znajdzie w tej książce coś dla siebie.
UsuńRodzinne sagi bardzo lubię, co prawda wolę kiedy w historiach mężczyźni wiodą prym (dziwna z lekka jestem) ale kobiece spostrzeżenia nie są mi obce, poza tym, skoro książka ma intensywną akcję, to może warto się w niej zaczytać, tylko dlaczego nastrojowości brak, buuuu
OdpowiedzUsuńTeż wolę historię z męskim punktem widzenia, pewnie dlatego, że jest dla mnie nieco bardziej egzotyczny. ;)
UsuńA co do nastroju... Przydałoby się kilka bardziej rozbudowanych opisów, od razu ocena podskoczyłaby do góry, ale ciekawe postaci bohaterek sporo wynagradzają.
Widzę że to coś dla mnie, będę jej wypatrywać.
OdpowiedzUsuńUdanego polowania i takiej samej lektury. ;)
UsuńWłaśnie miałam nadzieję, że to jedna z tych magicznych rodzinnych opowieści - trochę szkoda, że nie jest tak nastrojowa, jak oczekiwałam, ale i tak chętnie bym ją bliżej poznała :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nastrojowości może i brak, ale za to dużo się dzieje, więc mimo wszystko warto przeczytać książkę. Zwłaszcza, że bohaterki to bardzo ciekawe osóbki. :)
UsuńŚwietna recenzja:) książka już na półce, czeka na swoją kolej:P
OdpowiedzUsuńW takim razie teraz ja czekam na recenzję. :)
UsuńWidzę, że już przeczytałaś książkę :) Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńps. na końcu masz mały błąd odnośnie tytułu ;] nie "Tajemnica drzewa..." a "Sekret..." ;]
Dziękuję x 2. Błąd już poprawiłam. :)
UsuńBrak gawędziarstwa w sadze rodzinnej to spory mankament, ale mimo to wydaje mi się, że to może być interesująca lektura, więc pewnie i tak przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJak już się człowiek otrząśnie z zaskoczenia, to czyta się dobrze. :)
UsuńNie lubię sag, głównie dlatego, że kiedyś się kończą. A propos długowieczności - może to i urban legend, ale słyszałam ostatnio o klepsydrze z napisem "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" i pod spodem wiek: 92 lata. Ja wiem, że to nieładnie się śmiać, ale... :P
OdpowiedzUsuńZ tego powodu nielubię sporej liczby książek. :P
UsuńNo co? 92 naprzeciw 112 to mało. Zresztą, dla pewnych osób zawsze będzie za szybko.
Nie lubię sag. Męczą mnie. Ale Twoją recenzję przeczytałam z zainteresowaniem (i na tym, jeżeli chodzi o tę książkę, poprzestanę) ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa wręcz odwrotnie, uwielbiam je. :)
UsuńMożliwe, że mi się spodoba. Choć rzeczywiście sagi rodzinne kojarzą mi się z wolniejszą akcją i mniejszą ilością sekretów;)
OdpowiedzUsuńWięcej opisów, lekkie rozciągnięcie akcji i byłoby naprawdę super. Liczba sekretów może zostać. ;)
UsuńHmm to już teraz sama nie wiem. Jak zetknę się z tą książką, to bez wątpienia po nią sięgnę, ale jakoś szczególnie rozglądać się nie będę. Wolę - tak jak napisałaś - niespiesznie snutą opowieść pełną domysłów niż wartką akcję z rozwiązaniami tajemnic na tacy. Dzięki za ciekawą recenzję :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNie dowiesz się, dopóki sama przeczytasz. Jedna opinia to mało, nie warto po nie ani skreślać żadnej książki, ani się rzucać na jakiś tytuł z wielkimi oczekiwaniami. :)
UsuńMiłość do sag rodzinnych rodzi się z miłością "Stu lat samotności" Marqueza:) chętnie sięgnę, chociażby po to żeby móc później narzekać, że od czasu Marqeza nie powstało nic lepszego :P
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, coś w tym jest. Teraz jak tak pomyślę, to faktycznie odkąd przeczytałam "Sto lat samotności" stałam się zwolenniczką rodzinnych sag :)
UsuńO tak, "Sto lat samotności" jest mistrzowskie. Przebicie tej sagi jest równie prawdopodobne jak to, że Tarantino nakręci coś lepszego niż "Pulp Fiction". ;)
UsuńMyślałam, że będzie to dosyć przyjemna opowieść rodzinna, gdzie nie zabraknie opisów pięknych miejsc, na które skrycie liczyłam. Mimo wszystko, chętnie bym ją przeczytała, ponieważ uwielbiam sagi rodzinne:)
OdpowiedzUsuńWłasnie tych opisów zabrakło, ale cała reszta jest jak najbardzij warta uwagi.
UsuńKiedyś bardzo lubiłam czytać rodzinne sagi, ale teraz odczuwam już nieco przesyt, niemniej jednak powyższa książka zaciekawiła mnie głównie dlatego, że ma wartką akcję, a ja bardzo lubię takie dynamiczne historie.
OdpowiedzUsuńBo przyjemność trzeba sobie dawkować. ;)
UsuńJa miałam (a nawet jeszcze trochę mam) przesyt Kinga. Za dużo książek w krótkim czasie i w rezultacie ich lektura przestała mi sprawiać przyjemność.
Wartką akcję bardzo lubię, ale raczej nie w sagach. Co prawda jak tempo wydarzeń się ślimaczy to też niedobrze, ale taki natłok też nie jest dobry. Nie mówię ani "tak", ani "nie" tej powieści na razie, zastanowię się jeszcze. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńA może dzięki temu, że ta saga jest nieco inna, to właśnie ją bardziej zapamiętamy po lekturze? Ale przyznaję, że taka niespeiszną gawedziarską historię chętnie bym teraz przeczytała. :)
UsuńMożliwe, że tak :) Póki co nie mam zamiaru jej kupować, ale pewnie jakbym zobaczyła jakąś atrakcyjną promocję to nie przeszłabym obok obojętnie :P
UsuńWobec atrakcyjnych promocji niestety bywamy bezsilne. :P
UsuńUwielbiam takie tajemnicze historie rodzinne:) Mam ochotę na te książkę, mimo iż nie jest doskonała.
OdpowiedzUsuńCzytaj, czytaj. Choćby i dla samych postaci warto. :)
UsuńJa w takich sagach nie gustuję, więc mi ta wartka akcja by się spodobała, by nie zasnąć... ;)
OdpowiedzUsuńAle tam nawet morderstwo było! ;)
UsuńZa kogo Ty mnie masz, że jakieś tam... byle morderstwo...!!!... to od razu, że ja, rzucę się...?!
UsuńNo dobra. Trochę racji masz ;)
Ale nie ma ganiających psychopatów. :P
UsuńTo już gorzej ;)
UsuńMoże kiedyś po nią sięgnę, ale raczej nie predko:)
OdpowiedzUsuńBędzie w sam raz, gdy najdzie Cię ochota na zgłębianie tajemnic długowieczności. ;)
UsuńAkurat ja lubię sagi, ale wolałabym jednak nieco wolniejszą akcję. Przy szybkiej gubi się cały urok, tkwiący w tych książkach, historiach.
OdpowiedzUsuńJak fiiiilm? :)
Jaki film? :P
UsuńNo dobra, dobra. Piękny. A niektóre sceny wręcz rozdzierające. Wspaniel zrobiony, świetnie zagrany, przepiękny muzycznie. Może nieco bym go skróciła, ale poniważ nie bardzo wiem, w kórym miejscu, to niech już mu będzie. ;)
Ale do Oscara nie nominowałabym "Suddenly". Było kilka lepszych utworów.
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej!
UsuńA na poważnie, to bardzo cieszę się, że film przypadł ci o gustu. Nie mogę się doczekać twojej recenzji. Szykuj się na dyskusję komentarzową :P
Co do piosenki, zgadzam się jak najbardziej. Dla mnie absolutnym numerem jeden jest Javert's Suicide.
O rety, aż się boję tej dyskusji. =)
UsuńJa jeszcze nie mam swojego numeru jeden. Bardzo podoba mi się kilka utworów, np. "On My Own", "Stars", wszelkie odmiany "Look Down" i kilka innych, których tytułów nie pamiętam. :)
Uwielbiam sagi rodzinne i chętnie poznam kolejną z nich. :)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńPięć kobiet bohaterkami w jednej książce? :) Przecież one by się same wykończyły. Z facetami widocznie już to zrobiły skoro żadnego nie ma :) Nie, nie dam rady mimo zachęcającej recenzji :)
OdpowiedzUsuńNie mogą się wykończyć, bo chcą być długowieczne. Co nie zmienia faktu, że iskrzy między nimi aż miło. :P
UsuńCzekałam z przeczytaniem twojej recenzji do momentu, kiedy nie skończę pisać twojej, ale wczoraj wieczorem, jak tylko przestałam stukać o klawiaturę, przybyłam:)
OdpowiedzUsuńPopatrz jak każdy może inaczej odbierać treść i szukać czegoś innego w książce. To jest fascynujące. Ciebie interesował najbardziej aspekt długowieczności, mnie historia rodzinna. Tobie brakowało trochę oddechu, a ja gnałam z autorką jak szalona, ciesząc się z faktu, że nie mogę oddychać:) Jak to dobrze, że prowadzimy blogi. Uwielbiam poznawać inny punkt widzenia. Aniu, piękna recenzja:) Pozdrawiam ciepło
Gdzieś mi umknął Twój komentarz. =/
UsuńMasz rację, to jest fascynujące. Pamiętam taką sytuację z liceum. Już nie wiem o jaką książkę chodziło, ale przy pisaniu wypracowania, ja skupiłam się na emocjach, a jeden z kolegów na wątkach społeczno-politycznych. Obydwoje zostaliśmy poproszeni o odczytanie wypracowań i okazało się, że interpretując te same teksty, napisaliśmy skrajnie różne rozprawki. Aż nam się śmieć chciało. A na dodatek oboje dostaliśmy te same oceny. Taka różnorodność interpretacji to świetna sprawa.
Dziękuję. :)
Ciekawe ile lat dożywali ludzie w starożytności. Podobno średnia długość życia się wydłuża, a nauka wciąż szuka nowych metod na przedłużanie życia.
OdpowiedzUsuń______________________________
https://dlugowiecznosc.org/