Yōkai zaczynają się tam, gdzie kończy się język.
Tajemnicze odgłosy. Błyski światła na cmentarzu. Powódź, która niszczy jedną wioskę, a inną pozostawia nietkniętą. Uczucie, że w ciemności ktoś cię obserwuje. W jaki sposób mamy mówić o czymś, co jest nieuchwytne, anormalne? Jakie słowa mogą nazwać rzeczy, których nie da się przypisać do ustalonych kategorii i które zdają się przeczyć prawom natury?[1]
Te niewytłumaczalne zjawiska działają na wyobraźnię, czają się w rozmaitych kątach, pojawiają w snach, coraz częściej pojawiają się w sztuce, ale i popkulturze. Są widmami, upiorami, demonami czy też najogólniej - potworami. Japończycy mają na nie własne określenie. Yōkai.
Japonia - zdumiewająca i fascynująca
Japonia to kraj fascynujący. Dziwny i intrygujący zarazem. Co do tego chyba nie ma wątpliwości nikt, kto ten kraj zwiedził lub choćby zderzył się z tamtejszym dorobkiem kulturalnym, kto co nieco o nim poczytał lub obejrzał film osadzony w japońskich realiach. Znawca ze mnie żaden, ale zdarza mi się zasiąść do lektury czy filmu z Japonią w tle i gdzieś tam z tyłu głowy kołacze się myśl, by kiedyś ten kraj odwiedzić. I tak marząc sobie cichutko gromadzę wiedzę na temat Kraju Kwitnącej Wiśni, kraju, który nieustannie mnie zdumiewa i fascynuje zarazem.
Czy mogłam więc przejść obojętnie wobec książki Michaela Dylana Forestera pt. Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej? Oczywiście, że nie!
Trochę się tej lektury obawiałam. Jej autor nie jest bowiem jedynie miłośnikiem japońskiego folkloru, jednym z tych, co to co jakiś czas narzucają na grzbiet plecak i ruszają w podróż prowadząc bloga na temat swych wojaży, a później piszą książkę - pamiętnik z podróży. Michael Dylan Foster jest wykładowcą Uniwersytetu Kalifornijskiego na Wydziale Studiów nad Językami i Kulturami Azji Wschodniej, od wielu lat prowadzi badania w Japonii, interesuje się tamtejszym folklorem i literaturą. I to naukowe podejście ma odzwierciedlenie w książce o yōkai, pozycji ogromnie dopracowanej, uporządkowanej, analitycznej, z bogatą bibliografią, napisanej wprawdzie nie tak sztywnym językiem, jakiego się spodziewałam, ale jednak bez dwóch zdań bardziej kojarzącym się z pracami naukowymi niż lekką historią o japońskich potworach.
Na szczęście badacz zadbał o to, by język był zrozumiały dla przeciętnego zjadacza chleba, który niekoniecznie posiada choćby fundamentalną wiedzę na temat japońskich stworów. Autor stopniowo wprowadza czytelników w świat fantastycznych istot i zjawisk, wyjaśniając czym właściwie są yōkai, jaka jest ich geneza, jak te postaci kształtowały się w ludzkiej świadomości, w jaki sposób przenikały do świata popkultury. Opowiada o badaczach yōkai, dokumentacji dotyczącej tych niezwykłych istot czy rosnącą fascynacją ich postaciami, która zaowocowała przeniknięciem stworów do anime, mangi, filmów czy gier komputerowych. Te informacje przeplata luźniejszymi anegdotami, dzięki którym Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej tak dobrze się czyta.
Wypada po prostu stwierdzić, że yōkai, w swoich wielu kształtach i wielu różnych mediach, stanowią nieusuwalną część życia kulturalnego we współczesnej Japonii. Zważywszy na to, jak zręcznie adaptowały się zawsze do nowych środków wyrazu, możemy być pewni, że zostaną z nami jeszcze długo[3].
Być może nie wszyscy zainteresowani samymi postaciami yōkai będą ciekawi historii badań nad nimi czy zmaganiami badaczy z dokumentacją nadprzyrodzonych zjawisk. Myślę, że warto poświęcić jej jednak trochę czasu, choćby po to, by przekonać się, czy można uporządkować wiedzę na temat czegoś tak mało namacalnego, czy można jego istnienie udokumentować i zapanować nad zgrają stworów pochodzących przecież głównie z ludowych opowieści, historii o duchach czy powtarzanych z ust do ust lokalnych legend.
Nie mówię, że czyta się tę część łatwo (piszę to jako laik po raz pierwszy zgłębiający tę tematykę), ale warto się z nią zmierzyć, nim przejdziemy do tego, co w publikacji Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej jest najlepsze.
Michael Dylan Foster ma do zaproponowania coś naprawdę świetnego. Bestiariusz. Swoją własną mini-encyklopedię yōkai.
Autor podzielił bestiariusz na kilka części, segregując swoich bohaterów ze względu na miejsce ich występowania. Zajrzymy więc na pustkowia, przyjrzymy się potworom żyjącym w wodzie, na polach, lasach i łąkach, a także tym, które nie unikają siedzib ludzkich. Znajdziecie tu zestaw naprawdę fascynujących stworzeń i jeśli miałabym na coś marudzić, to jedynie na skromną liczbę ilustracji. Wiem, że to nie ilustrowany leksykon, ale ogromnie bym chciała w niektórych przypadkach nie musieć polegać jedynie na własnej wyobraźni, tylko móc zobaczyć te wszystkie stwory takimi, jakimi widzą je japońscy rysownicy.
Zakochałam się w yamabiko, którego Toriyamy Sekiena przedstawia jako oklapnięte stworzonko przypominające małpkę[3], dzięki któremu (podobno) w górach rozbrzmiewa echo. Zaciekawiły mnie żyjące w wodzie złośliwe, a niekiedy nawet śmiertelnie groźne, kappy, które mają słabość do... ogórków (a ponieważ wśród ich ulubionych zajęć jest topienie małych dzieci, przestrzega się małoletnich przed pływaniem po spożyciu tego warzywa). Rozbawiły mnie brzuchate tanuki, skłonne do żartów skrzyżowanie szopów z oposem, które lubią raczyć się sake, w związku z czym można je spotkać w pobliżu barów, restauracji czy sklepów z owym trunkiem. Dreszcze wzbudziła myśl, że o zmierzchu, gdzieś na jakimś moście lub rozdrożu mogłabym spotkać ubume, zakrwawioną zjawę kobiety, która zmarła w czasie porodu, a teraz zapłakana tuli w ramionach swe dziecko.
Już tych kilka przykładów może świadczyć o tym, jak różnorodny, jak bogaty jest świat yōkai. I że warto go poznać.
Michael Dylan Foster okazał się świetnym przewodnikiem po egzotycznym świecie japońskiego folkloru, a jego Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej to świetna pozycja dla tych, którzy chcą poznać choć ułamek fascynującego, japońskiego folkloru.
Opanować potwory
Wypada po prostu stwierdzić, że yōkai, w swoich wielu kształtach i wielu różnych mediach, stanowią nieusuwalną część życia kulturalnego we współczesnej Japonii. Zważywszy na to, jak zręcznie adaptowały się zawsze do nowych środków wyrazu, możemy być pewni, że zostaną z nami jeszcze długo[3].
Być może nie wszyscy zainteresowani samymi postaciami yōkai będą ciekawi historii badań nad nimi czy zmaganiami badaczy z dokumentacją nadprzyrodzonych zjawisk. Myślę, że warto poświęcić jej jednak trochę czasu, choćby po to, by przekonać się, czy można uporządkować wiedzę na temat czegoś tak mało namacalnego, czy można jego istnienie udokumentować i zapanować nad zgrają stworów pochodzących przecież głównie z ludowych opowieści, historii o duchach czy powtarzanych z ust do ust lokalnych legend.
Nie mówię, że czyta się tę część łatwo (piszę to jako laik po raz pierwszy zgłębiający tę tematykę), ale warto się z nią zmierzyć, nim przejdziemy do tego, co w publikacji Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej jest najlepsze.
Michael Dylan Foster ma do zaproponowania coś naprawdę świetnego. Bestiariusz. Swoją własną mini-encyklopedię yōkai.
Fascynujący bestiariusz
Autor podzielił bestiariusz na kilka części, segregując swoich bohaterów ze względu na miejsce ich występowania. Zajrzymy więc na pustkowia, przyjrzymy się potworom żyjącym w wodzie, na polach, lasach i łąkach, a także tym, które nie unikają siedzib ludzkich. Znajdziecie tu zestaw naprawdę fascynujących stworzeń i jeśli miałabym na coś marudzić, to jedynie na skromną liczbę ilustracji. Wiem, że to nie ilustrowany leksykon, ale ogromnie bym chciała w niektórych przypadkach nie musieć polegać jedynie na własnej wyobraźni, tylko móc zobaczyć te wszystkie stwory takimi, jakimi widzą je japońscy rysownicy.
Zakochałam się w yamabiko, którego Toriyamy Sekiena przedstawia jako oklapnięte stworzonko przypominające małpkę[3], dzięki któremu (podobno) w górach rozbrzmiewa echo. Zaciekawiły mnie żyjące w wodzie złośliwe, a niekiedy nawet śmiertelnie groźne, kappy, które mają słabość do... ogórków (a ponieważ wśród ich ulubionych zajęć jest topienie małych dzieci, przestrzega się małoletnich przed pływaniem po spożyciu tego warzywa). Rozbawiły mnie brzuchate tanuki, skłonne do żartów skrzyżowanie szopów z oposem, które lubią raczyć się sake, w związku z czym można je spotkać w pobliżu barów, restauracji czy sklepów z owym trunkiem. Dreszcze wzbudziła myśl, że o zmierzchu, gdzieś na jakimś moście lub rozdrożu mogłabym spotkać ubume, zakrwawioną zjawę kobiety, która zmarła w czasie porodu, a teraz zapłakana tuli w ramionach swe dziecko.
Już tych kilka przykładów może świadczyć o tym, jak różnorodny, jak bogaty jest świat yōkai. I że warto go poznać.
Michael Dylan Foster okazał się świetnym przewodnikiem po egzotycznym świecie japońskiego folkloru, a jego Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej to świetna pozycja dla tych, którzy chcą poznać choć ułamek fascynującego, japońskiego folkloru.
Michael Dylan Foster Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2017 336 stron |
***
Książkę polecam
zainteresowanym japońskim folklorem
wielbicielom mangi i anime
ciekawym kim/czym są yōkai
chcącym bliżej poznać japońską kulturę
ciekawym świata
***
[1] Michael Dylan Foster, Yōkai. Tajemnicze stwory w kulturze japońskiej, przeł. Agnieszka Szurek, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2017, s. 33.
[2] Tamże, s. 95.
[3] Tamże, s. 155.
[3] Tamże, s. 155.
Tym razem chyba nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOoo... A myślałam, że Cię ta książka może zaciekawić. :)
UsuńNarzeczonemu by się książka spodobała :)
OdpowiedzUsuńWięc koniecznie mu ją podsuń. :)
UsuńBardzo się interesuję kulturą japońską i mam tę książkę na oku :) Szkoda, że jest tak mało ilustracji, ale chyba i tak sięgnę, żeby poznać yōkai. Kilka z nich było wspomnianych w "Ganbare", i już wtedy mnie zafascynowały.
OdpowiedzUsuńCoś tam jest, ale chciałabym więcej. Najlepiej portrecik każdej opisywanej paskudy. ;)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać "Ganbare"!
O, myślałam, że już znasz :) Bardzo, bardzo polecam! Jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w 2016.
UsuńNie znam tak dużo książek, które powinnam znać, że wolę o tym nie myśleć. :P
UsuńStrasznie, strasznie chce przeczytać tę książkę 🙂 mam nadzieję że będę miała ku temu okazję 😊
OdpowiedzUsuńOby, bo naprawdę warto. :)
UsuńNa pewno bardzo interesująca pozycja, zwłaszcza dla laika :)
OdpowiedzUsuńJapońskie wierzenia są naprawdę fascynujące. Wyobraźnia Japończyków też. ;)
UsuńJaponia - w gimnazjum czytałam wszystko co związane z kulturą i historią kraju. Tę książkę muszę mieć :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! Na pewno Ci się spodoba. :)
UsuńAleż mnie zaciekawiłaś! Pierwsze słyszę o yokai, ale i nigdy wcześniej nie słyszałam o japońskim folklorze. I do tego te rysunki stworków... Oj, chciałabym zgłębić ten temat.
OdpowiedzUsuńUdanego spotkania z yokai! :D
UsuńBardzo chętnie zapoznałabym się z tą książką, czuję, że sprawiłaby mnie wiele przyjemnego zaczytania. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Udanej lektury. :)
UsuńJaponia interesuje mnie w każdym swoim przejawie, jako kulturowy fenomen i wielokrotnie, wiedziona ciekawością pragnęłam poznać również system tamtejszych wierzeń. Niestety, zawsze rozbijałam sięo hermetyczność wywodów, w wyniku czego moja ciekawość zamieniała się we frustrację i zniechęcenie. Dlatego tak miło mi czytać, że Pan Foyster obdarował milośników Japonii takim dziełem, pełnym ciekawostek i jednak strawnym :) Z tą książką chętnie zawarłabym bliższą znajomość, ponieważ już teraz urzekła mnie swoją drobiazgowością, potoczystością i wspaniałymi, pobudzającymi wyobraźnię ilustracjami. Nakarmiona nimi z pewnością nie będę już potrafiła spojrzeć jak dawniej na otaczający mnie świat (choćby ogórki - od dawna już kojarzą mi się z kappami, o których czytałam w jednym z bestiariuszy :D)
OdpowiedzUsuńOj, ogórki to bardzo zwodnicze bestie. Nigdy nie wiesz, kiedy ich obecność narazi Cię na działanie tych wodnych, złośliwych stworów. :D
UsuńA Fostera polecam. Niby naukowiec, a jakby mówił ludzkim głosem. A jego bestiariusz jest cudny! Aż się człowiek rozgląda uważnie wokół, bo nigdy nie wiadomo, czy jakiś zagubiony yokai nie mieszka gdzieś w pobliżu. ;)