Olga Rudnicka Granat poproszę! Wyd. Prószyński i S-ka 2016 336 stron |
Listopad. Wystarczy, że się zjawi, a mnie już wcale nie do śmiechu. Zimno, ciemno, ponuro, do wiosny daleko. Najchętniej zaszyłabym się w mieszkaniu z dużym zapasem książek i herbaty parzonej w kolorowych kubkach.
Więc...
Nie do śmiechu mi.
To właśnie jest ten moment, w którym należy sięgnąć po książki Olgi Rudnickiej w poszukiwaniu czegoś, co jednak podciągnie kąciki ust w górę. Tym czymś może być na przykład wkroczenie w świat zwariowanej rodzinki, na którą składają się dwie charakterne starsze panie nie pałające do siebie sympatią, dwoje nastolatków różnej płci, jedna zdradzona żona i jeden wiarołomny mąż.
Nie wiem jak wam, ale mnie to pasuje.
Nie wiem, jak wy, ale ja... Granat poproszę!
Niedawno trochę marudziłam podczas lektury poprzedniej książki Olgi Rudnickiej, Były sobie świnki trzy, bo widziałam w niej echo jeszcze wcześniejszych komedii kryminalnych w jej wykonaniu. Teraz autorka znów sięga po sprawdzone sposoby rozbawiania czytelników, ale tworzy fabułę zdecydowanie ciekawszą, może bez fajerwerków na miarę Natalii 5, ale doskonale rozpraszającą listopadową melancholię. A tego właśnie potrzebowałam.
Więc raz jeszcze... Granat poproszę!
Na początek poznajcie Emilię Przecinek.
Więc raz jeszcze... Granat poproszę!
Niekompatybilność
Na początek poznajcie Emilię Przecinek.
Emilia Przecinek, lat trzydzieści dziewięć, wzrostu sto pięćdziesiąt sześć i pół centymetra, właśnie:
a) znalazła test ciążowy nastoletniej córki,
b) odbyła rozmowę telefoniczną z wychowawczynią syna, która wspomniała coś o relegacji chłopca ze szkoły,
c) usłyszała od swojej agentki o konieczności usunięcia babci Pelagii z najnowszej powieści, bo staruszka jest niekompatybilna z oczekiwaniami naszych klientów.*
A. I jeszcze coś. Cezary Przecinek, lat czterdzieści dwa, sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, właśnie telefonicznie poinformował ją, że delegacje, na które jeździł od pewnego czasu, to zwykła ściema, zasłona dymna, za którą ów Cezary kryje się ze swą nową wielką miłością, lat dwadzieścia osiem i sto siedemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu.
Emilia miała wiele wad. Niektóre były irytujące dla otoczenia. Choćby ten nawyk charakteryzowania otaczających ją osób w centymetrach. Do tego mierzyła wszystkich wzdłuż, a nie wszerz, czego efektem było dziesięć kilogramów nadwagi, do której zwykle nie przywiązywała wagi. Ale jej mąż podchodził do tego zagadnienia inaczej i wymienił ją na kogoś o niższym wskaźniku BMI, pomyślała, schodząc z wagi, sama nie wiedząc po co.
Tak oto jeden telefon zburzył szczęście Emilii Przecinek i zapoczątkował całą serię szalonych zdarzeń.
Olga Rudnicka. Kraków 2016 |
Kredyt i brudne sumienie
Granat poproszę! to kolejna zwariowana komedia kryminalna w dorobku Olgi Rudnickiej, jedna z tych, przy których nie sposób się nie uśmiechnąć. Autorka cudnie wykorzystuje rozmaite charaktery i ludzkie przywary, udanie bawi się stereotypami i wikła bohaterów w rodzinną komedię z wątkiem kryminalnym w tle.
Odejście Cezarego wywołuje zamęt w rodzinie Przecinków. Emilia próbuje znaleźć równowagę pomiędzy kilkoma rolami: załamanej, opuszczonej żony, matki wymagających uwagi nastolatków (od kilku dni z rozbitej rodziny!), autorki poczytnych romansów z deadline'm na karku, ukochanej synowej przytłoczonej miłością teściowej, niespełniającej oczekiwań córki i silnej kobiety, która to opanuje, radząc sobie ze wszystkim - od nalotu ognistego duetu "mama & mama" po spłatę kredytu hipotecznego z pensji polskiej pisarki, która jest odrobinę niższa niż ta, jaką mogą się pochwalić Danielle Steel czy J.K. Rowling.
Intryga kryminalna wiąże się z postacią Cezarego, a konkretnie jego długonogiej miłości życia. Cóż... Piękna Helena nie może pochwalić się równie piękną duszą. Czystość sumienia nie jest nawet kwestią dyskusyjną. Ona po prostu dawno już zniknęła przykryta plamami chciwości, intryg, kłamstw, lenistwa i innych brudnych sprawek.
Codzienność w niecodziennym wydaniu
Uwielbiam twórczość Olgi Rudnickiej za humor (zwłaszcza ten o czarnym zabarwieniu), za dystans, luz autorki i jej umiejętność odbijania rzeczywistości w krzywym zwierciadle. Pisarka świetnie uwypukla ludzie wady i słabości, ubarwia, przejaskrawia, nadaje zwykłym sprawom niezwykłego charakteru. W końcu, tak naprawdę mamy tu dramat zdradzonej żony zmagającej się ze statusem porzuconej kobiety, której nie stać na utrzymanie rodziny i spłatę kredytu, a wiszące nad główną bohaterką matka, teściowa i agentka, dodatkowo podnoszą jej ciśnienie. Ot, nic niecodziennego. Przynajmniej do chwili, w której za podobny temat bierze się Olga Rudnicka. Z przykrego, acz banalnego tematu, tworzy historię zwariowaną, podając nam swoją wersję klasycznego motywu zdradzonej żony. Czyli na wesoło. Z uśmiechem podchodzi do różnic między pokoleniami, ze swobodą do seksualności, z przymrużeniem oka do wielu innych kwestii, które tak często traktujemy aż nazbyt serio.
Jak to zazwyczaj u tej pisarki bywa, to kobiety wiodą w tej historii prym. To one przejmują stery, sieją postrach i zamęt, silnymi osobowościami spychając panów na drugi plan. Pyskate, kierujące się emocjami, dostarczają sporej dawki rozrywki. Nie sposób się z nimi nudzić, a sama powieść Granat poproszę! to spora dawka dobrego humoru, który znajdziecie i w kreacjach postaci, i w poszczególnych scenach, a przede wszystkim - w dialogach.
Żegnaj, listopadowa melancholio!
***
* wszystkie cytaty pochodzą z: Olga Rudnicka, Granat poproszę!, Wyd. Prószyński i S-ka, 2016.
Zobacz też
Spróbuję kiedyś zwalczyć melancholię książkami Rudnickiej, mimo że dość sceptycznie podchodzę do literackich komedii. Ale ostatni kontakt z jej powieściami miałam dawno temu, więc warto sprawdzić czy moje podejście do tego typu historii dalej jest takie samo.
OdpowiedzUsuńSpróbuj z "Natalii 5". :D
UsuńNa półce mam kontynuację "Zacisza 13", więc najpierw sięgnę po książkę, którą już mam, ale "Natalii 5" będzie na liście :)
UsuńSkoooooooorooooooo taaaaaaaaak chceeeeeeeeeeeeeeeesz... ;)
UsuńHahah, no jeszcze pomyślę :D
Usuń:D
UsuńWiedziałam, że to nazwisko coś mi mówi! - "Natali 5" w rzeczy samej. Jeszcze nie miałam doczynienia z książkami tej autorki, ale zarówno Natalie jak i Garanat brzmią wciągająco, więc jak już nadejdzie piękny czas chwili spokoju to na pewno sięgnę :))
OdpowiedzUsuńDla mnie "Natalii 5" to numer jeden wśród komedii kryminalnych Olgi Rudnickiej. :)
Usuń"Granat poproszę" przeczytałam w jeden dzień i uważam że to jedna z lepszych książek tej Pani.I chyba jestem nieco inna, bo jak dla mnie najlepszą książką nie są "Natalie", tylko "Zacisze 13" :)
OdpowiedzUsuńDo "Zacisza 13" mam sentyment, bo to pierwsza książka tej autorki, którą czytałam. Ale dla mnie jednak Natalie wymiatają. :D
UsuńLubię książki Olgi Rudnickiej. Na tą też mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz, to koniecznie. Będziesz się dobrze bawić. :)
UsuńBardzo chętnie dam się zawikłać w tę fabułę:) Witamina C, herbatka i porcja uśmiechu - to zdecydowanie sposób na przetrwanie listopadowej szarugi:)
OdpowiedzUsuńO tak! Trzeba szukać powodów do uśmiechu gdzie się da! :)
UsuńWeekend miałam wesoły dzięki tej książce. Babcie wymiatają! :)
OdpowiedzUsuńA moja recenzja chyba w piątek.
Zgadzam się. Babcie wymiatają. To zdecydowanie moje najulubieńsze postaci z tej książki. Choć Kropka też fajna. :D
UsuńPo Lilith jakoś nie mam ochoty na kolejne lektury tej Pani. ;/
OdpowiedzUsuńAkurat "Lilith" nie czytałam, ale z tego co się orientuję, to zupełnie inny klimat niż "Natalii 5", "Diabli nadali" czy właśnie "Granat poproszę!". Może warto dać autorce drugą szansę i poznać jej bardziej komediowe oblicze? :)
UsuńCoś czuję, że usunięcie babci Pelagii spotkało się ze stanowczym sprzeciwem ze strony głównej bohaterki, bo staruszka robi tam na pewno największą furorę. ;) Książkę bardzo chętnie przeczytam, bo podobnie jak Ty uwielbiam u Rudnickiej poczucie humoru i umiejętność wykreowania barwnych postaci. Owszem, czasem bohaterowie i niektóre sytuacje są przejaskrawione, ale jakże zabawne w swoim absurdzie. Świetnie się bawiłam z Nataliami, więc czas poznać panią Przecinek. Poza tym, jak zauważyłaś, w takie szaro-bure dni duża dawka humoru jest jak najbardziej wskazana. :)
OdpowiedzUsuńBabcia Pelagia przegrała z problemami życia codziennego. ;)
UsuńBardzo lubię to przejaskrawienie. Zresztą, mam wrażenie, że nie jest aż tak duże jak byśmy chcieli. Ludzie na co dzień potrafią być tak absurdalni, że czasem pozostaje się tylko śmiać.
"Były sobie świnki trzy" zawiodły mnie, ale skoro ta nowość jest lepsza, to dam się skusić. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepsza!
UsuńMnie "Były sobie świnki trzy" też nie do końca przekonały. Za to "Granat poproszę!" jest już dużo lepszy, a jeszcze lepsza jest nieco wcześniejsza powieść, "Diabli nadali". :)
No dobra, to ja chcę. -7 za oknem, nie chce się z domu wychodzić, to takie lektury mile widziane;)
OdpowiedzUsuńBrrrr... Nawet mi nic nie mów. Wczoraj zmarzłam tak, że ogrzać się nie mogłam. Dziś dla odmiany zmokłam. Chcę lato, słońce, palmy!
UsuńJa pewnie zmoknę dzisiaj, śnieg z deszczem, ohyda.
UsuńMelduję, że ja też nieco zmokłam. Samą deszczo-mżawką. Małe, a upierdliwe. :/
UsuńNa razie czytałam jedynie "Zacisze 13" tej autorki. Muszę nadrobić zaległości ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Myślę, że będziesz się dobrze bawić. :)
UsuńU mnie też melancholijnie, więc może powinnam sobie podrzucić taki granat :P Chętnie bym się trochę pośmiała, a mam wrażenie, że styl autorki to jeden z tych, które sprawiają dużo przyjemności w trakcie czytania :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
UsuńTwórczość Rudnickiej mam dopiero w planach :D
OdpowiedzUsuń