Ten tekst właściwie powinien pojawić się w Dniu Dziecka. Wyszło jednak inaczej, bo akurat przełom maja i czerwca miał raczej mroczno-kryminalne zabarwienie, a sentymentalne podróże w przeszłość miały się do nich nijak. Piszę więc teraz. Lekko uśmiechnięta i rozmarzona, bo choć jestem szczęśliwa tu i teraz, to miło jest od czasu do czasu przenieść się myślami wstecz, do czasów dzieciństwa.
Lubię te powroty. Wciąż mam w sobie sporo z dziecka i tak prawdę mówiąc, mam nadzieję, że tak zostanie. To jest ta część mnie, która potrafi cieszyć się z niczego, zachwycać wszystkim, nieustannie pytać "dlaczego?" i nosić skarpetki z Minionkami.
Lubię te powroty, bo mają smak malin jedzonych prosto z krzaka i szczawiu przegryzanego podczas wyprawy na łąkę. Lubię je, bo nie mają w sobie ani grama nerwowego pośpiechu, bo nie istnieje w nich słowo "deadline", a największym zmartwieniem jest to, jak ukryć przed mamą, że się nie zjadło kanapki w szkole. Lubię je, bo jednego dnia mogłam być archeologiem, drugiego cyrkowcem, a kolejnego policjantką. Miałam pudełka pełne skarbów, głowę pełną marzeń i małpkę imieniem Ori, która dzielnie zniosła nawet to, że pewnego dnia zrobiłam jej z włóczki dredy.
Uwierzycie w to, że te wszystkie wspomnienia przypłynęły do mnie za sprawą empikowych gadżetów, które kurier przyniósł mi pewnego dnia w wielkim pudle? Nie wiem jak Wam, ale mnie nie trzeba wiele, by uruchomiła się lawina wspomnień. Wystarczy zapach, słowo, skojarzenie. Jak się okazuje, kubek z wizerunkiem małych łobuziaków też.
Lubię te powroty, bo mają smak malin jedzonych prosto z krzaka i szczawiu przegryzanego podczas wyprawy na łąkę. Lubię je, bo nie mają w sobie ani grama nerwowego pośpiechu, bo nie istnieje w nich słowo "deadline", a największym zmartwieniem jest to, jak ukryć przed mamą, że się nie zjadło kanapki w szkole. Lubię je, bo jednego dnia mogłam być archeologiem, drugiego cyrkowcem, a kolejnego policjantką. Miałam pudełka pełne skarbów, głowę pełną marzeń i małpkę imieniem Ori, która dzielnie zniosła nawet to, że pewnego dnia zrobiłam jej z włóczki dredy.
Uwierzycie w to, że te wszystkie wspomnienia przypłynęły do mnie za sprawą empikowych gadżetów, które kurier przyniósł mi pewnego dnia w wielkim pudle? Nie wiem jak Wam, ale mnie nie trzeba wiele, by uruchomiła się lawina wspomnień. Wystarczy zapach, słowo, skojarzenie. Jak się okazuje, kubek z wizerunkiem małych łobuziaków też.
Niektórzy bohaterowie mojego dzieciństwa zaliczają mniej lub bardziej udane powroty. Często nie mają szans w starciu z nową rzeczywistością. Nowocześniejszą, dynamiczniejszą, bardziej kolorową i hałaśliwą, pełną technicznych nowinek i efektów specjalnych. Niektórym idzie lepiej, wciąż bawią, wciąż uczą lub po prostu nadal są miłymi kompanami rodzinnych posiedzeń.
Myślę, że Bolka i Lolka można do tej grupy zaliczyć. Sympatyczny chłopięcy duet wywołuje na twarzy uśmiech. Sprawdziłam, nawet po latach z przyjemnością śledzi się ich perypetie. Cała seria liczy 183 odcinki opowiadające przygody łobuziaków powstałe w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Alfred Ledwig i Leszek Lorek narysowali postaci Bolka i Lolka, a Władysław Nehrebecki tworzył do nich scenariusze inspirowane zabawami jego własnych synów, Janka i Romka.
Z dzieciństwa najbardziej pamiętam film pełnometrażowy, który rozpalał moją małoletnią wyobraźnię Powstał on w 1977 roku i nosi tytuł Wielka podróż Bolka i Lolka. Marzyłam wtedy, że pewnego dnia i ja ruszę dookoła świata w podróż pełną przygód i niespodzianek. To marzenie wciąż czeka na realizację.
W Empiku co jakiś czas pojawiają się serie gadżetów z bohaterami popkultury. Z półek uśmiechają się Tytus, Romek i A'Tomek albo Mikołajek. Ostatnio dołączyli do nich Bolek i Lolek. Można więc nie tylko zasiąść w gronie rodzinnym do seansu, albo schować się z nosem w książce opowiadającej o przygodach sympatycznego duetu, ale i wypić herbatę z kubka z wizerunkiem psotnych chłopców, na ścianie powiesić zegar odmierzający czas do kolejnych przygód, a wieczorem wtulić nos w poduchę, z której uśmiecha się jeden z bohaterów.
Lubię takie gadżety, bo dodają barw. Są tymi drobiazgami, o których mówi się: mała rzecz, a cieszy. Na te, spoglądam dodatkowo z sentymentem. Może i Wam przypadną do gustu?
W Empiku co jakiś czas pojawiają się serie gadżetów z bohaterami popkultury. Z półek uśmiechają się Tytus, Romek i A'Tomek albo Mikołajek. Ostatnio dołączyli do nich Bolek i Lolek. Można więc nie tylko zasiąść w gronie rodzinnym do seansu, albo schować się z nosem w książce opowiadającej o przygodach sympatycznego duetu, ale i wypić herbatę z kubka z wizerunkiem psotnych chłopców, na ścianie powiesić zegar odmierzający czas do kolejnych przygód, a wieczorem wtulić nos w poduchę, z której uśmiecha się jeden z bohaterów.
Lubię takie gadżety, bo dodają barw. Są tymi drobiazgami, o których mówi się: mała rzecz, a cieszy. Na te, spoglądam dodatkowo z sentymentem. Może i Wam przypadną do gustu?
Tekst powstał we współpracy z marką Empik i właśnie w empiku (online lub w wybranych salonach)
możecie znaleźć serię z Bolkiem i Lolkiem.
możecie znaleźć serię z Bolkiem i Lolkiem.
Dzieciństwa wspomnień czar... Żeby te dzisiejsze dzieciaki pooglądały nasze dobranocki, to może inaczej widziałyby świat. Świetne gadżety.
OdpowiedzUsuńMusiałyby też mieć mniej internetu, mniej gadżetów... Co tu dużo mówić - inny świat.
UsuńRewelacyjne gadżety :-) Zwłaszcza kubek ;-)
OdpowiedzUsuńJa też najbardziej lubię kubek. :)
UsuńFajne te gadżety, sama bym takie chciała mieć. Też lubiłam Bolka i Lolka :)
OdpowiedzUsuńW Empiku jest tego sporo. Fajne są też te zwykłe kubki, nie termiczne. :)
UsuńMam te gadżety. Ale sentymentalnie się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńAno. ;)
UsuńTakie gadżety, które łączą pokolenia - podobają się mnie i moim dzieciakom. Chociaż z największym pożądaniem patrzą na kota :)
OdpowiedzUsuńTego kota, który najpierw nieproszony wlazł w kadr i zajął miejsce, z którego na chwilę zabrałam poduszkę, a później siedział niezadowolony, że mu zdjęcia robią? :P
UsuńJa akurat nigdy nie przepadałam zbyt mocno za Bolkiem i Lolkiem, ale za to byłam miłośniczką Muminków i Smerfów. :)
OdpowiedzUsuńTe bajki też lubiłam. :)
UsuńGdyby moja córka widziała te zdjęcia, żyć by mi nie dała, ale faktem jest, że są piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz jej zrobić mały prezent. :)
UsuńWychowałam się na Bolku i Lolku,a na filmie była w kinie, którego od wieków już nie ma. Ach wspomnienia...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie wspomnienia. Fajnie tak od czasu do czasu wygrzebać coś z pamięci. :)
UsuńMysza ładnie się komponuje z Bolkiem i Lolkiem :)
OdpowiedzUsuńPolubiła poduszkę. :D
UsuńBolek i Lolek to czasy naszego dzieciństwa. Musimy zajrzeć do Empiku, może coś kupimy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że znajdziecie coś dla siebie. Np. kubki są fajne. :)
UsuńSuper Bolek i Lolek rewelacja, ale jeszcze bardziej ucieszyłyby mnie gadżety z Mikołajkiem :)
OdpowiedzUsuńZ Mikołajkiem też mam kilka. A kiedyś muszę sobie w końcu dokupić książki. :)
Usuń