sobota, 22 sierpnia 2015

Remigiusz Mróz "Ekspozycja"
Tego się nie robi czytelnikowi!

Remigiusz Mróz
Ekspozycja
Wyd. Filia
2015
480 stron
cykl z Wiktorem Forstem, tom 1

Remigiusz Mróz ma tak szerokie zainteresowania i tak wiele pomysłów na fabuły, że jego książki są jak te czekoladki Foresta Gumpa. Otwierasz pudełko tzn. powieść i nie wiesz na co trafisz. Na tym nie kończą się podobieństwa twórczości autora do łakoci. Jedne i drugie pochłania się błyskawicznie. W obydwu przypadkach uczta jest prawdziwą przyjemnością, choć... ma też efekty uboczne. Miłośnikom słodyczy grozi otyłość. Miłośnikom twórczości Remigiusza Mroza - problem z sercem. Sposób, w jaki autor zakończył swój najnowszy kryminał - Ekspozycję, może przyprawić o palpitacje nawet najzdrowsze i najbardziej wytrzymałe osobniki.

Było o podobieństwach, będzie o różnicach. A właściwie jednej, najważniejszej. Książki Mroza nie mają w sobie zbyt wiele słodyczy. Ta ostatnia słodka była przez pół strony. 

Później czas się zatrzymał, autor postawił ostatnią kropkę i jestem pewna, że na twarzy miał wówczas uśmiech pełen mrocznej satysfakcji. O tak, przechytrzył wszystkich. Bohaterów i czytelników. A teraz niech czekają w napięciu na kontynuację. Zaskoczeni, zszokowani, znokautowani cliffhangerem. 


Ekspozycja zapowiadała się nieźle od samego początku, choć ów początek wcale nie zapowiadał afery takiego formatu. Co prawda nagi trup przybity do stojącego na Giewoncie krzyża nie jest codziennym widokiem, ale bądźmy szczerzy - miłośnicy Deavera, Chattama, Ketchuma, Hayder czy Cartera, nie takie sceny mieli już przed oczami. Mamy więc trupa, tłumek ciekawskich i komisarza Wiktora Forsta, który zjawia się na miejscu zbrodni i przez kilka chwil prowadzi śledztwo. Długo to nie trwa, bo szybko zostaje od dochodzenia odsunięty, a jego miejsce zajmuje jakiś nierozgarnięty typek. Komendant zawiesza Forsta w czynnościach służbowych. Dlaczego? Odpowiedź jest raczej mętna. Nim Forst opuści Giewont zdąży odnaleźć w ciele ofiary coś, co może być podpisem mordercy (przerażającym, bo sugerującym początek (?) serii), zrobić temu czemuś zdjęcie i podjąć decyzję, o prowadzeniu śledztwa na własną rękę.

A właściwie na dwie pary rąk, bo od początku towarzyszy mu pewna dziennikarka. Wizja zdobycia materiału godnego ważnej nagrody dziennikarskiej sprawia, że Olga Szrebska mocno angażuje się w sprawę. Po jakimś czasie, nawet gdyby chciała, niełatwo jej się będzie wycofać. Trup na Giewoncie to tylko delikatna zapowiedź tego, co czeka bohaterów. Remigiusz Mróz ich nie oszczędza i w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czym mu tak bardzo podpadli, że przygotował dla nich taki tor survivalowy, który Bearowi Gryllsowi sprawiłby nie lada kłopot. 

Remigiusz Mróz
[źródło]

Wydawało mi się, że to, co dzieje się w Polsce, od wspomnianego trupa, przez ucieczkę królem szos (jeśli przeczytacie książkę, będziecie wiedzieli, ile ironii kryje w sobie to sformułowanie), po strzelanie do przełożonego, terroryzowanie staruszki, zawłaszczenie cudzego samochodu, próbę nielegalnego przekroczenia granicy czy zaskakujący pakt, to już sporo jak na dwie osoby, które co prawda nie prowadzą nudnego życia windziarza co to za hobby ma rozwiązywanie krzyżówek (od czasu do czasu pozwalającego sobie na szaleństwo w postaci zakupu sudoku), ale też niekoniecznie na co dzień mają okazje wpadać w białoruskie czy rosyjskie ręce typów bez zahamowań i skrupułów. A jednak nie. Część rozgrywająca się w Polsce jest zdecydowanie najłagodniejsza.

Ekspozycja to dynamika. Scen, charakterów, emocji. Nuda w tej literackiej rzeczywistości nie występuje. Nie ma szans, byście spotkali ją na drodze czytając o wyprawie Forsta i Szrebskiej. Wróćmy jednak do fabuły i pierwszego tropu.

Podpisem mordercy, który staje się pierwszą, zamgloną wskazówką mogącą pomóc w ustaleniu tożsamości zbrodniarza, jest moneta. Nie jakieś banalne 5 złotych z orzełkiem, czy kolekcjonerskie z Kanałem Bydgoskim, a tetradrachma, prawdopodobnie pochodząca z I wieku naszej ery. 

Mnie to nic nie mówi, bohaterom też niewiele. Do czasu, choć myślę, że gdyby wiedzieli co ich czeka, pewnie mieliby w głębokim poważaniu jakiś prastary bilon. Wspomniałam już, że autor ich nie oszczędził? No właśnie... Pędząc przez kolejne strony można dostać zadyszki. Jest dynamicznie, zmieniają się plenery, możliwości, postaci. A trudności przybywa. Niełatwo mi powiedzieć, czy to plus czy minus tej pozycji. Dzieje się tak dużo, że nie ma chwili na złapanie oddechu. Na brak rozrywki narzekać więc nie można. Inna sprawa, czy tym razem "dużo", to nie jednocześnie "za dużo". Mam wrażenie, ze w pewnym momencie, Wiktor Forst przekracza granicę pomiędzy bohaterem a superbohaterem, co to z każdej opresji wychodzi w całości (no dobra, z zębami jest pewien problem). Trudno zrobić krzywdę osobnikowi, dla którego zaplanowano trylogię, ale z drugiej strony - powstała postać, którą w wersji filmowej mógłby zagrać Bruce Willis, ten sam, co na ekranie zdolny jest samochodem strącić z nieba helikopter. Gdyby był bardziej czarujący, oczywiście.

Sporo w tej mrocznej opowieści elementów humorystycznych, występujących głównie w dialogach, choć nie tylko.

Teraz Olga siedziała z politykiem w restauracji Pod Aniołami. Gotycki klimat był dla niej nieco przytłaczający, ale minister upierał się, że nigdzie nie dają tak dobrych kotlecików cielęcych, jak tutaj. Zamówiła dla siebie porcję, podczas gdy Bieszczyński wziął górskiego pstrąga - typowy polityk[1].

Takie ironiczne komentarze pojawiają się od czasu do czasu. Ot, choćby kawałek dalej... Raz obrzucili go błotem, bo jego ojca rzekomo miały łączyć jakieś niejasne koneksje z hitlerowcami, ale było to na poziomie wiarygodności dziadka z wermachtu[2]. Drobna uszczypliwość, delikatna aluzja, niby nic, a cieszy. Podobnie jak wspomnienie kancelarii Żelazny & McVay (ach, gdyby tak ścieżki Forsta i Chyłki mgły się przeciąć!).



Bohaterowie Ekspozycji wpisują się w schemat coraz bardziej charakterystyczny dla twórczości Remigiusza Mroza. Mają silne charaktery i cięte języki. Niełatwo ich złamać, zbić z tropu. Jeśli się za coś biorą, angażują w to całym sercem. Sami dla siebie są zagadką, niechętnie odkrywają swoje prawdziwe wnętrza. Na wszelki wypadek bronią dostępu do siebie, kryjąc się pod pancerzem ripost, czy ironii, ale serca mają dobre i zawsze można na nich liczyć. Podobnie jest z Wiktorem o uroku a'la Hłasko czy pachnącą Kenzo Amour Olgą. Obserwowanie rozwoju ich znajomości jest niezłą rozrywką, a dialogi pozwalają się na moment oderwać od czarnej rzeczywistości. Co ważne, nie wszystko między nimi potoczy się tak, jak to zwykle bywa w podobnych sytuacjach. Za tu duży plus.

Największym plusem jest jednak zakończenie. Wszystkie określenia w stylu: szokujące, elektryzujące, wbijające w fotel, ścinające z nóg, odbierające oddech i inne mniej lub bardziej poetyckie, pasują tu jak ulał. Na dodatek finał wzbudza mieszane uczucie. Z jednej strony, groźby pod adresem autora same cisną się na usta (bo takich rzeczy nie robi się ani czytelnikom, ani bohaterom!), z drugiej - jest po prostu doskonałym zwieńczeniem pierwszego tomu cyklu. Nieoczywistym, mocnym, bolesnym.

Ekspozycja jest świetnym thrillerem rozrywkowym. Bez głębokich przemyśleń, za to z dynamiczną akcją. Szlakiem okrutnych zbrodni zwiedzimy paskudne zakątki, przy okazji poznając ludzi, których wcale nie chcielibyśmy znać. Mimo wspomnianego rozrywkowego charakteru, autor poruszył tu pewną ważną kwestię, sięgając do kart historii, które nigdy nie powinny zostać zapomniane, kart sowicie polanych krwią, pełnych niewyobrażalnego cierpienia.

Zdaje się, że Remigiusz Mróz odkrył receptę na to, jak napisać powieść, która zdobędzie serca czytelników. Dynamiczna akcja, brak przydługich opisów, charakterystyczni bohaterowie (Kenzo Amour, cynamonowe Big Redy, saridon - zamiast rysów wyglądu czy charakteru, powtarzające się co jakiś czas atrybuty), cięte dialogi, humor, wielowątkowość, mniej lub bardziej subtelne nawiązania do rzeczywistości społeczno-politycznej, do tego jakiś nieoczywisty związek (niekoniecznie miłosny), zagadka do rozwiązania, liczne twisty fabularne i oczywiście obowiązkowe cliffhangery. Najwyraźniej jest to recepta na sukces.



***

Książkę polecam
miłośnikom thrillerów
wielbicielom dynamicznych akcji
ceniących mnogość wątków i twisty fabularne
poszukującym lektur o seryjnych mordercach
szukającym trzymającej w napięciu powieści rozrywkowej

***

[1] Remigiusz Mróz,  Ekspozycja, Wyd. Filia, 2015, s. 372.
[2] Tamże, s. 375.


egzemplarz recenzencki



37 komentarzy:

  1. Ekspozycja czeka już na moim czytniku, mam nadzieję że w przyszłym tygodniu uda mi się ją przeczytać. A recenzja jeszcze bardziej zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusisz, kusisz, widzę, że sporo czeka bohaterów, takie zaskoczenie i brak oddechu wytchnienia.Poszukam książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, muszę chyba i ja sięgnąć po ''Ekspozycję'', bo wokół same pochlebne recenzje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam straszne zaległości jeśli chodzi o twórczość Mroza... Wyjścia na prostą nie ułatwia oczywiście zadziwiająca płodność autora :) Póki co, kilka dni temu skończyłam drugą część Parabellum, więc sama widzisz, że sporo jeszcze przede mną :) Po "Ekspozycję" pewnie też sięgnę, choć ten superbohater trochę mnie martwi... Nie zniosłabym kolejnego męczącego Roberta Langdona... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Forst to inny typ niż Langdon. Zdecydowanie. ;)

      Usuń
  5. Oj tak, zakończenie jest niezłe, autor potrafi zaskoczyć nawet w ostatnim zdaniu. ;) Takiego obrotu akcji się nie spodziewałam i jestem bardzo ciekawa kolejnej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yhm. Czułam się jakbym dostała w pysk. Za przeproszeniem. :D

      Usuń
  6. Ależ bym chciała przeczytać tę książkę, chyba trzeba zakupy poczynić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Planuję przeczytać :) I tę i inne książki autora :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzie nie spojrzę tam Mróz i jego książki :P Oczywiście mam ogromną ochotę je poznać, bo coś czuję, że styl pisania autora przypadnie mi do gustu, ale jednocześnie chciałabym przeczekać ten szum wokół jego książek. Nie wiem tylko czy uspokojenie kiedykolwiek nastąpi skoro powstają kolejne powieści zostawiające czytelnika z wyrazem szoku na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nastąpi. Szuflada autora jest zbyt pojemna. Już teraz zawiera teksty na dobrych kilka (naście?) lat. ;)

      Usuń
  9. Mam już tę powieść na półce i na pewno w najbliższym czasie przeczytam, zewsząd słyszę pozytywne opinie o "Ekspozycji" jak i o innych dziełach Mroza, dlatego też nie mogę się doczekać kiedy zapoznam się z jego twórczością :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam jeszcze twórczości Remigiusza Mroza, ale kusisz, oj kusisz mocno. Wiem, że jego książki są w bibliotece, więc będę się bacznie rozglądać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam autora "Kasacje" i książka bardzo mi się podobała, a ta zapowiada się jeszcze lepiej, koniecznie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam wyrzuty sumienia, bo nie przeczytałam jeszcze żadnej powieści Pana Remigiusza, a tym czasem są one polecane i wychwalane na wszystkich bądź prawie wszystkich blogach. Dlatego mam nadzieję, że w końcu sięgnę po jakąś jego książkę i również będę zachwycona - kto wie, może będzie to właśnie "Ekspozycja" :) Po przeczytaniu Twojej recenzji czuję się bardzo przekonana.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem - warto się przekonać czym się zachwyca coraz większe stado czytelników. ;)

      Usuń
    2. Zapewne chodzi tu o instynkt stadny. ;)

      Usuń
    3. Niekoniecznie. ;)
      Choć może jako część stada czegoś nie dostrzegam. :P

      Usuń
  13. No proszę. Pan Mróz i kryminał. Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zakończenie wyrwało mi serce... Wydawało mi się, że już sielanka, tak pięknie i nagle...ŁUP!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o czym mówisz. Dłuższą chwilę siedziałam z otwartą paszczą. A później kilka razy czytałam końcówkę myśląc, że coś źle zrozumiałam. O_o

      Usuń
  15. Kubeł zimnej wody na rozpalone głowy i otwarte paszcze wylała na łamach http://lubimyczytac.pl/ksiazka/260349/ekspozycja czytelniczka o nicku miete.
    I co na to Ann RK?

    "To co jest do wybaczenia bardzo młodemu i niedoświadczonemu pisarzowi absolutnie nie może być wybaczone osobie dojrzałej , które mogła szlifować swój warsztat i wyobraźnię pisząc coraz to nowe powieści. Dlatego oceniając tę powieść z tej perspektywy trzeba przyznać że jest ona bardzo ale to bardzo słaba do tego niezwykle niespójna, właściwie nie można o niej powiedzieć ani jednej dobrej rzeczy. Opisy i dialogi są fatalne , autor ten bez litości używa najbardziej prostackich kolokwializmów przez co całość odbiera się jako prozę żenująco niechlujną a jakby tego wszystkiego było mało sama fabuła jest splątana i nielogiczna. Autor podejmuje różne wątki , rozwija je po czym porzuca je bez słowa wyjaśnienia, akcja toczy się w zawrotnym tempie na "łeb na szyję" bez żadnego logicznego uzasadnienia, wygląda to tak jakby pisarz miał zbyt wiele pomysłów , które bez zastanowienia i weryfikacji - niemal na siłę upycha w fabułę przez co całość zupełnie traci na przejrzystości i wiarygodności. Niestety niczego dobrego nie można również powiedzieć głównych bohaterach - są nimi zupełnie nieciekawa i nijaka dziennikarka oraz policjant z kompleksem szeryfa , który z każdej najbardziej morderczej opresji wychodzi "obronną ręką". Sam wymierza sprawiedliwość, ani przez chwilę nie waha się, o ile uzna za stosowne, pociągnąć za spust, oraz o zgrozo - prowadzi śledztwo za pomocą wyszukiwarki google. Jakby tego było mało jest erotomanem gawędziarzem i bez względu na okoliczności molestuje tą biedną dziennikarkę co w zamierzeniu autora miało stanowić zaczątek romansu miedzy tym dwojgiem.
    Pewnym wytłumaczeniem dla tego żenująco niskiego poziomu tej powieści jest fakt, że autor ten jest niezwykle płodny pisze średnio jedna powieść na miesiąc ! Naprawdę jedna na miesiąc ! Podczas gdy dla porównania wielu bardzo utalentowanych pisarzy ledwo daje radę z pisaniem jednej nowej książki na rok. Zatem pisząc w takim tempie autor nie specjalnie ma czas na przemyślenia i logiczne rozumowanie, przelewa na papier wszystko to co mu tylko przychodzi do głowy a jak wiadomo papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko , tylko czy my to potem musimy czytać ? Jeśli o mnie chodzi to dziękuję nie skuszę się już nigdy więcej na żadną propozycję tego autora".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie woda z tego kubła jakoś nie poleciała.
      Co ja na to? Nic. Mam swoje zdanie, a Miete swoje.

      Ale skoro już pytasz to...
      Że jest dużo wątków w tej książce - też zauważyłam. Że bohater zbyt łatwo przeskakuje przez przeszkody - także. Tyle, że mnie to nie przeszkadza. Traktuję twórczość Remigiusza Mroza jako rozrywkę. Mam się dobrze bawić i dobrze się bawię.
      A tak prawdę mówiąc, niespecjalnie ufam tej opinii, bo w moim przekonaniu, na ocenę 1 zasługuje gniot typu "Dream", a nie książka, która może nie jest idealna, która jednym spodoba się mniej, innym więcej, a jeszcze innym wcale, ale żadną siłą nie zasługuje na 1. Chyba, że ktoś ocenia na zasadzie: podobało mi się, więc 10, nie podobało 1, przeciętna 5. Takich ocen nigdy nie biorę pod uwagę.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Sam jeszcze opinii o twórczości Mroza sobie nie wyrobiłem. Decydując się na lekturę, na ogół nie kieruję się żadnymi recenzjami. "Na ogół" - bo czasami robię wyjątki, ale wówczas (jak w punktacji skoków narciarskich) odrzucam oceny skrajne. Mając jednak na uwadze graniczącą z grafomanią "płodność" autora, jego wiek i cały ten szum medialny, bliższa prawdy wydaje mi się opinia wspomnianej "miete" niż Twoja. Nie zmienia to jednak faktu, że najwięcej emocji i dyskusji w takich przypadkach zawsze wywołują wszelkie gnioty i kicze ;) Łączę pozdrowienia. Krzysztof.

      Usuń
    3. Hmm... Nie wiem czy kierując się subiektywnymi opiniami można mówić o tym, że któraś jest bliższa lub dalsza prawdy, a jednak obydwie opinie wydają mi się mocno subiektywne. Tak sobie teraz myślę, że nawet nie wiem jaki masz gust literacki. Przychodzisz, marudzisz, czasem coś chwalisz, czasem narzekasz na kolorowanki, strzelasz focha i wychodzisz, a ja nadal nie wiem jakie książki lubisz.
      Dawaj bieżące top 10! :D

      Usuń
    4. Lubię książki:
      1.niebanalne
      2.odkrywcze
      3.skłaniające do refleksji i zadumy
      4.poruszające
      5.fascynujące
      6.niepokojące
      7.magiczne
      8.zapadające głęboko w pamięci
      9. ponadczasowe
      10. ...i niektóre z recenzowanych przez Ciebie. :D

      Usuń
    5. Cwane. :D

      Ale w punkcie dziesiątym widzę błąd. Zdaje się, że zamiast "i" powinno być "czyli". Przy zamianie "niektóre" na "większość" nie będę się upierała.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Rozmyśliłeś się? :D

      Usuń
  16. ... autor, którego książki cały czas mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wczoraj zaczęłam, dziś jestem żywym trupem - nie mogłam przestać czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  18. może kiedyś spróbuję jego książek ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam. Zakończenie wbiło mnie w fotel, dwa razy czytałam, czy na pewno mnie wzrok nie myli...

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.