Patrycja Gryciuk 450 stron Wyd. Czwarta Strona 2015 416 stron |
Pisarka o pisarzach. Książka o książkach. Kryminał o kryminałach. Zbrodnie naśladujące zbrodnie.
Taki zestaw wystarcza, by zainteresować miłośnika literatury do sięgnięcia po lekturę, która go zapewnia. Zwłaszcza, jeśli ów miłośnik wprost przepada za literaturą spod znaku przestępstw, tajemnicy i śledztw.
Kryminał Patrycji Gryciuk 450 stron to opowieść o tym, co może się wydarzyć, gdy dzieło powieściopisarza godzi w czyjś interes. W grę wchodzi szantaż, zastraszanie, pozew, a nawet rozlew krwi. Tej prawdziwej, nie fikcyjnej. Lars Washington i Wiktoria Moreau, bohaterowie książki, którzy sami także książki piszą, wpakowali się w kabałę, która początkowo była niepokojąca, a z czasem przerodziła się w niebezpieczną rozgrywkę. Oboje dali się poznać jako świetni twórcy kryminałów, które błyskawicznie znikały z półek, szybko zyskując statusy bestsellerów.
Nagle wszystko poszło nie tak i nie chodzi tu o spadek zainteresowania czytelników. Jest dużo, dużo gorzej.
Powieść Trupy na rzece Hudson autorstwa Larsa Washingtona opowiadała historię fikcyjnego koncernu farmaceutycznego Ibico, który wypuścił na rynek profilosan: pierwszy, bardzo skuteczny lek na syndrom Attaka. Na początku, w fazie testów na zwierzętach, lekarstwo było rewelacyjnie oceniane przez lekarzy. Jednak przy pierwszych próbach zmniejszenia dawki lub odstawienia leku okazało się, że nie jest to do końca wykonalne[1].
Profilosan silnie uzależniał. Depresja będąca efektem odstawieniem leku lub zmniejszeniem jego dawek powodowała u pacjentów depresję na tyle silną, że ok. osiemdziesiąt procent z nich popełniło samobójstwo. Nie tylko samo działanie specyfiku okazało się niebezpiecznie i kontrowersyjne. Nielegalnym testom poddawano bezdomnych i porywane z ulic dzieci z biednych rodzin. Po wszystkim "króliki doświadczalne" często lądowały w rzece Hudson.
Lars Washington ma teraz kilka problemów. Po pierwsze, w Hudson znajdowane są kolejne ciała. I nie są to fikcyjne ciała z fikcyjnej fabuły. Po drugie, pewien koncern farmaceutyczny produkujący podobny lek do opisywanego w powieści, pozwał autora w związku z naruszeniem dobrego imienia firmy. Po trzecie, książkę napisał nie Lars, a ghostwriter, który rozpłynął się w powietrzu, co jest o tyle kłopotliwe, że on jeden mógłby zdjąć z barków wiekowego pisarza ciężar odpowiedzialności za wybryki własnej wyobraźni.
Podobny pozew dostaje Wiktoria Moreau, młoda autorka bestsellerów, której najnowsza książka jeszcze przed premierą została sprzedana w ogromnym nakładzie. Moreau w przeciwieństwie do starszego kolegi po fachu, sama napisała swój kryminał, zupełnie nieświadoma, że ktoś może połączyć fikcyjną fabułę z rzeczywistością, a ona na moment przed premierą będzie zmuszona podjąć trudną decyzję. Wycofać dziesięć milionów wydrukowanych egzemplarzy czy liczyć na to, że wygra proces z potentatem na rynku farmaceutycznym?
Czym tłumaczyć dwa pozwy i zbieżność tematyczną kryminałów Moreau i Washingtona? Plagiat? Zmowa? Próba zdyskredytowania "rywala"?
Czym tłumaczyć dwa pozwy i zbieżność tematyczną kryminałów Moreau i Washingtona? Plagiat? Zmowa? Próba zdyskredytowania "rywala"?
Patrycja Gryciuk [źródło] |
Podoba mi się pomysł na fabułę, czyli zderzenie fikcji i rzeczywistości, postawienie pisarzy w niełatwej sytuacji, w której to wytwór ich wyobraźni jest tak mocno zbliżony do tego, co realne, że ten i ów może się poczuć urażony tym, co znalazł w książce. Pół biedy, jeśli tym urażonym jest kumpel, którego mniej lub bardziej świadomie opisało się w sposób, którego on sobie nie życzy. Ot, jeden znajmy na Facebooku mniej. Ale co w sytuacji, gdy w roli poszkodowanego występuje firma, a jej roszczenia wydają się jak najbardziej uzasadnione? W tym wypadku spada sprzedaż leku, wiarygodność producenta zostaje zachwiana. Trudno się dziwić, że prawnicy firmy wzięli się do pracy. Wyławiane z rzeki trupy dodatkowo sytuację komplikują.
Tu pojawia się druga ciekawa kryminalnie i psychologicznie kwestia. Jak daleko może się posunąć pisarz, by wypromować swe dzieło? Czy byłby zdolny zabić, byle tylko zwrócić na siebie uwagę? Dobrym pomysłem jest także pokazanie pisarstwa od kuchni, a pisarza jako trybik wydawniczej machiny. Szkoda tylko, że warstwa psychologiczna jest tak słabo nakreślona.
Niestety sam pomysł na fabułę to za mało i w efekcie skończyłam lekturę 450 stron rozczarowana. Zabrakło w tej książce napięcia, tego mitycznego "czegoś" co sprawia, że w pośpiechu połyka się kolejne akapity, byle tylko dowiedzieć się, co będzie dalej. Ten kryminał się czyta, a nie przeżywa. Śledzi się akcję, a nie wpada w wir zdarzeń. Autorka pisząc o fikcji naśladującej rzeczywistość, zbyt mocno zasugerowała rozwiązanie zagadki. Miłośników kryminałów raczej ono nie zaskoczy.
Poza warstwą kryminalną mamy tu mocno rozbudowaną część romansową pomiędzy Weroniką, a aktorem wcielającym się w rolę głównego bohatera ekranizacji jej powieści. Wyszła ona niestety bardzo płytko, a o dialogach nie da się powiedzieć niczego dobrego. Całość opiera się na schemacie "i chciałabym, i boję się".
- To niesprawiedliwe - zaczęła cicho.
- Co?
- Dobrze wiesz, że nie potrafię ci się oprzeć, i wykorzystujesz to na całego.
- A ty byś tak nie zrobiła, gdybyś wiedziała, że to twoja jedyna szansa?
- Dlaczego jedyna?
- Jak cię teraz w sobie nie rozkocham, to drugi raz mnie nie wpuścisz.
- Nikt o zdrowym umyśle nie pakowałby się w związek ze mną. A już szczególnie w miłość. To równia pochyła - oznajmiła z powagą, unikając jego wzroku.
- A kto powiedział, że z moim umysłem jest wszystko w porządku? - Spojrzał na nią zalotnie[2].
- To dobrze. Nie powinniśmy się spotykać. Nie możemy być razem i dobrze o tym wiesz. Oszczędźmy sobie problemów i rozstańmy się teraz, póki jeszcze nic się nie zaczęło...
- Nic się nie zaczęło? Żartujesz sobie? - Jego usta ułożyły się w perfekcyjny półksiężyc.
- Nie... Jeszcze teraz da się zapomnieć, potem może być trudno.
Wziął ją w ramiona i przycisnął mocno do siebie.
- Nie chcesz mnie? - zapytał, pochylając głowę i zbliżając do niej swoją twarz.
Wiktoria odsunęła się delikatnie, zebrała w sobie wszystkie siły i z odwagą odpowiedziała cicho, ale pewnie:
- Nie. Nie chcę. Idź już.
Wyszedł i nie wrócił[3].
Wątek romansowy przybiera często melodramatyczne tony bliższe raczej telenowelom niż prawdziwemu życiu. Robi się to zbyt słodko, to nadmiernie łzawo. Część kryminalna się rozmywa i traci na znaczeniu, napięcie więdnie jak niepodlewany kwiat (wybaczcie to pseudopoetyckie porównanie). Samo śledztwo potraktowane jest po macoszemu. Pojawia się co prawda postać detektyw Ortegi, ale przypadła jej rola bardzo niewielka jak na kryminał. Właściwie mogłoby jej w ogóle nie być. Marginalne znaczenie mają także wyławiane z rzeki ofiary. Ot, po prostu pojawiają się, by skierować podejrzenie o morderstwo na pisarza, który w jedną z fabuł wplótł podobny wątek. Są anonimowe. Ich los staje się czytelnikom obojętny. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że 450 stron to romans z wątkiem kryminalnym, a nie na odwrót, w którym tak naprawdę żaden z tematów nie doczekał się solidnego i satysfakcjonującego rozwinięcia.
Językowo powieść także nie zachwyca. Dialogi są sztywne (czytane na głos jeszcze bardziej rażą sztucznością), opisy kryminalne pozbawione napięcia. O części romansowej już wspomniałam. Dziwnie brzmiące zlepki wyrazów typu jasne jak księżyc[4], pasjonujące do szpiku kości[5] czy czyściutkie jak kropla wody[6] ogromnie zgrzytają. O ile w pierwszym przypadku można to potraktować jak zabawę językiem, o tyle drugiego wyrażenia nie potrafię zrozumieć, a trzecie jest po prostu nieprawdziwe.
Podobno 450 stron to fascynujące kobiece oblicze polskiego kryminału[7]. Mnie niestety nie zafascynowało.
***
Książkę polecam
miłośnikom romansów z wątkiem kryminalnym
ciekawych pracy pisarza od kuchni
***
[1] Patrycja Gryciuk, 450 stron, Wyd. Czwarta Strona, 2015, s. 80.
[2] Tamże, s. 97.
[3] Tamże, s. 138.
[4] Tamże, s. 100.
[5] Tamże, s. 300.
[6] Tamże, s. 309.
[7] Tamże, opis z okładki.
***
egzemplarz recenzencki |
Szkoda, że się rozczarowałaś. Mnie ta książka bardzo przypadła do gustu. Ale wiadomo, nie każdemu musi podobać się to samo.
OdpowiedzUsuńPo tylu pozytywnych recenzjach sądziłam, że to coś naprawdę fenomenalnego, a tu jednak sporo wad...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest jeden element, który mocno sugeruje, kim jest zabójca. Zakończenie może też troszkę za słodkie, jak patrzę na nie z perspektywy czasu. Ale mimo wszystko mnie się czytało dobrze i nie czuję się rozczarowana.
OdpowiedzUsuńPo tylu pozytywnych recenzjach nastawiłam się na coś naprawdę "wow!", może dlatego rozczarowanie było takie duże. :/
UsuńOstatnio mało kryminałów czytam, ale jak znowu do nich wrócę, to jednak sięgnę po coś innego niż ta powieść :)
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak kiedyś sięgnę po tę powieść :)
OdpowiedzUsuńOjoj te próbki dialogów rzeczywiście nie zachwycają. Szkoda, że książka nie spełniła twoich oczekiwań, sama też nakręciłam się na nią po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji i zaczynam się bać czy i mnie nie spotka rozczarowanie. I te "zabawy" językowe też wydają mi się jakieś dziwne.
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się spodoba? Choć jak znam Twój gust... ;)
UsuńHehe, zobaczymy jak to będzie, ale nie nastawiam się za bardzo :)
UsuńWiele dobrego o tej książce słyszałam i przyznam się szczerze, że nawet chciałam się na nią skusić, ale Twoja recenzja ostudziła mój zapał i bardzo dobrze! Bo kryminał, w którym wątek romansowy przewyższa wątek kryminalny to żaden kryminał :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Podejrzewam, że miłośnicy romansów będą bardziej zachwyceni. Niestety jak akurat do nich nie należę. Ciekawy wątek romansowy jakoś bym przełknęła, ale ten taki nie jest. :/
UsuńMiałam ochotę na tę książkę, ale ten wątek miłosny mnie trochę odstrasza. Nie lubię, gdy w kryminałach uczucie pomiędzy bohaterami wchodzi na pierwszy plan - nie po to sięgam po kryminał. Te sztywne dialogi też ostudziły mój zapał. Chyba jednak podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńUff, nie jestem jedyna :). Mnie też książka nie zachwyciła, z tych samych zresztą powodów. Chyba najbardziej podobały mi się rozważania o języku, szkoda że nie było ich więcej.
OdpowiedzUsuńUfff... Mnie też w duecie raźniej. :D
UsuńEch, a ja bym chciała, żeby w tym kryminale było więcej kryminału. Klimat, ciarki, te sprawy. A tu nic. :(
Wątek pisarzy też mógłby być fajniejszy.
Książka o książkach...To zawsze kusi! Jednak skoro jest tak słabo, nie będę się za nią oglądać. Zgadzam się - sam pomysł to nie wszystko.
OdpowiedzUsuńBardzo zasmuciła mnie Twoja recenzja i ogólne zniechęcenie, gdyż właśnie sobie zamówiłam tę książkę. Tyle pozytywnych recenzji o niej czytałam...
OdpowiedzUsuńMoże i Twoja będzie pozytywna. W końcu z jakiegoś powodu ta książka zbiera dużo dobrych recenzji. Widocznie to ja ten powód przeoczyłam. ;)
UsuńFabuła bardzo ciekawa, zgadzam się. To chyba pierwsza opinia która nie wychwala tej książki od początkudo końca. No cóż, każdy ma inny gust :)
OdpowiedzUsuńDruga! :D
UsuńAle jesteśmy z Anią w mniejszości. ;)
U mnie dobrze... Nie zmienia to jednak faktu, że marketing ta książka ma rewelacyjny :-)
OdpowiedzUsuńOj tak! Pomysł z 450. stroną był świetny. :D
UsuńMam już ją na półce, więc przeczytam. Ciekawe, czy będę miała podobne odczucia ;)
OdpowiedzUsuńO nie! Czekałam na ten tekst i czuję się rozczarowana. Rozczarowana tym, że zostałaś niemile zaskoczona powieścią. A tak bardzo miałam na nią ochotę. Jednak skoro nie porywa, nie wciąga w wir zdarzeń to sobie odpuszczę. To, że fabuła jest intrygująca nie oznacza, że muszę się na tę powieść rzucać. Wykonanie pozostawia wiele do życzenia? Poczekam na inną jej powieść, która zbierze więcej pozytywnych recenzji. Taka szkoda!
OdpowiedzUsuńTa zebrała pozytywnych całkiem sporo. Może po prostu uda Ci się ją gdzieś wypożyczyć? I wrócisz tu oznajmić, że się czepiam, a książka jest tak dobra jak piszą inni. :D
UsuńDość głośno było na blogach o tej powieści, a tu nic ciekawego. Cytaty faktycznie nie zachęcają, dialogi jak z 50 twarzy Greya :P
OdpowiedzUsuńCoś w ten deseń, niestety.
UsuńJa już sama nie wiem, Tobie się nie podoba, Paula chwaliła, dziewczyny! mieszacie mi w głowie xD boje się tego wątku romansowego, bo romansów to nienawidzę, oj będzie źle, będzie źle ;)
OdpowiedzUsuńRzuć monetą. ;)
UsuńAga, znając Ciebie, to wątek romansowy zjechałabyś po całości, zwłaszcza ostatnie sceny;)
UsuńNo, i wątpliwości powinny zostać rozwiane. :D
UsuńSwego czasu zwróciłam na nią uwagę, kiedy pojawiła się w zapowiedziach. Później napotykałam na ochy i achy na jej temat czy to na FB, czy też blogach innych osób. Jednak nie poskutkowało to tym, że postanowiłam sama sięgnąć po tę powieść. Teraz, zapoznawszy się z Twoim zdaniem na jej temat, nie żałuję.
OdpowiedzUsuńŻadna ze mnie wyrocznia, więc... Ale nie namawiam. Nie tym razem.
UsuńBardzo głośno ostatnio o tej książce (chyba dobra kampania reklamowa :) ) Sama nie wiem, czy chciałabym po nią sięgnąć, na razie mam inne książkowe plany. :)
OdpowiedzUsuńDobra i skuteczna. Wielu czytelników jest zadowolonych z lektury. Ale cóż - jakaś maruda musi się trafić. :D
UsuńWszystkie opinie które do tej pory czytałam były pozytywne, Twoja opinia obnażyła minusy książki, chyba jednak jak na razie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńCzytałam sporo pozytywnych recenzji tej książki, ale jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie. Paulina sobie zamówiła, więc niech czyta :) Ciekawa jestem, jak jej się spodoba.
OdpowiedzUsuńMoże po lekturze i Ciebie namówi? :D
UsuńZdecydowanie mnie nie zachęciłaś. Chyba sięgnę po inną książkę :)
OdpowiedzUsuńNie skusiłam się na tę powieść i widzę, że dobrze zrobiłam.
OdpowiedzUsuńwidzialam juz kilka recenzji tej powieści ale Twoja bardzo mi sie spodobala, jest naprawdę rzetelna. Ja obawiałabym sie, że fabuła może okazać się zbyt zawirowana
OdpowiedzUsuńDzięki. Te negatywne staram się jednak dobrze uzasadnić. Mam nadzieję, że się udaje.
UsuńTrochę załatwiła mnie ta recenzja - po tylu pozytywnych opiniach i wysokich ocenach oczekiwałam czegoś niesamowitego, a wygląda na to, że ,,450 stron" wcale fenomenem nie jest. Mimo wszystko wciąż mam ochotę na tę książkę, w końcu warto samej wyrobić sobie zdanie :) Szkoda tylko, że kryminału jest tam ponoć na lekarstwo..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
W moim odczuciu zdecydowanie nie jest, ale skoro tyle osób chwali, to faktycznie - warto samemu sobie wyrobić zdanie.
UsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę. Niebawem ją otrzymam, gdyż wygrałam w konkursie i wówczas się sama przekonam.Mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńKryminał bez kryminału od razu zniechęca. Moim zdaniem, w książce musza być emocje. Bez nich nie da sie porwać czytelnika.
OdpowiedzUsuńhm szkoda że bez polotu... Myślałam że jak kryminał to i emocje i pot i łzy i wszystko...
OdpowiedzUsuńNiestety nie zawsze.
UsuńOj, był moment, że poczułam się zafascynowana Patrycją Gryciuk, ale teraz widzę, że nie. Nie, za romans z kryminalnym tłem i tak koszmarnymi dialogami i porównaniami ja podziękuję.
OdpowiedzUsuńTobie bym zdecydowanie nie poleciła. ;)
UsuńTo mnie niestety zmartwiłaś, bo miałam dużą ochotę na tę książkę, a teraz zaczynam się wahać... :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak przeczytam jak znajdę książkę w bibliotece.
OdpowiedzUsuńTa książka zapowiadała się bardzo pozytywnie, szkoda, że w efekcie Ciebie rozczarowała. Ja jeszcze zobaczę, czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń